czwartek, 19 kwietnia 2012

I Like The Way You Smile

LOUIS

Cholera, miałem nadzieję, że porozmawiam dziś z Em, jednak ona znowu zniknęła. Wypiłem kolejne piwo w towarzystwie tych małych ćpunków i zdecydowałem się pójść z powrotem spać. Powoli, trzymając się poręczy wspinałem się po schodach na górę. Zajrzałem do pokoju Emily. Ku mojemu zaskoczeniu, była w środku. Spała, skulona na prawej stronie łóżka. Uśmiechnąłem się na jej widok. Delikatnie, starając się jej nie obudzić, położyłem się obok. Cholera, nawet po takiej rozłące, wciąż coś do niej czułem.

***

- Dzień dobry, jak się spało? – rozmazany obraz uśmiechniętej dziewczyny pojawił się przed moimi oczami.

- Czeeeeeeść. – odpowiedziałem ziewając.

Emily musiała też dopiero co się obudzić, bo leżała na łóżku, nadal w koszulce do spania, z rozczochranymi włosami. Jednak z zapałem wystukiwała coś w swoim laptopie.

- Co robisz? – spytałem, przekręcając się na brzuch, zaglądając w jasny ekran. – Twitter?

- Mhm. Pomyślałam, że mam chwilkę to poodpowiadam na wiadomości.

Zauważyłem, że w jej ‘mentions’ przybywa niemal tak dużo tweetów jak i u mnie. Zaskoczyło mnie to.

Otworzyła wiadomość od @emilyxyzisgreat:
‘Kiedy znowu zobaczymy Cię i Evę na wybiegu?xx’

Już miała zacząć odpisywać, kiedy wyrwałem jej z rąk laptopa i sam napisałem odpowiedź:
‘Nie prędko. Zamierzamy poświęcić czas naszym przyjaciołom, których baaaaaardzo zaniedbałyśmy. Szczególnie LOUISA TOMLINSONA, który czeka na śniadanie’.

- Louis! Co Ty tam napisałeś?- spytała ze śmiechem, próbując odzyskać komputer. Odłożyłem go jednak obok uśmiechając się do niej niewinnie i wzruszając ramionami.

- O nieee… Nie ufam Ci za grosz. TOMLINSON, ODDAWAJ MI LAPTOPA! – powiedziała z lekkim przerażeniem w oczach po czym próbowała przedostać się przeze mnie na drugą stronę łóżka po swój cel. Niefortunnie wybrała drogę, bo złapałem ją w objęcia i zacząłem łaskotać. Wybuchła gromkim śmiechem, błagając żebym przestał. Nigdy nie nauczy się tego, że takie słowa tylko mnie zachęcają do czynów.

EMILY

- Ahahahahahaha! Proszę! AHAHAHAHHA. PRZESTAŃ. AHAHAHAHAHAHA. – czułam jak gorące łzy zaczynają spływać mi po policzkach. Louis jednak tylko zaczął się głośniej śmiać widząc moją bezradność. Starałam się odepchnąć go rękami, nogami – na marne. Policzki bolały mnie od nadmiaru śmiechu, brzuch tak samo. Louis ani myślał o zaprzestaniu. Jego chłodne ręce wędrowały szybko po moim ciele wydobywając ze mnie głośne okrzyki radości. Nie wytrzymam. NIE WYTRZYMAM. Zdarzały się już takie sytuacje… Co prawda dawno temu, ale jak wtedy się ratowałam? Mój mózg zaczął pracować szybciej. Mam. Nie myśląc ani chwili dłużej złapałam jego twarz w dłonie i pocałowałam. Zadziałało. Jego całe ciało znieruchomiało. Korzystając z szoku, który wywołałam wydostałam się z jego objęć i pobiegłam śmiejąc się do łazienki. Zakluczyłam drzwi i usłyszałam jak krzyczy za mną „A TO CI DOPIERO! NIE FAIR!!!”.

Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i zaczęłam rozczesywać mokre włosy. W dużym lustrze zauważyłam, że na mojej buzi nadal widnieje szeroki uśmiech. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i wróciłam do pokoju. Louis nadal leżał na moim łóżku, z rękami założonymi za głowę.

- Spryciula. – skomentował moje wcześniejsze posunięcie.

Wzruszyłam bezradnie ramionami, podniosłam z ziemi laptopa i usiadłam obok chłopaka.

