wtorek, 29 maja 2012

When He Opens His Arms And Holds You Close Tonight


EVA

Zamknęłam za sobą drzwi, zarzuciłam skórę na wieszak i powoli ruszyłam w stronę salonu zapalając po drodze wszystkie światła, żeby nadać trochę życia mojemu pustemu i cichemu domowi. Po drodze zajrzałam do kuchni, gdzie znalazłam parę piw pozostałych po którejś z imprez. Włączyłam telewizor na kanał muzyczny i usiadłam na miekkiej kanapie, podkulając nogi pod brodę. Kiedy sącząc piwo wpatrywałam się bezmyślnie w migający ekran telewizora, do mojej głowy napływały myśli, których wcześniej do siebie nie dopuszczałam czekając na chwilę samotności.

Harry. Mnie samą dziwiło, że nasze uczucia nie wygasły przez tak długi czas. Że za każdym razem, gdy mnie widzi, na jego twarzy pojawia się zawadiacki uśmiech. Że wszystko układa się tak idealnie. Jednak coś od długiego czasu nie pozwalało mi na uznanie naszej relacji za związek. Nie mogłam przemóc się żeby zaakceptować glupi status na fejsbuku, ani żeby wyjść na ulicę trzymając go za rękę lub dać czułego buziaka w oczekiwaniu na taksówkę.

Dzisiejsza sytuacja Emily uświadomiła mi co stało na przeszkodzie. One Direction. Nic nie przynosiło nam nigdy tyle problemów, co kontakty z tymi chłopakami. Zbyt bliskie relacje z członkami One Direction oznaczały poważne kłopoty. Nie chodzi mi o zazdrosne fanki, które już nauczyłam się ignorować dawno temu. Problemem była możliwość zawiedzenia milionów młodych dziewczyn lub, co gorsza, zniszczenia wspaniałej przyjaźni pomiędzy piątką wspaniałych ludzi. Już raz do tego doprowadziłyśmy i jakimś cudem wszystko wróciło do normy, jednak nie chciałabym przechodzić przez to jeszcze raz. Po przykładzie Em, boję się, że też stanę w sytuacji, kiedy muszę dokonać wyboru. Kto by się jej dziwił? Zarówno Louis, jak i Zayn są cudowni. To samo tyczy się Harry'ego i Liama..

Pokręciłam głową i głośno westchnęłam.

- Musisz podjąć decyzję Eva - mruknęłam do siebie i wzięłam dużego łyka piwa.

- Dzisiejszego ranka członkowie słynnego zespołu One Direction, zakomunikowali światu zakończenie działalności - z telewizora dobiegł mnie kobiecy głos powodując zakrztuszenie się napojem. Natychmiast pogłośniłam i wlepiłam wzrok w twarz Payne'a, która właśnie pojawiła się na ekranie.

- Jednym z powodów jest to, że zamierzam się ustatkować, a życie w trasie mi tego nie ułatwia - chłopak wymienił rozbawione spojrzenie z kimś zza kamera - hahaha. Uwaga uwaga, zamierzam poślubić dziewczynę, którą kocham! - z głośników wypłynął jego dźwięczny śmiech. Kamera przeniosła się na Tomlinosona i Nialla.

- Myślę, że wszyscy wyrośliśmy już z muzyki, którą dotychczas graliśmy. Nasz kontrakt dobiegł końca w tym miesiącu i wspólnie postanowiliśmy go nie przedłużać. Przynajmniej nie jako One Direction. - Puścił oczko do Horana, który szeroko uśmiechnął się, nie zdradzając jednak o co chodzi.

Po tej informacji, nastąpiła dalsza część muzycznych newsów, więc sięgnęłam po pilota i nacisnęłam czerwony guziczek. Otoczyła mnie cisza. Przez kilka sekund siedziałam bez ruchu.

Nie wierząc w to, jak wszystko samo szybko się rozwiązało, wstałam i skierowałam się do wyjścia. Jak w jakimś transie wykonywałam wszystkie czynności, od ubrania się, do zatrzymania przejeżdżającej taksówki. W głowie cały czas starałam się ułożyć myśli, skleić jakoś parę zdań, które zamierzałam powiedzieć.

