niedziela, 29 stycznia 2012

Circles, We're Going In Circles

Dostajecie dziś tuuurbo długi rozdział, w którym znowu pojawia się gość specjalny! Tym razem jest to: 

FRANKIE COCOZZA


 EMILY

Czekałam na Evę w swoim pokoju. Z głośników komputera wydobywała się piosenka The Script – Breakeven, którą szybko przełączyłam, bo jej tekst za bardzo kojarzył mi się z naszym życiem. Zeszłam na dół, do kuchni, z której zabrałam kilka piw i jakieś przekąski. Czułam, że alkohol będzie dzisiaj nam potrzebny. Będąc spowrotem w pokoju rozsiadłam się na łóżku, otworzyłam jedno piwo i wzięłam porządnego łyka. Chwilę później słyszałam jak Eva wchodzi po moich schodach.

- Widzę, że już przygotowana. – powitała mnie przyjaciółka siadając obok.

- Domyślam się powodu naszego spotkania, więc sądzę, że przyda się. – odpowiedziałam podając jej zimną butelkę.

Przez następne godziny opowiedziałyśmy sobie ze wszystkimi szczegółami nasze konfrontacje z byłymi chłopakami. Nie wierzyłam, że Liam naprawdę stoczył się tak bardzo, a Eva nie mogła uwierzyć, że Louis zamierza opuścić kraj. Na naszych policzkach pojawiły się długie czarne smugi rozmazanych tuszy do rzęs. Płakałyśmy okrutnie. Spotkałyśmy się by podjąć właściwe decyzje. Jednak każda z nas kochała dwóch chłopców i żadna decyzja nie była do końca właściwa.

- Nie chcę żeby Louis opuszczał kraj…- powiedziałam szlochając.

- Ale nie chcesz też zostawiać Zayna… Czemu to wszystko jest takie pojebane… - Eva oparła się o moje ramię.

- Bo my jesteśmy pojebane. – odparłam.

- Musimy zdecydować. Teraz. – powiedziała Eva.- Za co kochasz Louisa?

- Za… jego charakter. Za to, że zawsze kiedy z nim przebywałam, czułam się tak swobodnie, kiedy byłam smutna sprawiał, że szybko mi przechodziło… Za to, że mogłam zawsze na nim polegać, wiedziałam, że kocha mnie najmocniej na świecie… Za… Za wszystko. – pociągnęłam nosem.

- A Zayna?

Musiałam się zastanowić.

- Za… jego boskie ciało.

- To wszystko? – spytała Eva unosząc brwi.

- Nie, oczywiście, że nie. Wiem, że na nim również mogę polegać, wiem, że także mnie kocha. Jest romantyczny, czuły, cierpliwy…

- Jednak to nie Louis. – podsumowała Eva.

- Chyba masz rację… Nie cierpiałabym tak bardzo, gdybym równie mocno kochała Zayna…

- To masz swoją odpowiedź.

Moje podsumowanie wcale nie było łatwe. Kiedy wypowiedziałam te słowa, czułam, że serce mi się łamie. Jednak to chyba była racja. Mimo wszystko, Louis był moją największą miłością.

- Pomyślmy teraz nad Liamem i Harrym.-zaproponowałam.

- Harry działa na mnie jak narkotyk. Seks z nim jest hipnotyzujący, odważny. Ten chłopak zawsze mnie zaskakuje. Jest również czuły, delikatny kiedy trzeba. Zawsze mogę z nim bez żadnego skrępowania porozmawiać na każdy temat. Jest wspaniały. Dba o mnie. Jednak sprawa ma się tak samo jak z Louisem… Harry nie jest Liamem. Liam jest miłością mojego życia. Jestem tego absolutnie pewna.

- W takim razie, wypijmy za nasze błędy i wypijmy za to, żeby wszystko wróciło na właściwe tory.

Obie podniosłyśmy butelki w górę i stuknęłyśmy nimi po czym wypiłyśmy ich zawartość do dna.

***

Podniosłam się z łóżka i skierowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, który pomógł mi się rozbudzić. Owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do lustra. Zobaczyłam zmęczona twarz z podkrążonymi oczami. Sięgnęłam po krem i wklepałam go pod oczy, żeby zakamuflować oznaki nieprzespanej nocy.

Zeszłam do kuchni, w której zastałam Maxa pijącego piwo.

- Oszalałeś, dopiero dziewiąta.-skarciłam go.

Wzruszył ramionami.

- A z resztą...-wyciągnęłam z lodówki jedno też dla siebie.

- Jedziesz ze mną do Nate'a?-spytał.-Zaraz Charlie po mnie przyjedzie.

- Nie, Zayn ma wpaść niedługo.

- Czemu nie widzę na Twojej twarzy uśmiechu, który zawsze się pojawiał przy tym imieniu?

- Zamierzam się z nim rozstać.

- SŁUCHAM?- spojrzał na mnie zdziwiony. Rzadko kiedy zdarzało się zobaczyć na jego twarzy tyle emocji, które ujrzałam teraz.

- Nie mogę się z nim dłużej spotykać.

- Dziewczyno, dla niego odrzuciłaś Louisa, którego tak podobno kochałaś.

- Dokładnie. To był mój największy błąd.

Max kręcił głową z niedowierzania.

- Nie rozumiem Twoich decyzji… ale to nieważne, dopóki będziesz miała być szczęśliwa. To może zostać z Tobą jako wsparcie emocjonalne? Później będziemy mogli wypić coś mocniejszego niż to.- uniósł rękę w której trzymał dużego Heinekena.

- Kochany jesteś. Poradzę sobie jednak. Wolałabym być z nim sama w domu, więc lepiej już się zbieraj.

W tej chwili usłyszeliśmy trąbienie przed domem, Charlie przybył.

- Kocham Cię. Trzymaj się. Wrócę później. – powiedział dając mi buziaka w policzek.

***

Siedziałam w salonie pijąc samotnie kolejne piwo. Ta rozmowa nie będzie łatwa. Musiałam się przygotować. Jak odtrącić chłopaka, na którym tak mi zależy? Poczułam, że gorąca łza spływa po moim prawym policzku. Szybko ją wytarłam, bo usłyszałam jak Zayn wchodzi przez frontowe drzwi. Wstałam by go powitać. Zbliżył się do mnie, chciał jak co dzień mnie pocałować, lecz w ostatniej chwili odwróciłam twarz tak, że pocałował mnie w policzek. Nie patrząc na niego usiadłam w fotelu. Wiedziałam, że musi zastanawiać się co to miało znaczyć.

- Napijesz się czegoś? Chcesz też piwo?

- Przyniosłem ze sobą. – postawił na stoliku czteropak, z którego wyjął jedno piwo i otworzył.

Nie wiedziałam jak zacząć tę rozmowę. Wszystkie słowa wyparowały mi z głowy kiedy na niego patrzyłam. Był taki cudowny. Jak mogłam teraz jemu to zrobić? Co jeśli on zechce wyjechać?

- Zayn… - odezwałam się i spojrzałam na niego. Zobaczyłam, że przygryza nerwowo dolną wargę.

Nie. Nie zrobię tego. Nie potrafię. Serce mi łomotało.

- Kocham Cię… - ciągnęłam. Poczułam, że niekontrolowana łza skapnęła właśnie na moją bluzkę.

Chłopak chyba wiedział o co mi chodzi, bo w jego oczach widziałam strach, rozczarowanie i smutek.

- To nie koniec zdania prawda?- spytał drżącym głosem.

Nie mogłam już więcej nic powiedzieć, więc tylko pokręciłam głową.

Zauważyłam, że w jego oczach również pojawiają się łzy. Odstawił piwo i podszedł do mnie. Wyciągnął obie ręce, namawiając żebym wstała. Zrobiłam to, a on mnie przytulił. Przytulił mnie tak mocno, że aż prawie boleśnie. Oboje staliśmy dłuższą chwilę i po prostu płakaliśmy.

Zayn odsunął się nagle ode mnie, przetarł oczy i spojrzał na zegarek.

- Mamy godzinę.

Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.

- Louis dziś wylatuje, masz godzinę żeby się tam dostać i go powstrzymać.

- Ale… -zaczęłam.

- Emily, kocham Cię najbardziej na świecie. Nigdy nikogo wcześniej tak nie kochałem, wiedz to. Wiem, że mnie kochasz, ale wiem, że to Louisa kochasz mocniej. Od początku to wiedziałem. Jestem głupi, że Was rozdzieliłem. Przepraszam za to.

- Zayn, to ja przepraszam… - powiedziałam przytulając się ponownie do niego.

- Chodź, podwiozę Cię.

Spojrzałam na niego nie wierząc w to co słyszę. Chwycił mnie za rękę i wybiegliśmy na zewnątrz do jego samochodu.

***

Trzasnęłam mocno drzwiczkami auta i pobiegłam przed siebie. Szybko sprawdziłam rozkład lotów i pobiegłam w kierunku, w którym spodziewałam się spotkać moją miłość. Nie miało znaczenia, że wyglądałam prawdopodobnie żałośnie. Rozmazany makijaż, włosy w nieładzie. Na sobie szybko założone, niezawiązane trampki. Biegłam, by zdążyć go zobaczyć. Przystanęłam kiedy zobaczyłam go. Stał odwrócony do mnie tyłem wraz z dwoma wielkimi walizkami. Kiedy zaczął iść przed siebie podbiegłam do niego wykrzykując jego imię. Odwrócił się momentalnie i zamarł. Podbiegłam i przytuliłam się do niego mocno.

- Louis, zostań, zostań. Nie zostawiaj mnie!

- Emily, co Ty tutaj robisz?-spytał zaskoczony.

- Przyjechałam po Ciebie, nie możesz mnie zostawić. Kocham Cię.

- Jesteś z Zaynem.

- Już nie. On mnie tu przywiózł. Oboje chcemy Ciebie spowrotem w naszym życiu.

- To chyba nie jest dobry pomysł.

- Louis, kocham Cię. Proszę daj mi jeszcze jedną szansę.

Łzy ciekły mi po policzkach. Staliśmy chwilę w milczeniu patrząc prosto w swoje oczy.

Wtem Louis puścił walizki, chwycił moją twarz w swoje dłonie i gorąco pocałował.

LIAM

Usłyszałem dzwoniący telefon. Wybiegłem z łazienki kierując się dźwiękiem. Wygrzebałem komórkę z kieszeni spodni wiszących w kuchni. Na wyświetlaczu ukazywał się napis ‘Frankie’.

- Halo?

- Siema stary - usłyszałem wesoły głos kumpla - Gdzie się dziś wybieramy?

- Dziś nie dam rady. Jestem umówiony i to bardzo ważne - odpowiedziałem przytrzymując telefon ramieniem. Zapinałem guziki spodni.

- Aaaa, ta Ruda?

- Mhm.

- Powiedzmy, że rozumiem - wiedziałem, że nie rozumie. Frankie to straszny kobieciarz. - Ale jak wszystko załatwicie to będę z resztą w Glam. Chętnie poznam źródło Twoich pijanych łez!

- Zobaczymy. Muszę się zbierać. Na razie! - rozłączyłem się i wsunąłem telefon do kieszeni.

Założyłem biały podkoszulek, które tak lubiła Eva. Na to czarny cardigan, bo wieczór zapowiadał się chłodnawo. Szybko wsunąłem vansy i byłem gotowy do wyjścia.

EVA

Zamknęłam drzwi, oparłam się o nie i odetchnęłam z ulgą. Pierwsza rozmowa załatwiona. I to z zadowalającym efektem. Styles twierdził, że rozumie, że wie, że tak będzie najlepiej i że ma nadzieję, że wszystko pójdzie jak należy. Nie był zachwycony i pewnie długo będzie żałował, że tak łatwo się poddał, ale wiedziałam, że zależy mu na chociaż częściowym powrocie do tego co było wcześniej.

Niedługo miał przyjść Liam. Miałam dla niego dobre wieści, ale nie miałam pojęcia co z tym zrobi. Nie obiecywał mi przecież, że od razu o wszystkim zapomni i znowu będziemy się kochali jakby nigdy nic. Tak czy siak, cieszyłam się, ze podjęłam decyzję i możemy zacząć wszystko naprawiać.

***

Postawiłam przed nim piwo i usadowiłam się na krześle naprzeciwko.

- Podjęłam decyzje

- I?

- Wcieliłam ją w życie.

- I?

Uśmiechnęłam się słabo, robiąc chwilę ciszy, żeby potrzymać go w napięciu. Nie wiem po co, był wystarczająco zestresowany.

- Zerwałam z Harrym.

Zobaczyłam jak napięte mięśnie jego ramion natychmiast się rozluźniają. Wziął duży łyk piwa.

- Co teraz? - zapytałam.

- Zobaczymy. Nie spieszmy się. Ale póki co, co powiesz na imprezę? Chciałbym, żebyś poznała paru moich znajomych. I ja płacę za alkohol!

- Daj mi chwile na przebranie się - uśmiechnęłam się z ulga i zaczęłam wstawać.

- Nie musisz, wyglądasz pięknie.

Serce zabiło mi mocniej, poczułam motylki w brzuchu. Dobrze wybrałam.

LIAM

Weszliśmy do pełnego klubu. Zaprowadziłem Evę do naszego stolika. Przybiłem piatkę z Frankiem.

- To Eva - przedstawiłem dziewczynę.

Zobaczyłem jak chłopak obczaja ją od góry do dołu. Uniosłem brew.

- Siema jestem Frankie! - uścisnął jej rękę - Dobrze Cię w końcu poznać. Siadajcie z nami.

