niedziela, 22 stycznia 2012

My Body Falls, I'm On My Knees

NIALL

Myślałem, że po tej wielkiej kłótni podzielimy się na 'dwie drużyny'. Nie spodziewałem się, że Liam opuści mnie na rzecz imprez. Że Louis odetnie się od świata i nie będzie wiadomo co się z nim dzieje. Z pozostałą dwójką i dziewczynami rozstałem się co prawda bezkonfliktowo, ale nie mogłem ich widywać. Nie mogłem tego zrobić Paynowi i Tomlinsonowi. Parę razy spotkałem Malika, zamieniliśmy kilka słów i na tym koniec.

Tak bardzo chciałem moc to zmienić. Ale nie byłem w stanie nic zrobić.

Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Liama. Robiłem to codziennie. Po prostu chciałem wiedzieć czy przeżył noc. Ktoś musiał się o niego troszczyć.

Nie odebrał. Pewnie jeszcze śpi.

Pokręciłem głową, sięgnąłem po bluzę i wyszedłem.

***

Nie doczekawszy się wpuszczenia do domu rudej, udałem się do Emily. Metrem podjechałem dwa przystanki i przeszedłem szybkim krokiem przez park. Nacisnąłem dzwonek. Po chwili w drzwiach stanęła rozczochrana brunetka ubrana jedynie w duży, męski t-shirt. Uśmiechnęła się na mój widok i wpuściła do środka.

- EVA! WSTAWAJ! NIALL PRZYSZEDŁ! - krzyknęła zachrypniętym głosem stając przy schodach - Chcesz śniadanie? - zwróciła się do mnie.

- Em... Jest 17..

- To piwa?

Zaśmiałem się i pokiwałem głową. Chciałem pójść usiąść na kanapie, ale zanim zdążyłem zrobić dwa kroki, na mojej szyi wisiała rudowłosa dziewczyna. Wtuliła twarz w okolicach mojego obojczyka i mocno przytulała. Kiedy odsunęła się zobaczyłem, że wygląda równie mizernie co Emily. Ucieszone na mój widok dziewczyny wystawiły piwa na stolik i usiadły.

- Co CIę do nas sprowadza ? - zapytała brunetka otwierając puszkę.

- Chciałbym żebyście mi pomogły wyciągnąć chłopaków z sytuacji w których się znaleźli. - spojrzały na mnie pytająco.  - Louis i Liam.

Z ich twarzy natychmiast zniknął uśmiech. Oczy posmutniały. Czekały na wyjaśnienie.

- Tomlinsona nie widziałam od kilku tygodni. Nawet nie wiem czy jest w Londynie. Nie ma z nim kontaktu. A Liam co wieczór zapija się w jakiś ...

- Wiem - przerwała mi Eva. - Widziałam.

- Ale jak mamy Ci pomóc ? Nie chcą rozmawiać z Tobą, nie porozmawiają też z nami..

Przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. Miała rację. Przyszedłem tutaj kompletnie nie myśląc nad tą decyzją. Ale zabrnąłem już tak daleko, nie mogę się teraz wycofać.

W tym momencie telefony obydwu dziewczyn zaczęły dzwonić.

- W tej chwili jestem zajęta - powiedziała Em do słuchawki.

- Widzimy się wieczorem u mnie, dobrze ? - z drugiego fotela dotarł do mnie przyciszony głos Evy.
Jednocześnie odłożyły telefony z powrotem na stolik.

- Daj nam 15 minut - powiedziała Ruda i obydwie zniknęły. Jedna na górze, druga w łazience na dole.

EVA

Fu, tego na pewno nie założę. Poza tym wczoraj mnie w tym widział. Odrzuciłam na bok przesiąkniętą zapachem potu i papierosów bluzkę. W szafie Emily też nic nie wyglądało zdatne do użycia. W czarnych szortach i czarnym staniku ruszyłam do pokoju Maxa. Otworzyłam drzwi i na chwile, zdziwiona jego obecnością w domu, zwolniłam w progu.

- Widzę, że wreszcie podjęłaś słuszną decyzję - powiedział poruszając brwiami i odkładając laptopa na bok.

- Przyszłam tylko pożyczyć jakąś bluzkę - odpowiedziałam mu otwierając szafę i osłaniając się przed stertą wypadających ubrań.