Kiedy jednak stanął przede mną z włosami rozczochranymi we wszystkie strony, w luźnej koszulce odsłaniającej umięśnione ręce, z zaskoczonym, a jednak ucieszonym spojrzeniem i z uśmiechem, który nadawał mu trochę bezczelności, jedyne co byłam w stanie zrobić to zarzucić mu ręce na szyję, zatopić w jego ustach w krótkim, a tak wiele znaczącym pocałunku i w końcu schować w twarz w jego klatce piersiowej wsłuchując się w lekko przyśpieszone bicie serca chłopaka i rozkoszując się uczuciem, które ogarniało mnie, kiedy staliśmy tak przytuleni na progu jego domu.

środa, 23 maja 2012

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO <3

TYM RAZEM DRUGA POŁOWA EVILY OBCHODZI URODZINY! Em zaczyna swój ostatni nastoletni rok!

Życze Ci, aby był bardzo udany, niekoniecznie musisz sie decydowac co chcesz robic w życiu, screw it ( ale Torun? Poznan? Wroclaw? Zorganizujemy sobie kicie do mieszkania!). No i może chłopca, imprez i takich tam! <3<3<3

Z braku komputera nie moge nawet zmienic koloru czcionki, mam nadzieje, że Ci to nie przeszkadza :(

wtorek, 15 maja 2012

Now We're Stealing The Car And We Will Drive To The Stars


EMILY

Odkopałam się z przykrywającej mnie szczelnie kołdry i rozejrzałam wokoło. Jasne ściany, granatowe zasłony. Nie byłam tu wcześniej. Usiadłam na łóżku i wtedy dostrzegłam Louisa skulonego na drugiej części łóżka. W tej chwili wszystko stało się jasne. Przypomniałam sobie, jak znalazłyśmy się w nowym mieszkaniu chłopców. Przetarłam nadal zmęczone oczy i wstałam. Zegar stojący na parapecie wskazywał południe, byłam więc spóźniona na śniadanie z mamą, które jej obiecałam. Cholera. Znalazłam telefon i przeprosiłam za niezjawienie się.

Wyszłam z pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi. W salonie, tak jak zapamiętałam w nocy, leżał Harry, a na jego kolanach głowę trzymała Eva. Oboje jeszcze spali. Poprawiłam włosy przed wysokim lustrem koło drzwi wejściowych i wyszłam na zewnątrz. Miałam szczęście, udało mi się zatrzymać przejeżdżającą taksówkę, więc chwilę później znajdowałam się już w swoim domu.

- Wreszcie jesteś! - powitał mnie radośnie Max, przytulając się mocno.

- Jestem, co jest? - odpowiedziałam czochrając jego czuprynę. Wiedziałam, że mój brat bezinteresownie nie okazywałby mi tylu uczuc.

- Po prostu stęskniłem się za Tobą.- odpowiedział wzruszając ramionami.

Spojrzałam na niego wzrokiem, który definitywnie mówił, że nie wierzę w ani jedno słowo.

- No dooooooooooobra. Nie ma nic w lodówce a jestem głodny. Proszę odpraw tą waszą kobiecą magię i spraw, żebym miał co jeść. Tak w ogóle to śmierdzisz wódą.

***

Staliśmy czwórką przed niewielkim budynkiem. Ja, Eva, Max i Nate. Każdy z nas dostał godzinę temu sms’a z adresem od Charliego i Francisca i godziną, o której mamy się zjawic. Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, z jakiej okazji zostaliśmy zaproszeni.

- Dobra, wchodzimy. Zimno się robi. – powiedziała Eva, pocierając z zimna dłonie.

Przytaknęliśmy i otworzyliśmy duże, metalowe drzwi.