- Zobaczmy w końcu co tam zmajstrowałeś. – powiedziałam kręcąc głową. – Hahahaahaha, CHYBA ŻARTUJESZ Z TYM ŚNIADANIEM. Szybko napisałam kolejnego tweeta przepraszając za wygłupy Tomlinsona.

Śmiejąc się, przysunął się bliżej, tak, że teraz stykaliśmy się ramionami.

Ponownie otworzyłam okienko ‘mentions’ i zobaczyłam falę kolejnych wiadomości:

@louistomlinsonforever: możesz powiedzieć Louisowi, żeby mnie follował? PROSZĘ xx

@aniaaaania: Em, uwielbiam Twoje występy! Pozdrowienia dla Evy! Follow? Xx

@tomlinsonjestmoimbogiem: Jesteście teraz razem?! ALE SUPER. Zróbcie twitcam! zróbcie twitcam dla swoich fanów. PROSIMY! 64

@Loukochamcie: proszę, proszę zobaczcie to! kocham was oboje! RT! 41

Uśmiechnęłam się widząc te wszystkie miłe słowa. RT kilka wiadomości i odpisałam na kilka z nich.

- Może to dobry pomysł? – spytał Lou.

Spojrzałam na niego marszcząc brwi. Nie bardzo rozumiałam o co mu teraz chodzi.

- Zróbmy twitcam! – powiedział uśmiechając się.

- Mam mokre włosy i jestem w ręczniku. – spojrzałam na niego, pukając się w czoło.

- A ja mam kaca i włosy w nieładzie.- wzruszył ramionami i znów zabrał mi laptopa. Szybko zalogował się na swoje konto i włączył live stream. – Cześć wszystkim!

Nie chciałam wierzyć, że to zrobił, pospiesznie wygrzebałam się z przykrywającej mnie kołdry i chciałam ucieć, kiedy złapał mnie za rękę.

- Jest ze mną Em, przywitajcie się z nią też! – powiedział radośnie, przyciągając mnie do siebie.

Uśmiechnęłam się nerwowo, czując jak na policzki wstępuje mi czerwony kolor. Kątem oka zauważyłam, że ilość oglądających jest już spora. Naprawdę spora. Wiedząc, że już za późno, nic nie mogę zrobić, poprawiłam włosy i przywitałam się z widzami. Spojrzałam na Louisa wzrokiem bazyliszka, a ten jakby nigdy nic wyszczerzył do mnie zęby.
Kilkanaście minut później, totalnie zapomniałam o wcześniejszym wstydzie i zażenowaniu. Razem z Tomlinsonem wygłupialiśmy się i odpowiadaliśmy na pytania. Musiałam przyznać, że directioners są naprawdę zabawni i sympatyczni. Razem z Louisem mieliśmy dzięki nim nawet trend na pierwszym miejscu.

- Dobra, co my tu mamy… - powiedział chłopak zbliżając twarz do ekranu. – Pewnie, że Cię kocham Julio, Ciebie Anno i Nicole też. Em, kochasz Jake’a i Mike’a?- spytał zerkając na mnie.

- Pewnie. Całym sercem! – zaśmiałam się i ułożyłam serduszko z rąk do kamerki.

- I jak z tym śniadaniem? – czytał dalej. - NIESTETY Em nie chciała ruszyć swojego tyłka do kuchni i każe mi głodować! – zrobił smutną minkę, a ja pokręciłam z niedowierzaniem głową.

Zbliżyłam moją twarz do jego i sama zaczęłam w myślach czytać posty:

@AnnPotatoooo: Kocham Was, jesteście tacy uroczy! Wróciliście do siebie?

@Nevertrustmeeeee: Jesteście znowu razem??

@ciezkowymyslictyletwiterowzebyniepodacprzypadkiemprawdziwego: Mogę przyjechać i Wam ugotować coś pysznego!

Tweetów z pytaniami o nasze obecne relacje było znacznie więcej. Z lekkim zmieszaniem zignorowałam wszystkie.

- Oh @ciezkowymyslictyletwiterowzebyniepodacprzypadkiemprawdziwego bardzo chętnie! Przy okazji wykorzystamy Cię do pomocy przy poimprezowym sprzątaniu!

Starałam się nadążyć czytać kolejne wiadomości, które w ogromnym tempie zamieniały się na kolejne.

