niedziela, 26 lutego 2012

It Makes This Hard Girl

EVA

- Co było tak ważne, że nie mogło poczekać do rana? - spytał Liam przecierając zaspane oczy, ale uśmiechając się.

- Podjęłam decyzję - odpowiedziałam i powiesiłam płaszczyk na wieszaku.

Udałam się do sypialni chłopaka i rzuciłam się na łóżko. Rozejrzałam się po pokoju, który traktowałam prawie jak mój własny. Dopiero dostrzegłam jak bardzo się zmienił odkąd byłam tu pierwszy raz. Zniknęło wiele niepotrzebnych rzeczy, mebli. Wszystko było minimalistyczne, żeby łatwo utrzymać pokój w porządku. Ze ścian zniknęły te nieliczne plakaty zespołów i koszykarzy. Jedyna ozdoba ściany były dwa nieduże zdjęcia przyklejone przy biurku. Jedno przedstawiało One Direction, natomiast drugie mnie i Liama. Podeszłam do biurka, na małej samoprzylepnej karteczce napisałam 'Strasznie Cię kocham' i przykleiłam obok zdjęcia. Z uśmiechem wróciłam na łóżko. Chwile później wreszcie dołączył do mnie Payne z dwoma kubkami gorącej herbaty.

- Wiec jak tam Twoja decyzja? - zapytał i napił się parząc sobie język.

- Postanowiłam przyjąć ich ofertę - powiedziałam zadowolona z siebie i zaśmiałam się z chłopaka zmagającego się z bolącym językiem.

- Oj, to znaczy, ze ja też będę musiał podjąć decyzję - jego twarz spoważniała. Na tyle na ile pozwalał jej ból.

- Słucham? - zapytałam zdziwiona. Myślałam, że będzie ze mnie dumny bla bla bla. O czym on mówi?

- Wyjedziesz na rok. Albo nawet dłużej. Mimo, ze bardzo bym chciał, nie potrafię wyobrazić sobie jak miałoby to działać.

Poczułam, że oczy zaczynają mnie piec. Patrzyłam na niego przeszklonym wzrokiem nie wiedząc co powiedzieć. W końcu wstałam i wyszłam z pokoju.

- Gdzie idziesz? - usłyszałam za sobą jego głęboki głos, ale zignorowałam go.

Weszłam do salonu, zrzuciłam z siebie ubrania zostając jedynie w koszulce i majtkach, owinęłam się kocem i skuliłam się na kanapie. Długo nie mogłam zasnąć, a kiedy w końcu udało mi się przysnąć poczułam jakiś ruch wokół siebie. Lekko otworzyłam jedno oko i zobaczyłam, że to Liam trzyma mnie na rękach i niesie do swojego pokoju. Położył mnie w swoim łóżku, delikatnie przykrył kołdrą, położył się obok i przytulił.

- Eh, jak Ci to wytłumaczyć, żebyś zrozumiała... – powiedział zamyślony. Nie mówił do mnie. Myślał, że śpię. - Nie chcę żebyśmy się rozstawali. Nie chcę, uwierz mi. I bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się jechać. Że zajmiesz się czymś co Cię interesuje. Nie chcę żebyś marnowała taką szansę, ale.... Ale ja jadę w trasę, Ty jedziesz do Stanów i oboje musimy być skupieni na pracy. I nie potrafiłbym żyć w związku na odległość. Nie pozwoliłbym żebyśmy niszczyli swoje szanse na przyszłość.. Kurwa Liam. Dobrze wiesz, że potrafisz tylko powiedzieć 'Tak będzie lepiej'. Jestem kretynem - lekko uderzył pięścią w materac.

- Tylko trochę. Ale kocham Cię, dokładnie takiego jakim jesteś - mruknęłam zaspanym głosem i wtuliłam się w niego. Przez chwilę przyglądałam się jego zaskoczonemu wyrazowi twarzy, ale dosyć szybko zasnęłam.

EMILY

Stałam przed sporymi, drewnianymi drzwiami. Wpatrywałam się w nie od dobrych kilku minut. Zacisnęłam zęby i podniosłam wysoko lewy kciuk dotykając zimnego, metalowego dzwonka. Usłyszałam w środku domu poruszenie. Ktoś zbiegał ze schodów, by otworzyć niespodziewanemu gościowi drzwi. Zauważyłam w drzwiach kilka rys zanim się jeszcze otworzyły.

- O, to Ty... Cześć.

- Cześć. Mogę wejść?

- Pewnie. – Odpowiedział Malik, cofając się bym mogła dostać się do środka.

Od razu skierowałam się do pokoju chłopaka, nie sprawdzając czy idzie za mną. Usiadłam na jednym z dwóch krzeseł przy biurku. Zayn usiadł na drugim patrząc na mnie pytająco. Zauważyłam stojącą na biurku całkiem sporą brązową ramkę, a w niej rysunek przedstawiający Malika wraz z niebieskowłosą dziewczyną. Zapewne prezent od Monique. Zayn go nie rysował, Zayn specjalizował się w rysowaniu komiksowych postaci, karykatur. Rysunek ten był czymś w rodzaju mangi. Chwyciłam go do ręki.

- Między Wami robi się poważnie?- spytałam. Od czasu kiedy poznaliśmy dziewczynę, nie miałam okazji porozmawiać na osobności z Zaynem.

- Nie… Tak… Nie wiem… Zobaczymy. – zmieszał się.

Odstawiłam ramkę na biurko.

- To… Z jakiej okazji zawdzięczam Twoją wizytę?

Wstałam z krzesła i podeszłam do okna spoglądając na ulicę.

- Wyjeżdżam. Przyszłam się pożegnać.

- Nie rozumiem?

- Przyjęłyśmy z Evą tę pracę w agencji. Wyjeżdżamy na rok do USA.

Chłopak wstał z krzesła i podszedł do mnie. Nie odwróciłam się. Dalej obserwowałam ruch na ulicy.

- Louis się na to zgadza? – spytał lekko zdenerwowany.

Westchnęłam.

- Wy również wyjeżdżacie w trasę. I tak byśmy byli z dala od siebie. – odpowiedziałam w końcu się odwracając.

- Em, przepraszam, że to mówię, ale pozwoliłem Ci odejść tylko dlatego, żeby utrzymać naszą siódemkę razem. Jak Ty sobie to wyobrażasz? Rok zupełnie oddzielnie?- powiedział pocierając prawą ręką czoło.

Stał bardzo blisko mnie. Nadal miałam silne uczucia do tego chłopaka. Bardzo silne. W końcu przyszłam się z nim pożegnać oddzielnie niż z całą resztą.

- To tylko rok… Wszyscy będziemy bardzo zapracowani, nim się obejrzymy znów będziemy wszyscy razem. Poza tym zamierzam do Was dzwonić. Do Ciebie dzwonić…

- Obiecujesz, że tak będzie? Nie zmienicie się w te puste, zarozumiałe dziewczyny, które na śniadanie jedzą tylko listek sałaty?

- Obiecuję. – oboje się zaśmialiśmy.

Otworzyłam oczy bardzo szeroko ze zdziwienia, kiedy zorientowałam się co się dzieje. Zayn mnie całował. Nie jak koleżankę, dając buziaka. Całował mnie jak kiedyś, kiedy byliśmy razem. Namiętnie i czule.

- Zayn… - oderwałam się od niego.

- Cii… Pozwól mi się z Tobą pożegnać. Proszę.

Serce mi przyspieszyło kiedy ponownie złączyliśmy się wargami. Całowaliśmy się delikatnie, przytuleni do siebie niezwykle mocno. Jego ręce powędrowały na moje pośladki. Zacisnęłam oczy, z których kapały lekko łzy. Nie chciałam się rozstawać z chłopakami.

- Emily tak bardzo…

- Nic nie mów.

- Zayn? – na dźwięk wysokiego głosu oboje odskoczyliśmy od siebie.

Pospiesznie wytarłam oczy i poprawiłam włosy spoglądając na postać stojącą w drzwiach.

- Monique… - szepnął przerażony chłopak.

ZAYN

Monique pokręciła głową, odwróciła się i wyszła.

- Goń ją. Może uda się jej jakoś to wyjaśnić. – Em spuściła głowę.

Spojrzałem na nią niepewnie.

- Nie sądzę…

Lubiłem Monique, jednak zdziwiłem się, gdy uświadomiłem sobie, że nie przejęło mnie bardzo to, że nas przyłapała.

- Chociaż spróbuj.

Chwyciłem szarą bluzę leżącą na łóżku i niechętnie ruszyłem za Monique. Dogoniłem ją idącą pustą ulicą.

- Zaczekaj. – powiedziałem głośno.

Dziewczyna stanęła. Podszedłem do niej szybkim krokiem i stanąłem z nią twarzą w twarz.

- Przepraszam.

- Przepraszam?!

- Tak, przepraszam.

- Właśnie całowałeś się ze swoją przyjaciółką. – powiedziała wyższym niż zwykle, prawdopodobnie od zdenerwowania głosem.

Nie miałem pojęcia co mam jej powiedzieć. Miałem totalną pustkę w głowie.

- Z Emily… która przecież jest z Louisem! A wydawała się taką fajną dziewczyną! – drżącą ręką poprawiła swoją grzywkę, która opadła jej na oczy.

- Proszę, porozmawiajmy na spokojnie. Chodź, zrobię Ci herbatę.

- Żartujesz? Nie ma o czym rozmawiać. Z nami koniec. – rzuciła uderzając mnie w pierś i odchodząc.

Wróciłem zirytowany do domu. Emily już się ulotniła. Chciałem z nią jeszcze porozmawiać. Położyłem się na łóżku i wpatrywałem się w biały sufit nad głową.

LOUIS

Wybrałem się na samotne zakupy. Potrzebowałem kilku nowych rzeczy a nikomu nie chciało mi się towarzyszyć. Przeglądałem półki ze spodniami, kiedy usłyszałem, że ktoś mnie zawołał.