Reszta stolika jak na zawołanie ścisnęła się robiąc nam miejsce z brzegu. Cocozza pobieżnie przedstawił Evie towarzystwo. Ja w tym czasie skoczyłem po piwa.

Frankie wstał przepuszczając mnie na miejsce obok Evy.

- Uhuhuhu dobra dupa - szepnął kiedy usiadłem. Lekko uderzyłem go w ramię.

Zaczęliśmy zabawę. Tęskniłem za tym zapałem Rudej do picia i imprezowania. Musiałem uważać na tempo i ilość wypitych trunków, żeby nie doprowadzić się do stanu, w którym mógłbym zrobić cos głupiego. Ruszyliśmy na parkiet. Eva tańczyła obok mnie od czasu do czasu posyłając mi uśmiech. Powiedziałem jej, że zaraz wracam i skierowałem się do toalety. Kiedy wracałem zobaczyłem kumpla tańczącego niebezpiecznie blisko niej. Odrzucała jego podrywy, ale on nie dawał za wygrana.

- Chyba sobie żartujesz - rzuciłem w twarz pijanego Cocozzy i kładąc delikatnie dłoń na biodrze Evy odciągnąłem ją kawałek dalej.

Zaczęliśmy razem tańczyć pod czujnym okiem Frankiego. Bez większego skrępowania obserwował nasze zbliżone do siebie twarze, wpatrzone w siebie oczy i zgrane ruchy.

Uciekła mi na chwilę do toalety albo po piwo. Nie usłyszałem. W tej chwili podszedł do mnie kumpel.

- Nie zwlekaj za długo – wskazał głową za odchodzącą rudowłosą i oglądającym się za nią facetami. Po tych słowach wrócił do tańca.

Lekko pijane myśli pojawiły mi się w głowie. Może Frankie miał rację. Nie powinienem czekać, bo jeszcze coś nam potem przeszkodzi. Wiem, że nie chciałem się spieszyć, ale pragnąłem mieć ją dla siebie tak bardzo....

Wracając złapała moją dłoń i zaciągnęła z powrotem na parkiet. Pożądanie wygrało z rozsądkiem. Tańcząc skierowałem nas w stronę krańca parkietu. Kiedy już znaleźliśmy się obok ściany, lekko przyparłem dziewczynę do niej, trzymając jedna rękę przy jej talii, a drugą opierając o ścianę. Namiętnie pocałowałem ją nie dając czasu na zorientowanie się w sytuacji. Po chwili odsunąłem twarz i spojrzałem w jej niebieskie oczy. Uśmiechały się. Tak samo jak usta. Pobawiła się chwile moimi włosami, przejechała dłonią po policzku. W końcu delikatnie przyciągnęła mnie bliżej i wróciła do przerwanego pocałunku. Nigdy kogoś tak nie kochałem. Wiedziałem, że to głupie, ale w tamtej chwili wybaczyłem jej wszystko.

ZAYN

Wracałem do domu jadąc niebezpiecznie szybko. Chyba nigdy wcześniej nie zrobiłem czegoś tak nie samolubnego. Pozwoliłem odejść dziewczynie, którą kochałem, do innego mężczyzny. Żałowałem, może gdyby Louis wyjechał wszystko by sie ułożyło... Co Ty mówisz głupcze...-skarciłem się w myślach. Czułem jakby na jednym ramieniu siedział mały diabełek, a na drugim aniołek i oboje przekrzykiwali się komentując moją decyzję.

Kiedy dotarłem do domu zamknąłem się w pokoju z butelką wódki. Dziś wieczór to ona będzie moją dziewczyną.

EMILY

Wsiedliśmy do taksówki, kierowcy podaliśmy mój domowy adres. Uśmiechając się, otarłam łzy. Louis złapał mnie za rękę, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Całą drogę jechaliśmy w milczeniu. Oboje musieliśmy przemyśleć wszystko. Nie od razu wszystko będzie kolorowe. Wiedziałam to dokładnie. Jednak najważniejsze jest już za nami. Louis dał mi kolejną szanse, albo przynajmniej to rozważał. W końcu pocałował mnie na lotnisku, a teraz jechaliśmy razem do mojego domu… Tylko co będzie teraz z Zaynem? Poczułam ucisk w żołądku. Zastanowię się nad tym później. Teraz mam przy sobie Louisa, nim muszę się zająć w pierwszej kolejności. Dał mi kolejną szansę i nie mogę jej zaprzepaścić.

"Zayn pozwolił mi odejść. Louis został w Anglii."-wysłałam szybko sms’a do Evy kiedy wysiedliśmy.

Weszliśmy do kuchni. Podałam Louisowi piwo, a sama sięgnęłam po jabłkowy sok. Nie chciałam pić więcej alkoholu dzisiejszego dnia.

- Zjedz coś, zaraz wracam. - powiedziałam udając się do łazienki.

Spojrzałam w lustro. Widziałam czerwone oczy, obrysowane rozmazanym tuszem, który sięgał aż do brody. Zaśmiałam się. Odkręciłam ciepłą wodę i szybko zmyłam cały makijaż. Przeczesałam włosy i wróciłam do Louisa, który zajadał się ciastkami leżącymi na stole.

- W lodówce jest sałatka jeśli masz ochotę. - powiedziałam siadając naprzeciwko niego.

Patrzył na mnie przez chwilę po czym się odezwał:

- Emily, jeszcze rano byłem pewny, że pojadę do USA i wszystko tym rozwiążę. Teraz siedzę w Twojej kuchni i nie mam ochoty się stąd ruszać. Nie wiem jednak czy dobrze zrobiłem.

Złapałam go za ręce, które trzymał na stole, tak jak ostatnio lecz tym razem ich nie cofnął.

- Zrobię wszystko by wynagrodzić Ci ostatnie tygodnie.

- Kochasz mnie?- spytał poważnie, patrząc mi prosto w oczy.

- Najmocniej na świecie.

- Co z Zaynem?

- To koniec. Zayn rozumie, że jesteś dla mnie najważniejszy.

- Jego także kochasz?

Na to pytanie nie odpowiedziałam od razu. Początkowo Zayn był dla mnie jedynie odskocznią od rutyny. Interesował mnie jedynie pod względem seksualnym. Pociągał mnie. Z czasem jednak kiedy zaczęłam spędzać z nim coraz więcej czasu, zakochałam się w nim również. Czy Louis chciał to wiedzieć?

- Tak.-odpowiedziałam spuszczając wzrok.

- Nie wiem, czy jestem w stanie kolejny raz Ci zaufać… Kiedy on będzie w pobliżu…

- Udowodnię, że zasługuję na Twoje ponowne zaufanie. Jeśli tego chcesz, zerwę wszystkie kontakty z Zaynem. Wiem jednak, że jemu cholernie zależy na odzyskaniu Twojej przyjaźni.

- Nie chcę tego. Zależy Ci na nim, więc nie chcę wymagać byś się od niego kompletnie odseparowała. To właśnie jest zaufanie. Chcę ponownie wierzyć, że spędzając z nim czas myślisz o nim znów tylko jak o przyjacielu. Choć nie wiem czy to możliwe… Chcę wierzyć, że to ja jestem najważniejszy i to mnie kochasz.

Wstałam ze swojego krzesła i zbliżyłam się do Tomlinsona. Usiadłam mu na kolanach i przytuliłam szepcząc mu do ucha, że obiecuję, że tak będzie i że wierzę w nas.

LOUIS

Wyszedłem od Emily całkiem zadowolony. W rozmowie z nią starałem się nie okazywać tego jak bardzo się cieszę, że jednak wybrała mnie. Podobało mi się, że to teraz ona o mnie walczyła. Tak naprawdę wcale nie musiała, ale chciałem ją trochę jeszcze pomęczyć. W zasadzie to męczyłem tym też siebie. Kiedy spoglądałem na nią, kiedy z nią rozmawiałem myślałem tylko o tym żeby się na nią rzucić i pocałować. Za każdym razem jednak udawało mi się powstrzymać. Dziwne, czułem jakby nasza rozłąka wcale nie była taka długa… i tak bolesna jak była naprawdę. Obecność Em sprawiała, że o wszystkim zapominałem. Idąc minąłem całującą się parę. Przystanąłem.

- Pieprzyć to. – powiedziałem na głos i zawróciłem w kierunku domu Emily.

Bez dzwonienia wszedłem do jej domu. Dziewczyna zmywała właśnie naczynia po naszym posiłku. Podszedłem do niej cicho i złapałem za biodra. Odwróciła się i uśmiechnęła. Spojrzałem w jej oczy, wyrażały teraz tyle radości. Odgarnąłem z jej twarzy włosy i czule pocałowałem.

- Czekałam na to.- wyszeptała.

Nie mogłem się dłużej kontrolować. Myślałem tylko o tym, że ją pragnę. Moje ręce przeniosły się na jej plecy, zjeżdżając na pośladki.

- Tęskniłem za tym zgrabnym tyłkiem.- powiedziałem przerywając pocałunek.

Em zaśmiała się cicho i mocno do mnie przytuliła. Trzymając ją teraz w ramionach, zastanawiałem się, jak wytrzymałem bez niej tyle czasu.

czwartek, 26 stycznia 2012

Stop The Tape And Rewind

ZAYN

Emily nie otwierała, więc sam wszedłem do jej domu.
W środku było cicho. Dziwne, przeważnie w kuchni pobrzmiewało radio lub było słychać muzykę dobiegającą z piętra.

Wspiąłem się po schodach na górę, kierując się do jej pokoju.

- Zayn.- przywitała się i uśmiechnęła.

Spojrzałem na nią. Wydawało mi się, że miała lekko podpuchnięte i zaczerwienione oczy. Czyżby płakała? Zbliżyłem się do niej i mocno przytuliłem. Uwielbiałem perfumy Em. Były lekkie i słodkie.

- Zejdźmy na dół. Przygotowałam dla nas kolację. – powiedziała pociągając mnie za rękę.

Emily rzadko kiedy gotowała. Tym razem naprawdę się postarała. Przygotowała włoskie cannelleoni, które smakowało mi bardzo. Cały urok jednak psuło to, iż zawsze rozgadana dziewczyna, dziś była raczej milcząca. Po posiłku, kiedy z powrotem znaleźliśmy się w jej pokoju, postanowiłem się dowiedzieć o co chodzi. Usiadłem na łóżku, kiedy Em kombinowała przy gramofonie. Po chwili usłyszeliśmy głos Dickie Valentine roznoszący się po pomieszczeniu.

Dziewczyna położyła się na moich udach, a ja zacząłem delikatnie głaskać jej włosy.

- Widziałam się z nim dziś. – powiedziała cicho.

- Z kim?

Em spojrzała w moje oczy smutno. Szybko skojarzyłem. Poczułem jakby szpilę wbijana w serce.

- I? - tylko tyle było w stanie przejść przez moje usta.

Emily była teraz tylko moja, Louis odszedł. Nie chciałem by powrócił do naszego życia. Cierpiałem z powodu rozpadu naszej przyjaźni, ale gdybym teraz musiał znów się z nim dzielić Em... Albo gorzej… Rozstać z nią…

- Przyszedł się pożegnać.- Em przerwała moje rozmyślania – Wyjeżdża do USA.

Jej oczy się zaszkliły, zdążyłem zauważyć zanim odwróciła głowę. Ja jednak poczułem niesamowitą ulgę.
Nadal głaskałem jej włosy, czując jak cała lekko drży.

***

Pukałem dosyć mocno. Uświadomiłem to sobie kiedy poczułem, że boli mnie ręka.

- Co Ty tu robisz?-drzwi się otworzyły.

- Wpuścisz mnie?-spytałem.

- Nie.

Louis zaczął zamykać drzwi, lecz wcisnąłem pomiędzy nie moją stopę i zacząłem wpychać się do środka. Louis odpuścił. Nawet nie zerkając na mnie skierował się do swojego pokoju. Podążyłem za nim. Usiadłem na krześle, Lou wpatrzony w laptopa, na kanapie. Siedzieliśmy w ciszy kilkanaście minut. Tomlinson całkowicie mnie ignorował. Dziwnym widokiem był Louis siedzący obok w milczeniu. Nie mówiący żadnych śmiesznych głupot.

- Kiedy wyjeżdżasz? - spytałem.

- Nie Twoja sprawa.

- Przecież nie lubisz Ameryki. Przynajmniej na tyle, żeby tam mieszkać.

- Ciebie tez nie lubię ale jednak z Toba rozmawiam.-odparł sucho.

Zamyśliłem się.

- Z jednej strony bardzo bym się cieszył kiedy byś stąd zniknął. Z drugiej jednak strony... wszyscy za Tobą tęsknią... Ja za Tobą tęsknię…

- Trzeba było o tym pomyśleć zanim zacząłeś pieprzyć moją dziewczynę! - wypowiadając to zamknął z wściekłością laptopa i spojrzał na mnie wzrokiem bazyliszka.

- Kocham ja.- rzekłem.

- Ja też!!!

- Musi być jakieś rozwiązanie.

Tomlinson zaśmiał się. Większej głupoty chyba jeszcze nigdy nie powiedziałem. Z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia. Każde rozwiązanie raniło którąś ze stron. Mogłem tu nie przychodzić… Dalej żyłbym z Em… Jednak widok jej, zadręczającej się wyjazdem Louisa był nie do zniesienia.
 
