ZAYN
Emily nie otwierała, więc sam wszedłem do jej domu.
W środku było cicho. Dziwne, przeważnie w kuchni pobrzmiewało radio lub było słychać muzykę dobiegającą z piętra.
Wspiąłem się po schodach na górę, kierując się do jej pokoju.
- Zayn.- przywitała się i uśmiechnęła.
Spojrzałem na nią. Wydawało mi się, że miała lekko podpuchnięte i zaczerwienione oczy. Czyżby płakała? Zbliżyłem się do niej i mocno przytuliłem. Uwielbiałem perfumy Em. Były lekkie i słodkie.
- Zejdźmy na dół. Przygotowałam dla nas kolację. – powiedziała pociągając mnie za rękę.
Emily rzadko kiedy gotowała. Tym razem naprawdę się postarała. Przygotowała włoskie cannelleoni, które smakowało mi bardzo. Cały urok jednak psuło to, iż zawsze rozgadana dziewczyna, dziś była raczej milcząca. Po posiłku, kiedy z powrotem znaleźliśmy się w jej pokoju, postanowiłem się dowiedzieć o co chodzi. Usiadłem na łóżku, kiedy Em kombinowała przy gramofonie. Po chwili usłyszeliśmy głos Dickie Valentine roznoszący się po pomieszczeniu.
Dziewczyna położyła się na moich udach, a ja zacząłem delikatnie głaskać jej włosy.
- Widziałam się z nim dziś. – powiedziała cicho.
- Z kim?
Em spojrzała w moje oczy smutno. Szybko skojarzyłem. Poczułem jakby szpilę wbijana w serce.
- I? - tylko tyle było w stanie przejść przez moje usta.
Emily była teraz tylko moja, Louis odszedł. Nie chciałem by powrócił do naszego życia. Cierpiałem z powodu rozpadu naszej przyjaźni, ale gdybym teraz musiał znów się z nim dzielić Em... Albo gorzej… Rozstać z nią…
- Przyszedł się pożegnać.- Em przerwała moje rozmyślania – Wyjeżdża do USA.
Jej oczy się zaszkliły, zdążyłem zauważyć zanim odwróciła głowę. Ja jednak poczułem niesamowitą ulgę.
Nadal głaskałem jej włosy, czując jak cała lekko drży.
***
Pukałem dosyć mocno. Uświadomiłem to sobie kiedy poczułem, że boli mnie ręka.
- Co Ty tu robisz?-drzwi się otworzyły.
- Wpuścisz mnie?-spytałem.
- Nie.
Louis zaczął zamykać drzwi, lecz wcisnąłem pomiędzy nie moją stopę i zacząłem wpychać się do środka. Louis odpuścił. Nawet nie zerkając na mnie skierował się do swojego pokoju. Podążyłem za nim. Usiadłem na krześle, Lou wpatrzony w laptopa, na kanapie. Siedzieliśmy w ciszy kilkanaście minut. Tomlinson całkowicie mnie ignorował. Dziwnym widokiem był Louis siedzący obok w milczeniu. Nie mówiący żadnych śmiesznych głupot.
- Kiedy wyjeżdżasz? - spytałem.
- Nie Twoja sprawa.
- Przecież nie lubisz Ameryki. Przynajmniej na tyle, żeby tam mieszkać.
- Ciebie tez nie lubię ale jednak z Toba rozmawiam.-odparł sucho.
Zamyśliłem się.
- Z jednej strony bardzo bym się cieszył kiedy byś stąd zniknął. Z drugiej jednak strony... wszyscy za Tobą tęsknią... Ja za Tobą tęsknię…
- Trzeba było o tym pomyśleć zanim zacząłeś pieprzyć moją dziewczynę! - wypowiadając to zamknął z wściekłością laptopa i spojrzał na mnie wzrokiem bazyliszka.
- Kocham ja.- rzekłem.
- Ja też!!!
- Musi być jakieś rozwiązanie.