Tylko nie kolejna fanka...- pomyślałem odwracając się ze sztucznym uśmiechem.

- Monique! Cześć! - dzięki nietypowym włosom rozpoznałem dziewczynę Zayna.

Nie kojarzyłem jej głosu... Nic dziwnego, widziałem ją może ze dwa razy.

- Czego szukasz?- spytała z uśmiechem.

- Zastanawiam się, które wybrać. - uniosłem dwie pary spodni.

Dziewczyna pokręciła przecząco głową i sama zaczęła przeglądać ubrania.

- Co sądzisz o tych?- zaproponowała parę zielonych spodni z mnóstwem ćwieków.

- Myślę, że Malik by w nich wyglądał znacznie lepiej ode mnie. - odpowiedziałem.

- Gdyby nie fakt, że zerwaliśmy, kupiłabym mu je. - odpowiedziała poważnie. - Przy okazji, bardziej pilnowałabym na Twoim miejscu Emily. - dodała szeptem wprost do mojego ucha.

czwartek, 23 lutego 2012

You're Insecure, Don't Know What For

HARRY

- Co tu się dzieje? - zapytałem wchodząc do domu Horana.

W powietrzu czuło się podekscytowanie, wszyscy głośno rozmawiali, ciesząc się z jakiegoś powodu. Kiedy przekroczyłem próg salonu rzucili mi puszkę piwa na powitanie. Zauważyłem przelotne, dziwne spojrzenie Liama. Równocześnie mocniej przytulił do siebie Evę. Chyba dopiero po wspaniałym popisie dziewczyn na pokazie, dotarło do niego jak łatwo mógłby ją stracić. Nie rozumiem dlaczego ja miałbym być dla niego zagrożeniem. Wybrała jego. Poza tym dlaczego ktokolwiek miałby być dla niego zagrożeniem. Jest najlepszym chłopakiem jakiego można sobie wymarzyć. Gdybym był dziewczyną... Nie ważne.

- Powtórzę pytanie, co tu się dzieje? -  usiadłem wygodnie na oparciu fotela opierając ramię na Niallu.

- Dziewczyny dostały maila od Victoria's Secret! Proponują im sesję zdjęciową reklamującą nową bieliznę! Tu, w Londynie! - odpowiedział podekscytowany Louis.

- Zastanawia mnie tylko skąd mieli do nas kontakt... - Emily pytającym spojrzeniem przebiegła po wszystkim.

- Ups? - Liam bezradnie rozłożył ręce

Zayn powoli podniósł się z kanapy.

- Jeszcze raz gratuluję, piękne - uśmiechnął się do każdej z dziewczyn - Ale teraz muszę Was opuścić. Monique. - wyjaśnił i opuścił dom pożegnany moim niezadowolonym zabuczeniem.

- Rozumiem, że musimy to jakoś uczcić? - zwróciłem się z uśmiechem w stronę Evy.

- Imprezą? - kiwnąłem głową - Dzwońcie po ludzi!

Wszyscy z entuzjazmem sięgnęli po telefony i zaczęli zapraszać znajomych na wieczór do Evy.

EVA


Nadszedł wielki dzień naszej pierwszej sesji.

Z samego rana, zwarte i gotowe, no i troszkę śpiące, spotkałyśmy się u mnie w domu. Max zawiózł na miejsce sesji życząc powodzenia. Pośród tłumu statystów, wizażystów, stylistów i fotografów, odszukałyśmy najważniej wyglądającą osobę i zwróciłyśmy się do niej po wskazówki. Mężczyzna natychmiast oddał nas w ręce wizażystów, którzy posadzili nas przed lustrami i starali się zdziałać cuda z naszymi buziami i włosami. Po dłuższej chwili, pojawiła się obok nas kobieta z dwoma zestawami bielizny, po jednym dla każdej, i zaprowadziła do zaimprowizowanych przebieralni. Wyszłyśmy z nich owinięte w cienkie, satynowe szlafroczki.

Zazwyczaj nie miałyśmy problemów z pokazywaniem ciałka czy spontanicznymi decyzjami dotyczącymi pozbycia się ubrań, jednak tym razem fakt, że miałyśmy pozować do zdjęć w bieliźnie znanej marki i to w środku coraz bardziej zaludniającego się miasta, trochę nas przytłoczył i onieśmielił. Nie pomagała świadomość, że obręb miejsca wykonania sesji były oddzielony od zwykłych przechodniów taśmą i groźnie wyglądającymi ochroniarzami i że był na tyle duży, że mogłyśmy pozostać niezauważone.

Czekając, gotowe już do zdjęć, miałyśmy okazję przyjrzeć się otoczeniu w jakim będą one robione. Za naszymi plecami stał mały, stary pałacyk, na którego dziedzińcu, schodach i tarasie porozstawiali swój sprzęt fotografowie. Dziedziniec znikał wśród drzew o odpowiednich dla pory roku, złotawych kolorach. Dalej, poza obrębem terenu sesji, rozciągał się rozległy, uroczy park, w którym ludzie rozpoczynali swój dzień porannym spacerem lub śpiesząc się do pracy.

W końcu zostałyśmy zawołane do naszych zdjęć. Zaproponowano nam pozowanie razem, na co z ochotą przystałyśmy, żeby mniej stresować się przed aparatem. Jednak okazało się, że jakiekolwiek nerwy były zbędne, bo kiedy tylko przypięto nam skrzydła, byłyśmy całkowicie gotowe do przybierania seksownych, a czasem niewinnych póz. Spisywałyśmy się chyba całkiem dobrze, bo nie zwracano nam za dużo uwag, ani nie korygowano naszych postaw. Fotograf obwieścił, że musimy zrobić jeszcze dwa ostatnie ujęcia i ustawił nas na szczycie schodów. Kiedy znowu usłyszałyśmy dźwięk migających lamp, zawtórował im śmiech. Śmiech, którego nie szło pomylić z żadnym innym. Spojrzałam na Emily znacząco i zaczęłyśmy rozglądać się wkoło. Nie tylko my zostałyśmy oderwane od pracy. Personel pracujący przy sesji oraz ochroniarze, szukali nieporządanych gości.

- Hej! Co Wy tam robicie?! - usłyszałyśmy niski głos jednego z ochroniarzy.

Wskazywał palcem na jeden z zabudowanych balkonów pałacyku, więc skierowałyśmy wzrok w tamtą stronę. Zobaczyłyśmy tylko burzę loków znikającą za ścianką balkonu.

- HARRY! - krzyknęła Em.

Zero odpowiedzi. Słychać tylko stłumiony chichot Nialla.

- Zgłupieliście?! Jak chcieliście popatrzeć, to trzeba było nam powiedzieć!

- Ale wtedy nie byłoby tak śmiesznie - w końcu Louis wstał ukazując nam się ze skurszoną miną.

- ZŁAŹCIE STAMTĄD NATYCHMIAST! NIE MACIE TU WSTĘPU! - krzyczał zdenerwowany ochroniarz.

- Nie, nic się nie stało. To nasi znajomi. Głupi, ale nasi znajomi - podeszłam do mężczyzny, nie chcąc, żeby wyrzucili ich siłą.

- LOUISIE TOMLINSONIE, NATYCHMIAST NA DÓŁ - słyszałam trochę zdenerwowaną Em - A TY SIĘ NIE ŚMIEJ HORAN, TEŻ CIĘ TU ZARAZ WIDZĘ!

Chłopcom zrobiło się chyba głupio, widząc, że nie jesteśmy zachwycone, więc posłusznie zniknęli wewnątrz budynku, żeby po chwili wyjść frontowymi drzwiami i stanąć potulnie przed brunetką czekając na karę.

- Posrało Was?! My tu mamy naszą wielką szansę, a dzięki Waszej głupocie od razu nasza reputacja może legnąć w gruzach na wstępie. 'Nie, nie robimy im już więcej zdjęć, bo mają głupich kolegów' - Emily zaczęła swój wykład.

- Na pewno tak będzie, jasne - mruknął pod nosem Niall, a dziewczyna spiorunowała go spojrzeniem.

- Co tu się dzieje? - usłyszeliśmy lekko znudzony głos, mężczyzny którego imienia nie znałyśmy, jednak wiedziałyśmy, że to właśnie od niego zależy nasza dalsza kariera. - O, cześć Harry. Widzę, że długo nie udało Wam się zostać w ukryciu - zaśmiał się lekko witając się z chłopcami.

Na twarzach wszystkich zebranych pojawiło się zdziwienie.

- Czyli, że Wy... SPECJALNIE ZROBILIŚCIE TO ZAMIESZANIE? - zapytałam, nie wierząc w to jak bardzo popierdolony jest mój chłopak i jego przyjaciele.

Liam wyszczerzył się i kiwnął głową.

- Zaczynało się robić nudno, chłopcy akurat się napatoczyli, więc wpuściłem ich dyskretnie, żeby narobili trochę zamieszania - wyjaśnił Ian.

Zadowolony z siebie Louis, przyciągnął do siebie Emily, na której twarzy pojawił się grymas.

- I tak jestem zła - obwieściła mu, dając się zasypać delikatnymi buziakami.

Obie ruszyłyśmy w stronę przebieralni, żeby zrzucić z siebie skąpą bieliznę, w której już dosyć mocno zmarzłyśmy. Em pochyliła się w moją stroną i szepnęła mi na ucho parę słów na temat Iana i całej tej sytuacji.

- Nie obgadujcie mnie, bo zmienię zdanie i nie podpiszę z Wami kontraktu! - zawołał za nami mężczyzna.

Zamarłyśmy.

***

- Nie mogę uwierzyć, że naprawdę chcą na dłużej! - Emily cieszyła się, trzymając w ręku butelkę piwa i mocno przytulając Tomlinsona.