Z środka od razu naparła na nas fala szarego dymu i głośna muzyka. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni. Miejsce musiało by świetnie wyciszone, skoro z zewnątrz nie było słychac ani decybela. Minęliśmy dwóch ochroniarzy, za nimi znajdowała się szatnia i kilka kanap. Po lewej stronie znajdowały się schody w dół. Kiedy zeszliśmy po nich, zauważyliśmy spory parkiet z mnóstwem osób tańczących na nim, scenę, na której szalało dwóch dj’ów oraz bar. Z zewnątrz miejsce nie wyglądało na spore, ponieważ jego główna część, znajdowała się pod powierzchnią ziemi. Sprytnie.

- Proszę. – nagle obok nas znalazła się skąpo ubrana kelnerka. Wyciągnęła do nas rękę z tacą, na której leżało kilkadziesiąt blatów, ułożonych równiutko.

Chłopcy z błyskiem w oczach sięgnęli po nie. Ja i ruda również.

- Co to za miejsce… - powiedział rozmarzonym głosem Nate, rozglądając się dookoła.

- Witaaaaaam wszystkich! – rozległ się donośny głos dobiegający z głośników. Skierowałam swój wzrok na scenę. Z mikrofonem w ręku stał, uśmiechając się szaleńczo, Charlie. Dołączył do niego po chwili również Francisco. – Świętujemy dziś otwarcie tego klubu. Postanowiliśmy stworzyć dla was miejsce, w którym będziecie mile widziani, godnie traktowani i odpowiednio zjaraniiiiiiiii! Wyszło nam to całkiem zajebiście, prawda? – spytał chłopak.

Zgromadzeni zaczęli wiwatować i bic brawo.

- Całkiem zajebiście… - powtórzył Max przyglądając się roznegliżowanym dziewczynom tańczącym na podeście.

Kiedy muzyka zaczęła ponownie grac, chwyciłam Evę za rękę i udałyśmy się do baru. Nadal paląc, zamówiłyśmy Blue Lagoon i z pełnymi drinkami wmieszałyśmy się w tańczący tłum.

- Przyszłyście! – koło nas zjawił się Francisco, dając każdej po buziaku w policzek.

Po chwili zabrał nam puste szklanki i wręczył przechodzącej dziewczynie. Tańczyliśmy, wygłupiając się strasznie. Czułam jak wypity przed chwilą alkohol w połączeniu ze spalonym zielskiem zaczyna działac.

Nagle, zauważyłam znajomą postac przy barze. Zostawiłam, więc szalejącą dwójkę razem i podążyłam w tamtym kierunku. Kiedy już stałam za chłopakiem, zakryłam jego oczy dłońmi. Szybko nakrył je swoimi, starając się rozpoznać, do kogo mogą należeć. W lustrzanej półce za barmanem dostrzegłam nasze odbicie. Chłopak uśmiechał się. Zsunął delikatnie moje ręce i odwrócił się.

- Co tu robisz? – spytałam wesoło.

- Dostałem zaproszenie. – wzruszył ramionami.

- Reszta też jest?

- Chyba nie, jeszcze ich nie widziałem.

- To co pijemy? – usiadłam na barowym stołku obok.

- Wódka! Potrzebujemy wódki! – obok nas zjawiła się Eva z Maxem, dysząc, zmęczona tańcem.

Zabierając z baru asortyment, przetransportowaliśmy się do jednego z mniejszych pomieszczeń, które pokazał nam Francisco. Rozłożyliśmy się wygodnie na czerwonych kanapach i radośnie opróżniliśmy dwie butelki zimnego trunku.

- Idziemy na parkiet? – zapytał Max, odpalając kolejnego blanta. Nie czekając na odpowiedź, zgarnął moją przyjaciółkę i wyszli.

Zostałam z chłopakiem sama. Uśmiechnął się do mnie zawadiacko. Poczułam, że zaczyna mi się robic gorąco. Jego wzrok przeszywał mnie. Nie mogłam z nim tu zostać sam na sam. Wiedziałam bowiem, że pijane uczucia wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem, którego resztka jeszcze jakimś cudem zachowała się w tej chwili.

- Chodźmy. – wstałam i minęłam siedzącego nadal chłopca.