@lalalatwiterlalala: ja też przyjadę!

@alalatwitteralala: poimprezowy bałagan? znowu połamałaś jakiś stół z Malikiem dziwko?

Odsunęłam się od ekranu jak oparzona. Louis spojrzał na mnie zdziwiony, widać na szczęście nie zdążył zauważyć tych słów.

- Chyba pora się zbierać. – poklepałam go po ramieniu. – Chodź, przyrządzę to śniadanie.

Louis z zadowoleniem pokiwał głową, podziękował fanom za wspólną godzinę i zamknął komputer.

EVA

- Mmmmm... Co to? - zwabiona zapachem weszłam do kuchni i podeszłam do przyjaciółki zaglądając jej przez ramię. Patelnia przed nią zawierała największą porcję jajecznicy jaką kiedykolwiek widziałam. Na sam widok zaczęło mi burczeć w brzuchu.

Wyjęłam z szafki kubek, herbatę i zadowolona odkryłam, że w czajniku jest jeszcze gorąca woda, więc szybko przygotowałam napój. Usiadłam przy stole naprzeciwko Liama. Wbiłam wzrok w jego zasępione oblicze i kiedy spojrzał na mnie posłałam mu pocieszający uśmiech.

Wiem, że początkowo nie chciałam mu mówić o Danielle, ale alkohol rozwiązał mi język. Może nawet lepiej, że to zrobiłam. Jakby nie patrzeć byliśmy blisko i lepiej, żeby wiedział, że jego teraźniejsza dziewczyna nie traktowała najlepiej osoby, którą kochał.

Z korytarza dobiegła nas piosenka z pokemonów, która towarzyszyła nam przez całą noc. Wraz z Emily i Louisem dołączyliśmy do śpiewających Asha i Maxa, którzy właśnie przekroczyli próg kuchni. Kończąc wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem i nagrodziliśmy się oklaskami.

- Hej ślicznoto - Max wesoło objął mnie i dał buziaka w policzek.

- Bleee - odepchnęłam go i wytarłam wierzchem dłoni mokry policzek.

- Jesteś mi coś winna za te ciepłe dresy do spania - powiedział bezczelnie uśmiechnięty.

- Eva, lepiej tego nie mów - ostrzegła mnie Em zgadując co chciałam powiedzieć. Niestety, za późno.

- A weź je sobie.

Chłopak podszedł do mnie i zaczął ciągnąć za nogawkę szarych dresów, skutecznie zsuwając je z moich wierzgających nóg. Triumfalnie podniósł je do góry zostawiając mnie w majtkach z flagą wielkiej brytanii i krótkiej czarnej koszulce.

- Kretyn - zaśmiała się brunetka stawiając przed każdym talerz pełen jajecznicy.

- Dla mnie też jest? - jej brat z zapałem usiadł do stołu czekając na swoją porcję.

- Nie - odpowiedziała mu dziewczyna i z apetytem zaczęła pochłaniać śniadanie.

Stymest odpalił papierosa i wokół nas powoli zaczął unosić się dym. Niezadowolony Liam wziął swój talerz i kubek i bez słowa przeniósł się do salonu. Korzystając z tego, że jedyna osoba, której zdanie na temat mojego palenia mnie obchodziło, wyszła, sięgnęłam po papierosa. Po chwili w moje ślady poszła również Em.

Siedzieliśmy spokojnie rozmawiając i pijąc herbaty lub poranne piwa.

- Gdzie Harry? - zapytała nagle brunetka odrywając mnie od wspominania z resztą naszego nocnego picia tequili, od którego nadal lekko lepiła mi się skóra.

- Jeszcze śpi - odpowiedziałam gasząc papierosa.

Tak, kolejna rzecz, której miałam nie zrobić. Zaczęło się identycznie jak za pierwszym razem. Podczas wygłupów przy paleniu. Tym razem jednak bardzo dobrze wiedziałam co robię i pamietałam każdy szczegół, więc nie zdziwiłam się, gdy obudziłam się wtulona w klatkę piersiową Stylesa. Kiedy wypuściłam dym z płuc i oderwałam swoje usta od jego poczułam, że na mojej twarzy pojawia się rumieniec. Chłopak został przy moim boku do rana, jednak większość czasu prowadziliśmy intensywne rozmowy wpatrzeni w swoje rozszerzone źrenice. Prawdziwy, konkretny pocałunek był jeden.