Chłopcy nie byli tak zachwyceni jak my. Mimo, że nic nie było jeszcze postanowione, perspektywa rocznej rozłąki była ciężka do wyobrażenia. Fakt, mieli wtedy wyjechać w trasę, ale nie podobała im się wizja, że nie czekamy na nich w domach i nie rzucamy się im na szyję, kiedy wracamy.

Nam też nie było łatwo. To szansa jedna na milion. Kariera modelki i to jako Aniołki Victoria's Secret to nie byle co.

- Do kiedy macie dać mu znać? - zapytał Liam rozkładając ręce na oparciu kanapy.

- Dwa tygodnie.

- Mało czasu, jak na tak ważną decyzję. - westchnął Louis.

- Wasza trasa, nasz kontrakt. Zleciałoby tak szybko, że zanim byśmy się obejrzeli, a już znowu siedzielibyśmy tu wszyscy razem! - powiedziała optymistycznie Em.

- Pewnie masz rację... - nadal nie przekonany Tomlinson przytulił dziewczynę z trochę zmartwionym wyrazem twarzy.

niedziela, 19 lutego 2012

Clothes, Shoes, Diamond Rings

Dzisiaj będą z nami też:

Rosie Huntington-Whiteley

Miranda Kerr

EMILY

- Podaj mi tę koszulkę na krześle za Tobą.- powiedziałam do Maxa.

Szykowałam się właśnie do wyjścia, kiedy braciszek postanowił mi poprzeszkadzać.

- No obdarz mnie choć jednym spojrzeniem!- fuknął.

Przeglądałam się w lustrze lecz na życzenie odwróciłam się na pięcie teatralnie wzdychając.

- No czego?-spytałam litościwie.

- W ogóle słuchałaś co do Ciebie mówiłem?-spytał z pretensją w głosie.

Przysiadłam na łóżku wyczekując.

- Biała czy czarna?

Spojrzałam krytycznie na obie koszulki.

- ŻADNA.

Wstałam, chwyciłam Maxa za rękę i pociągnęłam za sobą do jego pokoju. Kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia spojrzałam zdumiona ma brata.

- No nie przesadzaj...

Na palcach przemieściłam się do dużej komody, wymijając po drodze wszystkie śmieci, starając się by żadne butelki czy nawet resztki jedzenia nie dotknęły moich skarpetek. Otworzyłam pierwszą szufladę. Pełna majtek. Zamknęłam. Zawahałam się i otworzyłam ponownie. Wyjęłam małym palcem różowe kobiece stringi.

- Poważnie?-spytałam unosząc brew.

Max jedynie zaśmiał się i rozłożył bezradnie ręce.

- Dobra. Ta będzie w porządku.- powiedziałam rzucając w brata granatową koszulą w paski i pośpiesznie wychodząc z pokoju.

- Ok. Mój urok osobisty i ta koszula sprawią, że mnie zapragnie.-powiedział udając casanovę.

- Taa na pewno. Musze lecieć, bo już na mnie czekaja. Tylko prooooszę Cię, nie zaciagaj jej od razu do łóżka.

- Spoko, z Cher chce to rozegrac powoli.- powiedzial zamykajac za mna drzwi.

Zbiegalam po schodkach lecz nagle sie zatrzymalam.

-Cher?-powiedzialam w pusta przestrzen przede mna. Potrząsnęłam głową wyrzucając z niej skojarzenie z przyjaciółką chłopaków jeszcze za czasów X-Factora.

***

Kiedy dotarłam do domu Evy, roznosiła się w nim muzyka Franz Ferdinand. W salonie, na sofie, siedzieli juz Liam, Louis, Harry i Horan popijajac piwa.

- Come on, lets get high!-przywitała mnie radośnie Eva wykrzykując słowa piosenki.

Zaśmiałam się i usadowiłam pomiędzy moim chłopakiem a Stylesem.

- Zayna jeszcze nie ma?-spytałam wesoło.

- Nie i nie będzie.-odpowiedział Harry wpychając do buzi garść słonych chipsów.-Jest gdzieś z Monique.

- Mhm.-odpowiedziałam patrząc na Evę.

Malik ostatnio opuszczał wiele naszych wspólnych spotkań z powodu niebieskowłosej. Mimo starań nie mogłam nic poradzić na to, ze działała mi na nerwy.

- A własnie...- zaczal Liam- mamy dla Was małą niespodziankę..

- Jaką?-spytała ruda siadając mu na kolanach.

- Zostaliśmy zaproszeni do wystąpienia na pokazie Victoria's Secret - powiedział wywołując uśmiech na twarzach wszystkich chłopców.

- Chyba sobie żartujesz?! - zapytałam z niedowierzeniem, zerkając na ich szczerzące się twarze szukając jakiś znaków, że tylko nas wkręcają. Nic nie dostrzegłam.

- Chcecie może z nami pójść? - Louis objął mnie ramieniem i poruszał brwiami.

Po domu rozniósł się jeden wielki pisk i obydwie skakałyśmy szczęśliwe po pokoju.

- To chyba znaczy TAK... - mruknął Harry do chłopaków.

- ŻARTUJESZ SOBIE?! Zawsze chciałyśmy pójść na pokaz VS, są cudowne! - krzyknęła Eva nie przerywając dzikiego tańca w rytm 'No You Girls'.

Chłopcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo i dołączyli do nas tańczących na środku pokoju, śpiewając jakąś wymyślaną na poczekaniu triumfalną piosenkę.

- IDZIEMY NA POKAZ VICTORIA'S SECRET - wyśpiewaliśmy wszyscy razem.

- POOBCZAJAMY ZAJEBISTE MODELKIIIIIIIIIII - zawył Louis, do którego w połowie dołączyli pozostali.

Natychmiast zatrzymałyśmy się i spojrzałyśmy się na nich surowo.

- Ani mi się waż! - uderzyłam Tomlinsona w ramię z oburzeniem.

Chłopak tylko roześmiał się, przyciągnął do mnie i pocałował w czoło.

EVA


Siedziałyśmy w pierwszym rzędzie pośród wielu znakomitości. Parę miejsc dalej siedział Orlando Bloom wspierający swoja żonę, wcześniej gdzieś mignął nam wokalista Kings Of Leon. Modelki spacerowały po wybiegu z uśmiechem tańcząc w rytm muzyki lub wysyłając buziaki wybranym osobom z publiczności. Wszystko było cudowne. Piękne komplety bielizny, coraz to wymyślniejsze skrzydła Aniołków. Po pewnym czasie chłopcy zniknęli z zamiarem przygotowania się do występu. My skorzystałyśmy z chwili przerwy aby napić się czegoś i ochłonąć. Emanowałyśmy ekscytacją i udzielało się to każdemu kto nas zagadywał. W końcu dostałyśmy znak, że czas już wracać na miejsce, bo pokaz zaraz będzie się dalej kręcił. Usłyszałyśmy parę dźwięków, w których rozpoznałyśmy początek I Want. Chłopcy nie mówili nam z jaką piosenką zamierzają wystąpić. Kurtyna rozsunęła się i chłopcy wyszli na wybieg, śpiewając dla tego tłumu ważnych osobistości. Chwilę po nich zaczęły pojawiać się modelki, niekiedy przesyłając buziaka chłopakom. Ich buzie natychmiast rozświetlał wtedy uśmiech, a oczy płonęły z zachwytu. Lustrowali wzrokiem każda dziewczynę. Patrzyli na nie tak, jak nigdy nie patrzyli na nas.

- Poczułam się brzydka i niepociągająca - Emily szepnęła mi do ucha. Doskonale ja rozumiałam, bo czułam to samo.

W kulminacyjnym momencie występu, Adriana Lima wzięła pod rękę Nialla i przespacerowała się z nim w ta i z powrotem, na koniec czochrając jego blond czuprynę i całując zarumieniony policzek. Już wtedy wiedziałam, ze będziemy o tym słuchać jeszcze dluuuuugo.

Kiedy ostatnia modelka zawróciła na końcu wybiegu, podniosłyśmy się z naszych miejsc żeby przemknąć za kulisy. Chciałyśmy przywitać chłopców. I nie chciałyśmy zostawiać ich w towarzystwie tylu pięknych dziewczyn. Pierwszy raz nie byłam przekonana co do swojej urody, figury. I byłam zazdrosna.

Nasi chłopcy uradowani zeszli za kulisy, lekko nas wyściskali i, ku naszemu niezadowoleniu, poszli porozmawiać z modelkami, które akurat miały chwilę spokoju, bo na wybiegu był jakiś koncert. Lekko naburmuszone stałyśmy pod ścianą, rzucając tylko niemiłe uwagi na temat naszych chłopaków i zarzucając sobie, ze widocznie jesteśmy niewystarczające.

Nagle przed nami wyrosła Miranda Kerr.

- Też jesteście modelkami? - zapytała patrząc na nas.

- Nie nie, zdecydowanie nie - odpowiedziałam niemrawo.

- Niemożliwe! Wasze figury są idealne! Wykorzystajcie to! Nikt Wam nigdy tego nie proponował?

- No w zasadzie to nigdy się to nie zdarzyło.. - Em wygladała na dosyć udobruchaną tyloma komplementami.

- Chcecie przymierzyć, któryś z kompletów? - zszokowane spojrzałyśmy na siebie i gorliwie pokiwałyśmy głowami.

Miranda złapala nas za ręce i pociągnęła gdzie na drugi koniec pomieszczenia. Straciłyśmy chłopców zajętych rozmowami z oczu.

- Rosie! Potrzebuje Cię tu! - krzyknęła modelka zatrzymując się przy wieszaku pełnym ubrań. Dziewczyny stanęły i zlustrowały nas wzrokiem, po czym zaczęły przeglądać zawartość wieszaków.

Rosie wybrała jeden i przyłożyła go do mnie.

- Idealnie - mruknęła pod nosem.

Zauważyłam, że do wieszaka doczepiona jest karteczka z imieniem.

- Czy to nie będzie zaraz komuś potrzebne?