Nie odeszłam daleko, kiedy poczułam owijające się wokół mojej talii ręce. Odwrócił mnie twarzą do siebie i zaczął ze mną tańczyć. Nie pozwalał na to, by nasze ciała oddaliły się od siebie na jakikolwiek dystans. Nie chciałam podnieść wzroku na jego twarz, wiedziałam, że nie skończy się to dobrze. Kołysaliśmy się równo, do rytmów szybkiej muzyki. Nasze ciała ocierały się delikatnie o siebie, co wprawiało mnie w szybsze bicie serca. Ku jego uciesze, moje ręce powędrowały w górę, zanurzając się w jego włosach. Wiedziałam, że z każdą minutą tracę coraz bardziej kontrolę nad sobą.

- Spójrz na mnie. – wyszeptał nachylając się nade mną. – Emily… - przygryzł delikatnie opuszek mojego ucha.

Zamknęłam oczy. Jak nikt potrafił wzbudzić we mnie emocje, pożądanie. Otworzyłam je, kiedy poczułam, jak złapał mnie za podbródek i przyciągnął do siebie jeszcze bardziej.  Patrzyłam na jego rozchylone wargi, które były tak blisko. Czułam ciepło jego oddechu. Przeniosłam wzrok na jego oczy. W tej chwili już wiedziałam, że jestem zgubiona.
Otaczający nas ludzie zniknęli, muzyka przycichła, słyszałam tylko przeraźliwie szybkie bicie mojego serca, kiedy jego usta dotknęły moich.

Nic się nie zmienił. – pomyślałam.

Samym pocałunkiem potrafił sprawic, że czułam się jedyną dziewczyną na świecie.
Po chwili delikatnie przerwał pocałunek i spojrzał na mnie od góry do dołu. Przygryzł wargę uśmiechając się. Zaczął całować moją szyję.

- Chcę Cię. – wyszeptałam. – Teraz.

Natychmiast przerwał i ponownie na mnie spojrzał. W tej chwili jego oczy wydawały się jeszcze ciemniejsze niż zawsze. Złapał mnie za rękę i pospiesznie zaprowadził do wyjścia. Zimne powietrze ostudziło mnie lekko. Jednak wcale tego nie chciałam. Nie chciałam myśleć w tej chwili ani trochę racjonalnie. Chłopak cały czas lekko się uśmiechał.

- Zayn. – zatrzymał się słysząc mój głos. Złapałam jego twarz w dłonie i czule pocałowałam. Ponownie złapał moją dłoń i pobiegliśmy w stronę parkingu. Szybko znalazł w kieszeni spodni kluczyki i wsiedliśmy do jego czarnego auta. Zdjął swoją koszulkę, ukazując umięśniony tors. Jęknęłam kiedy jego dłonie znalazły się pod moim biustonoszem. Ani na chwilę nie przestawał mnie całować. Moje palce powędrowały do jego spodni, rozpinając skórzany pasek. Nasze czyny były energiczne. Oboje nie mogliśmy się doczekać momentu, w którym szyby auta zaczną parowac, pod wpływem naszych przyspieszonych oddechów.

***

- Gdzie wczoraj zniknęłaś? – Mieliśmy tu później niezłe after party. – Max  wskazał na pokaźną ilośc butelek stojących na blacie.

Siedział razem z Eva przy kuchennym stole. Oboje zajadali się czekoladowymi płatkami. Machnęłam ręką, zaśmiałam się i zostawiłam ich samych. Pospiesznie powędrowałam na górę.

Zamknęłam za sobą drzwi od pokoju i oparłam się o nie. Kilka niekontrolowanych, gorących łez spłynęło po moich policzkach. Otarłam je szybko. W pośpiechu wymknęłam się z auta, z objęc chłopca, z którym spędziłam dzisiejszą noc. Nie wiedziałam co do niego czuję, nie wiedziałam na kim najbardziej mi zależy. Żałowałam tego co się wydarzyło. Nie powinnam była poddac się pożądaniu, które mnie ogarnęło. Powinnam była z tym poczekać do wyklarowania się moich uczuc. Byłam głupia. Pijana i głupia. Nie wiedziałam co teraz będzie.