Głupio uśmiechając się na jego wspomnienie spojrzałam na Em, która patrzyła na mnie wzrokiem, mówiącym, że będziemy jeszcze o tym rozmawiać. Odpowiedziałam jej tym samym lekko wskazując głową w stronę Tomlinsona zajętego rozmową z Ashem.

- Pożyczę od Ciebie jakieś ubrania, ok? - zapytałam wstając od stołu. Kiedy brunetka kiwnęła głową powolnym krokiem skierowałam sie na górę, żeby trochę się ogarnąć.

- Masz pozdrowienia od fanów! - usłyszałam za sobą jej głos. Nie do końca wiedząc o co jej chodzi, odwróciłam się unosząc kciuki do góry i kontyunowałam drogę do łazienki.



Od Evily: nazwy twitterów są wymyślane na poczekaniu, mamy nadzieję, że nie podałyśmy nieumyślnie czyjegoś konta :)

sobota, 7 kwietnia 2012

Out Of Control

EVA

Byliśmy już prawie w komplecie, brakowało jedynie Payne'a i Danielle, którzy mieli dostarczyć nam zapasy alkoholu. Stymest szybko odnalazł wspólny język z Maxem i resztą, więc siedzieli teraz na balkonie przekazując sobie wprawnie skręconego blanta. Malik majstrował przy muzyce, Horan z dziewczyną grali na Wii. Nawiasem mówiąc, Claudia była idealną dziewczyną dla Nialla. Była delikatna, zabawna, lubiła robić głupie rzeczy. Cieszył mnie fakt, że kiedy wreszcie znalazł partnerkę na dłużej, trafił na kogoś stworzonego dla niego.

Razem z Emily, Harrym i Louisem siedzieliśmy wokół stołu dyskutując na temat filmu, który w ciagu ostatniego tygodnia trafił na ekrany kin. Zresztą, był to film, w którym mogłyśmy zagrać. Po obejrzeniu filmu byłyśmy sobie wdzięczne za nie przyjęcie propozycji, bo role, które miałyśmy zagrać były ni mniej ni więcej, ale denne.

W końcu usłyszeliśmy otwierane drzwi i dźwięk butelek obijających się o siebie w siatkach. W pare osób zerwaliśmy się, żeby przynieść zapasy do salonu. W holu stała Danielle rozmawiając z Liamem. Wyjątkowo dziewczyna miała wyprostowane włosy. Uderzyło mnie podobieństwo do.... Nie, to nie możliwie... Wróciłam pamięcią do dnia, kiedy ostatni raz przeglądałam moje pamiątki związane z Liamem i po raz kolejny oglądałam zdjęcie dziewczyny całującej się z nim. Tak, to na pewno była ona.

Odciągnęłam Em na bok, mówiąc jej o odkryciu, że to Danielle była prześladującą mnie fanką.

- No co Ty! Powiedz to Liamowi! - spojrzała oburzona na mulatkę.

- Nie. Wygląda na szczęśliwego, nie będę tego psuć - brunetka, chętna na jakąś małą aferkę, spojrzała na mnie lekko zawiedziona. - Ale przyjaciółkami to my na pewno nie zostaniemy - pokręciłam zdecydowanie głową i wróciłam do salonu, gdzie każdy siedział już z kolejną porcją alkoholu. Zayn włączył swoją playlistę, udoskonaloną paroma naszymi ulubionymi piosenkami, ktoś przygasił światło, aby wprowadzić nas w bardizej imprezowy nastrój. Emily i Louis kołysali się na środku pokoju. Uśmiechnęłam się widząc ich znowu razem.

Widząc na stole parę różnych butelek, dotarło do mnie jak bardzo ostrożna muszę być tego wieczora. Z dwóch powodów. Musiałam pilnować się, żeby nie palnąć nic głupiego odnośnie Peazer, jak również, żeby nie rzucić się Harry'emu na szyję.

Akurat w tym momencie Styles poprawił sobie włosy, dokładnie tym samym ruchem co 3 lata temu, i posłał mi uśmiech.

Cholera, to drugie będzie zdecydowanie trudniejsze.

EMILY

- Cholera! Takie dobre kawałki, a Wy siedzicie? – Malik podszedł do naszej grupki, która od kilku minut siedziała przy stoliku i piła shoty.