- Nie, dwie modelki się nie zjawiły - odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc, a szukając butów do kompletu. - Jaki masz rozmiar?

- 39 - wręczyła mi czarne botki na wysokiej koturnie.

Zobaczyłam, ze Em kawałek dalej poddawana jest tym samym procedurom przymiarek i dopasowań.

- Eva! Emily! - usłyszałam głos Harry'ego.

Już chciałam mu odpowiedzieć, kiedy Rosie odwróciła się w jego stronę.

- Wracajcie na miejsca. Wasze dziewczyny są nam jeszcze potrzebne! - wróciła do poprawiana poprawiania mi włosów.

- Gotowa! - usłyszałam glos Mirandy i modelki zaciągnęły nas przed lustro.

Stanęłyśmy przed nim z otwartymi buziami. Wyglądałyśmy ZNIEWALAJACO. Ja miałam na sobie czarny stanik zdobiony ćwiekami i łańcuszkami i pasujące majteczki, również z łańcuszkami. W biodrach miałam przewiązany długi, koronkowy tren, ciągnący się kilka metrów za mną. Rude włosy opadały delikatnie na piersi kontrastując z czernią stanika. Emily została ubrana podobnie. Jej krwistoczerwona bielizna również kontrastowała z długimi, lśniącymi, ciemnymi włosami. Majteczki tak samo jak i stanik miały elementy czarnej koronki.

- Jeszcze tylko jedno... - dziewczyny zniknęły na chwile, aby po chwili wrócić niosąc dwa zestawy skrzydeł pasujących do stroju. Zamocowały je na naszych ramionach.

- Wow, mogłabym zawsze być tak ubrana - powiedziała z podziwem Emily oglądając swoje nogi jeszcze bardziej wydłużone przez wysokie buty.

- Dzięki za pozwolenie przymierzenia tych cudnych rzeczy - zaczęłam mówić do Rosie i Mirandy. Usłyszałam, ze zaczął się już kolejny pokaz. - Nie powinnyście być już przebrane? - zapytałam niepewnie.

- Nie, my teraz nie idziemy - powiedziała Kerr ciągnąc Em za sobą. Ja podążyłam za nimi. - Za to Wy tak - modelki popchnęły nas w stronę wyjścia na wybieg i stanęły tak, aby zagrodzić nam drogę ucieczki.

Wiedziałyśmy, ze nie mamy już wyjścia, nie chciałyśmy opóźniać widowiska. Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo, złapałyśmy za ręce, dwa głębokie wdechy i wyszłyśmy na mocno oświetlony wybieg, powitane zdziwionymi aczkolwiek zadowolonymi krzykami. Szybko nabrałyśmy pewności i pewnie ruszyłyśmy przed siebie szeroko uśmiechając się i machając publiczności. Kiedy docierałyśmy do końca, gdzie siedzieli nasi chłopcy, widziałyśmy zmieniający się ich wyraz twarzy. Widocznie wcześniej nie widzieli, ze to my. Jednak zaskoczenie długo nie zagościło na ich buźkach, szybko zastąpione tym spojrzeniem, którym patrzyli na bardziej doświadczone modelki. Tym, którego tak tym dziewczynom zazdrościłyśmy. Było nawet lepsze, bo wzbogacone uczuciami do nas. Poczułam się wspaniale. Zatrzymując się przy końcu wybiegu śmiejąc się pokręciłyśmy chwile bioderkami w rytm muzyki i skierowałyśmy się powoli w stronę kulis. Zostałyśmy pożegnane gromkimi brawami.

***

- BOZE, EMILY, TO BYŁO CUDOWNE - Louis rzucił się na swoja dziewczynę, podniósł ja i parę razy obkręció w kółko.

- Jesteście TURBOSEXOWNE - Zayn patrzył na nas z podziwem.

Zaczęłam się śmiać.

- Mmm pomóc Ci to zdjąć? - usłyszałam Tomlinsona idącego z Emily pozbyć się ślicznego stroju - Au, boli, nie bij!

- Popozujesz mi trochę w domu, modeleczko? - ręce Payna oplotły moja talie, a usta złożyły małego buziaka na karku.

- Tylko jeżeli zostaniesz modelem Abercrombie.

- Pomyślę o tym.

- Myśl, a ja w tym czasie zrzucę z siebie te piękności - pokazałam na stanik i majteczki robiąc smutną minkę. Na odchodne posłałam mu buziaka.

Boże, życie jest niesamowite, kiedy ma się sławnego chłopaka!


czwartek, 16 lutego 2012

PUNISHMENT

Przykro nam widzieć, że na średnio 200 odwiedzin bloga dziennie tak mało z Was jest w stanie poświęcić chwilkę i napisać zdanie na temat przeczytanego rozdziału :( ostatnia ilość 2 komentarzy jest NIEDOPUSZCZALNA!


 W ramach kary nie dostaniecie nowej części aż do niedzieli. Ponadto rozważamy dodawanie rozdziałów raz,a nie dwa razy na tydzień. 
Oczekujemy poprawy!
 
Evily.

niedziela, 12 lutego 2012

You Just Like To Know You Can

LIAM

W Londynie byliśmy już od dwóch dni, ale nie mieliśmy jeszcze okazji wyjść gdzieś lub spotkać się z naszą ekipą. Dlaczego? Gwałtowna zmiana klimatu spowodowała, ze Eva i Emily rozchorowały się i nie ruszały się ze swoich domów. Szkoła zaczęła się już dobry tydzień temu, a ruda nawet do niej nie zajrzała. Ale to akurat nikomu nie przeszkadzało. Cale dnie spędzałem oglądając z nią każdy film na który trafiliśmy w telewizji i opiekując się moja chora dziewczynka. W końcu dziewczyny zdecydowały się wyjść, kiedy gorączka minęła i Zayn gorąco zapraszał na piwo.

- Chcesz bluzę? - zapytałem widząc ze Eva schodzi na dół ubrana w bluzkę z krótkim rękawem. Wywróciła oczami.

- Skoro tak będzie lepiej..

Zdjąłem fioletowa bluzę i otuliłem nią dziewczynę. Dałem jej buziaka w policzek.

- Zostaw mnie, zarazisz się.

- NADAL? BOŻE, ILE MOŻNA WYTRZYMAĆ BEZ CAłOWANIA?!

- Jak widać dwa dni - zawiązała trampki i obwieściła, że jest gotowa.

Wyszliśmy przed dom gdzie w samochodzie czekali już Louis i Emily. Poczułem wibracje w kieszeni. Sms od Zayna. Kolejny. Wsiedliśmy do czarnego wozu Tomlinsona i ruszyliśmy naśmiewając się z naszych chorych dziewczyn.

- Jeszcze zobaczycie... - burknęła obrażona brunetka odwracając się w stronę okna.

- Lepiej się pospieszmy - spojrzałem na telefon - Zayn chyba chce przeciążyć moja skrzynkę odbiorczą.

- Payne nie może doczekać się spotkania z chłopakiem, którego będzie mógł całować - powiedziała, również obrażona, Eva.

Tomlinson z rozbawieniem pokręcił głową i zatrzymał samochód.

- Nareszcie! - Malik otworzył nam drzwi i zaczął witać się z każdym po kolei.

- Lepiej tego nie rób, bo się zarazisz - zwróciłem mu uwagę, kiedy rozkładał ręce, żeby przytulić Eve. Zmierzyła mnie morderczym spojrzeniem.

- To ich tak wyczekiwałeś? - usłyszeliśmy damski głos i obok Zayna pojawiła się uśmiechnięta dziewczyna.

EVA

Stała przed nami dziewczyna, której nigdy nie widzieliśmy. Niewysoka, z dość krótkimi niebieskimi włosami i grzywką opadającą na oczy. Ubrana była zwyczajnie. Czarne rurki, trampki, luźny T-shirt. T-shirt Zayna Malika. Uniosłam brwi i kątem oka zerknęłam na Emily. Bacznie przyglądała się na zmianie dziewczynie i Zaynowi. Na jej twarzy widać było lekkie niezadowolenie.

- Monique - wesoło podała rękę brunetce, nadal patrzącej na nią krytycznie. Em lekko uścisnęła wyciągniętą dłoń i wymamrotała swoje imię.

Nic nie zauważając, niebieskowłosa przedstawiła się naszej trójce.

- Chodźcie, może dzięki Wam trochę się rozkręci - kiwnęła na nas głową i skierowała się do salonu.

- Kim ona jest, że mówi MI co mam robić w domu ZAYNA - szepnęła mi do ucha przyjaciółka siląc się na żartobliwy ton. Ja i tak wiedziałam swoje.

Weszliśmy do salonu i ku zaskoczeniu wszystkich nie zastaliśmy tam jedynie Nialla i Harry'ego, a również Max'a z całą resztą ćpunów. Siedzieli wyluzowani na kanapach od czasu do czasu zanosząc się głupawym śmiechem. Styles i Horan siedzieli skupieni przy telewizorze trzymając w rękach pady.

- Przecież to tradycyjna 1DImpreza! Nie wiem co tu chcesz rozkręcać! - wykrzyknął Louis i rzucił się żeby dołączyć do gry.

- Przynieść Ci piwo ? - Zayn nachylił się nad Monique i delikatnie pocałował ją w policzek.

- Nie, dzięki - odmówiła dziewczyna i z uśmiechem przytuliła się do niego.

Poczułam jak Emily ciągnie mnie za rękę i wskazuje głową w kierunku kuchni. Szybko przeniosłyśmy się tam.

- Co on sobie myśli - zaczęła Em wyciągając z zamrażalki butelkę wódki - pokazując mi się nagle z jakąś dziewczyną u boku? Nie dając wcześniej nikomu do zrozumienia, że coś się dzieje. Ile on ją może znać?! Tydzień?! - nalała dwie pełne szklanki, znacznie przekraczając normę. Patrzyłam na stojący przede mną płyn z przerażeniem.