EVA

Brakowało tylko kilku kroków żeby stanąć przed drzwiami kamienicy, nacisnąć na domofonie numer 2 i czekać na odpowiedz. W ostatniej chwili stchórzyłam. Spojrzałam w okna na piętrze. Okno kuchni. Okno salonu. Obróciłam się na piecie i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę domu zawiedziona. Uciekłam od rozmowy z chłopakiem, z którego włosów jeszcze parę miesięcy temu się śmiałam, któremu nie chciałam dać żadnej szansy, a którego pokochałam całym sercem.

***

- Nareszcie jesteś - Harry objął mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował w czoło. Wymusiłam uśmiech.

W tej chwili żałowałam tego, że dałam mu drugi klucz do domu. Miałam ochotę być sama.

- Co dziś robiłeś? – zapytałam kładąc się na łóżku.

- Kontynuowałem naukę jazdy na desce z Nate'm i reszta - przytulił mnie mocno. Wtuliłam glowę w jego pierś. - A Ty?

- Byłam u Em. - moja cicha i zdawkowa odpowiedz wzbudziła w nim podejrzenia.

- Cały czas przejmujesz się wczorajsza impreza? - zapytał głaszcząc mnie po głowie.

Nie chciałam o tym rozmawiać. Zamknęłam mu usta pocałunkiem. Zjechałam rękami wzdłuż jego brzucha i schowałam je pod jego koszulka, której chwile później się pozbyłam. Widząc do czego zmierzamy szybko zdjął ze mnie moja.

Chciałam się sprawdzić.

Styles zaczął majstrować przy zapięciu stanika. Kiedy je w końcu rozpiął powoli obrócił mnie na plecy.
Liam...

Natychmiast przestalam go całować i odsunęłam się od niego.

- Cos nie tak?

- Harry, kocham Cię. - uśmiechnął się słysząc to. - Ale kompletnie nie wiem co robić. Odpuśćmy dziś. Musze nad wszystkim pomyśleć.

Posmutniał, ale pokiwał głową ze zrozumieniem. Podał mi leżąca na podłodze koszulkę. Na pożegnanie dał mi krótkiego buziaka w policzek.

***

Wyjęłam z pod łóżka pudełko podpisane wielką literą L. Zaczęłam przeglądać jej zawartość zgromadzoną przez kilka miesięcy. Zdjęcia, koszulkę, drobne prezenty, listy od nienawidzącej mnie fanki. Znalazłam jeden nieotwarty. Widocznie dostałam go gdy postanowiłam odrzucić od siebie wszystko co związane z Paynem. Jednym ruchem oderwałam jeden z boków koperty i wyjęłam z nich zdjęcie. Przedstawiało Liama w jednoznacznej sytuacji z jakąś dziewczyną. Z tyłu dopisano ‘Wiedziałam, że wygram xx’.

Ocierając łzę z policzka, schowałam pudełko pod łóżko. Założyłam bluzę Harry’ego, której zapomniał wziąć, sięgnęłam po papierosy i wyszłam na spacer.

***

Siedziałam na ławce w parku, zatopiona w pachnącej bluzie. Kaptur zasłaniał mi całą twarz przed spojrzeniami wieczornych przechodniów. Od czasu do czasu mogłam poczuć na policzku gorącą łzę.
Podkuliłam nogi pod siebie i zapaliłam drugiego papierosa.

- Mogłabyś poczęstować mnie papierosem? - usłyszałam.

Zobaczyłam przed sobą czarne dresy, umięśniony tors. Już wyciągałam przed siebie paczkę. Podniosłam głowę i od razu zatrzymałam ruch ręki i włożyłam papierosy spowrotem do kieszeni.

- Nie - powiedziałam stanowczo. Kaptur zsunął się z mojej odchylonej głowy.

W milczeniu usiadł obok mnie. Letni, nocny wiaterek wywołał gęsią skórkę na jego ciele.

- Tęsknię – mówiąc to patrzyłam w przestrzeń. Bałam się na niego spojrzeć. Nie odpowiedział. – Przepraszam, że przeze mnie tak się zmieniłeś.

- Nie masz za co przepraszać, przecież już wcześniej wiedziałaś, że tak będzie. – jego słowa przepełnione były sarkazmem i bólem. – Mogłaś już wtedy dać sobie spokój, przynajmniej miałbym jeszcze zespół.

- Kocham Harry’ego.

- Nie można mieć wszystkiego.

- Ale nie tak jak Ciebie.

Spojrzał na mnie trochę zaskoczony.

- To w takim razie po co to wszystko?

- Nie wiem. Bo jestem niezdecydowana. Bo chciałam mieć wszystko czego sobie zapragnę. Bo chciałam jakiejś odmiany. Bo jestem najnormalniej na świecie głupia i zniszczyłam cudowne życie nie tylko sobie.

Łzy ciekły mi po policzkach. Ledwo mogłam mówić poprzez łkanie. Liam siedział nawet nie patrząc na mnie.

- A teraz wiem, ze dokonałam złych wyborów i już nic nigdy nie będzie takie samo. Przepraszam za to wszystko co zrobiłam. Za to, że zmieniłam Cię w kogoś kim nigdy nie chciałeś być. Przepraszam. Powoli obrocił glowe w moja strone. Spojrzal wilgotnymi oczami prosto w moje.

- Gdybyś nie była z Harrym pocałowałbym Cię.

Nastąpiła chwila dziwnej ciszy. Przerywały ja tylko moje pociągnięcia nosem i odgłos przejeżdżających w oddali samochodów.

- Musisz podjąć jakąś decyzję. Nie możesz ciągle latać między mną a Styles’em. To uciążliwe dla nas wszystkich. Em tak samo. Nabałaganiłyście, ale nikt nie powiedział, że nie da się tego naprawić. Nawet jeśli Wasze decyzje okażą się nie wygodne dla mnie czy Louisa. – obok mnie nagle zamiast zniszczonego i zmęczonego imprezami chłopaka pojawił się Liam Payne, jakiego znałam i kochałam. – Przyjaźń polega na pewnych ugodach, zaufaniu, szczerości. Nie boli mnie to , że zainteresowałaś się Harrym, a to, że mi o tym nie powiedziałaś.

- Przepraszam – wyszeptałam. Zamyśliłam się wyobrażając sobie jak wyglądałąby sytuacja, gdybym faktycznie była z nim szczera. Możliwe, że wtedy szybciej zorientowałabym się kto jest dla mnie ważniejszy.

Zaczęłam żałować, że nie wierzyłam w jego wyrozumiałość.

- Nie przepraszaj tylko idź podjąć decyzję. Będę czekał. – uśmiechnął się życzliwie kiedy wstałam.

Tylko jak, do cholery, wybrać jednego z dwóch ukochanych chłopaków? Pragnęłam Liama spowrotem, ale nie chciałam też żeby Styles się ode mnie odsunął. Jestem tez za bardzo samolubna, żeby zrezygnować z nich obydwu.

'EMERGENCY TALK?' wystukałam na telefonie i wysłałam do przyjaciółki.

niedziela, 22 stycznia 2012

My Body Falls, I'm On My Knees

NIALL

Myślałem, że po tej wielkiej kłótni podzielimy się na 'dwie drużyny'. Nie spodziewałem się, że Liam opuści mnie na rzecz imprez. Że Louis odetnie się od świata i nie będzie wiadomo co się z nim dzieje. Z pozostałą dwójką i dziewczynami rozstałem się co prawda bezkonfliktowo, ale nie mogłem ich widywać. Nie mogłem tego zrobić Paynowi i Tomlinsonowi. Parę razy spotkałem Malika, zamieniliśmy kilka słów i na tym koniec.

Tak bardzo chciałem moc to zmienić. Ale nie byłem w stanie nic zrobić.

Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Liama. Robiłem to codziennie. Po prostu chciałem wiedzieć czy przeżył noc. Ktoś musiał się o niego troszczyć.

Nie odebrał. Pewnie jeszcze śpi.

Pokręciłem głową, sięgnąłem po bluzę i wyszedłem.

***

Nie doczekawszy się wpuszczenia do domu rudej, udałem się do Emily. Metrem podjechałem dwa przystanki i przeszedłem szybkim krokiem przez park. Nacisnąłem dzwonek. Po chwili w drzwiach stanęła rozczochrana brunetka ubrana jedynie w duży, męski t-shirt. Uśmiechnęła się na mój widok i wpuściła do środka.

- EVA! WSTAWAJ! NIALL PRZYSZEDŁ! - krzyknęła zachrypniętym głosem stając przy schodach - Chcesz śniadanie? - zwróciła się do mnie.

- Em... Jest 17..

- To piwa?

Zaśmiałem się i pokiwałem głową. Chciałem pójść usiąść na kanapie, ale zanim zdążyłem zrobić dwa kroki, na mojej szyi wisiała rudowłosa dziewczyna. Wtuliła twarz w okolicach mojego obojczyka i mocno przytulała. Kiedy odsunęła się zobaczyłem, że wygląda równie mizernie co Emily. Ucieszone na mój widok dziewczyny wystawiły piwa na stolik i usiadły.

- Co CIę do nas sprowadza ? - zapytała brunetka otwierając puszkę.

- Chciałbym żebyście mi pomogły wyciągnąć chłopaków z sytuacji w których się znaleźli. - spojrzały na mnie pytająco.  - Louis i Liam.

Z ich twarzy natychmiast zniknął uśmiech. Oczy posmutniały. Czekały na wyjaśnienie.

- Tomlinsona nie widziałam od kilku tygodni. Nawet nie wiem czy jest w Londynie. Nie ma z nim kontaktu. A Liam co wieczór zapija się w jakiś ...

- Wiem - przerwała mi Eva. - Widziałam.

- Ale jak mamy Ci pomóc ? Nie chcą rozmawiać z Tobą, nie porozmawiają też z nami..

Przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. Miała rację. Przyszedłem tutaj kompletnie nie myśląc nad tą decyzją. Ale zabrnąłem już tak daleko, nie mogę się teraz wycofać.

W tym momencie telefony obydwu dziewczyn zaczęły dzwonić.

- W tej chwili jestem zajęta - powiedziała Em do słuchawki.

- Widzimy się wieczorem u mnie, dobrze ? - z drugiego fotela dotarł do mnie przyciszony głos Evy.
Jednocześnie odłożyły telefony z powrotem na stolik.

- Daj nam 15 minut - powiedziała Ruda i obydwie zniknęły. Jedna na górze, druga w łazience na dole.

EVA

Fu, tego na pewno nie założę. Poza tym wczoraj mnie w tym widział. Odrzuciłam na bok przesiąkniętą zapachem potu i papierosów bluzkę. W szafie Emily też nic nie wyglądało zdatne do użycia. W czarnych szortach i czarnym staniku ruszyłam do pokoju Maxa. Otworzyłam drzwi i na chwile, zdziwiona jego obecnością w domu, zwolniłam w progu.

- Widzę, że wreszcie podjęłaś słuszną decyzję - powiedział poruszając brwiami i odkładając laptopa na bok.

- Przyszłam tylko pożyczyć jakąś bluzkę - odpowiedziałam mu otwierając szafę i osłaniając się przed stertą wypadających ubrań.

- Ej! Dopiero co tu sprzątałem ! - zawołał z pretensją w głosie.

Wygrzebałam z leżącej na podłodze sterty jakąś czarną koszulkę z logiem The Ramones i wciągnęłam ją przez głowę. Przyjemnie pachniała męskimi perfumami.

- Dzięki - rzuciłam wychodząc.

***

Pożegnałyśmy się na stacji metra, kiedy głos z głośników zakomunikował wjazd metra w kierunku Regent's Park. Nawet nie wiedziałam co dokładnie zamierzałam zrobić. Ale powaga sytuacji przekonała mnie do jakichkolwiek działań. Emily rozmyła się razem z peronem za drzwiami pędzącego metra.

EMILY

Eva odjechała, a ja czekając na swój kurs chodziłam w kółko. Prośba Nialla wstrząsnęła mną. Nie kontaktowałam się z Tomlinsonem, lecz byłam pewna, że utrzymuje kontakt z blondynem czy Liamem. W końcu przystanęłam, wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Przejrzałam listę kontaktów. Przy imieniu Louisa nadal widniało serduszko. Dasz radę - pomyślałam i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Serce zaczęło mi mocniej bić. Jeden sygnał, drugi, trzeci, szósty i automatyczna sekretarka. Rozłączyłam się. Mimo wszystko liczyłam, że telefon ode mnie odbierze… Spróbowałam ponownie. Również bez rezultatu. Schowałam telefon do kieszeni, właśnie nadjechało metro. Wsiadłam, usiadłam na wolnym siedzeniu i usłyszałam dźwięk mojej komórki.

- Halo?

- Cześć słońce, słuchaj spóźnię się dziś odrobinę.

- W porządku.

To nie głosu Zayna oczekiwałam po drugiej stronie. Wymieniłam z nim kilka słów po czym się rozłączyłam wysiadając. Przystanęłam na peronie. Jeszcze nie tak dawno wysiadałam tutaj szczęśliwa i kroczyłam radosnym krokiem do domu Louisa. Westchnęłam głośno i ruszyłam przed siebie. Musiałam iść strasznie zamyślona, z trasą zakodowaną w mojej głowie, bo nim się zorientowałam - stałam u progu domu Tomlinsona.

Zagryzłam zęby i wcisnęłam dzwonek. Cisza. Kolejny raz. Cisza. Zaczęłam głośno pukać. Cisza.

Postanowiłam poczekać trochę przed domem. Może Louis gdzieś wyszedł i zaraz wróci… Usiadłam na schodach i wyjęłam papierosy. Spaliłam jednego, drugiego. Kiedy trzeci się skończył wstałam i ruszyłam w drogę powrotną.