- Trzymaj! – Eva podała chłopakowi kieliszek, który prędko opróżnił.

- Jeszcze jeden. – wyciągnął rękę do rudej, która z chęcią nalała niebieskiego płynu do pełna.

- Evaaaaa… chodź tańczyć! Claudia ma już dosyć. – lekko pijany Horan, bez zgody rudej, przetransportował ją szybko z sofy na parkiet. Ze śmiechem, oboje, pogrążyli się w rytmach muzyki.

Chwyciłam do ręki, stojące przede mną, zimne szkło, do którego ktoś przed chwilą wlał kolejną porcję alkoholu.

- Może lodu?

Przede mną wyrosła ciemna postać.

- Mogę się dosiąść? – spytała.

Niechętnie, przesunęłam się, udostępniając jej miejsce Evy. Miejsce Evy… zaśmiałam się.

- Gdzie Liam? – spytałam.

Nie zauważyłam kiedy odszedł od stołu.

- A, nawet nie wiem. Zaraz pewnie tu wróci. – uśmiechnęła się, wrzucając do mojej szklanki dwie kostki.

- Nie mówiłam, że chcę lodu… - mruknęłam zirytowana.

- Któraś z pań chętna do tańca? – widać Zaynowi znudziła się rozmowa z resztą chłopców.

- Nie teraz Malik. Nie przeszkadzaj. Rozmawia…

- Jasne! – przerwałam Danielle i pospiesznie wstałam z siedzenia.

Rzuciła mi zdziwione spojrzenie, które w tej chwili nie bardzo mnie interesowało. Nie mogłam uwierzyć, że ta, pozornie miła dziewczyna, jest TĄ psychofanką. Skoro Eva nie zamierza na razie powiedzieć o tym Payne’owi, ja też nie mogę.

Dłonie Zayna złączyły się z moimi i zaczęliśmy kręcić się do głośnych dźwięków energicznej piosenki.

Kiedy on nauczył się tak tańczyć? Byłam naprawdę zdziwiona. Nasze ruchy były zsynchronizowane, płynne. Malik świetnie prowadził mnie w tańcu. Podczas szybkiego obrotu, spojrzenie na tańczącą parę obok, która właśnie się ze śmiechem wywróciła. Jeszcze jeden obrót i Malik przyciągnął mnie niespodziewanie blisko siebie. Dokładnie kiedy piosenka zmieniła się na nastrojową, wolną.

Tańczyliśmy delikatnie wtuleni w swoje ciała. Chwila odpoczynku od tej szalonej muzyki była teraz mi bardzo potrzebna. Odchyliłam na chwilę swoją głowę i przyglądałam się twarzy chłopaka. Ciemne oczy, wyrażające tyle uczuć, usta, po których właśnie przesunął językiem, aby nawilżyć… Wtuliłam głowę z powrotem w jego ramie, kiedy uświadomiłam sobie, że za długo wpatrywałam się w jego wargi.

Za dużo wódki Em. – skarciłam się w myślach.

- CHODŹCIE, WSZYSCY PIJEMY TERAZ KOLEJKĘ TEQUILI! – krzyknął donośnie Styles.

Harry, nawet nie wiesz, jak jestem Ci teraz za to wdzięczna. Oderwałam się od Malika i razem podeszliśmy do reszty towarzystwa.

- Na trzy! – powiedział Styles i po chwili opróżniliśmy kieliszki.

- Tequila? – spytał wchodząc do pokoju Ash. Chwycił butelkę w swoje ręce i zaczął się jej przyglądać.

- Źle to robicie… - kontynuował, kręcąc głową.

Spojrzeliśmy na niego zdumieni.

- Źle?

- No pewnie, że tak. Ash Stymes zaraz Was nauczy jak się pije tequile.

Kolejne wydarzenia zdarzyły się zbyt szybko, żebym była w stanie jakkolwiek zareagować.

Ash nie zważając na protesty, zrzucił wszystko ze stołu, podbiegł do mnie, zdjął przez głowę moją koszulkę i przerzucił mnie sobie przez ramię. Krzyczałam i biłam go pięściami po plecach, jednak na marne. Chwilę później, leżałam jedynie w spodniach i biustonoszu na stole, z alkoholem rozlanym na moim brzuchu i limonką w ustach. Chłopak przytrzymywał mi ręce, bym się nie wyrwała.