- Rozumiem, że jesteś zazdrosna, ale przecież oni muszą ruszyć dalej. Nie mogą się kręcić wokół nas do końca życia mając nadzieję, że jeszcze przyjdzie na nich pora - przelałam połowę płynu do drugiej szklanki i obydwie dopełniłam colą.

- Ale nie tak szybko! - rzuciła zdenerwowana brunetka i jednym wielki łykiem opróżniła szklankę.

- Wooooow. Młoda. Po co ten pośpiech ? - w kuchni pojawił się Max i zaczął grzebać w lodówce. Robiąc sobie kanapki, kątem oka obserwował Emily.

Dziewczyna dolała sobie wódki i ponownie na raz opróżniła szklankę nie spuszczając oczu z wejścia do salonu.

- Czy Ty aby czegoś nie próbujesz zapić ? - zapytał brunet stając obok niej i podążając za jej spojrzeniem.

- Wyjdź stąd - wycedziła Emily takim tonem, że chłopak opuścił kuchnię najszybciej jak się dało.

- Siadaj - powiedziałam do przyjaciółki. Posłusznie usiadła naprzeciwko mnie i sięgnęła do paczki papierosów zostawionej na stole przez któregoś z chłopaków.

- Żeby ruszyć naprzód musi chociaż trochę wyrzucić Cię z głowy. To jest jedyny sposób - spróbowałam przemówić do niej. Obydwie miałyśmy dziś nienajlepszy dzień, łatwo było nas rozdrażnić, więc musiałam ostrożnie dobierać słowa, żeby nie spowodować wybuchu.

- Ale lubiłam jego zainteresowanie.. - wymamrotała paląc papierosa.

Po chwili ciszy jej twarz nagle przybrała zaniepokojony wyraz. W oczach pojawiła się iskierka paniki. Patrzyłam na nią z uniesionymi brwiami.

- To nie był dobry pomysł - odłożyła palącego się papierosa do popielniczki i wybiegła. Usłyszałam tylko przekręcany zamek w drzwiach łazienki.

- Co jej się stało? - miejsce naprzeciwko mnie zajęła niebieskowłosa i sięgnęła po niedopalonego marlboro.

- Nic - opróżniłam pierwszego drinka. Poczułam, że niechęć do tej dziewczyny udzieliła się również mi.

- Więc Ty i Liam... Jak długo jesteście razem? Wyglądacie na dosyć zżytych.

- To zależy jak na to spojrzeć..

- A Emily i Louis?

- Tak samo. To był ciężki rok.

- Zayn'a znam niedługo, ale jest naprawdę wspaniały. Mam nadzieję, że to się prędko nie zmieni. Nie mam szczęścia do facetów.

Nic mnie to nie obchodzi. Po co mi to mówisz?


- Tak, jest w porządku - odpowiedziałam sięgając po szklankę.

- Powinniśmy zrobić jakąś imprezę. Słyszałam, że jesteście całkiem dobre w tych sprawach - słysząc to pokiwałam głową - Powinniśmy uczcić to, że żaden z naszych sławnych chłopców nie jest już singlem.

Zakrztusiłam się.

- Jak to? - zapytałam udając, że nic się nie stało.

- Ty i Liam, Emily i Louis, ja i Zayn, Natalie i Harry, Taylor i Niall - wymieniła dziewczyna.

Tego już za wiele.

Podniosłam się z krzesła i weszłam do salonu. W wejściu wpadłam na Louisa.

- Gdzie Emily?

- Rzyga.

Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem, ale bez słowa ruszył w stronę łazienki. Podeszłam do Nate'a, wyjęłam skręta z pomiędzy jego palców i wyszłam do ogrodu. Usadowiłam się wygodnie na rozłożonym leżaku starając się o niczym nie myśleć.

- Co jest? - blondyn usiadł przy moich nogach.

- Właśnie dowiedziałam się, że Ty i Harry też znaleźliście sobie dziewczyny. Niefajnie, biorąc pod uwagę, że jednak nadal mi na nim zależy - powiedziałam na wdechu starając sie nie wypuścić dymu.

W odpowiedzi Niall zaśmiał się głośno i szczerze.

- No co?

- Kto nagadał Ci takich głupot?

- Monique.

- Nie słuchaj jej. Natalie i Taylor to jej przyjaciółki, ale jednocześnie najgłupsze dziewczyny jakie kiedykolwiek poznałem. Fakt, spotkaliśmy się z nimi raz czy dwa, ale nic więcej. Widocznie do nich jeszcze to nie dotarło.

- A Zayn i Monique? - poczułam zdecydowaną ulgę, ale chciałam, żeby Emily też mogła jej zaznać.

Horan nie potrzebował słów, jego mina mówiła sama za siebie.

- Biedna Em - westchnęłam.

- Nie mów jej tego, ale nie widzę przyszłości ich związku. Ledwo się znają, są zupełnie inni. Zobaczymy. Lepiej dla niego jak coś z tego wyjdzie, nie będzie cierpiał patrząc na szczęście Tomlinsona - uśmiechnął się pocieszająco, poklepał moje kolano i wrócił do środka.

- To teraz zdradzasz mnie z Niallem? - spytał ze śmiechem Payne siadając na leżaku obok.

- Głupi jesteś - sięgnęłam po poduszkę i rzuciłam, trafiając go prosto w twarz.


W postać Monique wcieliła się I_LOVE_TABI i mamy nadzieję, że się cieszy :>

czwartek, 9 lutego 2012

Louis Needs A Boat

EMILY

Leżałyśmy Evą na tyle jachtu, rozłożone na leżakach, opalając się. Czekałyśmy aż chłopcy przyniosą nam nasze ulubione drinki.

- Ten wyjazd jest dokładnie tym czego potrzebowałam...- powiedziała przeciągając się Eva.

- Mhm...-odpowiedziałam poprawiając słomiany kapelusz na głowie. – Cieszę się, że urodziny Liama wypadają właśnie teraz.

Czas, który spędzaliśmy na wodzie mijał nam wspaniale. Opalaliśmy się, piliśmy świetne drinki, tańczyliśmy, śpiewaliśmy, paliliśmy. Istna sielanka. Kiedy nastał wieczór wszyscy położyliśmy się na pokładzie i podziwialiśmy niebo.

- Mam pomysł.-szepnęła do mnie Eva.

Podniosła się i chwyciła mnie za rękę. Podeszłyśmy do krańca jachtu, wystarczyło jedno spojrzenie na dziewczynę, żebym zrozumiała co ma na myśli. Szybko rozwiązałyśmy nasze kolorowe bikini, pozostawiając je na pokładzie i obie piszcząc wskoczyłyśmy do wody. Była zimna, ale nie tak bardzo jak myślałam. Zaczęłyśmy się śmiać kiedy Louis i Liam podbiegli zdezorientowani zobaczyć co się stało.

- Wskakujcie do nas!-krzyknęłam.

- Nie ma mowy!

- Wariatki!

- Nie bądźcie cipaaaami!-dodała Eva.

- Na trzy?-spytał Liam mojego chłopaka.

- Ok! Raz, dwa, trzy!-powiedział szybko Louis i wyskoczył za burtę.

- Mam Cię!-krzyknął Tomlinson podpływając do mnie.

- Aaaa!-Eva krzyczała ochlapywana przez Liama.

Pływaliśmy jakiś czas, rozkoszując się lekkimi falami i orzeźwiającą wodą. Chłopcy próbowali także siebie podtapiać a my patrzyłyśmy na nich ze śmiechem.

- Zimno mi. Payne zabierz mnie na górę!- rzuciła po chwili Eva.

Chłopak podpłynął do niej, złapał za ręce i zaczął całować. Chwilę później zniknęli nam z pola widzenia będąc z powrotem na pokładzie.

- Zostaliśmy sami.-powiedział Louis podpływając do mnie.

Uśmiechnęłam się kiedy złapał mnie w talii. Objęłam jego twarz dłońmi, zbliżyłam moja twarz do niego po czym niespodziewanie zanurzyłam jego głowę pod wodę.

- WYGRAŁAM!-krzyknęłam szybko odpływając.

- O Ty przebiegła!-zawołał za mną.

Mimo, że starałam się jak mogłam, Louis był lepszym pływakiem ode mnie i szybko mnie dogonił. Złapał mocno w pasie, nie pozwalając na jakikolwiek ruch.

- Puszczaj!!!

- Nie ma mowy!-odpowiedział śmiejąc się.

Po chwili zaczął mi dawać setki drobnych całusów w szyje i dekolt. Podobało mi się. Bardzo. Unosząc się na wodzie całowaliśmy się szaleńczo, oświetleni jedynie przez gwiazdy.

***

- Liam! Podaj mi jeszcze trochę podpałki!- krzyknął Louis.

Siedzieliśmy na pustej plaży. Postanowiliśmy zejść na ląd na kilka wieczornych godzin. Liam wymyślił sobie, że chce ognisko. Żądanie solenizanta musiało być spełnione.

Kiedy chłopcy zmagali się z roznieceniem ognia, my z Evą nabijałyśmy pianki na kijki. Na brzegu, przykryte w większej części wodą, chłodziły się piwa. Rzucałam co jakiś czas okiem w tamtym kierunku, żeby zapobiec ewentualnej stracie.

- Hura!- rozbrzmiał radosny głos Tomlinsona na widok palących się drewien.

- Gratulacje!- powiedziała Eva i zaczęła bić brawo.

Słońce chowało się za horyzont, więc wszyscy założyliśmy bluzy i usiedliśmy półokręgiem koło ogniska.

- Proszę. – podałam pierwszą przypieczoną piankę Louisowi.

- Mniam!- pochłonął od razu całą.

Siedzieliśmy tak kilka godzin, smażąc smakołyki, popijając piwa, a także śpiewając. Liam wziął ze sobą gitarę, która wprawiła nas w romantyczny nastrój. Liam przygrywał swoje piosenki, śpiewając wpatrzony w oczy Evy. Wyglądali uroczo. Chwilę później poczułam jak Louis mnie przytula. Pomyślałam wtedy, że jestem naprawdę szczęśliwa.