Tomlinson zaśmiał się. Większej głupoty chyba jeszcze nigdy nie powiedziałem. Z tej sytuacji nie było dobrego wyjścia. Każde rozwiązanie raniło którąś ze stron. Mogłem tu nie przychodzić… Dalej żyłbym z Em… Jednak widok jej, zadręczającej się wyjazdem Louisa był nie do zniesienia.
EVA
Brakowało tylko kilku kroków żeby stanąć przed drzwiami kamienicy, nacisnąć na domofonie numer 2 i czekać na odpowiedz. W ostatniej chwili stchórzyłam. Spojrzałam w okna na piętrze. Okno kuchni. Okno salonu. Obróciłam się na piecie i spokojnym krokiem ruszyłam w stronę domu zawiedziona. Uciekłam od rozmowy z chłopakiem, z którego włosów jeszcze parę miesięcy temu się śmiałam, któremu nie chciałam dać żadnej szansy, a którego pokochałam całym sercem.
***
- Nareszcie jesteś - Harry objął mnie w talii, przyciągnął do siebie i pocałował w czoło. Wymusiłam uśmiech.
W tej chwili żałowałam tego, że dałam mu drugi klucz do domu. Miałam ochotę być sama.
- Co dziś robiłeś? – zapytałam kładąc się na łóżku.
- Kontynuowałem naukę jazdy na desce z Nate'm i reszta - przytulił mnie mocno. Wtuliłam glowę w jego pierś. - A Ty?
- Byłam u Em. - moja cicha i zdawkowa odpowiedz wzbudziła w nim podejrzenia.
- Cały czas przejmujesz się wczorajsza impreza? - zapytał głaszcząc mnie po głowie.
Nie chciałam o tym rozmawiać. Zamknęłam mu usta pocałunkiem. Zjechałam rękami wzdłuż jego brzucha i schowałam je pod jego koszulka, której chwile później się pozbyłam. Widząc do czego zmierzamy szybko zdjął ze mnie moja.
Chciałam się sprawdzić.
Styles zaczął majstrować przy zapięciu stanika. Kiedy je w końcu rozpiął powoli obrócił mnie na plecy.
Liam...
Natychmiast przestalam go całować i odsunęłam się od niego.
- Cos nie tak?
- Harry, kocham Cię. - uśmiechnął się słysząc to. - Ale kompletnie nie wiem co robić. Odpuśćmy dziś. Musze nad wszystkim pomyśleć.
Posmutniał, ale pokiwał głową ze zrozumieniem. Podał mi leżąca na podłodze koszulkę. Na pożegnanie dał mi krótkiego buziaka w policzek.
***
Wyjęłam z pod łóżka pudełko podpisane wielką literą L. Zaczęłam przeglądać jej zawartość zgromadzoną przez kilka miesięcy. Zdjęcia, koszulkę, drobne prezenty, listy od nienawidzącej mnie fanki. Znalazłam jeden nieotwarty. Widocznie dostałam go gdy postanowiłam odrzucić od siebie wszystko co związane z Paynem. Jednym ruchem oderwałam jeden z boków koperty i wyjęłam z nich zdjęcie. Przedstawiało Liama w jednoznacznej sytuacji z jakąś dziewczyną. Z tyłu dopisano ‘Wiedziałam, że wygram xx’.
Ocierając łzę z policzka, schowałam pudełko pod łóżko. Założyłam bluzę Harry’ego, której zapomniał wziąć, sięgnęłam po papierosy i wyszłam na spacer.
***
Siedziałam na ławce w parku, zatopiona w pachnącej bluzie. Kaptur zasłaniał mi całą twarz przed spojrzeniami wieczornych przechodniów. Od czasu do czasu mogłam poczuć na policzku gorącą łzę.
Podkuliłam nogi pod siebie i zapaliłam drugiego papierosa.
- Mogłabyś poczęstować mnie papierosem? - usłyszałam.
Zobaczyłam przed sobą czarne dresy, umięśniony tors. Już wyciągałam przed siebie paczkę. Podniosłam głowę i od razu zatrzymałam ruch ręki i włożyłam papierosy spowrotem do kieszeni.