***

- Jadę do Nate’a i nie będzie mnie do jutrzejszego wieczora. Możesz poszaleć dziś z Zaynem.- powiedział Max puszczając mi oczko.

- Głupi. – odpowiedziałam śmiejąc się.

Oboje byliśmy w kuchni. Szykowałam kolację dla mnie i Malika, włoskie danie, które poleciła mi mama.

- Dobra, lecę.- powiedział dając mi buziaka w policzek.

- Pozdrów chłopaków!- rzuciłam kiedy już wyszedł z pomieszczenia.

Usłyszałam jak otwiera drzwi frontowe i mówi, że jestem w kuchni. Zayn już przyjechał, a ja jeszcze nie skończyłam.

- Chodź szybko, pomożesz mi! – krzyknęłam krojąc kolejne plastry sera.

Nie doczekałam się odpowiedzi, więc odwróciłam się. W jednej sekundzie uśmiech z mojej twarzy zniknął.

- Louis… - powiedziałam przełykając ślinę.

- Witaj Emily.


LOUIS

Nie wiedziałem czy dobrze robię zjawiając się w domu mojej byłej dziewczyny. Nie wiedziałem jak się zachowam rozmawiając z nią. Od czasu kiedy przyłapałem ją z moim przyjacielem nie rozmawiałem z żadnym z nich. Starałem się nienawidzić obojga. Odcinając się od wszystkich, którzy mi o niej przypominali wierzyłem, ze szybko o niej zapomnę. Kiedy wreszcie zaakceptowałem jej odejście, Em zjawiła się pod moim domem.

Teraz stałem w jej kuchni i patrzyłem na nią. Nadal była piękna, mimo smutnego wyrazu jej oczu.

- Jesteś głodny?- spytała pokazując misę z makaronem. Pokręciłem przecząco głową.

- Proszę, siadaj.- patrzyła mi prosto w oczy, a ja czułem jak moje serce rozdziera się po raz kolejny.

EMILY

Byłam zaskoczona wizytą Louisa. Przez kilka pierwszych minut jedynie patrzyliśmy na siebie w ciszy. Chciałam się z nim spotkać,nie miałam pojęcia jednak co mu powiem. Nie wiedziałam także, że jego widok będzie tak bolesny.

- Wiem, ze byłaś dziś u mnie.

- Tak, to prawda.

Czułam coraz większy smutek w środku. Emily bądź twarda-myslałam.

- Chciałam się z Tobą zobaczyć.-dodałam.

Uśmiechnął się smutno.

- Rozmawiałam z Niallem. Wiem, ze odciąłeś się od wszystkich. Louis...to Twoi przyjaciele...-złapałam go za dłoń, którą położył na stole lecz szybko ją cofnął.

- Przyszedłem się pożegnać.

Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.

- Wyjeżdżam niedługo do USA. Mój kumpel, Zach, ma swój zespół i chce bym do nich dołączył.

- Do Stanów? Na długo?-spytałam czując dławiący ucisk w gardle.

- Być może na zawsze.

- Louis... Ty nienawidziłeś Ameryki...

Poczułam jak oczy zaczynają mi się szklić. Przeprosiłam chłopaka i wybiegłam do łazienki. Strumień łez potoczył się z moich oczu. Odkręciłam kran i przemyłam twarz.

Kiedy wyszłam Tomlinson stał już przy drzwiach wyjściowych. Spojrzałam na niego i podbiegłam. Wtuliłam się w jego twarde ciało i zaczęłam płakać.

- Louis przepraszam, przepraszam, przepraszam!-mówiłam rycząc jak bóbr. Czułam, że jego koszula wilgotnieje. Louis stal nieruchomo. Po chwili odsunął się ode mnie, wykrztusił ciche 'żegnaj' i wyszedł zostawiając mnie sama.

Usiadłam na ziemi, opierając się o drzwi, dłońmi obejmując podkurczone pod szyję nogi. Z moich oczu już nie ciekły łzy, wszystkie wsiąkły w koszulę Louisa. Czułam jednak porażające zimno i ogromna pustkę.

czwartek, 19 stycznia 2012

Happy Birthday Ewa ♥

Połowa Evily ma dziś swoje 18-ste urodziny, tak więc z tej okazji życzmy jej wszyscy spełnienia marzeń ♥ - Em



środa, 18 stycznia 2012

I'm Broken, Do You Hear Me?

EMILY

Minęło kilka tygodni od rozpadu naszych związków z Louisem i Liamem oraz od rozpadu One Direction, a my nadal z Evą nie pozbierałyśmy się. To, że my straciłyśmy miłość swojego życia to jedno, ale to, że oni stracili swoich przyjaciół i zespół, który tak kochali to drugie. Zayn i Harry byli kochani, starali się jak mogli żebyśmy całą czwórką żyli normalnie, szczęśliwie. Widać jednak było, że strata najlepszych przyjaciół odcisnęła na nich również piętno. Codziennie rano wstawaliśmy, jedliśmy śniadanie, chodziliśmy do szkoły, kochaliśmy się, chodziliśmy na imprezy. Również codziennie patrzyliśmy w lustro i widzieliśmy sztucznie wesołe twarze, które nie wiedziały co ze sobą dalej począć i jak wypełnić rozdzierającą serce pustkę.

***

Był sobotni wieczór. Siedziałam na łóżku i kreśliłam kółka i inne wzory bez konkretnego celu w zeszycie. Strasznie mi się nudziło. Rodziców nie było, Max wyjechał na kilka dni do Włoch, a Zayn pomagał w domu siostrze. Chwyciłam do ręki telefon i zaczęłam się nim bawić. Przeglądałam zdjęcia sprzed kilku dni, kiedy wygłupiałam się z Maxem. Przypadkiem włączyłam losowe odtwarzanie i na wyświetlaczu pojawiła się radosna twarz Louisa. Poczułam nagłe, silne ukłucie w okolicy serca. Szybko odrzuciłam telefon i schowałam twarz w dłoniach.


I dobrze Ci tak. Wiedziałaś w co się pakujesz. Sama tego chciałaś. Nie można mieć dwóch chłopców naraz. Doskonale zdawałaś sobie sprawę z tego, że jest to złe.

Głosy w mojej głowie pojawiły się niespodziewanie, tak samo jak przez ostatnie kilkanaście dni, powodując to straszne uczucie wewnątrz.


Opanuj się. Co się stało to się nie odstanie. Teraz masz Zayna, musisz zapomnieć o Louisie.

Zayna przecież też kochałam. Inną miłością jednak niż Louisa. W końcu Louis to moja pierwsza, tak silna miłość.

Chwyciłam telefon ponownie do ręki.

- Eva? – spytałam kiedy po drugiej stronie usłyszałam mruknięcie. – To ja, będę u Ciebie za chwilę.

Rozłączyłam się, ubrałam sweter i zbiegłam po schodach na dół.

***

Eva czekała na mnie już z gorącą herbatą i ciasteczkami korzennymi, które obie uwielbiałyśmy.
Usiadłam na łóżku obok niej, wtulając się w jej ramię.

- Co jest Em? – spytała czule.

- Tęsknię…

Eva odsunęła się lekko i spojrzała mi prosto w oczy.

- Wiem.

- Wszystko będzie dobrze, prawda?

- Oczywiście. Potrzebujemy po prostu jeszcze trochę czasu. – odpowiedziała przytulając mnie mocno.

***

Stałam przy lustrze w samej bieliźnie, starając się wyobrazić siebie w jakimś stroju.

- Co by tu założyć… - powiedziałam na głos.

- Jak dla mnie możesz nic więcej już nie zakładać. – do pokoju wszedł radosny Zayn.

Zaśmiałam się głośno i podeszłam do chłopaka. Objęłam go w pasie i dałam czułego całusa.

- Nie zostawiłem ostatnio u Ciebie mojej fioletowej bluzy? Nie mogę jej znaleźć u siebie.

- Zostawiłeś. Wisi w szafie. Chętnie jednak bym ją zatrzymała. – uśmiechnęłam się.

Wczoraj zasnęłam w niej, była przepełniona zapachem Zayna, który uwielbiałam, nie chciałam żeby ją zabierał.

- Niech Ci będzie. Pewnie i tak będziesz w niej wyglądać lepiej niż ja.- powiedział dając mi kolejnego buziaka.

- Mmmm… ale teraz pomóż mi wybrać strój.

Zayn schylił się po torbę, którą odstawił podchodząc do mnie.

- Już o tym pomyślałem. – uśmiechnął się zawadiacko i podał mi torbę.

Spojrzałam na niego pytająco i od razu zajrzałam do środka. Zayn kupił mi sukienkę na dzisiejszy wieczór. Była śliczna. Krótka, czarna z koronkowymi elementami.

- Podoba się? Mam nadzieję, że to miła niespodzianka.

- Jest cudowna! – przytuliłam go mocno.

EVA

Czekaliśmy pod klubem na Alexa i Adama.

- Serio ? - zapytał Harry wskazując głową w stronę klubu.

- Nie narzekaj - odpowiedział blondyn wzruszając ramionami i wszedł do głośnego pomieszczenia.

Styles złapał mnie za rękę i kręcąc głowa pociągnął za Alexem. Zamówiliśmy tacę shotów i rozsiedliśmy się przy stoliku. Muzyka była nieciekawa, parę nieprzyjemnie wyglądających ludzi przewinęło się przez parkiet. Jednak szybko opróżnione kieliszki, parę kolorowych drinków wypitych podczas tańca, piwo przy barze szybko nas rozkręciły i z energia wywijaliśmy razem z tłumem innych pijanych młodych ludzi.

- Jeszcze piwko? - zaproponował Adam.

Jako jedyna odmówiłam. Byłam w stanie idealnym, nie chciałam go już w żaden sposób zmieniać.

- Czekaj tu na mnie - szepnął do mnie Styles - Bądź grzeczna - pocałował mnie w szyję i odszedł z reszta.

Zostawiona przez znajomych sama na parkiecie, wpadłam w taneczny trans. Mimo dość kiepskiej muzyki. Kołysałam ciałem w rytm regularnych uderzeń basu. Nie minęło dużo czasu, kiedy czyjeś ręce znalazły się na moich biodrach. Nie zwracając na towarzysza uwagi pozostałam w swoim transie.

- Kiedy tańczysz, muzyka brzmi świetnie - usłyszałam głęboki głos obok ucha.

Rozbawiona tandetnym podrywem odwróciłam się zobaczyć mojego partnera do tańca. Natychmiast uśmiech zniknął z mojej twarzy i zastygłam bez ruchu. Chłopak odskoczył jak oparzony i ze zdziwieniem wpatrywał się we mnie. Otrząsnęłam się i szybko uciekłam unikając konfrontacji. Cieple brązowe oczy podążyły za mną.

- Idziemy stad. Natychmiast - stanowczo pociągnęłam Harry'ego za rękę zmuszając do wstania.

- Co się dzieje? - zapytała ładnie pijana Em przytulona do Zayna.

- CHODŹCIE. Zaraz Wam powiem - z panika rozejrzałam się po parkiecie.

W końcu udało mi się zebrać znajomych i wyciągnąć z klubu. Kiedy przeszliśmy kawałek wszyscy zatrzymali się oczekując ode mnie wyjaśnień.

- Liam - rzuciłam tylko nawet nie zwalniając.

LIAM

Nie mam pojęcia jakim cudem trafiliśmy akurat do tego klubu. Spośród setek klubów w Londynie wybraliśmy się do tego z gorszego sortu. Nie wiem, byłem za bardzo pijany kiedy tu dotarliśmy. Zanim się obejrzałem wszyscy znajomi gdzieś się rozprysnęli. Usiadłem przy barze i zamówiłem piwo. Sącząc je, przyglądałem się tańczącemu tłumowi. Nagle zobaczyłem dziewczynę, która wręcz prosiła się o towarzystwo do tańca. Wziąłem ostatniego wielkiego łyka i zacierając ręce ruszyłem do boju.

Nie mam pojęcia co mnie tak zmieniło. Na pewno miało to związek z Eva. Wiedziałem, że stałem się potworem, ale nie chciałem tego zmieniać. Po rozpadzie zespołu nie wróciłem do grania z kolegami. Sam nagrywam w swoim domowym studiu. Prowadzę tryb życia niczym wielka gwiazda rocka. Co wieczór impreza. Tylko po to żeby się napić, nie wiedzieć co robię i otaczać się panienkami. Doszło nawet do tego ze mam na łokciu wytatuowane kreski symbolizujące dziewczyny z którymi się bawiłem. Za każdym razem kumpel dorabia kolejne. Oczywiście o ile pamiętam.
Zawsze gardziłem poprzednim towarzystwem Emily i Evy. Teraz stałem się nawet gorszy niż oni.

Potykając się o rozwiązaną sznurówkę czarnych, zniszczonych vansów w końcu dotarłem do celu. Chciałem szybko załatwić sprawę, żeby nie musieć za dużo tańczyć, za dużo rozmawiać. Dziewczyna jednak nie reagowała na żadne sygnały. W końcu zdecydowałem, że jakoś ja zagadam. Przegrzebałem zakamarki swojego zapitego mózgu, ale jedyne co przyszło mi do głowy to dosyć obciachowy tekst z jednej z naszych piosenek. Postanowiłem go wypróbować. Usłyszałem, ze się zaśmiała, poczułem, że zaczyna się odwracać i bylem już gotowy dopełnić conocny rytuał zatapiając się w jej ustach, kiedy mnie sparaliżowało.

Widząc mnie, szybko uciekła.

