NIALL
Myślałem, że po tej wielkiej kłótni podzielimy się na 'dwie drużyny'. Nie spodziewałem się, że Liam opuści mnie na rzecz imprez. Że Louis odetnie się od świata i nie będzie wiadomo co się z nim dzieje. Z pozostałą dwójką i dziewczynami rozstałem się co prawda bezkonfliktowo, ale nie mogłem ich widywać. Nie mogłem tego zrobić Paynowi i Tomlinsonowi. Parę razy spotkałem Malika, zamieniliśmy kilka słów i na tym koniec.
Tak bardzo chciałem moc to zmienić. Ale nie byłem w stanie nic zrobić.
Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer Liama. Robiłem to codziennie. Po prostu chciałem wiedzieć czy przeżył noc. Ktoś musiał się o niego troszczyć.
Nie odebrał. Pewnie jeszcze śpi.
Pokręciłem głową, sięgnąłem po bluzę i wyszedłem.
***
Nie doczekawszy się wpuszczenia do domu rudej, udałem się do Emily. Metrem podjechałem dwa przystanki i przeszedłem szybkim krokiem przez park. Nacisnąłem dzwonek. Po chwili w drzwiach stanęła rozczochrana brunetka ubrana jedynie w duży, męski t-shirt. Uśmiechnęła się na mój widok i wpuściła do środka.
- EVA! WSTAWAJ! NIALL PRZYSZEDŁ! - krzyknęła zachrypniętym głosem stając przy schodach - Chcesz śniadanie? - zwróciła się do mnie.
- Em... Jest 17..
- To piwa?
Zaśmiałem się i pokiwałem głową. Chciałem pójść usiąść na kanapie, ale zanim zdążyłem zrobić dwa kroki, na mojej szyi wisiała rudowłosa dziewczyna. Wtuliła twarz w okolicach mojego obojczyka i mocno przytulała. Kiedy odsunęła się zobaczyłem, że wygląda równie mizernie co Emily. Ucieszone na mój widok dziewczyny wystawiły piwa na stolik i usiadły.
- Co CIę do nas sprowadza ? - zapytała brunetka otwierając puszkę.
- Chciałbym żebyście mi pomogły wyciągnąć chłopaków z sytuacji w których się znaleźli. - spojrzały na mnie pytająco. - Louis i Liam.
Z ich twarzy natychmiast zniknął uśmiech. Oczy posmutniały. Czekały na wyjaśnienie.
- Tomlinsona nie widziałam od kilku tygodni. Nawet nie wiem czy jest w Londynie. Nie ma z nim kontaktu. A Liam co wieczór zapija się w jakiś ...
- Wiem - przerwała mi Eva. - Widziałam.
- Ale jak mamy Ci pomóc ? Nie chcą rozmawiać z Tobą, nie porozmawiają też z nami..
Przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć. Miała rację. Przyszedłem tutaj kompletnie nie myśląc nad tą decyzją. Ale zabrnąłem już tak daleko, nie mogę się teraz wycofać.
W tym momencie telefony obydwu dziewczyn zaczęły dzwonić.
- W tej chwili jestem zajęta - powiedziała Em do słuchawki.
- Widzimy się wieczorem u mnie, dobrze ? - z drugiego fotela dotarł do mnie przyciszony głos Evy.
Jednocześnie odłożyły telefony z powrotem na stolik.
- Daj nam 15 minut - powiedziała Ruda i obydwie zniknęły. Jedna na górze, druga w łazience na dole.
EVA
Fu, tego na pewno nie założę. Poza tym wczoraj mnie w tym widział. Odrzuciłam na bok przesiąkniętą zapachem potu i papierosów bluzkę. W szafie Emily też nic nie wyglądało zdatne do użycia. W czarnych szortach i czarnym staniku ruszyłam do pokoju Maxa. Otworzyłam drzwi i na chwile, zdziwiona jego obecnością w domu, zwolniłam w progu.
- Widzę, że wreszcie podjęłaś słuszną decyzję - powiedział poruszając brwiami i odkładając laptopa na bok.
- Przyszłam tylko pożyczyć jakąś bluzkę - odpowiedziałam mu otwierając szafę i osłaniając się przed stertą wypadających ubrań.