Szybko przetarłam twarz i odsunęłam się od drzwi, kiedy usłyszałam pukanie.

- To ja, opowiadaj co się z Tobą działo w nocy. – Eva rozłożyła się na moim łóżku przyglądając mi się z zaciekawieniem.

- Jestem idiotką. – wyszeptałam zakrywając twarz dłońmi.

Na kilka sekund zapadła cisza. Ruda chwyciła mnie za dłonie i wpatrywała się w moje oczy czekając na wyjaśnienie.

- Zrobiłam straszne głupstwo. – westchnęłam głośno. – Przespałam się z nim. – dodałam szybko wypowiadając słowa.

Teraz ja wpatrywałam się w twarz dziewczyny, czekając na jej reakcję. Początkowo zauważyłam zdziwienie, po czym… ulgę i uśmiech.

- Czym Ty się tak stresujesz? Przecież wiem, że mu na Tobie zależy. Tobie na nim również. Prędzej czy później byście do siebie wrócili. I nie widziałaś może mojej chusty u nich w mieszkaniu? Chyba zostawiłam ją tam ostatnio. – spytała przytulając się do mnie.

- Nie rozumiesz. – odrzekłam. – To nie był Louis. – spuściłam wzrok.

- Jak to nie był…

- Zayn. – powiedziałam patrząc na nią. – To był Zayn. – wzięłam głęboki oddech. – Wiem, że nie powinnam była tego robic. Byłam pijana, bardzo pijana. Do tego jeszcze paliliśmy... Eva nie wiem co do niego czuję, nie wiem co czuję do Louisa.

- Em, czekaj…

- Nawet nie wiesz jak tego żałuję, kiedy się obudziłam, uciekłam stamtąd nawet się z nim nie żegnając.

- EM!

- Jestem taka głupia. To nie powinno było się zdarzyć. – podniosłam wzrok z powrotem na przyjaciółkę i zauważyłam jak wpatruje się ze zdenerwowaniem w punkt nad moją głową.

Odwróciłam się szybko. W drzwiach mojego pokoju stał Malik przyglądając mi się smutno.

Poczułam jak serce mi się zatrzymuje. Chłopak pokręcił głową, jego wzrok ukazywał tak wiele bólu i rozczarowania. Po chwili zaśmiał się spuszczając wzrok na swoje stopy. Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Zauważyłam, że Zayn trzyma w ręku mały bukiecik. Spojrzał na mnie raz jeszcze, po czym szybko wyszedł z pokoju. Przez kilkanaście kolejnych sekund siedziałam jak w transie, patrząc w się w miejsce, w którym przed chwilą jeszcze stał brunet. Poczułam jak Eva kładzie swoją dłoń na moim ramieniu i mówi, że wszystko się jakoś wyjaśni. Opadłam na łóżku i przykryłam swoją twarz poduszką, zagłuszając przekleństwo, które wykrzyczałam.

środa, 2 maja 2012

I Miss Your Ginger Hair And The Way You Like To Dress

EMILY


Dzisiejszy dzień miał być naprawdę intensywny. Zgodziłyśmy się z Evą udzielić dwóm magazynom wywiadów, później miałyśmy jechać na otwarcie nowego salonu bielizny jako honorowi goście, a na koniec całonocna impreza charytatywna. Do przyjazdu Evy miałam jeszcze dwie godziny, więc nie musiałam się z niczym śpieszyć. Nastawiłam gramofon i podeszłam do szafy przeglądać jej zawartość. Na pierwsze spotkania nie musiałam się stroić. Obcisłe granatowe rurki i zwiewna koszula. Wyjęłam dwa wieszaki i położyłam delikatnie na fotelu. Kiedy usłyszałam dobiegającą z głośników piosenkę, zaczęłam podśpiewywać, szukając odpowiedniej biżuterii.

Since I've come home, well my body's been a mess, and I miss your ginger hair, and the way you like to dress….