- Stymest Ty idioto! – krzyknęłam wypluwając owoc. Bezsensownie, bo sekundę później kolejny kawałek znalazł się w moich wargach. Eva przyglądała mi się śmiejąc. Nie trwało to jednak długo. Styles, uradowany jak nigdy, poszedł w ślady modela i zwinnym ruchem, położył dziewczynę obok mnie.

Spojrzałyśmy na siebie. Wystarczyło jedno spojrzenie, żebyśmy się zrozumiały. NIECH IM BĘDZIE.

Ash puścił moje ręce, czując, że przestałam się wierzgać.

Spojrzałam na twarze nade mną. Wszystkie wyrażały radość i zniecierpliwienie. Harry, Liam, Zayn, Louis, Niall, Max, Francisco, Charlie, Nate i Danielle okrążyli nas, leżące, szczelnym kółkiem.

- Chcę być pierwszy! – powiedział Max i zanurzył się w pępku rudej. Musiało ją połaskotać, bo zachichotała. Ułamek sekundy później poczułam jak Nate wyjmuje zębami limonkę z moich ust, zagryzając ją w uśmiechu.

Na moim brzuchu wylądowała kolejna porcja, zimnego jak lód alkoholu. Poczułam przechodzące przez całe ciało ciarki. Charlie, Francisco szybko pochłonęli swoją porcję. Następny w mojej kolejce był Louis. Uśmiechnął się zawadziacko i pochylił nade mną. Wypiwszy puścił mi oczko i odszedł, poganiany przez Asha, grożącego mu już niemal pustą butelką. Spojrzałam na Malika. Uśmiechnął się szeroko, kiedy kolejny raz wzdrygnęłam z zimna. Stymestowi trochę się polało i alkohol miałam teraz nawet przy biustonoszu. Malik spojrzał na mnie uwodzicielsko i nachylił. Poczułam jak jego gorące usta dotykają mojej gołej skóry. Nie spieszył się tak jak reszta chłopców, by zniwelować smak tequili owocem. Powoli spijał mokre miejsca na moim ciele. Czułam jak jego język wędruje w dół. Zamknęłam oczy. Starałam się kontrolować oddech i puls, by nikt nie zauważył mojej reakcji. Chwyciłam Evę mocno za rękę, kiedy poczułam jak jego usta dotykają skraju moich spodni. Minęła chwila, kiedy zorientowałam się, że teraz nasze usta się połączyły, kiedy przejmował limonkę. Otworzyłam powieki. Nikt nie patrzył na nas dziwnie, impreza toczyła się dalej. Zapewne cały ten moment wcale nie był tak długi tylko było to moje złudne wrażenie. Podniosłam się, chwyciłam z ręki bruneta butelkę i jednym łykiem wypiłam resztę jej zawartości po czym skierowałam się na balkon. Musiałam zapalić. W tej chwili. Koniecznie.

***

Otworzyłam oczy. Leżałam w swoim łóżku przygnieciona czyimiś rękami. Podniosłam się na łokciach i zapaliłam lampkę nocną.

Pięknie, w moim łóżku leżałam wraz z Louisem i Stymestem. Kiedy odpadliśmy?

Z dołu dochodził dźwięk głośnych rozmów. Chwyciłam do ręki komórkę i spojrzałam na godzinę. Była 4 rano. Nie próbując być delikatna, odrzuciłam leżące na mnie kończyny i wygrzebałam się z łóżka. Poszłam prosto do łazienki, w której przemyłam twarz i umyłam zęby. Nadal kręciło mi się w głowie, kiedy schodziłam po schodach do kuchni.

Usłyszałam, że w środku znajduje się Eva i Liam. Dyskutowali o czymś.

- Przykro mi Liam. - usłyszałam.

Ohoho, czyżby ruda zdecydowała się mu powiedziec prawdę o jego dziewczynie?

Po cichu, na palcach wycofałam się. Zajrzałam do pokoju Maxa. W okręgu, na podłodze, siedziała reszta towarzystwa, przekazując sobie z rąk do rąk blanta.

- Zobaczcie kto wrócił do świata żywych! - przywitał mnie Styles. - Siadaj z nami. - powiedział robiąc mi obok siebie miejsce.

- Trzymaj. - Francisco nachylił się nade mną.

- Tym razem odpuszczam.

- Nie ma mowy! Tak dawno razem nie jaraliśmy! - oburzył się.