- Nie - powiedziałam stanowczo. Kaptur zsunął się z mojej odchylonej głowy.
W milczeniu usiadł obok mnie. Letni, nocny wiaterek wywołał gęsią skórkę na jego ciele.
- Tęsknię – mówiąc to patrzyłam w przestrzeń. Bałam się na niego spojrzeć. Nie odpowiedział. – Przepraszam, że przeze mnie tak się zmieniłeś.
- Nie masz za co przepraszać, przecież już wcześniej wiedziałaś, że tak będzie. – jego słowa przepełnione były sarkazmem i bólem. – Mogłaś już wtedy dać sobie spokój, przynajmniej miałbym jeszcze zespół.
- Kocham Harry’ego.
- Nie można mieć wszystkiego.
- Ale nie tak jak Ciebie.
Spojrzał na mnie trochę zaskoczony.
- To w takim razie po co to wszystko?
- Nie wiem. Bo jestem niezdecydowana. Bo chciałam mieć wszystko czego sobie zapragnę. Bo chciałam jakiejś odmiany. Bo jestem najnormalniej na świecie głupia i zniszczyłam cudowne życie nie tylko sobie.
Łzy ciekły mi po policzkach. Ledwo mogłam mówić poprzez łkanie. Liam siedział nawet nie patrząc na mnie.
- A teraz wiem, ze dokonałam złych wyborów i już nic nigdy nie będzie takie samo. Przepraszam za to wszystko co zrobiłam. Za to, że zmieniłam Cię w kogoś kim nigdy nie chciałeś być. Przepraszam. Powoli obrocił glowe w moja strone. Spojrzal wilgotnymi oczami prosto w moje.
- Gdybyś nie była z Harrym pocałowałbym Cię.
Nastąpiła chwila dziwnej ciszy. Przerywały ja tylko moje pociągnięcia nosem i odgłos przejeżdżających w oddali samochodów.
- Musisz podjąć jakąś decyzję. Nie możesz ciągle latać między mną a Styles’em. To uciążliwe dla nas wszystkich. Em tak samo. Nabałaganiłyście, ale nikt nie powiedział, że nie da się tego naprawić. Nawet jeśli Wasze decyzje okażą się nie wygodne dla mnie czy Louisa. – obok mnie nagle zamiast zniszczonego i zmęczonego imprezami chłopaka pojawił się Liam Payne, jakiego znałam i kochałam. – Przyjaźń polega na pewnych ugodach, zaufaniu, szczerości. Nie boli mnie to , że zainteresowałaś się Harrym, a to, że mi o tym nie powiedziałaś.
- Przepraszam – wyszeptałam. Zamyśliłam się wyobrażając sobie jak wyglądałąby sytuacja, gdybym faktycznie była z nim szczera. Możliwe, że wtedy szybciej zorientowałabym się kto jest dla mnie ważniejszy.
Zaczęłam żałować, że nie wierzyłam w jego wyrozumiałość.
- Nie przepraszaj tylko idź podjąć decyzję. Będę czekał. – uśmiechnął się życzliwie kiedy wstałam.
Tylko jak, do cholery, wybrać jednego z dwóch ukochanych chłopaków? Pragnęłam Liama spowrotem, ale nie chciałam też żeby Styles się ode mnie odsunął. Jestem tez za bardzo samolubna, żeby zrezygnować z nich obydwu.
'EMERGENCY TALK?' wystukałam na telefonie i wysłałam do przyjaciółki.
nie komentowałam tego, bo nie lubię się powtarzać. no bo ile razy można pisać, że to opowiadanie jest dosłownie pożerane przeze mnie wzrokiem? lubię je sobie tak poczytać raz, dwa lub ewentualnie dwadzieścia. jest inne i to mi się w nim podoba. czekam na jeszcze więcej. xoxo
OdpowiedzUsuńna szczęście doszło do rozmowy liama i evy :D mam nadzieję, że wszystko sie ułoży :) stały tekst-oczekuję kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńOby Eva i Liam sie zeszli ;) Czekam na nastepny X
OdpowiedzUsuń