- Ej! Dopiero co tu sprzątałem ! - zawołał z pretensją w głosie.
Wygrzebałam z leżącej na podłodze sterty jakąś czarną koszulkę z logiem The Ramones i wciągnęłam ją przez głowę. Przyjemnie pachniała męskimi perfumami.
- Dzięki - rzuciłam wychodząc.
***
Pożegnałyśmy się na stacji metra, kiedy głos z głośników zakomunikował wjazd metra w kierunku Regent's Park. Nawet nie wiedziałam co dokładnie zamierzałam zrobić. Ale powaga sytuacji przekonała mnie do jakichkolwiek działań. Emily rozmyła się razem z peronem za drzwiami pędzącego metra.
EMILY
Eva odjechała, a ja czekając na swój kurs chodziłam w kółko. Prośba Nialla wstrząsnęła mną. Nie kontaktowałam się z Tomlinsonem, lecz byłam pewna, że utrzymuje kontakt z blondynem czy Liamem. W końcu przystanęłam, wzięłam głęboki oddech i wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Przejrzałam listę kontaktów. Przy imieniu Louisa nadal widniało serduszko. Dasz radę - pomyślałam i wcisnęłam zieloną słuchawkę. Serce zaczęło mi mocniej bić. Jeden sygnał, drugi, trzeci, szósty i automatyczna sekretarka. Rozłączyłam się. Mimo wszystko liczyłam, że telefon ode mnie odbierze… Spróbowałam ponownie. Również bez rezultatu. Schowałam telefon do kieszeni, właśnie nadjechało metro. Wsiadłam, usiadłam na wolnym siedzeniu i usłyszałam dźwięk mojej komórki.
- Halo?
- Cześć słońce, słuchaj spóźnię się dziś odrobinę.
- W porządku.
To nie głosu Zayna oczekiwałam po drugiej stronie. Wymieniłam z nim kilka słów po czym się rozłączyłam wysiadając. Przystanęłam na peronie. Jeszcze nie tak dawno wysiadałam tutaj szczęśliwa i kroczyłam radosnym krokiem do domu Louisa. Westchnęłam głośno i ruszyłam przed siebie. Musiałam iść strasznie zamyślona, z trasą zakodowaną w mojej głowie, bo nim się zorientowałam - stałam u progu domu Tomlinsona.
Zagryzłam zęby i wcisnęłam dzwonek. Cisza. Kolejny raz. Cisza. Zaczęłam głośno pukać. Cisza.
Postanowiłam poczekać trochę przed domem. Może Louis gdzieś wyszedł i zaraz wróci… Usiadłam na schodach i wyjęłam papierosy. Spaliłam jednego, drugiego. Kiedy trzeci się skończył wstałam i ruszyłam w drogę powrotną.
***
- Jadę do Nate’a i nie będzie mnie do jutrzejszego wieczora. Możesz poszaleć dziś z Zaynem.- powiedział Max puszczając mi oczko.
- Głupi. – odpowiedziałam śmiejąc się.
Oboje byliśmy w kuchni. Szykowałam kolację dla mnie i Malika, włoskie danie, które poleciła mi mama.
- Dobra, lecę.- powiedział dając mi buziaka w policzek.
- Pozdrów chłopaków!- rzuciłam kiedy już wyszedł z pomieszczenia.
Usłyszałam jak otwiera drzwi frontowe i mówi, że jestem w kuchni. Zayn już przyjechał, a ja jeszcze nie skończyłam.
- Chodź szybko, pomożesz mi! – krzyknęłam krojąc kolejne plastry sera.
Nie doczekałam się odpowiedzi, więc odwróciłam się. W jednej sekundzie uśmiech z mojej twarzy zniknął.
- Louis… - powiedziałam przełykając ślinę.
- Witaj Emily.
LOUIS
Nie wiedziałem czy dobrze robię zjawiając się w domu mojej byłej dziewczyny. Nie wiedziałem jak się zachowam rozmawiając z nią. Od czasu kiedy przyłapałem ją z moim przyjacielem nie rozmawiałem z żadnym z nich. Starałem się nienawidzić obojga. Odcinając się od wszystkich, którzy mi o niej przypominali wierzyłem, ze szybko o niej zapomnę. Kiedy wreszcie zaakceptowałem jej odejście, Em zjawiła się pod moim domem.