Prawda. Brakowało mi czasem naszych zielonych popołudniowych spotkań, jednak teraz naprawdę nie miałam na to ochoty.

- To może masz ochotę zapalić tak jak za dawnych czasów? - spytał Horan.

Spojrzałam na niego pytająco. Zaciągnął się, przyciągnął do siebie Claudię i dając jej soczystego buziaka przekazał dym.
Zaśmialiśmy się wszyscy.

Kolejny w kolejce do palenia był Malik. Zabrał blondynowi blanta, odczekał chwilę, zaciągnął się porządnie patrząc mi prosto w oczy. Siedział dokładnie na przeciwko mnie. Nadal nie wypuszczał z płuc dymu. Trzymał go w sobie. Nie zrobi tego. NIE ZROBI. – poczułam, że serce zaczyna mi bić trochę szybciej.

- Stary, moja kolej!- Max uderzył go w ramię. Zayn posłusznie oddał mu skręta wypuszczając powoli biały obłok z ust.
Ani na chwilę nie przestał mi się przyglądać. W tym momencie drzwi pokoju się otworzyły i weszli nimi Payne, Eva i Louis. Korzystając z zamieszania, które zrobili swoim wejściem uciekłam niezauważona z powrotem na górę.

- Nie śpisz? - powiedziałam z uśmiechem, kładąc się na łóżku obok Asha.

- Ten Twój Louis mnie obudził swoim chrapaniem. - mruknął niezadowolony.

- Przecież Louis nie chrapie! - zaśmiałam się.

- Byliście ze sobą?

Zdziwiło mnie to nagłe pytanie.

- Tak, mieliśmy swoje chwile.

- Bełkotał coś przez sen.

Wzruszyłam ramionami i naciągnęłam na siebie kołdrę.

- A ten drugi?

- O czym Ty gadasz Ash...

- Dobra, widzę, że jesteś śpiąca. Pogadamy rano. Śpij smacznie, a ja idę poszukać moich pokemonów.

- Ja pierdole, Ash. - zaśmiałam się i wtuliłam w pościel jeszcze bardziej. Zaczęłam rozmyślać. Cholera, nie mogę pozwolić na to, żeby historia się powtórzyła. Z tą myślą zasnęłam.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Your Actions Speak Louder Than Words

ASH STYMEST


EVA

Wbiegłyśmy na trzecie piętro, do mieszkania, w którym mieliśmy kręcić reklamę. Byłyśmy godzinę spóźnione. Zaspałam.

- Przepraszamy - rzuciła Emily wchodząc i rzucając swoje rzeczy w kąt.

- Nie ma sprawy. Jakoś wypełniliśmy ten czas - podszedł do nas mężczyzna, najprawdopodobniej producent i skinął głową w stronę grającej w karty ekipy - John Wilson - przedstawił się.

- Gdzie są ubrania do przebrania? - zapytałam. Było mi trochę głupio przez to znaczne spóźnienie i chciałam nadrobić stracony czas.

- Chodźcie za mną - mężczyzna ruszył w stronę drugiego końca mieszkania. Po drodze zaczął nam tłumaczyć jak wyobraża sobie tą reklamę. Dziewczyny szykują się do wyjścia, psikamy się perfumami. Jesteśmy na imprezie, obok nas pojawiają się chłopcy zwabieni naszym zapachem. Bla bla bla nic specjalnego.

- ASH?! - Emily przerwała producentowi rozwodzącemu się na temat namiętnego nastroju. Z uśmiechami przywitałyśmy się z przyjacielem.

- Dobrze wiedzieć, że się znacie. Będzie przyjemniej - powiedział zadowolony Styles stojący razem ze Stymestem.

- Taaak. W Stanach spędziliśmy od cholery czasu razem - dyskretnie mrugnęłam do modela.

- Dziewczyny! Chodźcie zrobić makijaż!

***

Ze względu na to, że wszyscy dobrze się znaliśmy, wszystko wychodziło nam naturalnie i nie wymagało wielu poprawek. Szykowaliśmy się właśnie do kręcenia ostatniej sceny, mającej kończyć się zbliżeniem do pocałunku.

Stanęłam w wyznaczonym miejscu przy parapecie. Obok mnie stał gotowy do gry Styles. Usłyszeliśmy hasło oznaczające początek nagrywania i w pomieszczeniu rozległa sie nastrojowa muzyka.