Alkohol nagle wyparował. Pierwszy raz od paru tygodni pomyślałem trzeźwo. Poczułem ukłucie koło serca, ogarniającą mnie tęsknotę o której starałem się zapomnieć. Przemknęła mi myśl o rozmowie z nią. O wybaczeniu jej. Ale przecież i tak była teraz z Harry'm.

Z żalem patrzyłem jak podbiega do stolika przy którym siedzieli moi niegdyś przyjaciele razem z jakąś dwójka nieznajomych chłopaków.

Ze smutkiem spuściłem głowę. Zamówiłem piwo w butelce i odczekawszy aż ona opuści klub, wyszedłem i wsiadłem do taksówki, która akurat podjechała.

Dalszej drogi do domu nie pamiętam.

piątek, 13 stycznia 2012

I Die A Little

Połowa Evily, przez którą nie dostałyście wczoraj kolejnej części, przeprasza z całego serca ♥ I chciałyśmy też podziękować za tą niesamowitą ilość komentarzy, mamy nadzieję, że następnym razem nie trzeba Was będzie do tego zachęcać w tak okrutny sposób :p

W dzisiejszym odcinku, poza głównymi bohaterami, pojawią się również:

ADAM

ALEX


EMILY

- Mmm… - usłyszałam głos Louisa wtulającego się w moje ciało. – Może powiem chłopakom żebyśmy odwołali pierwsze spotkanie, co? Poleżymy tu sobie jeszcze troszeczkę.

Całą piątką byliśmy od wczorajszego wieczora w manchesterskim hotelu, ponieważ dziś chłopcy mieli w tym mieście cykl wywiadów.

- Wstawaj leniuszku. – powiedziałam całując chłopaka w czoło. – Nie ma mowy, kto zarobi na te wszystkie ciuchy, o których marzymy, co? – powiedziałam śmiejąc się.

Miałam szczęście - Louis również uwielbiał ciuchy i zakupy, tak więc śmiejąc się, twierdząco pokiwał głową.

- Planujecie coś ciekawego na dzisiejszy dzień z Evą jako, że nie chcecie nam towarzyszyć?

- Myślę, że pozwiedzamy trochę miasto, pewnie pójdziemy na jakąś kawę, a wieczorem, poczekamy na Was w którymś z klubów. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ok, a teraz idziesz ze mną. Ktoś musi mi umyć plecki. – powiedział biorąc mnie na ręce i prowadząc do hotelowej łazienki.

***

Siedziałyśmy z rudą w kawiarni, sącząc waniliowe kawy, kiedy dosiadło się do nas trzech chłopaków.

- Cześć! Jestem David. – powiedział najwyższy. Dwójka pozostałych po chwili również się przywitała i przedstawiła. – Czy Wy czasem nie jesteście Eva i Em?

Spojrzałyśmy z Evą po sobie po czym pokiwałyśmy głowami przytakując.

- Ha! To mi się trafiło! – ucieszył się.- Jestem wielkim fanem One Direction! Jesteście tutaj może wszyscy razem? Gdzie są chłopcy? Nieważne, pewnie mają jakieś ważne sprawy do załatwienia. A może grają jakiś ekskluzywny koncert? Byłem na niemal wszystkich ich występach! – mówił nakręcony jak katarynka.

- Spokojnie. – powiedziała Eva uśmiechając się.

- Kurcze, nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę! Bez urazy Em, ale to Liam jest moim ulubionym członkiem. Jest szansa, że załatwisz mi autograf? – spytał patrząc błagalnym wzrokiem na moją przyjaciółkę.

- Postaram się. Zostaw mi jakieś namiary na siebie, to może coś zdziałam. – powiedziała śmiejąc się.

- Wiem, że to niedorzeczne, bo Liam woli dziewczyny… W zasadzie patrząc na Ciebie, to gdybym był hetero też bym na Ciebie poleciał, więc nie mam mu tego za złe. Mimo wszystko jednak go uwielbiam. Ten jego niski, seksowny głos… Mojego ostatniego chłopaka starałem się namówić, żeby zapuścił włosy, tak jak Liam, ale powiedział, że jestem popierdolony. Rzuciłem go. – powiedział wzruszając ramionami.

Starałam się zachować powagę, jednak moje ciało nie pozwalało mi na to i co chwilę musiałam zduszać w sobie fale śmiechu.

- Niestety musimy się już zbierać… Praca… Ale jest mi niezmiernie miło, że Was poznałem! Cudowny dzień! To moja wizytówka, jeśli Liam będzie chciał, niech się odezwie. Buziaki! – powiedział kładąc na stole wizytówkę.

Kiedy tylko ich trójka opuściła lokal wybuchnęłyśmy z Evą niekontrolowanym śmiechem, starając się zrozumieć to, co przed chwilą zaszło.

***

Weszłyśmy z Evą do klubu, który poleciła mi moja komórka. W środku było dosyć głośno, lecz pierwsze wrażenie było całkiem dobre. Dominującymi kolorami wnętrza był granat, szarość i róż, przecinane różnokolorowymi laserami i potężnym stroboskopem. Od razu skierowałyśmy się do baru. Zamówiłyśmy Long Island Iced Tea, które dostałyśmy już po chwili w wysokich szklankach ozdobione parasolkami i plasterkiem cytryny.

Po opróżnieniu zawartości skierowałyśmy się na parkiet, mieszając się z tłumem młodych, pełnych energii Anglików. Nie minęła chwila, jak zostałyśmy okrążone przez kilkoro napalonych chłopców, próbujących dorwać się do naszych tyłków. Zaprawione w bojach wyszeptałyśmy im kilka słów do uszu, które sprawiły, że posłusznie się wycofali. Rozglądałam się po sali w poszukiwaniu lepszego towarzystwa, nie mogąc jednak takowego znaleźć zaproponowałam kolejnego drinka. Eva się zgodziła. Siedząc na barowych stołkach, wyjęłam z torebki komórkę i napisałam Tomlinsonowi gdzie jesteśmy. Kiedy podniosłam wzrok znad telefonu zauważyłam, że do Evy dosiadł się pewien blondyn. Był całkiem przystojny. Falowane włosy, niebieskie oczy i nieziemski uśmiech. Przez głośną muzykę nie wiedziałam o czym rozmawiają, nie chcą się wtrącać, piłam spokojnie swojego drinka. Zauważyłam, że Eva kiwa głową, zgadzając się na coś. Odwróciła się do mnie i nachyliła nad moim uchem.

- To Alex, proponuje żebyśmy wyszły z nim na papierosa do pomieszczenia obok i poznały jego znajomych, co Ty na to? Myślę, że dopóki nie ma naszych chłopców możemy iść.

- Brzmi nieźle. – odpowiedziałam.

Wstałyśmy ze stołków i prowadzone przez blondyna znalazłyśmy się w dużo mniejszym pomieszczeniu, w którym muzykę było słychać, lecz już nie tak głośno.

- Zobaczcie jakie ładne dziewczyny przyprowadziłem. To Eva i Emily. – przedstawił nas czteroosobowej grupce. – A to Sandy, Lexi, Adam i Rafael.

Wszyscy pomachali nam wesoło. Usiadłyśmy z Ewą pomiędzy Adamem a Rafaelem jako, że tam były wolne miejsca. Jednak Alex szybko wcisnął się na kanapę siadając obok Evy. Widać było jak na dłoni, że mu się spodobała. Co chwilę się do niej uśmiechał i zagadywał. Musiałam przyznać, że ma charyzmę.

- Często tu bywacie? – zagaił mnie Adam.

- Właściwie to jesteśmy pierwszy raz. – odpowiedziałam.

- Tak myślałem, bo nie ma mowy, żebyśmy wcześniej Was nie zauważyli. Sprawię, że będziesz chciała tu wracać. – powiedział. -Idziemy tańczyć!- rzucił do reszty i pociągnął mnie za rękę w kierunku parkietu. Cała piątka ruszyła za nami.

Całkiem przyjemnie tańczyło się z Adamem, nasze ciała były raczej bliżej niż dalej siebie, jednak chłopak nie próbował mnie obmacywać. Punkt dla niego. W każdej chwili mogli się tu zjawić nasi chłopcy, więc mogłoby się to nie skończyć dobrze. W myślach miałam wizję urodzin Evy i obitej mordki Louisa. Spojrzałam w kierunku przyjaciółki tańczącej z Alexem. Była zawieszona na jego szyi, a on trzymał ręce na jej talii. Kiedy tylko próbował zjechać niżej, ta kręciła głową i podnosiła jego dłonie na właściwe miejsce. Można było zobaczyć zawiedzenie na jego obliczu.

EVA

Uśmiechnięci i trochę zmęczeni tańcem wróciliśmy do pokoju, w którym wcześniej siedzieliśmy. Razem z Emily usadowiłyśmy się na środku, na przeciwko wyjścia, żeby obserwować czy nasi chłopcy nie przyszli. Nowi koledzy postawili nam parę drinków, więc siedzieliśmy i wesoło rozmawialiśmy.

- O, Harry ! - Em wskazała w stronę wejścia, gdzie faktycznie stał właśnie Styles.

- Na chwile uciekamy. Jeszcze dziś się zobaczymy! - rzuciłyśmy do chłopaków i wyszłyśmy. Obok Harry'ego właśnie pojawił się Zayn.

Wstawione i szczęśliwe rzuciłyśmy się im na szyje.

- Gdzie reszta ? - zapytała Emily trzymając za rękę Malika.

- Dojadą później - brunet rzucił mi uwodzące spojrzenie.

- WIEDZIAŁAM ! - krzyknęła Em obserwując nas.

Rozłożyłam tylko bezradnie ręce i poszłam z chłopakiem na parkiet. Druga para podążyła za nami. Wśród głośnej muzyki, tłumu ludzi, migającego stroboskopu tańczyliśmy jak w trasie wpatrzeni głęboko w swoje oczy. Dłonie Styles'a powoli zjeżdżały niżej zatrzymując się w tylnich kieszeniach moich szortów. Uśmiechnęłam się. Rzuciłam szybkie spojrzenie w stronę przyjaciółki. Byli pochłonięci zachłannym całowaniem się. Niedługo potem ja i mój partner również złączyliśmy się z ustami. Uwielbiałam się z nim całować, był bezczelny, agresywny, dominujący. Zupełne przeciwieństwo Liama, który starał być się jak najdelikatniejszy i kochający. Chyba nigdy nie wyzbyję się słabości do niegrzecznych chłopców.

Było bardzo przyjemnie, miałam ochotę zaciągnąć Harry'ego do któregoś z tych małych ciasnych kibli, żeby poszaleć jeszcze bardziej. Oderwałam się od jego ust i zobaczyłam stojącego w pobliżu Nialla wpatrzonego ze smutkiem w Emily. Obróciłam się na pięcie, żeby uciec z pola widzenia, kiedy przede mną wyrósł Liam. Na jego twarzy było widać smutek i złość.

- Liam ...

- Co to ma być Eva ? Harry ?

Obydwoje zająknęliśmy się nie wiedząc co powiedzieć. Usłyszałam, że za nami ma miejsce podobna scena. Nagle rozległ się krzyk Emily. Obróciłam się i zobaczyłam Zayn'a trzymającego się za szczękę. Z jego wargi lekko kapała krew. Zanim się obejrzałam wściekły Liam zaczął przepychać się z Harrym. Chłopcy starali się osłonić przed bolesnymi ciosami naszych chłopaków. Wiedzieli, że zasłużyli. Czyjeś silne ramię objęło mnie nie pozwalając przerwać im. Rzucając szybkie spojrzenie, zobaczyłam, że to Alex. Tłum ludzi już nie tańczył, tylko stal i obserwował sytuację. Parę osób wszystko nagrało. Za kilka dni zobaczymy zdjęcia w gazetach. W końcu do chłopaków przepchnął się ochroniarz i siłą wyprowadził na ulicę przed klub niemiło rzucając, żeby tu dokończyli swoje sprawy. Wszyscy wyszliśmy za nimi. Nocne powietrze trochę ich ochłodziło.

- Louis .. - Emily podeszła do chłopaka.

- Zostaw mnie - odsunął się od niej nie patrząc jej w oczy. Po policzku dziewczyny spłynęła łza.

- Wiem, że zjebałyśmy, ale ...

- Nie ma żadnego ALE. Masz rację. Zjebałyście. Ty zresztą nie pierwszy raz - rzucił oschle Liam.

- Przecież wiesz, że wtedy nie chciałam...

- Jak mam Ci wierzyć po tym co przed chwilą zobaczyłem ?

- Louis.. Nie mogę nic poradzić. Kocham Cię najbardziej na świecie, ale Zayn..

- Skończ - przerwał jej.

- To koniec - powiedział Payne spoglądając na każde z nas - Koniec wszystkiego. WSZYSTKIEGO.

Rzucili nam ostatnie spojrzenie i ruszyli w stronę hotelu. Niall powoli szedł za nimi. Spojrzałam za nimi smutnym wzrokiem. Miałam rację mówiąc parę miesięcy temu, że jest dla mnie za dobry. Nie zasługiwałam na tak dobrego chłopaka. Po moich policzkach ciekły łzy, ale wiedziałam, że już nic nie mogę zrobić. Wygrzebałam z torebki chusteczkę i podałam ją Harry'emu żeby otarł spływającą z łuku brwiowego krew.

- Dziewczyny, czy Wy właśnie zniszczyłyście sławne ONE DIRECTION ? - zapytał Adam z lekkim rozbawieniem, ale spojrzenie Emily zmyło uśmiech z jego twarzy i udał, że pytania nie zadał.

- Macie gdzie spać? - spytał Alex.