Teraz stałem w jej kuchni i patrzyłem na nią. Nadal była piękna, mimo smutnego wyrazu jej oczu.
- Jesteś głodny?- spytała pokazując misę z makaronem. Pokręciłem przecząco głową.
- Proszę, siadaj.- patrzyła mi prosto w oczy, a ja czułem jak moje serce rozdziera się po raz kolejny.
EMILY
Byłam zaskoczona wizytą Louisa. Przez kilka pierwszych minut jedynie patrzyliśmy na siebie w ciszy. Chciałam się z nim spotkać,nie miałam pojęcia jednak co mu powiem. Nie wiedziałam także, że jego widok będzie tak bolesny.
- Wiem, ze byłaś dziś u mnie.
- Tak, to prawda.
Czułam coraz większy smutek w środku. Emily bądź twarda-myslałam.
- Chciałam się z Tobą zobaczyć.-dodałam.
Uśmiechnął się smutno.
- Rozmawiałam z Niallem. Wiem, ze odciąłeś się od wszystkich. Louis...to Twoi przyjaciele...-złapałam go za dłoń, którą położył na stole lecz szybko ją cofnął.
- Przyszedłem się pożegnać.
Spojrzałam na niego nie rozumiejąc.
- Wyjeżdżam niedługo do USA. Mój kumpel, Zach, ma swój zespół i chce bym do nich dołączył.
- Do Stanów? Na długo?-spytałam czując dławiący ucisk w gardle.
- Być może na zawsze.
- Louis... Ty nienawidziłeś Ameryki...
Poczułam jak oczy zaczynają mi się szklić. Przeprosiłam chłopaka i wybiegłam do łazienki. Strumień łez potoczył się z moich oczu. Odkręciłam kran i przemyłam twarz.
Kiedy wyszłam Tomlinson stał już przy drzwiach wyjściowych. Spojrzałam na niego i podbiegłam. Wtuliłam się w jego twarde ciało i zaczęłam płakać.
- Louis przepraszam, przepraszam, przepraszam!-mówiłam rycząc jak bóbr. Czułam, że jego koszula wilgotnieje. Louis stal nieruchomo. Po chwili odsunął się ode mnie, wykrztusił ciche 'żegnaj' i wyszedł zostawiając mnie sama.
Usiadłam na ziemi, opierając się o drzwi, dłońmi obejmując podkurczone pod szyję nogi. Z moich oczu już nie ciekły łzy, wszystkie wsiąkły w koszulę Louisa. Czułam jednak porażające zimno i ogromna pustkę.
Boże, ryczę jak bóbr! Nie myślałam, że to się tak potoczy, że Lou wyjedzie... :< Okropne. Strasznie mi smutno teraz...
OdpowiedzUsuńAle notka świetna, jak zwykle <3 Chcę już kolejną i mam nadzieję, że wszystkim bohaterom się jakoś ułoży :)
Pozdrawiam! <3
[save-your-heart-tonight.blogspot.com]
pod koniec łzy same zaczęły mi cieknąć..to takie wzruszające,kurde jak bym chciała żeby wszystko w ich życiu się poukładało.. ;c Nie mogę się doczekać co będzie dalej i czy Lou wyjedzie do Ameryki ;)
OdpowiedzUsuń[http://look-after-youu.blog.onet.pl/]
ojej, jakie to smutne ;< mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. czekam na następny X
OdpowiedzUsuńGłupia Em nie lubie Cie... nie dość że przez Ciebie Lou chce do stanów wyjchać to kradniesz mi mojego Zayna... ehh Aż się smutno robi jak to czytam... Nie dobre T_T
OdpowiedzUsuńsmutny rozdział, szkoda ze lou chce wyjechac.
OdpowiedzUsuńJej uwielbiam Wasze opowiadanie:):) Zawsze są pełne emocji i zawsze wciągają na maxa:):) Proszę szybko o następne rozdziały:):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:):)
Hej, super blog! już się nie mogę doczekać co bedzie dalej! Zapraszam do mnie http://you-light-up-my-world.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńznowu ryczę po raz kolejny chociaż wiem co będzie w następnych! nie ogarniam siebie! jezuuu to takie wzruszające! :(
OdpowiedzUsuń