***

Przebudziłam się zdezorientowana. Przetarłam oczy i uświadomiłam sobie, że musieliśmy wczoraj zasnąć przy ognisku zamiast wrócić na jacht. Podniosłam się z ziemi i otrzepałam. Piasek był wszędzie. W moich ciuchach, w moich butach, w moich włosach. Czułam go nawet w ustach!

- Louis… - szturchnęłam nogą śpiącego obok chłopaka.

- Mmm… - mruknął przewracając się na lewy bok. Jego włosy były rozczochrane i również pełne piasku.

Miał gęsią skórkę na odkrytych częściach ciała, więc chwyciłam leżącą na ziemi dodatkową bluzę i nią go przykryłam kręcąc głową.

Rozejrzałam się dookoła. Plaża była całkowicie pusta. Nigdzie śladu naszych przyjaciół. Poklepałam się po kieszeniach szukając telefonu. Wybrałam numer Evy.

- Cześć Em! – usłyszałam jej głos.

- No hej! Gdzie… - nie dokończyłam mówić, bo usłyszałam dźwięk wyłączanego telefonu. Padła mi bateria. Musiała akurat teraz! Westchnęłam i usiadłam spowrotem obok Louisa.

Zaczęłam mu się przyglądać. Ułożył dłonie pod policzkiem przez co wyglądał strasznie słodko. Uśmiechnęłam się na ten widok, on w tym momencie również się uśmiechnął, widać śniło mu się coś miłego.

- Louis… - nudziło mi się strasznie, więc postanowiłam go obudzić.

Nie zareagował.

Wiedząc, że zachowam się okrutnie, pochyliłam się nad uchem chłopaka i wykrzyczałam jego imię.Tomlinson poderwał się gwałtownie z piasku z przerażeniem w oczach. Ja w tym momencie wycierałam z oczu łzy, które spłynęły mi po ogromnym wybuchu śmiechu.

- Emily! Pojebało Cię?

- Tak. Nie reagowałeś na łagodniejsze formy pobudki, wybacz.

Pokręcił głową i uśmiechnął się.

- Czemu spałem na piasku? – spytał po chwili rozglądając się wokół. – I gdzie Paynowie?

Wzruszyłam ramionami.

- Zadzwoń do któregoś z nich, mój telefon mi padł, może wrócili sami na jacht.

Tomlinson wyjął z tylnej kieszeni bordowych spodni swojego smartfona i po chwili zaczął rozmawiać z Liamem. Mieli niedługo do nas z powrotem dołączyć. Czekając na nich, zaczęliśmy z Louisem budować piaskowe budowle. Wychodziły całkiem nieźle. Zbudowaliśmy nasz przyszły dom z basenem, głowę smoka i zamek.

LIAM

Powoli szliśmy plażą w stronę miejsca naszego ogniska gdzie zostawiliśmy Louisa i Em. Mimo wczesnej pory byliśmy bardzo ożywieni. Sen na plaży nie należał do najbardziej relaksujących, więc nie mieliśmy okazji się za bardzo rozleniwić. W czasie kiedy nasi przyjaciele smacznie spali, my poszliśmy rozejrzeć się po okolicy. Okazało się, że zatrzymaliśmy się w raczej nieuczęszczanej okolicy, w pobliżu nie znaleźliśmy żadnego miasteczka, tylko parę luźno rozstawionych domów. Nasz pontonik, którym dotarliśmy z jachtu na brzeg, przycumowany był do małego pomościku. Zaczynało się już robić coraz cieplej z racji wschodzącego coraz wyżej słońca, wiec zdecydowaliśmy się na małą kąpiel. Wesoło rzuciliśmy się w jeszcze spokojny ocean i trochę w nim powygłupialiśmy. Teraz szliśmy trzymając ubrania w rekach, żeby dać ciałom wyschnąć na słońcu.

- Z czego się tak cieszycie? - spytał Tomlinson, kiedy usiedliśmy obok nich.

Wyciągnąłem w ich stronę telefon.

- Jesteśmy na wakacjach, a Ty i tak na twitterze - Em przewróciła oczami.

- To od Nialla - wyjaśniła jej Eva, na co brunetka od razu chwyciła wyciągnięty w jej stronę telefon.

Zawiesiła na nim wzrok na dłuższą chwilę ogladając filmik przesłany przez przyjaciela. Louis zaglądał jej przez ramię.
Usłyszeliśmy dźwięki z już wcześniej obejrzanego filmu. Na początku Niall siedzący na wózku inwalidzkim krzyknął, że on i Anette przesyłają pozdrowienia i że oni na pewno bawią się lepiej niż my. Żeby to udowodnić nakręcił ich wyścig na wózkach. Mimo usilnych starań, dziewczyna przegoniła Nialla, na co chłopak zareagował lekko obruszoną miną.

- Co to za Anette? - zapytała brunetka śmiejąc się.

- Fanka, którą spotkaliśmy w szpitalu. Dosyć przykra sprawa. - Eva kiwnęła głową i streściła sytuację dziewczynki.

- Kochany ten nasz Niall - westchnął Louis.

Chwile pomilczał, po czym zrozpaczony krzyknął, że tęskni za swoim Maluszkiem i rzucił się na piasek.

- Wstawaj debilu - powiedziała Em patrząc na niego z lekkim pożałowaniem - Co Ty... AAAA NNNIIIEEEEEE - chłopak pociągnął ją za sobą i po chwili razem tarzali się po piasku.

Chwilę jeszcze posiedzieliśmy śmiejąc się, w końcu zdecydowaliśmy się zebrać nasze rzeczy i wrócić na łódkę i kontynuować powolne poruszanie się po wodzie.

EVA

- Boże, jest taka piękna pogoda, a Wy gracie na xboxie ?! - zapytała Em schodząc pod pokład.

- Nawet nie wiem po co, skoro I TAK NIGDY NIE WYGRASZ, TOMLINSON!!! - krzyknełam z pokładu.

Spokojnie podziwiałam mijane widoki. Spokój ten nie trwał długo, bo niezadowolony z mojego komentarza Louis wybiegł na górę i rzucił się na mnie.

- Nigdy więcej tak nie mów!!! - wziął mnie na ręce pomimo mojego wyrywania się i pisków i wyrzucił za burtę płynącego yachtu.

Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłam był Liam, który nagle pojawił się obok chłopaka krzycząc, że natychmiast ma zostawić jego dziewczynę. Ze śmiechem wpadłam pod wodę.

Wynurzyłam się i zobaczyłam, że na łodce została tylko zdezorientowana Emily wyłączająca silnik.

- Jesteś idiotą - powiedziałam śmiejąc się i krztusząc na zmianę i ochlapałam Tomlinsona słoną wodą. Wszczęłam tym wojnę wodna, z której sprytnie uciekłam i dzięki pomocnej dłoni Em wróciłam na pokład.

- Teraz! - powiedziałam do niej, na co brunetka szybkim ruchem wprawiła łódkę w ruch. Mineła chwila zanim chłopcy zorientowali się co się stało, a ich miny były nie do opisania. Rzucili się w stronę odpływającego jachtu, na którym zwijałyśmy się ze śmiechu. Słyszałyśmy tylko ich krzyki.

- Wracamy po nich? - zapytałam kiedy byłyśmy już dosyć daleko, jednak mogłyśmy widzieć ich malusie główki.

- Poczekamy tutaj, niech się trochę zmęczą, leniuszki - przekręciła kluczyk podając mi jakiegoś orzeźwiającego drinka, którego przed chwila zrobiła.

niedziela, 5 lutego 2012

And You Pray, Pray, Pray That Everything Will Be Okay

LIAM

Większość osób pobiegła do kuchni, skąd dochodził głos. Byłem jedną z nich. Na progu kuchni stanąłem na chwilę oniemiały.

Podbiegłem do zgiętego w pół Nialla, który przytrzymywał rękę w okolicy brzucha. Wokół jego dłoni pojawiała się coraz większa czerwona plama. Usłyszałem, że ktoś dzwoni po pogotowie.

- Co się stało? – zapytałem stojącej obok dziewczyny. Jej twarz była biała, a ona sama była sparaliżowana z przerażenia.

Po chwili obok niej zjawiła się Emily, otaczając ją ramieniem i próbując uspokoić, mimo, że sama była roztrzęsiona.

- Mówi, że to był przypadek. Trzymała nóż w ręku, kiedy pijany Niall zaczął ją łaskotać i skakać wokół niej. Parę złych ruchów i stało się.- powiedziała Em, kiedy udało już się uspokoić dziewczynę na tyle, że była w stanie opowiedzieć co się stało.

- Gdzie Eva? - spytałem zdejmując koszulkę i przyciskając ją do brzucha przyjaciela.

- Czeka na zewnątrz na karetkę.

Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Lekarze wbiegli z noszami do kuchni i zanieśli blondyna do karetki. Eva i Zayn pojechali razem z nimi. Policja, która przyjechała chwile po karetce, zawiozła mnie, Emily i dziewczynę, która przypadkiem skrzywdziła Nialla na komisariat, żeby w spokoju usłyszeć co się stało. Louis i Harry zostali w domu pomagając bratu Em wyprosić wszystkich gości i trochę go uporządkować.

Koniec końców spotkaliśmy się wszyscy na korytarzu szpitala.

Eva siedziała na kanapie blada, mocno ściskając rękę Malika.

- I co z nim? - Emily usiadła obok przyjaciółki i mocno ścisnęła jej drugą dłoń.

- Stracił przytomność w karetce. Jeszcze nic więcej nie wiemy. Od razu zamknęli go na sali. – odpowiedziała ruda lekko roztrzęsionym głosem.