- Teoretycznie - odpowiedział mu Zayn spluwając krwią na chodnik.

- Dzielimy z nimi pokoje - wyjaśniłam.

- Może chcecie zostać u mnie? To niedaleko.

Bez wahania zgodziliśmy się. Noc u nieznajomych wydawała się lepszym wyjściem niż spędzenie nocy z nienawidzącymi nas chłopakami.

***

Siedzieliśmy wszyscy w salonie blondyna popijając herbatę. Opatrzyłyśmy chłopców i dałyśmy im jakieś przeciwbólowe środki. Alex powiedział, że zostawi nas samych, powiedział nam gdzie mamy spać i poszedł do swojego pokoju.

- Chyba czas pójść spać. Trzeba odespać tyle wrażeń - powiedział Zayn siląc się na uśmiech. Podał rękę Emily i bez słowa poszli do pokoju.

Harry rzucił mi pytające spojrzenie. W odpowiedzi pokiwałam głową, wstałam i ruszyłam w stronę schodów po drodze gasząc światło. Styles szedł tuż za mną. Zrzuciłam z siebie przesiąknięte zapachem dymu papierosowego ubrania. Jasna koszulka miała dwie białe plamki krwi na rękawie. Założyłam koszulkę, którą dał mi Alex. Zakopałam się po uszy w kołdrze. Po chwili poczułam jak chłopak kładzie się obok mnie. Objął mnie w talii i pocałował w kark.

- Harry, chyba nie powinniśmy tego ciągnąć...

- Czemu?

- Bo przez nasze kontakty właśnie straciłam miłość mojego życia. Uwielbiam Cie, ale... Boże, nie każ mi tego sobie tłumaczyć!

- Rozumiem, ale ja kocham Ciebie i wiem, że nie jestem Ci obojętny. Będąc szczesliwi szybciej o tym zapomnimy.

Uśmiechnęłam się słysząc to wyznanie.

- Nie rozmawiajmy o tym teraz, dobrze? - odwróciłam się do niego tyłem. Mocno przytulił się do moich pleców i zasnęliśmy.

***

Alex rzucił na stolik w salonie dzisiejszą gazetę.

- Strona 7 - rzucił.

Sięgnęłam po nią i otworzyłam podanej stronie. Wielki nagłówek głosił 'ROZPADŁO SIĘ ONE DIRECTION'.

'Dziś rano trzech członków zespołu, Liam Payne, Louis Tomlinson oraz Niall Horan, stawili się w naszej redakcji i obwieścili, że zespół zawiesił działalność na czas nieokreślony, a nawet najprawdopodobniej na zawsze. Nie podali żadnego powodu, ale prawdopodobnie dowiemy się już wkrótce.'

Głośno westchnęłam i podałam gazetę dalej. A więc to już naprawdę KONIEC.

niedziela, 8 stycznia 2012

All We Wanna Have Is Fun

LIAM

Moja dziewczyna jest szalona. Jest godzina 4. W tygodniu. Ona rano ma szkole, ja razem z zespołem mamy jakieś spotkania. A zamiast spać czekam aż Eva tu przyjdzie. W końcu usłyszałem zamykane drzwi i po chwili dziewczyna pojawiła się w salonie. Uśmiechnęła się na mój widok i rzuciła mi na szyję. Po chwili zaczęła mnie namiętnie całować.

Ostatnio przejęła kontrole nad naszym życiem intymnym. Prowadziła moje ręce, moje ciało tak, aby sprawiało jej większą przyjemność. Zaczęła też próbować różnych nowych miejsc, sposobów. Kochaliśmy się teraz bardzo często. Nie wiem skąd wzięła się ta zmiana, ale nie narzekam.

Popchnęła mnie na fotel siadając okrakiem na moich kolanach. Szybko zdjąła bluzkę pod którą nie miała stanika. Zaczęliśmy drobne zabawy. W końcu dzieliły nas od siebie tylko dwa cienkie skrawki materiału. Eva zmęczona pieszczotami, szybko oddychając, spojrzała mi w oczy. Widziałem w nich miłość i pożądanie. Bielizna wylądowała na podłodze. Trzymałem ją za uda, czasem w przypływie rozkoszy ściskałem je trochę za mocno, sprawiając, że lekko syczała z bólu. W ramach rewanżu delikatnie gryzła mnie w szyje, co uwielbiałem.

Tak, to był dobry powód, żeby budzić mnie w środku nocy.

EMILY

Zayn opadł na łóżku obok mnie ciężko dysząc. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego. W tej samej chwili on zwrócił swój wzrok na mnie i się uśmiechnął. Wtuliłam głowę w jego ramiona i zasnęłam wyczerpana.

***

- Emiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiily!- usłyszałam donośny głos Louisa na korytarzu. Otworzyłam jedno oko, potem drugie.

FUCK. Był już ranek, Zayn nadal leżał ze mną w łóżku, a mój chłopak dobijał się do drzwi.

Co z nim zrobić. Co z nim zrobić… Przecież nie wrzucę go do szafy. – myślałam.

- Zayn. – powiedziałam cicho, potrząsając chłopakiem. – Obudź się!

- Mhm… Chcę jeszcze chwilę pospać. – powiedział przyciągając mnie do siebie.

- Wstawaj, Louis jest pod moimi drzwiami.

Na te słowa oczy Zayna otworzyły się szeroko.

- Kurwa… - powiedział ściskając szczękę.

Była to bardzo niekomfortowa sytuacja.

- Emiiiiily!- Louis pukał do moich drzwi coraz głośniej.

Szybko podniosłam się z łóżka nałożyłam na ramiona szlafrok, zebrałam z podłogi ubrania Zayna i wręczając mu je do ręki, wpakowałam do łazienki. Chłopak tylko pokręcił głową z niedowierzania.

- Cześć! – powitałam Louisa otwierając drzwi.

- Cześć piękna! Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! – przywitał mnie radośnie i dał buziaka w polik.

Uśmiechnęłam się. W moim odczuciu był to raczej nerwowy uśmiech, ale na szczęście Louis nie dopatrzył się tego. Wchodząc głębiej do pokoju, zauważyłam, że na podłodze obok łóżka, został podkoszulek Zayna. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Nie myśląc długo, pociągnęłam chłopaka za sobą, siadając na łóżku, niezauważalnie dla niego wsuwając stopą podkoszulek pod łóżko.

- Mam coś dla Ciebie. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. – powiedział patrząc mi prosto w oczy i wyciagajac z tylnej kieszeni spodni mały pakunek.

- Co to jest? – spytałam wesoło.

- Odpakuj.

Wzięłam do ręki czerwoną paczuszkę, owiniętą kolorową wstążką i odpakowałam. Moim oczom ukazał się długi złoty naszyjnik z wisiorkiem w kształcie serca. Puzderko. Otworzyłam je. W środku po lewej stronie widniały nasze inicjały E&L, a po prawej było nasze zdjęcie.

- Jest śliczny. – powiedziałam wpatrując się ciągle w fotografię.

- Miałem nadzieję, że to powiesz. – odpowiedział, po czym pochylił się nade mną i pocałował. Długo i namiętnie. – Teraz muszę już lecieć, widzimy się wieczorem!

Kiedy tylko usłyszałam jak frontowe drzwi się za nim zamykają pobiegłam do drzwi łazienkowych.
Zayn siedział na wannie już ubrany. Na mój widok na jego ustach pojawił się uśmiech, lecz także nie do końca szczery. Wyciągnęłam do niego rękę, zachęcając żeby wstał. Pokręcił głową i wstał. Objął mnie w pasie i mocno przytulił.

- Mój prezent dostaniesz wieczorem.

- Dostałam go już kilka godzin temu. – powiedziałam patrząc mu prosto w oczy i uśmiechając się figlarnie. Chłopak otworzył usta by coś powiedzieć, lecz tylko się zaśmiał.

- A teraz musisz już iść. Nie chcemy przecież żeby ktoś inny Cię tu zobaczył.

Pokiwał ze zrozumieniem głową.

ZAYN

Wszedłem do domu Evy, w którym muzyka grała bardzo głośno. Impreza oficjalnie trwała dopiero pół godziny, ale ludzi w środku było już sporo. Minąłem Maxa z kumplami, którzy wyglądali jakby już sporo wypili, potem jakąś dziewczynę, która puściła mi oczko. Szukałem przyjaciół, których nigdzie nie widziałem. Zauważyłem, że w salonie stoi kilka beczek z piwem. To będzie gruby melanż - pomyślałem.

- Zayn! Tu jesteśmy! – odwróciłem się i zobaczyłem Evę, która machała do mnie z kuchni, w której siedziała z Harrym. – W lodówce też są piwa jeśli chcesz już się napić.

- Zaraz wezmę. A gdzie solenizantka?- spytałem pokazując prezent.

Eva spojrzała na mnie, podniosła jedną brew i zachichotała. – Jeszcze jej nie ma.- powiedziała.

Czy Em powiedziała jej o tym co jest między nami? Mieliśmy to zachować w tajemnicy, ale były przyjaciółkami, więc bardzo możliwe. Sam czasem chciałem wygadać się przed którymś z chłopców z mojej radości, ale musiałem trzymać buzię na kłódkę.

MAX

Chyba za szybko spaliłem skręta. Czułem się już nieźle wcięty, a przecież był dopiero początek imprezy. Muszę ogarniać do przyjścia Em, żeby złożyć jej życzenia. Miałem ochotę coś wszamać, więc udałem się do kuchni, w których zobaczyłem Evę wraz z Harrym. Eva bawiła się właśnie włosami chłopaka, a ten pomrukiwał. Dziwne. Odchrząknąłem by zauważyli moją obecność.

- Hej Max! – Eva podeszła do mnie i mnie przytuliła. Tak, to było miłe. Nie chciałem jej wypuszczać z objęć.

- Tu jesteście!- radośnie wszedł do pomieszczenia Liam. – Em dzwoniła, że zaraz będą z Louisem.

- Ok, przygotujmy się na jej wielkie wejście! – zaśmiała się Eva. Patrząc po twarzach chłopaków wydawało mi się, że ta ruda kocica podobała się każdemu z nas.

ZAYN

Siedziałem u góry w pokoju Evy, kiedy z dołu dobiegły mnie piski i wykrzykiwanie imienia solenizantki. Em przyjechała. Wstałem, poprawiłem włosy przed lustrem i zszedłem na dół. Zostawiłem u Evy mój pakunek dla Em, który zamierzałem wręczyć jej później. Zobaczyłem ją radosną w salonie ściskaną przez przyjaciół. Wyglądała idealnie. Miała na sobie jasną, krótką sukienkę ukazującą jej zgrabne nogi. Efektu dopełniały też wysokie szpilki. Na jej widok zaschło mi w ustach. Niestety cały urok zepsuł Louis, który właśnie się do niej mocno przytulił i pocałował. Zauważyłem, że mimowolnie dłoń mi się zacisnęła. Em zauważyła mnie i pomachała. Podszedłem bliżej i jak zwyczajny kumpel złożyłem życzenia dając buziaka w policzek. Zauważyłem, że Louis patrzy na mnie niepewnie.

- Siema stary.- przywitałem się z nim, przybijając piątkę.

- To co, idziemy pić?- zaproponował zniecierpliwiony Niall, podchodząc do nas.

Wszyscy potaknęliśmy i udaliśmy się do piwopoju.

Wieczór mijał przyjemnie. Głośna muzyka, hektolitry alkoholu oraz ostre bansy. Na parkiecie wywijało koło 30 osób, jednak parą szczególnie wyróżniającą się, na pewno był Liam i Eva. Tańczyli namiętnie, nie szczędząc sobie pocałunków. Widziałem, że Max przygląda im się z sofy sącząc kolejne piwo.

- Widziałeś swoją siostrę? – spytałem dosiadając się do niego.

- Tańczy tam.- wskazał mi drugi koniec pomieszczenia. Podążyłem wzrokiem za jego ręką i zobaczyłem brunetkę wywijającą z Niallem, który wyglądał na bardzo zadowolonego.

- Odbijany. – powiedziałem podchodząc do nich.

- Chyba żartujesz…- zaczął Niall, ale nie dałem mu dokończyć porywając w swoje objęcia dziewczynę.

- Cześć przystojniaku. – powiedziała zalotnie uśmiechając się do mnie.

Położyłem dłonie na jej talii. Miałem ogromną ochotę zjechać niżej, kusiło mnie, lecz obok nas było zbyt wiele par wścibskich oczu. Kołysaliśmy się w rytmie muzyki, ruchy Em coraz bardziej działały mi na wyobraźnię, lecz moje wizje przerwał głośny głos Evy, że wybiła północ. Muzyka została ściszona, wszyscy zaczęliśmy śpiewać ‘Sto lat’ a Louis wniósł do pomieszczenia ogromny tort.

***

Przyjęcie dobiegało końca. Muzyka grała już zdecydowanie ciszej, pozostało kilka tańczących par, w tym nasz blondyn w objęciach niskiej szatynki. Em żegnała się z wychodzącymi gośćmi, Louis z tego co widziałem zajmował się wymiotującym Liamem. Widziałem, że sporo pił, ale jeszcze nigdy nie doprowadził siebie do aż takiego stanu. Zerknąłem jeszcze raz na Em, rozmawiała właśnie z wysokim brunetem, który widocznie ją podrywał. Sukinsyn. Pomyślałem, że pójdę na górę po mój prezent i wreszcie wręczę go dziewczynie, kiedy choć na chwilę nie ma przy niej Louisa. Wchodząc po schodach potknąłem się o leżącą dziewczynę. Rany, nie zauważyłem tu nikogo. Sprawdzając, czy nic jej nie jest stwierdziłem, że jedynie śpi. Podszedłem do drzwi, otworzyłem je, a moim oczom ukazał się dość nietypowy widok. Przetarłem oczy żeby się upewnić, czy nie mam omamów. O przeciwległą ścianę opierała się Eva, która była całowana przez Harrego. Namiętnie całowana. Prawą nogą owinęła chłopaka, a ten złapał jej udo w mocny uścisk podwijając spódniczkę. Wycofałem się, cichutko zamykając za sobą drzwi. Uśmiechnąłem się do siebie. Widać, nie tylko ja i Em mamy mroczny sekret.