- Ej! Dopiero co tu sprzątałem ! - zawołał z pretensją w głosie.

Wygrzebałam z leżącej na podłodze sterty jakąś czarną koszulkę z logiem The Ramones i wciągnęłam ją przez głowę. Przyjemnie pachniała męskimi perfumami.

- Dzięki - rzuciłam wychodząc.

***

Pożegnałyśmy się na stacji metra, kiedy głos z głośników zakomunikował wjazd metra w kierunku Regent's Park. Nawet nie wiedziałam co dokładnie zamierzałam zrobić. Ale powaga sytuacji przekonała mnie do jakichkolwiek działań. Emily rozmyła się razem z peronem za drzwiami pędzącego metra.

EMILY

Eva odjechała, a ja czekając na swój kurs chodziłam w kółko. Prośba Nialla wstrząsnęła mną. Nie kontaktowałam się z Tomlinsonem, lecz byłam pewna, że utrzymuje kontakt z blondynem czy Liamem. W końcu przystanęłam, wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Przejrzałam listę kontaktów. Przy imieniu Louisa nadal widniało serduszko. Dasz radę - pomyślałam i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Serce zaczęło mi mocniej bić. Jeden sygnał, drugi, trzeci, szósty i automatyczna sekretarka. Rozłączyłam się. Mimo wszystko liczyłam, że telefon ode mnie odbierze… Spróbowałam ponownie. Również bez rezultatu. Schowałam telefon do kieszeni, właśnie nadjechało metro. Wsiadłam, usiadłam na wolnym siedzeniu i usłyszałam dźwięk mojej komórki.

- Halo?

- Cześć słońce, słuchaj spóźnię się dziś odrobinę.

- W porządku.

To nie głosu Zayna oczekiwałam po drugiej stronie. Wymieniłam z nim kilka słów po czym się rozłączyłam wysiadając. Przystanęłam na peronie. Jeszcze nie tak dawno wysiadałam tutaj szczęśliwa i kroczyłam radosnym krokiem do domu Louisa. Westchnęłam głośno i ruszyłam przed siebie. Musiałam iść strasznie zamyślona, z trasą zakodowaną w mojej głowie, bo nim się zorientowałam - stałam u progu domu Tomlinsona.

Zagryzłam zęby i wcisnęłam dzwonek. Cisza. Kolejny raz. Cisza. Zaczęłam głośno pukać. Cisza.

Postanowiłam poczekać trochę przed domem. Może Louis gdzieś wyszedł i zaraz wróci… Usiadłam na schodach i wyjęłam papierosy. Spaliłam jednego, drugiego. Kiedy trzeci się skończył wstałam i ruszyłam w drogę powrotną.

***

- Jadę do Nate’a i nie będzie mnie do jutrzejszego wieczora. Możesz poszaleć dziś z Zaynem.- powiedział Max puszczając mi oczko.

- Głupi. – odpowiedziałam śmiejąc się.

Oboje byliśmy w kuchni. Szykowałam kolację dla mnie i Malika, włoskie danie, które poleciła mi mama.

- Dobra, lecę.- powiedział dając mi buziaka w policzek.

- Pozdrów chłopaków!- rzuciłam kiedy już wyszedł z pomieszczenia.

Usłyszałam jak otwiera drzwi frontowe i mówi, że jestem w kuchni. Zayn już przyjechał, a ja jeszcze nie skończyłam.

- Chodź szybko, pomożesz mi! – krzyknęłam krojąc kolejne plastry sera.

Nie doczekałam się odpowiedzi, więc odwróciłam się. W jednej sekundzie uśmiech z mojej twarzy zniknął.

- Louis… - powiedziałam przełykając ślinę.

- Witaj Emily.


LOUIS

Nie wiedziałem czy dobrze robię zjawiając się w domu mojej byłej dziewczyny. Nie wiedziałem jak się zachowam rozmawiając z nią. Od czasu kiedy przyłapałem ją z moim przyjacielem nie rozmawiałem z żadnym z nich. Starałem się nienawidzić obojga. Odcinając się od wszystkich, którzy mi o niej przypominali wierzyłem, ze szybko o niej zapomnę. Kiedy wreszcie zaakceptowałem jej odejście, Em zjawiła się pod moim domem.