Ścisnęliśmy się wszyscy na małej kanapie. Mocno przytulałem Evę siedząca mi na kolanach. Obok na kolanach Tomlinsona siedziała Em, nadal ściskając rękę Evy.

W końcu z sali naprzeciwko wyszedł lekarz. Dziewczyny natychmiast poderwały się i podbiegły zasypując mężczyznę pytaniami.

- Miał lekko uszkodzone płuco i wątrobę. Ale ze wszystkim sobie poradziliśmy i wszystko jest w porządku. Stracił dużo krwi, wiec przez jakiś czas będzie osłabiony. I oczywiście musi pozostać na obserwacji aż do zagojenia ran. Będziecie mogli się z nim zobaczyć jak tylko się obudzi - posłał nam uprzejmy uśmiech i odszedł.

- Uff - Emily opadła na kolana chłopaka z wyrazem ulgi na twarzy i przytuliła się do niego.

- Musze iść do domu się położyć. Oderwaliście mnie od mojego najlepszego przyjaciela - spróbował zażartować Harry. - Zadzwońcie jak się obudzi.

- Pojadę z Tobą. Jeszcze gdzieś się zgubisz - Zayn poklepał Styles’a po ramieniu.

- Na razie! - rzucili odchodząc.

Eva usiadła obok mnie, rozkładając nogi na moich kolanach i oparła glowę o moje ramie. Po chwili już spała. Mnie tez nadmiar emocji wykończył, wiec pozwoliłem w końcu zamykającym się oczom odpocząć.

Kiedy obudziłem się zostałem w szpitalu sam z dziewczyna. Ruda już nie spała tylko pila gorącą kawę.

- Gdzie Louis i Emily? - zapytałem zaspany.

- Wyszli jakąś godzinę temu. Ktoś musiał zostać, żeby być na zawołanie lekarzy. Poza tym byłeś dziś bardzo odważny, zasłużyłeś na porządną drzemkę. – pocałowała mnie w policzek i poczęstowała kawą.

Zadzwonił mój telefon.

- Halo? Nie, jeszcze nie. Dam znać. – schowałem go z powrotem do kieszeni. - Harry.

Jeszcze półtorej godziny siedzieliśmy cicho rozmawiając. W szpitalu zaczął się ruch – pacjenci spacerowali lub goście szukali wskazanych sal. Podjechała do nas jakaś dziewczynka, około 10letnia, na wózku.
- Liam?

Skinąłem głową uśmiechając się.

- Mogłabym zrobić sobie z Tobą zdjęcie? – zapytała wyjmując z kieszonki na piersi telefon. Podałem go Evie. - Nie, chcę żeby Twoja dziewczyna też była na tym zdjęciu! – powiedziała radośnie i poprosiła przechodzącego lekarza o zrobienie fotografii.

Zauważyłem jak Rudej zaszkliły się oczy na dźwięk słów dziewczynki.

- Jesteście znajomymi Nialla Horana? – zapytał mężczyzna, który nagle pojawił się obok nas.

- Co? Cos się stało Niallowi? – dziesięciolatka zasłoniła z przejęciem otwarte usta.

- Tak, ale wszystko będzie dobrze - odpowiedział jej lekarz głaszcząc po głowie. - Obudził się – zwrócił się do nas.

Wstaliśmy, żeby pójść zobaczyć się z przyjacielem.

- Czy ja tez mogłabym...? - zapytała nieśmiało mała.

- Jasne! - odpowiedziałem jej i zacząłem pchać jej wózek przed sobą. – Poczekaj tu chwilkę. Przywitamy się z nim i za chwilę Was poznamy. – zatrzymałem się przed drzwiami.

Eva wbiegła na salę i rzuciła się Nialla. Chłopak zaczął się słabo śmiać.

- Mała, przestań, haha. Boli, haha.

- O jezu, przepraszam - dziewczyna odskoczyła od niego, na co on zaczął się śmiać jeszcze bardziej.

Podszedłem do Horana i przytuliłem.

- Dzięki, ze wczoraj tak ładnie zadziałaliście…- zaczął.

- Jesteś głupi! Już nigdy w życiu nie pozwolę Ci dotknąć noża! Nigdy! Wiesz jak się baliśmy?!

- Liam, teraz przestaniesz też używać noży? – zaśmiał się, za co oberwał ode mnie lekko w ramie.

- Chcemy Ci kogoś przedstawić! – przypomniałem sobie. Wyszedłem i wprowadziłem do pomieszczenia dziewczynkę. - Zobacz jaką świetną fankę poznaliśmy czekając na Ciebie! – zaparkowałem wózek obok łóżka.

- Cześć! Jestem Niall. Jak masz na imię?

- Annette - odpowiedziała wpatrzona w chłopaka dziewczynka.

Wyciągnął rękę w jej stronę.

- Patrzcie! Już znalazłem przyjaciółkę, która zastąpi mi Was, kiedy będziecie na jachcie! – słysząć to twarz dziewczynki rozpromieniła się.

- No co Ty, nie zostawimy Cię tutaj - zaprzeczyłem.

- Zglupiałeś? Latałem jak głupi, żeby odebrać te bilety! Macie jechać!

- Ale Niall. Jesteś w szpitalu...

- No i co z tego! Przecież wyjdę z tego, wiec nie ma się o co martwic!

- Ale potem nie próbuj nic zrzucać na nasza nieobecność! - zaśmiałem się.

- Annette! Musisz jechać na śniadanie! - w drzwiach pojawiły się twarze dwóch pielęgniarek. Dziewczynka posłusznie podjechała w stronę drzwi.

- Do zobaczenia później! - zawołał za nią Niall. Annette radośnie pomachała mu i ruszyła na śniadanie z jedną z pielęgniarek.

- Jesteście niesamowici - druga z kobiet zamknęła drzwi - Pierwszy raz widziałam ją szczerze uśmiechającą się. Jest tutaj od 2 miesięcy. W wypadku samochodowym sparaliżowało jej nogi. Jej mama nadal nie wybudziła się ze śpiączki. - zobaczyłem, ze po twarzy mojej dziewczyny spływa łza - Bedzie Was długo pamiętała.

Sprawdziła jeszcze podłączone do Nialla rurki i wyszła.

- To najpiękniejsza rzecz jaka w życiu widziałam - powiedziała Eva siedząca na łóżku obok blondyna.

- Nie płaaacz - powiedział Horan łapiąc ją za rękę.

- Nie moooogęęęęę. To jest równie wzruszające co ta scena w Last Song, kiedy...

- Jesteś głupia - przerwał jej Niall i uderzył poduszka w głowę.

- O, trzeba zadzwonić do reszty!

- Ja to załatwię - powiedziałem - Ty płacz sobie dalej - pokazałem jej język i wyszedłem obdzwonić chłopaków.

czwartek, 2 lutego 2012

Is There Somebody Else On Your Mind?


EVA

Minął tydzień od czasu podjęcia największych decyzji w naszym życiu. Wszystko układało się całkiem dobrze. Parę razy spotkaliśmy się wszyscy razem w ramach próby naprawienia kontaktu, ale wszyscy dobrze wiedzieliśmy, że dokonamy tego tylko wspólną imprezą. I akurat nadarzyła się idealna okazja - 19 urodziny Liama. Do zorganizowania imprezy nie trzeba było wiele. Wystarczył krótki tweet, że dziś wieczór impreza u mnie i miałam pewność, że zjawi się wiele osób.

Wygrzebałam się z łóżka. Było niedorzecznie wcześnie, ale nie byłam już śpiąca. Chciałam u Liama być koło 10, żeby go wcześnie nie budzić, więc miałam jeszcze masę czasu. Skierowałam się do łazienki i przygotowałam sobie gorącą kąpiel. Spędziłam w wannie dobre pół godzinki.

Dając włosom spokojnie wyschnąć zeszłam do kuchni w ręczniku zacząć przygotowywać różne przysmaki dla chłopaka. Zrobiłam gofry, parę kolorowych cupcaków, w których robieniu byłam mistrzem. Do dużego termosu wlałam herbatę. Z lodówki wyjęłam bitą śmietanę, truskawki i maliny. Wszystko zapakowałam do pudełek, żeby nie uległy zniszczeniu. Zobaczyłam, że już czas przygotowywać się do wyjścia. Założyłam czarny komplet koronkowej bielizny. Wygrzebałam z szafy koszulkę, która kiedyś sprezentował mi Liam. Wciągnęłam ją przez głowę i z lustra uśmiechnęła się do mnie jego twarz. Do tego czarne krótkie spodenki z wysokim stanem i czarne tomsy. Włosy luźno związałam. Wpakowałam jedzenie do torby i spokojnie wyszłam trochę wcześniej, żeby ponapawać się w parku wspaniałą pogodą.

***

Wszystkie pyszności ustawiłam po cichu na szafce nocnej. Gofry przyozdobiłam bitą śmietaną i owocami. Gorącą herbatę przelałam do dużego kubka. Payne spał całkiem zakopany pod kołdrą. Położyłam się obok niego, przytulając przez pościel. Poruszył się i odkrył głowę.

- Aaa! Co zrobiłeś z moim chłopakiem?! - zapytałam lekko się odsuwając, żeby ocenić nową fryzurę Liama. Przyjrzałam mu się krytycznym okiem - Może być, MISIU - pocałowałam go w nos.

Uśmiechnął się.

 - Co robisz tu tak wcześnie? - zapytał zerkając na telefon.

 - Wszystkiego najlepszeeegoooo - mruknęłam wtulając się w niego.

 - Mmmmm to dla mnie? - podniósł się i popatrzył na czekające na niego śniadanie.

Sięgnął po jednego gofra i zaczął go z uśmiechem pałaszować. Szybko pochłonął wszystko co mu przygotowałam, czasem częstując mnie truskawką lub dając mi gryza babeczki. Najedzony opadł na łóżko.

- Rob tak częściej - poklepał się po brzuchu.

 - Musze już iść, mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Widzimy się później, tak?