EMILY

O rany, jak strasznie głowa mnie boli. Impreza była świetna, ale jej skutki są okropne. Nawet nie wiem jak znalazłam się w swoim łóżku. Będę musiała niedługo się ogarnąć i iść pomóc dosprzątać dom Evy. Kochana, że mi go udostępniła. Jednak najpierw zabiorę się za odpakowywanie prezentów, których całkiem spora ilość znajdowała się obok łóżka. Podniosłam pierwszą paczkę – znajdowało się w niej wino. Tak jak i w dwóch kolejnych. W następnej znalazłam śliczne kolczyki od Nate’a. Sięgnęłam po kolejną, prostokątną paczkę. Była owinięta czarnym papierem, a na górze widniało imię Evy. Czyżby ktoś pomylił nasze urodziny? Niemożliwe! Chciałam zobaczyć od kogo ta paczka i mimo, że była zaadresowana do Evy, wiedziałam, że nie będzie miała mi tego za złe. Ściągnęłam papier i rozcięłam taśmę, która zaklejała karton. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. W środku znajdowała się mała laleczka. Laleczka voo-doo. A do niej doczepiona kartka „To Ty dziwko. Nie zasługujesz na Liama! On będzie mój!”.

EVA

Od imprezy minęło już kilka dni, ale sprzątanie przeciągało się niemiłosiernie, nie dając za dużych efektów. Po wspólnym popołudniu, Payne próbował pomóc mi z matematyką. Szło mu kiepsko, nie do końca rozumiał temat, ja jeszcze mniej.

- Dziś był listonosz! Muszę wziąć rachunki i jutro zawieźć je rodzicom! - tak, myślałam o różnych rzeczach, zeby tylko nie zajmować się z matematyką.

Zerwałam się z kanapy i wybiegłam przez drzwi do skrzynki na listy. Było jasno i ciepło, mimo dosyć późnej godziny. Za to uwielbiam lato. Kiedy zamknęłam drzwi zaczęłam przeglądać listy. Przeważały rachunki, więc rzuciłam je na stół kuchenny. Zainteresowała mnie jedna z koperta. Miała na sobie napisane tylko moje imię. Bez adresu. Rozerwałam ją i wyjęłam zawartość. Było to podarte zdjęcie. Zdjęcie, które powinno wisieć na ścianie w moim pokoju.  Jedna część przedstawiała Liama, druga powinna przedstawiać mnie, ale była w drobnych kawałkach. Z koperty wypadała jeszcze mała karteczka. "Odpuść go sobie" przeczytałam.

Zazdrosne fanki. Znowu.

Obojętnie wrzuciłam wszystko spowrotem do koperty i wyrzuciłam do kosza.

- Co to było ? - usłyszałam za sobą najcudowniejszy głos na świecie.

- Reklamy - odpowiedziałam nie chcąc go niepokoić. Nie opowiadałam mu nigdy o tych zazdrosnych fankach. Odwróciłam sie i splotłam ręce na jego szyi uśmiechając się. Zaczął całować moją szyję - Liam! Liam, przestań! - zaczęłam sie wyrywać. - Wybacz, ale dziś mnie nie interesujesz. Dzisiaj jestem cała oddana tylko matematysi. - wyrwałam mu się i ze śmiechem pobiegłam do salonu.


Nie chciałyśmy tego robić, ale kiedy nie wiemy czy opowiadanie przypada Wam do gustu, bez sensu jest dodawać nowe części dlatego :

czwartek, 5 stycznia 2012

I'm A Screwed Up Mess

EVA

Wsiadłyśmy do samochodu czekającego na nas pod szkołą.

- Chłooopccccyy, jest sprawa - zaczęła brunetka kiedy ruszyliśmy.

- Słuchamy Cię piękna - powiedział Louis obejmując ją ramieniem.

- Dziś złapała mnie dyrektora i powiedziała, że doszły ją słuchy, że Was znam. Poprosiła mnie, żebym załatwiła One Direction jako zespół na studniówkę.

- No problemo - Zayn wzruszył ramionami. Po chwili reszta chłopców się z nim zgodziła.

- Możecie wziąć osoby towarzyszące, co oznacza... - brunetka spojrzała na mnie znacząco.

- IDZIEMY RAZEM NA STUDNIOWKE!!!! - wesoło przybiłyśmy piątkę głośno się ciesząc.

- Eh dziewczyny... - mruknął któryś chłopców i wszyscy zaczęli się śmiać.

Rozmowa na ten temat rozkręciła się. Chłopcy pytali o szczegóły, datę, dziewczyny. Słyszałam to wszystko jednak jak przez ścianę, byłam trochę nieobecna.

- Rozmarzyłaś się na temat studniówki? - szept Liama rozległ się tuż przy moim uchu.

- Co? A, tak. Właśnie wyobrażałam sobie Ciebie w garniturze stojącego w drzwiach mojego domu. Wyglądałbyś tak cudownie, ze chyba nieprędko dotarlibyśmy na imprezę - wyszeptałam mu do ucha szybko wymyśloną historyjkę i dałam buziaka.

- Moglibyście oszczędzić mi tych fantazji! - odezwał się Niall z udawanym oburzeniem. Odpowiedzieliśmy mu tylko bezradnym wzruszeniem ramion.

Znowu pogrążyłam się w myślach. Od przedwczorajszej rozmowy z przyjaciółką, nie mogłam przestać myśleć o pomyśle takiego 'kochanka'. Nie bardzo byłam zadowolona, z tego że podobała mi się taka opcja, ale nie potrafiłam wyrzucić jej z głowy. Co gorsza, nie uwzględniałam do tej roli nikogo poza Stylesem. Zawiesiłam na nim wzrok. Dopiero wczoraj uświadomiłam sobie, że trochę mnie sobą oczarował, że ciągnie mnie do niego. Złapał moje spojrzenie. Speszona szybko odwróciłam się i wyjrzałam przez okno.

- Gdzie jedziemy? - zapytała strasznie rozgadana dziś Em.

- Musimy skoczyć na trochę do studia, nagrywamy piosenkę z Ed'em. Coś dla jakiejś akcji charytatywnej - odpowiedział Liam.

- Z Ed'em Sheeranem? - spytałam zaciekawiona.

- Tym samym – odpowiedział szeroko uśmiechnięty Harry - Nawet mam dla niego prezent - wyjął spod siedzenia pudełko klocków Lego.

- Ooooooo to te, które reklamują w telewizji! - Tomlinson rzucił się na pudełko - Jeszcze nie ma ich w sklepach!

- Znajomości ... – powiedział zadowolonym z siebie głosem.

HARRY

Piosenka, którą nagrywaliśmy z Sheeranem zapowiadała się świetnie. Każdy z nas dostał swoja partie do zaśpiewania, każdy, bez wyjątków.

Emily i Eva siedziały za szyba studia. Brunetka najwidoczniej próbowała coś intensywnie tłumaczyć przyjaciółce, ale ta zdawała się nie słuchać, mimo że czasem poruszała ustami. Nieobecnym spojrzeniem przyglądała się na zmianę mi i Liamowi. Zerknąłem na nią. Była zapatrzona w moją stronę z lekkim uśmiechem na twarzy. Zrobiłem w jej stronę zdziwiony wyraz twarzy. Dopiero po dłuższej chwili ocknęła się i natychmiast wdała się w rozmowę z Em, starając zachowywać się naturalnie.

Nagrałem już swoją partię, więc miałem chwile na myślenie. Pomyślałem o Blair, z którą dziś pokłóciłem się o to, że nigdy nie wychodzimy sami. Miała trochę racji, nasz związek nie był dla mnie na tyle poważny, żeby urządzać sobie jakieś romantyczne wieczory. Rzekłbym, że w ogóle nie traktowałem tej dziewczyny na poważnie.

Kobiety jednak maja racje, faceci są okrutni.

EVA

Kładłam się właąnie do łóżka, kiedy na szafce obok zawibrował telefon. Przygotowana na wieczornego smsa od Liama, mocno zdziwiłam się , kiedy na ekranie zobaczyłam napis STYLES. W zasadzie nigdy ze sobą nie pisaliśmy. Spotykaliśmy się i rozmawialiśmy tylko na naszych wspólnych spotkaniach. Zaciekawiona otworzyłam wiadomość.

'Co to za tajemnicze spojrzenia?'

Ups. Wiedziałam, że dałam się złapać, ale liczyłam na to, że uda, że nic nie zauważył. Dłuższą chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. W końcu wymyśliłam coś, co mógł potraktować jako żart. Chciałam zaryzykować, sprawdzić jego reakcję.

'Myślałam o uprawianiu z Tobą seksu'.

Długo nie czekałam na odpowiedź.

'Jeśli znowu najdą Cię takie myśli to po prostu wpadaj'.

Uśmiechnęłam się.

***

Byliśmy całą grupą na zakupach. Wszyscy byli już zmęczeni, ale ja i Harry chcieliśmy skoczyć jeszcze do jednego sklepu. Umówiliśmy się, że spotkamy się w Starbucksie. Z paroma sukienkami skierowałam się do przymierzalni.

- I jak? - otworzyłam drzwi, żeby zaprezentować się Stylesowi. Miałam na sobie sukienkę tak skąpą, że prawie jej nie było. Z satysfakcja zobaczyłam, że chłopak uśmiecha się i robi dwa kroki w moją stronę. Drzwi przymierzalni zamykają się. Stoję oparta plecami o lustro. Usta Harry’ego są tylko milimetry od moich. Czuję ciepło jego oddechu. Serce bije jak szalone. Nie miałam zamiaru go pocałować. Nie zrobię tego pierwsza. Minęła chyba wieczność zanim doczekałam się złączenia naszych ust w pocałunku pełnym pożądania. Krótkim, szybkim ruchem rozpiął suwak sukienki, która zsunęła się do moich kostek. Zachłannie całował moją szyję, ramiona, obojczyki, biust. Jego prawa ręka zjechała po moim brzuchu zatrzymując się między udami. Poczułam jak jego usta wykrzywiają się w uśmiechu. Cicho jęknęłam.

***

Otworzyłam oczy. Leżałam w swoim ciemnym pokoju. Serce nadal biło trochę za mocno. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę miała taki sen. Nie z nim w roli głównej.

Wiedziałam, ze już nie zasnę. Wzięłam szybki prysznic, który wcale mnie nie ochłodził. Związałam włosy w byle jaki kok. Szybko założyłam czarny long-sleeve, jeansowe spodenki do połowy uda i czarne vansy.
'Spisz?' Napisałam na telefonie i wysłałam.

Owinęłam szyję czarnym szalikiem. Wrzuciłam do torby podręczniki.

'Już nie' przeczytałam i wyszłam.

niedziela, 1 stycznia 2012

Now that you can't have me
You suddenly want me

 Wracamy już do normalnego opowiadanka, mamy nadzieję, że nie zapomniałyście co się działo ♥


EMILY

Mieliśmy się dziś spotkać paczką u Nialla. Trochę się stresowałam. Będzie tam Louis. Będzie tam również Zayn. Z obojgiem nie rozmawiałam od przedwczoraj. Zayn co prawda dzwonił kilka razy, ale pozwalałam mu się nagrać na sekretarkę. Louis nie dzwonił, widać również nadal był zły po naszej ostatniej kłótni. Cały czas przed oczami miałam obraz Zayna w bokserkach biorącego mnie na ręce i prowadzącego do swojego pokoju. Dalsze wydarzenia tamtego wieczoru również co chwila mi o sobie przypominały. W moim umyśle pojawiała się wizja Zayna wpatrującego się w moje oczy, delikatnie całującego zagłębienie przy obojczyku, był taki czuły, a zarazem taki stanowczy. Idealne połączenie. Wspomnienia były tak realne, że nawet czułam jego zapach. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się. Jednak w mojej głowie bardzo szybko pojawiła się inna myśl. Co z Louisem. Co ja najlepszego robię. Jemu. Zaynowi. Sobie. Otworzyłam oczy. Nie chciałam na razie o tym myśleć. Zdjęłam ciuchy i weszłam do wanny, wypełnionej po brzegi wodą i pianą, która miałam nadzieję pozwoli mi się zrelaksować.

ZAYN

Siedziałem na kanapie blondyna popijając piwo. Obok mnie Liam i Harry grali z wielkim zaangażowaniem w nową grę przyniesioną im przez Evę. Dziewczyna stała za naszą kanapą i jak to często robiła, czochrała włosy swojego chłopaka zagrzewając go do gry. Nie ciekawiła mnie ich walka, więc wyjąłem ze spodni telefon. Zero nowych wiadomości. Zamyśliłem się.

- Hurra! – rozbrzmiał nad moim uchem głośny krzyk Liama. Spojrzałem w jego strone, Eva już siedziała mu na kolanach ciągnąc za sznurki od jego bluzy i uśmiechając się do niego.

- Gratuluję niedzwiadku – szepnęła mu do ucha po czym go pocałowała.