Teraz stałem w jej kuchni i patrzyłem na nią. Nadal była piękna, mimo smutnego wyrazu jej oczu.

- Jesteś głodny?- spytała pokazując misę z makaronem. Pokręciłem przecząco głową.

- Proszę, siadaj.- patrzyła mi prosto w oczy, a ja czułem jak moje serce rozdziera się po raz kolejny.

EMILY

Byłam zaskoczona wizytą Louisa. Przez kilka pierwszych minut jedynie patrzyliśmy na siebie w ciszy. Chciałam się z nim spotkać,nie miałam pojęcia jednak co mu powiem. Nie wiedziałam także, że jego widok będzie tak bolesny.

- Wiem, ze byłaś dziś u mnie.

- Tak, to prawda.

Czułam coraz większy smutek w środku. Emily bądź twarda-myslałam.

- Chciałam się z Tobą zobaczyć.-dodałam.

Uśmiechnął się smutno.

- Rozmawiałam z Niallem. Wiem, ze odciąłeś się od wszystkich. Louis...to Twoi przyjaciele...-złapałam go za dłoń, którą położył na stole lecz szybko ją cofnął.

- Przyszedłem się pożegnać.

Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.

- Wyjeżdżam niedługo do USA. Mój kumpel, Zach, ma swój zespół i chce bym do nich dołączył.

- Do Stanów? Na długo?-spytałam czując dławiący ucisk w gardle.

- Być może na zawsze.

- Louis... Ty nienawidziłeś Ameryki...

Poczułam jak oczy zaczynają mi się szklić. Przeprosiłam chłopaka i wybiegłam do łazienki. Strumień łez potoczył się z moich oczu. Odkręciłam kran i przemyłam twarz.

Kiedy wyszłam Tomlinson stał już przy drzwiach wyjściowych. Spojrzałam na niego i podbiegłam. Wtuliłam się w jego twarde ciało i zaczęłam płakać.

- Louis przepraszam, przepraszam, przepraszam!-mówiłam rycząc jak bóbr. Czułam, że jego koszula wilgotnieje. Louis stal nieruchomo. Po chwili odsunął się ode mnie, wykrztusił ciche 'żegnaj' i wyszedł zostawiając mnie sama.

Usiadłam na ziemi, opierając się o drzwi, dłońmi obejmując podkurczone pod szyję nogi. Z moich oczu już nie ciekły łzy, wszystkie wsiąkły w koszulę Louisa. Czułam jednak porażające zimno i ogromna pustkę.

8 komentarzy:

  1. Boże, ryczę jak bóbr! Nie myślałam, że to się tak potoczy, że Lou wyjedzie... :< Okropne. Strasznie mi smutno teraz...
    Ale notka świetna, jak zwykle <3 Chcę już kolejną i mam nadzieję, że wszystkim bohaterom się jakoś ułoży :)
    Pozdrawiam! <3
    [save-your-heart-tonight.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. pod koniec łzy same zaczęły mi cieknąć..to takie wzruszające,kurde jak bym chciała żeby wszystko w ich życiu się poukładało.. ;c Nie mogę się doczekać co będzie dalej i czy Lou wyjedzie do Ameryki ;)
    [http://look-after-youu.blog.onet.pl/]

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej, jakie to smutne ;< mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. czekam na następny X

    OdpowiedzUsuń
  4. Głupia Em nie lubie Cie... nie dość że przez Ciebie Lou chce do stanów wyjchać to kradniesz mi mojego Zayna... ehh Aż się smutno robi jak to czytam... Nie dobre T_T

    OdpowiedzUsuń
  5. smutny rozdział, szkoda ze lou chce wyjechac.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej uwielbiam Wasze opowiadanie:):) Zawsze są pełne emocji i zawsze wciągają na maxa:):) Proszę szybko o następne rozdziały:):)

    Pozdrawiam:):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, super blog! już się nie mogę doczekać co bedzie dalej! Zapraszam do mnie http://you-light-up-my-world.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. znowu ryczę po raz kolejny chociaż wiem co będzie w następnych! nie ogarniam siebie! jezuuu to takie wzruszające! :(

    OdpowiedzUsuń