Jakie było moje zdziwienie kiedy za plecami usłyszałam dalszy ciąg piosenki wyśpiewany nie tylko przez głośniki

 Stop making a fool out of me, why don't you come on over, Emily.

Uśmiechnęłam się słysząc jak podmienił w tekście moje imię. Odwróciłam się do niego, kontynuującego śpiew.

And I think of all the things, what you're doing, and in my head I make a picture.

Tanecznym krokiem podeszłam do chłopaka, by wtulić się w jego otwarte ramiona, na powitanie.

- Co tu robisz?-spytałam.

- Byłem w okolicy, to pomyślałem, że wpadnę z gorącą kawą i ciastkami.

- Ooo… jesteś najlepszy! Gdzie one są?! – spytałam patrząc na niego spragnionym wzrokiem.

Zaśmiał się patrząc na mnie, wesołymi jak zawsze, niebieskimi oczami.

- W kuchni, na stole…

Słysząc odpowiedź, od razu skierowałam się w tamtym kierunku. Louis podążył za mną. Po cichu nucił sobie tekst kolejnej piosenki, która wydobyła się z odtwarzacza:

Come up to meet you, tell you I'm sorry
You don't know how lovely you are
I had to find you, tell you I need you
And tell you I set you apart
Tell me your secrets, and ask me your questions
Oh lets go back to the start…

EVA

- Miło było Was znowu spotkać - mężczyzna z sympatią uśmiechnął się i odszedł.

Jednoczeście odetchnęłyśmy z ulgą. Nie wiedziałam, że gala charytatywna może być tak męcząca. Najpierw miliony zdjęć na czerwonym dywanie, a kiedy tylko dotarłyśmy do środka i myślałyśmy, że będziemy miło spędzać czas, zostałyśmy otoczone całą masą osób chcących przeprowadzić wywiady albo zwyczajnie porozmawiać. W międzyczasie musiałyśmy przejść się po wybiegu prezentując kolekcję bielizny, która sprzedawana była właśnie w celach charytatywnych. I wreszcie dostrzegłyśmy, że nikt w pobliżu nie przymierza się, żeby do nas zagadać, więc skierowałyśmy się do baru. Sięgnęłyśmy po stojące tam lampki szampana i rzucając sobie znaczące spojrzenie, dyskretnie opróżniłyśmy je jednym łykiem i szybko sięgnęłysmy po następne.

- Idziemy usiąść? - zapytałam, a Em w odpowiedzi ruszyła przed siebie.

Leniwie przebierała bolącymi od wysokich szpilek nogami i kiedy dotarła do skórzanej czarnej kanapy, opadla na nią z wyrazem ulgi na twarzy.

- Ale mi się kurewsko nudzi - szepnęła mi do ucha. Słysząc to, wiedziałam już co zrobić, żeby umilić sobie resztę wieczoru.

Wyjęłam z torebki telefony, podałam Emily jej Blackberry i na swoim wystukałam szybko trzy słowa.

'Potrzebuję Cię tu.'

Chłopcy nie dali na siebie długo czekać i niedługo potem opróżniałyśmy kolejną lampkę szampana z Louisem i Harrym.
Niestety, nie spełnili naszych oczekiwań. Powygłupiali się trochę, pożartowali na temat innych obecnych na gali, jednak po trzeciej lampce napoju zaczęli okazywać objawy znudzenia, a po 1,5 godziny usłyszałyśmy zdecydowane 'Idziemy stąd' z ust Tomlinsona.

- Gdzie? - zapytała Emily. W jej oku dostrzegłam błysk nadziei, że może jednak spędzimy tą noc ciekawiej.

- Do mnie - odpowiedział Louis po chwili zastanowienia i ruszył w stronę wyjścia.

Bez chwili wahania ruszyliśmy za nim. Wsiedliśmy do jednej z ustawionych w długiej kolejce taksówek i ruszyliśmy w stronę mieszkania Louisa. Odkąd ich kariera nabrała tempa, wyprowadził się od rodziców i kupił spore mieszkanie. Niedługo potem ugościł pod swoim dachem Harry'ego, żeby, jak to sam stwierdził, mieć się kim opiekować.