 - Nigdzie nie idziesz - złapał mnie za nadgarstek kiedy wstawałam i pociągnął na łóżko. Zaczął zachłannie całować.

 - Liiaaaam, musze iść! - powiedziałam przez śmiech. Pokręcił tylko głową nie przerywając pocałunków. Szybkim ruchem przeciągnął koszulkę przez moja głowę i odrzucił gdzieś na bok. Całując mnie po brzuchu sięgnął ręką w stronę szafki. Zobaczyłam, że bierze bitą śmietanę.

- O nie, Liam, nie rób tego! NIIEEEE - bezskutecznie próbowałam uniknąć wysmarowania bitą śmietaną. Już po chwili zjadał ją prosto ze mnie.

 - Jesteś głupi - zaśmiałam się.

- E tam - powiedział również roześmiany i dał mi słodkiego buziaka w usta.

Mocniej przycisnął mnie do siebie i zaczął pozbywać się mojej garderoby, której i tak było niewiele.

Odkąd wróciliśmy do siebie nie mieliśmy jeszcze tak intymnego momentu. Cieszyłam się czując, że powoli zaczynał nabierać do mnie zaufania.

Pierwszy raz nasz seks był nie tylko wyrazem uczuć, ale też po prostu dobrą zabawą. Ze śmiechem się do tego zabraliśmy i ze śmiechem leżeliśmy na łóżku po.

- Teraz możesz iść - obrócił się w moją stronę i przytulił.

- Teraz już nie chce - uśmiechnęłam się - Film? - zaproponowałam.

Skinął głową.

- A co z rzeczami, które miałaś załatwić? – spytał zakładając czerwone spodnie dresowe.

- Jakoś się z tym uporam.

Miałam pojechać odebrać prezent dla Payne'a, więc mogłam poprosić, żeby zrobił to ktoś inny. Szybko napisałam smsa do Nialla. Po chwili odczytałam jego odpowiedź zapewniającą, że nie ma problemu i zaraz po to pojedzie.

- Co oglądamy?

- Hmm co my tu mamy.. - Liam zaczął przeglądać DVD na polce - Last Song?

- Ooo zawsze na tym płaczę...

- To może w takim razie coś ...

- Nie! Chce Ci płakać w ramie! Włączaj!

Z rozbawieniem pokręcił głową i bez słowa wsunął płytę do odtwarzacza.

LIAM

Film zbliżał się ku końcowi. Eva siedziała przytulona do mnie z zapłakaną buzią. Ja też bylem dosyć poruszony. Pogłaskałem ją policzkiem po głowie.

- LIIIAAAAAAMMMMM!!!!!!!!!!!!!! - Louis rzucił się na mnie nie zważając na nic po drodze.

Po chwili pozostała trojka i Em również ściskała mnie życząc wszystkiego najlepszego oraz różnych dziwnych rzeczy.

- Właśnie byliśmy na przedimprezowych zakupach! – powiedział uradowany Zayn.

- Impreza? - spytałem zaskoczony.

- Zayn, głupku! - Emily lekko pacnęła go w głowę. Malik zrobił przepraszający gest i opadł na fotel.

- Eva, rozumiem, że to miała być niespodzianka, ale dobrze, że się dowiedziałem. Nie mam w co się ubrać! - udałem zrozpaczonego.

- Zakupy? - zapytała Ruda, unosząc jedna brew.

- Zakupy!

EVA

Weszłam z Liamem do domu w którym już czekali najbliżsi. Frankie, który dziś jeszcze nie miał okazji spotkać się z chłopakiem, złożył mu życzenia. Część z nich wyszeptał mu na ucho. Mimo, że nie znałam Cocozzy za bardzo, wiedziałam, że nie chcę wiedzieć czego życzył mojemu chłopakowi. Max, Charlie, Nate i Francisco poszli w jego ślady i podarowali mu pokaźny zapas alkoholi.

- Co my z tym wszystkim zrobimy? - zażartował Payne wiedząc, że zniknie to niewiarygodnie szybko.

- Otwórz to, otwórz! - Niall podbiegł do niego wesoło wręczając kopertę.

Zaciekawiony rozerwał ją i wyjął ze środka 4 bilety, każdy podpisany imieniem. Liam Payne. Eva ZYX. Louis Tomlinson. Emily XYZ. Spojrzał z uśmiechem po wyczekujących twarzach.

- Naprawdę?

- Tak. W Miami czeka na nas wynajęty jacht. Wszystko załatwione. Za kilka dni wsiadamy w samolot i jesteśmy w raju! - Louis mówiąc to objął Liama ramieniem.

- Trzeba to opić! - zawołał solenizant sięgając po jedną z urodzinowych butelek.

Tymi słowami rozpoczął imprezę, która szybko rozrosła się z kameralnej do naprawdę sporej. Było sporo osób z branży chłopaków, ludzie z naszej szkoły. Nie zabrakło też paru fanek.

Ktoś przyniósł ze sobą twistera, więc rozegrałam małą grę z Niallem. Ku jego rozczarowaniu wygrałam mimo lekkich problemów z równowagą. Na chwile skierowałyśmy się z Em na parkiet i powygłupiałyśmy wymyślając jakieś pokręcone ruchy taneczne, ale po chwili piosenka zmieniła się na coś zamulającego, wiec poszłam po piwo, a brunetka została na parkiecie przytulona do swojego chłopaka.

Z uśmiechem na twarzy usiadłam na kanapie i otworzyłam puszkę. Przede mną siedział Harry. Spojrzałam na niego, ale po chwili uśmiech gdzieś zniknął. Uświadomiłam sobie, że siedzi tutaj od początku imprezy, pijąc i śledząc wzrokiem bawiących się ludzi. Zobaczyłam smutek w jego oczach. Nie miałam pojęcia czy przez ostatni tydzień go nie zauważałam czy ujawnił się wraz z wypitym przez chłopaka alkoholem. W mojej głowie natychmiast pojawiła się myśl, że może jednak dokonałam niewłaściwego wyboru. Poczułam, że zaszkliły mi się oczy, więc odwróciłam wzrok. Szybko dopiłam piwo i ruszyłam na górę po drodze zgarniając następne. W połowie schodów nie byłam już w stanie powstrzymać łez. Starałam się sobie wmówić, że to na pewno przez, że jestem pijana. Że coś sobie wymyśliłam, a naprawdę jestem pewna swoich decyzji. Weszłam do pokoju zaskoczona, że nikogo w środku nie zastałam. Usiadłam na łóźku i w szybkim tempie opróżniłam butelkę. Położyłam się podkulając nogi pod brodę i pozwoliłam sobie płakać.

- Oj, tu jest zajęte - usłyszałam glos Emily, która uchyliła moje drzwi, ale najwidoczniej nie poznała, że to ja. Przez drzwi słyszałam ją chichoczącą z Louisem szukających wolnego pokoju.

- Tu jesteś, wszędzie Cię szukałem - Liam usiadł przy mnie - Co jest?

Pokręciłam głową nie chcąc go martwic w dzień jego urodzin moimi prawdopodobnie wymyślonymi problemami.

- Chodzi o mnie i Harry'ego?

- Ciężko jest widzieć go patrzącego na mnie tym wzrokiem, tak zmartwionego..

Twarz chłopaka przybrała jakiś dziwny wyraz.

- Nie spodziewałem się, że od razu zapomnisz o Stylesie.

- Jak można wybierać między dwiema osobami, na których Ci zależy?

Wzruszył ramionami lekko uśmiechnięty.

- Nie mam tego problemu, kocham tylko jedna.

Oparłam głowę na jego udzie. Zaczął bawić się moimi włosami.

Mój pijany mózg znowu spłatał mi żarcik, bo nagle stwierdził, że Harry'ego mam gdzieś. Zdecydowałam, że pomyślę o tym jak będę trzeźwa a tymczasem zajmę się moim chłopakiem.

Podniosłam się, oplotłam rękami jego szyję i pocałowałam. Spojrzał mi w oczy powoli uśmiechając się.

- Jesteś tak uroczo pijaniutka - dał jeszcze jednego buziaka i wytarł lekko rozmazany tusz na mojej twarzy - Chodźmy się dalej bawić - Nie puściłam jego szyi, wiec wziął mnie na ręce i zniósł na dol.

Nie chciałam patrzeć w stronę kanapy, na której siedział Harry, żeby nie zaprzątać sobie nim głowy, ale mimowolnie zauważyłam, ze zniknął. Wbiegliśmy na parkiet miedzy Charliego, Maxa, Nate'a, Francisco, Alexa oraz Adama i swoim dzikim tańcem przepłoszyliśmy parę osób tańczących w pobliżu. Gdzieś w tle usłyszałam głośny śmiech Stylesa. Rozejrzałam się i zauważyłam go bardzo pijanego rozmawiającego z Zaynem. Z trudem opanowując śmiech podeszli do jakiś dwóch dziewczyn wyciągając je do tańca. Zanim się obejrzałam twarz bruneta była przyklejona do twarzy jakiejś drobnej blondynki. Nie zabolało mnie to, wręcz przeciwnie. Pierwszy raz od dłuższego czasu zobaczyłam Harry'ego takiego jakim go poznałam. Brakowało tylko wiszenia do rana nad kiblem, co sądząc po jego stanie, już niedługo mogło mieć miejsce. Dodatkowo pokazało mi to, że nie przejął się tak bardzo odrzuceniem przeze mnie. Może wcale nie zależało mu na mnie tak jak mu się wydawało.

Słysząc nuty jakiejś wolniejszej piosenki Liam przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się jego umięśnione ciało pachnące jego ulubionymi perfumami. Czułam ciepło oddechu przy mojej szyi.

Spojrzałam w jego brązowe oczy. Nie wiem co takiego zobaczył w moim spojrzeniu, ale nagle jego twarz wyrażała największe szczęście na świecie.

Nagle po domu rozniósł się przerażający krzyk.