Harry trzymając rękę na mojej talii obrócił się w moją stronę. Na chwilę zanurzył twarz w moich włosach, po czym odsunął się trochę i spojrzał mi prosto w oczy.

Nagle moje serce zaczęło wariować. Biło tak mocno, że wydawało mi się, że wszyscy zgromadzeni mogą to słyszeć.

Lekko uśmiechnięte usta Stylesa były coraz bliżej moich. Jego oddech delikatnie łaskotał moją skórę. Musiałam włożyć całą uwagę w to, aby nie dać się ponieść emocjom. Miałam zagrać według wyznaczonego scenariusza i nie mogłam, a nawet nie chciałam, zmienić zakończenia. Dolna warga chłopaka delikatnie dotykała mojej, jego oddech był ciepły i niespokojny. Oczy mieliśmy przymknięte, żeby sytuacja wyglądała na naturalną.

Wreszcie usłyszałam upragnione "cięcie!".

Odwróciłam głowę i nie patrząc na chłopaka wyszłam z pokoju. Szybko przebrałam się w ubranie, w którym przyszłam i jak najszybciej wybiegłam na schody kamienicy.
 
HARRY

- Co się stało? - obok mnie zjawiła się Emily.

- Nie mam pojęcia - odpowiedziałem, ze zdziwieniem patrząc w stronę w którą chwilę temu uciekała rudowłosa.

- Mógłbyś pójść ją znaleźć? Ja muszę zostać, nakręcić moją końcówkę... - bez wahania przystałem na prośbę brunetki, chwyciłem marynarkę i wyszedłem z mieszkania.

O ile nic się nie zmieniło, Eva miała słabość do uciekania do parków, więc skierowałem się w stronę najbliższego, mając nadzieję, że tam ją znajdę.

Szedłem tam, zastanawiając się jaki mógłby być powód takiej reakcji. Oczywiście, miałem jeden scenariusz, ale byłby on mi za bardzo na rękę, więc założyłem drugą opcję, która wpadła mi do głowy - dziewczyna nie zakończyła swojego związku, z tym modelaskiem i czuła się źle, prawie całując mnie. Ale przecież modeling wiąże się z aktorstwem, na sesjach czy w reklamach, nie raz miała takie sceny z jakimiś chłopakami. Nie, Harry, przestań się łudzić!

Prawda jest taka, że przez calutkie 3 lata nie mogłem o niej zapomnieć. Poznawałem mnóstwo cudownych dziewczyn, ale jedyne co siedziało mi w głowie to ta rudowłosa ślicznotka. Byłem nieszczęśliwie zakochany, bo nie było szans, żeby ona nadal odwzajemniała moje uczucia.

Zobaczyłem jej sylwetkę na ławce i spokojnie podszedłem.

- Chodź, odwiozę Cię do domu.

Uniosła głowę i spojrzała na mnie z wdzięcznością. W milczeniu dotarliśmy do mojego samochodu. Bez słowa również spędziliśmy całą drogę.

- Chcesz wejść? - zapytała, kiedy zatrzymaliśmy się na podjeździe. Skinąłem głową i zgasiłem silnik samochodu.


EVA

- Przepraszam za wcześniej. Po prostu .... źle się poczułam - postawiłam przed chłopakiem kubek gorącej herbaty i sama zajęłam miejsce na przeciwko niego. - Musiałam się przewietrzyć.

- W porządku - uśmiechnął się.

Czułam się dziwnie. Wcisnęłam mu najgłupszą wymówkę jaka przyszła mi do głowy. Bo jak miałam usprawiedliwić fakt, że w ciągu ułamka sekundy obudziły się we mnie najgłębiej skrywane uczucia? W dodatku byłam pewna, że dawno już zniknęły. Nie zdziwiłabym się gdybym poczuła ukłócie zazdrości widząc Liama z Danielle, co nie miało miejsca, natomiast przyspieszonego bicia serca przy Stylesie, nie spodziewałabym się nigdy.

Usłyszałam dźwięk smsa i szybko sięgnęłam po telefon.

"Ash wpada w odwiedziny. Chętna na małą imprezę?"

- Zainteresowany imprezą u Em? - zapytałam bruneta, a ten z entuzjazmem skinął głową.

- Brakowało mi tych Waszych codziennych popijaw - wyszczerzył się i otworzył samochód.