Odwróciłem wzrok, Harry właśnie złapał na ręce Blair i pomaszerował z nią na górę. Wstałem z kanapy i udałem się do kuchni. Niall rozmawiał przez telefon. Otworzyłem lodówkę i sięgnąłem po kolejne piwo, kiedy usłyszałem, że frontowe drzwi się otwierają. Moje serce przyspieszyło. Wiedziałem, że to Emily lub Louis. Albo oboje.

- Louis! – usłyszałem radosne powitanie Liama. – Chodź, zagraj ze mną, bo Harry gdzieś spierdolił.

- Dobra, tym razem wygram.

EMILY

Stałam przed frontowymi drzwiami Nialla patrząc na swoje nogi, zastanawiając się czy wchodzić. Założyłam dziś na siebie czarne cienkie rajstopki, a na górę szeroki, granatowy sweter zakładany przez głowę, zakrywający tyłek. Na moich nogach widniały zamszowe buty sięgające połowy łydki. I mimo ciepłego wieczora miałam na sobie gęsią skórkę. Położyłam rękę na klamce, odczekałam kilka sekund i nacisnęłam ją. Doleciały mnie radosne głosy przyjaciół.

- Cześć Wam. – powiedziałam wchodząc do salonu.

- Siema! – odpowiedzieli chórem Eva i Liam.

- Cześć. – rzucił do mnie Louis.

Ściągnęłam z ramienia torbę i położyłam obok fotela na którym usiadłam. Rozejrzałam się dookoła. Z kuchni doleciał mnie donośny śmiech Nialla, lecz Zayna ani Harrego nigdzie nie widziałam.

- A gdzie chłopcy? – spytałam.

- Harry z Blair grają u góry w rzutki, a Niall rozmawia przez telefon. – powiedział wchodząc do salonu Zayn.

Patrzył mi prosto w oczy. Poczułam, że moje serce przyspiesza. Usiadł naprzeciwko i uśmiechnął się. Uśmiechnęłam się do niego również, przygryzając lekko wargę. Po chwili odwróciłam wzrok i natknęłam się na surowy wyraz twarzy Evy. Patrzyła na mnie zaciskając lekko szczękę.

- Przyniosę nam z kuchni piwo. – zaproponowałam i ruszyłam z miejsca.

- Super! Właśnie mi się skończyło! – odpowiedział Liam nie odrywając wzroku od telewizora. Wchodząc do kuchni minęłam się z Niallem, który szeroko się do mnie uśmiechnął.

Otworzyłam lodówkę, wyjęłam piwa, zamknęłam drzwiczki zza których pojawiła się Eva.

- Rany! Nie strasz mnie tak! – powiedziałam.

- I co, znowu będziesz mi wciskała ten kit, że między Tobą a Zaynem nic nie ma? Widziałam te spojrzenia. – powiedziała poważnie.

- Jakie spojrzenia, Eva przesadzasz. – starałam się by mój głos zabrzmiał lekko.

Czułam się okropnie okłamując przyjaciółkę, ale przecież nie mogłam powiedzieć jej prawdy. Prawdy, że dwa dni wcześniej uprawiałam seks z przyjacielem mojego chłopaka.

- I gdzie to piwo? – w kuchni pojawił się Louis, na moje szczęście przerywając rozmowę z Evą.

Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Odwróciłam wzrok. Nie byłam gotowa na jakąkolwiek rozmowę z nim, dlatego też pospiesznie wyszłam z pomieszczenia. Usiadłam na kanapie pomiędzy Niallem a Zaynem wręczając każdemu z nich po piwie, a resztę stawiając na stoliku. Z każdą mijającą minutą odczuwałam coraz większe pragnienie pocałowania Zayna. Wiedziałam, że nie wytrzymam tego napięcia długo, dlatego też wstałam i skierowałam się ku wyjściu obwieszczając wszystkim, że źle się czuję i chcę wrócić do domu. Usłyszałam pomruk niezadowolenia przyjaciół.

- Przecież dopiero co przyszłaś! – powiedział oburzony Niall.

- Wiem, przepraszam, chętnie bym została, ale naprawdę boli mnie głowa. – powiedziałam głaszcząc go po twarzy. Uścisnął mnie na pożegnanie, a reszta mi pomachała. Będąc już na schodach przed domem usłyszałam wołanie Louisa. Odwróciłam się.

- Trzymaj, zapomniałaś torebki. – powiedział podbiegając.

- Dziękuję.- odpowiedziałam chwytając za nią.

- Chcesz żebym Cię podwiózł?

- Nie, chętnie się przejdę. Poza tym piłeś.

- Jedno piwo tylko.

- Wracaj do środka – powiedziałam kiwając głową. Odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam przed siebie.

Wędrowałam uliczkami Londynu dobre czterdzieści minut. Miałam ochotę na porządny, samotny spacer. Po tym czasie zdecydowałam, że pora wracać do domu, zaczęło się ściemniać. Krocząc ulicą, na której mieszkałam poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu w talii i wtula się w moją szyję.

- Zayn. – odwróciłam głowę i spojrzałam na niego.

Uśmiechnął się szeroko.

- Cześć. – szepnął patrząc mi prosto w oczy.

Chwyciłam go za rękę i pomaszerowaliśmy do mojego domu. Na nasze szczęście dom był pusty. Kiedy tylko zamknęłam za nami drzwi od mojego pokoju Zayn dotknął mojej twarzy i przyglądał mi się przez chwilę. Czułam, że się rumienię, więc opuściłam głowę. Ten podniósł mój podbródek i pocałował mnie. Rany, jak on wspaniale całował. Zarzuciłam mu ręce na szyję i pocałowałam z większą siłą. Pragnęłam go. Pragnęłam go bardzo. Jego dłonie powędrowały w dół mojego ciała zatrzymując się na tyłku, który lekko ścisnął. Uśmiechnęłam się nie przerywając gorących pocałunków. Zmierzając w kierunku łóżka zahaczyliśmy o stolik, z którego z wielkim hukiem spadł szklany wazon, rozdrabniając się w drobny mak. Tylko na chwilę odwróciło to naszą uwagę od siebie. Szybko zdjęłam rajstopki i sweter, które rzuciłam w kąt. Zayn objął mnie w pasie przyciągając mocno do swojego rozgrzanego ciała, na którym już też były jedynie spodnie. Popchnęłam go zdecydowanym ruchem na łóżko po czym usiadłam na nim okrakiem. Napięcie między nami było ogromne. Pochyliłam się nad twarzą chłopaka i zanurkowałam w jego ustach. Ten przygryzł mi lekko wargę i pozbawił bielizny. Teraz on znajdował się nade mną, a ja leżałam na plecach przygnieciona jego ciężarem.

LIAM

Kolejny raz wygrałem z Tomlinsonem. Tym razem jednak wydawało mi się, że nie przykładał się do gry. Kiedy Em wyszła w ogóle zmarkotniał. Wiedziałem, że między nimi była jakaś sprzeczka, lecz nie wiedziałem czego dotyczyła. Dobrze, że między mną a Evą układa się teraz wspaniale. Siedziała właśnie na moich kolanach, a ja bawiłem się jej warkoczem. Włosy pachniały jej truskawkami, więc zanurzyłem mój nos głębiej w nie, rozkoszując się zapachem. Eva odwróciła się do mnie i uśmiechnęła. Miała takie śliczne dołeczki w brodzie. Zawsze kiedy je widziałem mimowolnie na twarzy pojawiał mi się uśmiech. Przypominała mi trochę Harrego… Pocałowałem ją w policzek, a ta uszczypnęła moje udo.

- Au!- wydobyłem z siebie.

- Wracamy do domu?-szepnęła mi bardzo cicho do ucha. Wiedziałem co planowała, więc na te słowa od razu się ożywiłem i kiwnąłem potakująco głową.

- Chłopaki, my się też już zbieramy. – powiedziała wstając.

- Ja muszę odwieźć zaraz Blair, więc możecie się zabrać ze mną. – zaproponował Harry.

- Ok. – zgodziłem się.

- To i ja zabiorę się z Wami, obiecałem siostrze, że pomogę jej jeszcze dziś z komputerem.- dodał Zayn.

- No pięknie… - powiedział Horan kręcąc głową. Za chwilę jednak na jego twarzy pojawił się uśmiech i dodał: - Louis, zostajemy sami! Moi rodzice nie wrócą do rana...

Wszyscy chórem się zaśmialiśmy.

- Mhm, słodko. – odpowiedział Louis puszczając oczko Niallowi.

***

Pół godziny później wchodziłem z Evą do jej domu. Byłem głodny, ale widok Evy, która wyglądała tak pociągająco zwyciężył. Zbliżyłem się do niej i przytuliłem. Eva niespodziewanie ugryzła mnie w ucho, wyrwała się z moich objęć i popędziła schodami na górę śmiejąc się. Nie myśląc długo rzuciłem się w pogoń za nią. Dorwałem ją jeszcze zanim weszła do swojego pokoju i pochwyciłem na ręce obsypując gradem namiętnych pocałunków. Eva nadal się śmiała, więc kładąc ją na łóżku, unieruchomiłem jej ręce swoimi, a usta zamknąłem moimi ustami. Czułem ucisk w spodniach, więc pospiesznie je zdjąłem. Tak samo jaki bluzę i resztę mojej garderoby. Eva podpierając się na łokciach spoglądała na mnie i zagwizdała sugerując zadowolenie. Chwilę później ona również leżała naga a ja pieściłem delikatnie jej ciało. Eva pomrukiwała seksownie, trzymając ręce na moich barkach, a ja całując jej brzuch dotykałem jej gorących ud. Eva była seksowna i była moja.-pomyślałem z powrotem zagłębiając się w jej ustach. Nasze rozpalone ciała ocierały się o siebie, wprawiając łóżko w coraz większe drgania. Chwilę później Eva porządnie wbiła paznokcie w moje plecy, rozcinając skórę. Syknąłem z bólu, lecz ogarniająca mnie rozkosz sprawiła, że szybko o nim zapomniałem.

EVA

Wieczorem, po męczącym dniu w szkole, siedziałam na łóżku oparta o ścianę. Studiowałam mapy na geografię. Z głośników leciały losowe piosenki Arctic Monkeys. Drzwi lekko zgrzytnęły i materac lekko zakołysał się pod wpływem czyjegoś cieżaru.

- Czas na wyznania - usłyszałam głos Emily.

Nie odrywając wzroku od książki uniosłam brwi w geście zainteresowania.

- Zdarza mi się pójść do łóżka z Zaynem Malikiem - natychmiast przestałam czytać nazwy rzek przepływających Europę. Minęła chwila zanim jej słowa w pełni do mnie dotarły. Podniosłam wzrok szukając w jej oczach jakiejś oznaki, że żartuje. Jej twarz pozostała poważna.

- Mówiłam ! - powiedziałam triumfalnym tonem.

- No wiem wiem. Ale co miałam odpowiedzieć? Kocham Louisa, ale na widok Zayna mam mokro w majtkach? - zaśmiałyśmy się.

- I co teraz?

- Jeszcze nie wiem. Przyszłam po radę do przyjaciółki, ale chyba się jej nie doczekam.

- Dobra, ale to nie będzie to czego oczekujesz. - spojrzała na mnie pytająco - Jesteś w idealnej sytuacji. Twój związek z Louisem już jest w miarę ustatkowany, jesteście już dla siebie częścią życia i mogliście się sobą troche znudzić.

- Czy wyczuwam tu jakieś drugie dno? - rzuciła mi trochę rozbawione, podejrzliwe spojrzenie.

- Zamknij się. W każdym razie, Zayn jest osobą dyskretną, myślę, że to się może udać. O ile tylko nie będziesz miała wyrzutów sumienia i nie będziesz nieswoja przy Tomlinsonie - zamyśliłam się na chwilę - Jezu, jestem okrutna. Ale gdyby incydent ze Stylesem miał miejsce teraz, nie przyznałabym się Liam'owi.

- Zawsze możesz mu to zaproponować, Blair nie jest miłością jego życia - zażartowała.

- Mogłabyś się troche skupić ? Staramy się właśnie rozwiązać Twój wielki problem - starałam się mówić poważnie, ale miałam zbyt dobry humor - To co zrobisz z moją okropną radą?

- Hm. WCHODZĘ W TO - przybiłyśmy głośną piątkę nad głowami.

Dziewczyny jednak nie mają serc.

- A teraz zbieram się, idę udobruchać Tomlinsona - puściła mi oczko i wyszła.

Wróciłam do wygodnej pozycji na łóżku, ale już więcej nie mogłam skupić się na mapach. Rozważałam opcję zaproponowaną przez Emily. Może to nie był taki zły pomysł. Ale Harry nie wie co to dyskrecja, prędzej czy później zrobiłby coś głupiego. Ale brakuje mi ekstremalniejszych emocji w naszym związku. Kocham Payne'a, ale brakuje mu trochę agresywności, chęci ryzyka. Może właśnie dlatego myślałam nad ponownym zakręceniem się wokół Stylesa, żeby w moim życiu pojawiło się troche stresu przez ryzyko przyłapania, wyjścia na jaw tego niegrzecznego sekretu.

Eva, nie bądź głupia. Nie zrobisz tego. Nie ma takiej opcji.

Poczułam nagle ochotę na seks. Taki jakiego nie doświadczyłam od dłuższego czasu. Jaki sporadycznie zdarzał się z Francisciem. Nauka na jutrzejszy dzień poszła w odstawkę. Wyciągnęłam telefon.

'Ja. Ty. Łóżko. NATYCHMIAST'. Niedźwiadek. Wyślij.