W 15 minut dotarliśmy na miejsce i znaleźliśmy się w przestronnym mieszkaniu chłopaków. Wygodnie rozsiedliśmy się na kanapach, a Styles przyniósł z lodówki parę piw.

- Hmmm... Nie mielibyście czegoś mocniejszego? - zapytała Em, rzucając błagalne spojrzenie Tomlinsonowi.

Oblicza chłopaków natychmiast rozjaśniły się i Louis rzucił się do stojącego niedaleko barku, z którego wyciągnął schłodzoną butelkę wódki.

- Jesteście najlepszymi dziewczynami na świecie! - zachwycił sie Harry, powoli rozlewając płyn do kieliszków. Po chwili na jego twarz wstąpiło zmieszanie - W sensie, jako płeć.. jako przyjaciółki - zaczął się tłumaczyć, ale przerwał widząc nasze spojrzenia.

Szybko opróżniliśmy kieliszki i powtórzyliśmy to jeszcze 3 razy. Niedługo później ożywiliśmy się i rozgrywaliśmy pełną emocji grę w byczki. W tle leciały losowe utwory z czyjegoś podłączonego do głośników iPoda.

- I've got moooooooooooooooooves like Jagger - zanucił Harry wyrzucając z impetem kartę z numerem 88 na stół. Po chwili cicho zaklnął i położył obok siebie mały stosik zebranych z blatu kart.

- Chcę tańczyć - Emily, która już pozbyła się wszystkich kart, wstała i nie musząc się martwić o szpilki, które leżały gdzieś odrzucone pod ścianą, wyszła na środek pokoju i zaczęła tańczyć. Tomlinson zerwał się za nią i zaczęli razem wywijać w rytm piosenki Maroon 5.

Zawsze kiedy widziałam ich razem, czułam się jakby te 3 lata nigdy nie miały miejsca. Byli dla siebie stworzeni i po cichu pragnęłam, żeby wrócili do swoich poprzednich relacji. Byli idealni.

Kiedy parka zawzięcie tańczyła, my zrobiliśmy sobie słodkie drinki i sącząc je przeglądaliliśmy nieduży zbiór filmów.

- Tylko tyle? - zapytała zaskoczona.

- Nie przebywamy tu za dużo - usprawiedliwił się Harry i wyciągnął jedno z opakowań - Może być?

Spojrzałam na okładkę "Paranormal Activity 2" i skinęłam głową.

- Oglądamy Paranormal Activity! - zawołałam Emily i Louisa, którzy zmęczeni chętnie dołączyli się do nas na przeciwległej kanapie.

Chłopcy szybko przygotowali jakieś przekąski, ustawili je na stole i włączyliśmy film. Powoli przerzuwając popcorn zaczęłam odczuwać ogarniające mnie zmęczenie. Oglądałam film ze znudzeniem, niekiedy podskakując na bardziej zaskakujących i głośnych scenach. Zauważyłam ruch na drugiej kanapie, więc skierowałam tam wzrok. Zobaczyłam, że Lou delikatnie bierze na ręce śpiącą brunetkę. Ruchem warg przekazał nam 'Dobranoc' i skierował się do pokoju.
Wróciłam spowrotem do oglądania filmu. Delikatnie oparłam głowę o ramię Stylesa, na co on natychmiast przyciągnął mnie do siebie mocniej. Powieki opadały mi coraz bardziej, kiedy dłoń chłopaka gładziła mnie po włosach lub delikatnie bawiła się poszczególnymi kosmykami. Otoczyła nas cisza, oznaczająca, że film dobiegł końca. Poczułam jak Harry wtula twarz w moje włosy i daje delikatnego buziaka w czoło. Leniwie uniosłam głowę, spojrzałam mu w oczy i posłałam lekki uśmiech.

- Wiesz co? - zapytał nie przerywając kontaktu wzrokowego. Pokręciłam przecząco głową. - Nigdy nie przestałem Cię kochać.


Od Evily: Niedawno zmieniłyśmy zdjęcia bohaterów opowiadania, jak Wam się podobają :>?