sobota, 12 stycznia 2013

We Should Say Goodbye, But We Carry On

Jak co roku, 31 października Emily stała na osłanej jesiennymi liśćmi trawie chroniąc się przed deszczem pod dużym parasolem. Jak co roku, była w towarzystwie swojego synka. Jak co roku, przeszklonym wzrokiem wpatrywała się w obmyty deszczem nagrobek. Jak co roku, wspominała swojego brata, za którym tęskniła najbardziej na świecie.

Jednak ten rok był inny niż poprzednie. Mały Max zaczął rozumieć, zaczął zadawać naprawdę ważne pytania. Mały Max miał wreszcie usłyszeć o swoim wujku, którego nie miał okazji poznać, a który był jedną z najważniejszych osób w życiu jego mamy.

- Mamo? Dlaczego płaczesz? - głos chłopca wyrwał Emily z zamyślenia.

Lekko uśmiechając się, ukucnęła obok swojego synka i pogłaskała go po policzku. Spojrzał na nią zaciekawionymi oczami. Oczami, które odziedziczył po niej. Oczami, które tak bardzo przypominały oczy jej brata.

- Chciałabym, żebyś poznał dziś wujka Maxa - odezwała się wreszcie spokojnym głosem.

- Ale mamo, tu nikogo nie ma - odpowiedział jej zdezorientowany chłopiec rozglądając się na boki.

- Max, Twój wujek umarł zanim się urodziłeś.

Chłopiec skinął powoli głową, chłonąc każde wypowiedziane przez jego matkę słowa. Był mądrym dzieckiem i wiedział już dużo na temat różnych rzeczy. Wiedział, że śmierć jest poważną sprawą, wiedział, że jego mamie jest bardzo ciężko, więc delikatnie przytulił się do niej co ona natychmiast odwzajemniła.

- Wujek Max bardzo Cię kochał zanim nawet pojawiłeś się na świecie. Nigdy by się do tego nie przyznał, ale był szczęśliwy, że jego młodsza siostra urodzi niedługo małego dzieciaka, z którym będzie mógł się bawić, za którego będzie mógł czuć się odpowiedzialny. Chciał zawsze móc nas ochronić i wspomóc w trudnych chwilach. Na pewno nadal czuwa nad nami i jest dumny z tego na jakiego pięknego i mądrego chłopca wyrosłeś. Był wspaniałym człowiekiem, czasami trochę szalonym, ale był najlepszym bratem na świecie.

- Chciałbym móc go poznać - powiedział cicho ciemnowłosy chłopiec. Nie mówiąc nic więcej wyjął z dłoni swojej mamy bukiet kwiatów, podszedł do ciemnego nagrobka i położył przy nim kwiaty. Przez chwilę milczał, ale w końcu odezwał się szeptem, kierując swoje słowa tylko do jednej osoby - Cześć wujku. Mama mówi, że jesteś super. Na pewno ma rację. Szkoda, że już Cię nie ma.

Emily zasłoniła usta dłonią, żeby zagłuszyć ciche szlochnięcia. Słysząc słowa swojego synka nie mogła już dłużej powstrzymywać łez. Chłopiec widząc to, w milczeniu podszedł do niej i złapał jej dłoń swoją małą rączką.

- Chodźmy już, nie chcemy, żeby wszyscy musieli na nas czekać! - rzucając ostatnie spojrzenie na nagrobek, Emily odwróciła się i z synem przy boku ruszyła do samochodu.

Droga powrotna do domu obyła się bez rozmów. Ciszę zakłócała jedynie stara płyta One Direction. Em nigdy nie pomyślałaby, że będzie wychowywała swoje dziecko na tego typu muzyce, ale nie mogła też pozwolić, żeby chłopiec do końca życia nabijał się ze swojego taty i jego błędów z młodości. W końcu dotarli do mieszkania, które kupili z Zaynem parę lat wcześniej. Było przestronne, w sam raz dla małej rodzinny i okazjonalnych spotkań całej ich grupki. Po kuchni i salonie krzątali się Zayn i Eva wraz z Harrym.

- Mamo, wujek Louis też dziś przyjedzie? - zapytał chłopiec, którego twarzyczka rozświetliła się na myśl o ulubionym wujku.

- Niestety nie, ale Ade i Philip powinni zaraz dotrzeć. Potem pójdziecie z Harrym pozbierać cukierki - odpowiedział mu Zayn czochrając ciemne włosy.

Chwilę później drzwi wejściowe otworzyły się i do mieszkania weszła Ade z małym chłopcem na rękach. Dziewczynę, a właściwie już żonę, Louisa poznali pod postacią Kobiety Kota na tej nieszczęsnej imprezie. Nikt z nie pomyślałby, że zagości wśród nich tak długo. Mały Tomlinson natomiast, był kropla w kroplę podobny do taty. Kiedy tylko mama postawiła go na podłodze, podszedł do Maxa i grzecznie uścisnął jego rękę. Chwilę potem zniknęli w pokoju omawiając coś po cichu.

- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie znaleźliście sobie mieszkania z windą - powiedziała blondynka głośno opadając na kanapę.

- Nosisz 5 letniego syna na rękach będąc w ciąży, nic dziwnego, że męczy Cię wejście na drugie piętro! - zaśmiała się Eva dając dziewczynie powitalnego buziaka w policzek.

- Pamiętam jeszcze jak był rocznym maleństwem, tak szybko rośnie.. Swoją drogą, Lou powiedział, że będą gotowi na skype'a koło 21 - blondynka zwróciła się do Harry'ego - Wróćcie do tego czasu. Philip nie widział go już od trzech dni.

- No problemo. Już się zbieramy - odpowiedział jej chłopak stawiając na stole półmisek jedzenia. - Chłopcy! Wskakiwać w kostiumy i wychodzimy!

Z pokoju obok dobiegły wszystkich uradowane głosy i 5 minut później dwa małe potworki wbiegły do salonu.

- Widzę, że w tym roku odłożyliście na bok super bohaterów, he ? - zapytał Styles przyglądając się strojom chłopców.

- Nowy batman był do dupy, nie chcę już nim być - Max wzruszył ramionami odpowiadając.

W pokoju na chwilę zapadła cisza, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.

- Co się dzieje? - Liam pojawił się w pokoju rozpinając kurtkę. Szybko wyjaśniono mu sytuację i dołączył do roześmianej gromadki.

- Tak właśnie kończy się puszczanie dzieci do kina z Evą - Zayn wywrócił oczami, ale uśmiech nie zniknął z jego twarzy.

- Nie moja wina, że film rzeczywiście był do dupy - dziewczyna wzruszyła ramionami i podkradła kilka czipsów z miski postawionej na stole.

- Dobra, my wychodzimy. Powinniśmy wrócić za dwie godziny!

Harry otworzył drzwi, puścił chłopców przodem i opuścił mieszkanie. Reszta rozsiadła się na kanapach i zaczęła nadrabianie zaległości.

Ostatnimi czasy nie widywali się za często. Liam po rozstaniu z Danielle, które przeżył dosyć ciężko, skoncentrował się na pracy, która wymagała trochę podróżowania po największych miastach Europy. Eva doszła do wniosku, że najwyższy czas zacząć jakieś studia, więc wraz z Harry'm wyprowadziła się do Bristolu, gdzie zaczęła uczęszczać na uniwersytet, a jej chłopak otworzył studio nagraniowe. Pod jego skrzydłami nagrywają miedzy innymi Louis i Niall, który w tej chwili zdobywają serca Australijskich dziewczyn. Ade, na co dzień redaktorka magazynu modowego, teraz wypoczywa na urlopie macierzyńskim oczekując zbliżającego się porodu. W końcu Emily i Zayn, oboje pracujący i zajmujący się synem. Brunetka nawiązała współpracę z Ade i została jej naczelnym fotografem. Malik natomiast otworzył salon tatuażu, w którym każdy może liczyć na unikatowy, oryginalny i profesjonalnie tatuaż, narysowany przez samego Zayna.

Pochłonięci rozmową, nie zauważyli jak szybko upłynął na niej czas. Uświadomili to sobie dopiero, gdy do mieszkania wbiegli Max i Philip chwaląc się ilością zebranych smakołyków.

- Niall i Louis już czekają, możemy się tam przeni... - uradowane krzyki przerwały Emily. Chłopcy przekrzykując się nawzajem, popędzili do pokoju gdzie na monitorze laptopa czekały na nich uśmiechnięte twarze Tomlinsona i Horana.

- Cześć dzieciaki! Jak poszło zbieranie cukierków?

Podekscytowani chłopcy zaczęli podstawiać swoje koszyczki pod kamerkę.

- Wowowow! Musieliście być bardzo strasznie skoro Wam się tak udało! Czy może to urok wujka Harry'ego zadziałał tak na wszystkie panie? - Louis poruszał brwiami zauważając Stylesa za chłopcami.

- Odezwał się ten, którego obrzucają stanikami na koncertach!

- Cśśśśś, Ade o niczym nie wie - odpowiedział mu Tomlinson teatralnym szeptem powodując, że Niall wybuchł swoim niekończącym się śmiechem.

W końcu cała gromadka zgromadziła się wokół komputera, rozmawiając i co chwila wybuchając śmiechem. Mimo, że 31 października już na zawsze będzie im się źle kojarzył, to jednak był to też ich ulubiony dzień w roku. Wiedzieli, że następnego dnia znów każdy pójdzie w swoją stronę, zajmie się swoim życiem, ale wiedzieli też, że nie ważne co, dokładnie za rok znów spotkają się, aby przedyskutować co działo się przez ten czas, pośmiać się i zapomnieć o swoich zmartwieniach, wiedząc, że są w towarzystwie ludzi, z którymi przeżyli najlepsze i najgorsze i o których nigdy, przenigdy nie zapomną.


Dziękujemy czytelnikom, którzy wytrwali od początku do końca oraz tym, którzy odkryli nas trochę później ♥ Pa!