EVA
Szłam powoli w stronę domu przyjaciółki. Nie widziałam otaczającego mnie brudnego śniegu, ani przechodzących obok ludzi, byłam zamyślona. Nie spotkałyśmy się jeszcze z chłopakami z One Direction, mimo, że byłyśmy w domu już od miesiąca. Nie odezwali się do nas, a my byłyśmy zbyt uparte, żeby zrobić pierwszy ruch.
- Eva?! – usłyszałam czyjś głos, który wyrwał mnie z zamyślenia.
Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka z zszokowanym wyrazem twarzy. Trzymał za rękę dziewczynę o ciemnej karnacji i mocno kręconych włosach. Byli coraz bliżej mnie, zaczęłam przyglądać się jego twarzy.
Niemożliwe. To nie może być…
- Liam?
Rysy jego twarzy były znacznie ostrzejsze, niż kiedy widziałam go ostatni raz. Zdecydowanie zmężniał i spoważniał. Dziewczyna stojąca obok niego wyglądała na nieco starszą od Payne’a, więc pewnie to miało na niego duży wpływ.
- Co Ty tu robisz?! Nie wiedziałem, że wróciłyście! – delikatnie przytulił mnie.
- Bo nie pytaliście – wzruszyłam ramionami.
- Musicie przyjść dziś do Harry’ego! Chłopcy będą zachwyceni!
- Jak Wam idzie granie?
- Właściwie to su… - zobaczyłam, że dziewczyna rzuca mu wyczekujące spojrzenie. – Eva, to Danielle – przedstawił swoją dziewczynę. – Pogadamy wieczorem, teraz muszę iść. Do zobaczenia! – odwrócił się i razem z Danielle poszli w swoją stronę.
Szybkim krokiem ruszyłam do Emily nie mogąc doczekać się, aby odpowiedzieć jej, co się stało. Nie dzwoniąc weszłam do jej domu.
- NIE ZGADNIESZ KOGO SPOTKAŁAM! – krzyknęłam wieszając płaszcz na wieszaku.
- No nie zgadnę, kogo? – usłyszałam za sobą głos, którego początkowo nie mogłam zidentyfikować. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że nie jestem jedynym gościem Em. Tomlinson stał za mną dokładnie taki, jakiego go zapamiętałam. Może trochę bardziej męski, przystojniejszy, lecz uśmiech i oczy były tak samo wesołe jak te 3 lata temu. Również jego marynarski styl ubioru nie uległ zmianie.
- Co Ty tu robisz, Lou ? – zapytałam roześmiana i przytuliłam chłopaka.
- Usłyszałem ploteczki, że dwa Aniołki podbijają Londyn. Musiałem to sprawdzić! – odparł idąc ze mną do kuchni.
- I jak wrażenia?
- Nadal najpiękniejsza – powiedział patrząc z uczuciem na schodzącą po schodach Emily.
***
Otworzyłyśmy ciemne drzwi i znalazłyśmy się w domu wypełnionym muzyką i wesołymi rozmowami, które na chwilę trochę ucichły. Już po chwili w salonu z krzykiem wybiegł Niall gorąco nas witając.
Horan zmienił się nie do poznania. Wystrzelił w górę, więc teraz już nikt nie będzie śmiał się z jego wzrostu. Wcześniej lekko zniszczona cera, była teraz idealnie gładka, a zarumienione policzki wyraziście odcinały się na tle jasnej karnacji. Widać było również, że pracował nad swoim ciałem, bo pod dosyć obcisłym polo wyraźnie zarysowywały się mięśnie.
Trzymając nas za ręce zaprowadził nas do salonu, gdzie siedziała reszta towarzystwa. Poza chłopakami z 1D była też dziewczyna, którą poznałam wcześniej, Danielle, która w świetle wyglądała jakoś znajomo, oraz jakaś drobniutka blondynka. Już po chwili Niall przedstawił ją jako swoją dziewczynę. Louis razem z Liamem grali w wyścigi samochodowe na konsoli i Tomlinson jak zwykle przegrywał. Uśmiechnęłam się do siebie widząc, że chłopcy nie zmienili się przez ten długi czas. Na fotelu , kibicując Payne’owi, siedział Zayn. Zmienił trochę fryzurę, a jego kości policzkowe i szczęka mocniej się zarysowały, sprawiając, że był jeszcze przystojniejszy. I w końcu, w róg kanapy siedział wciśnięty Styles, trzymając w dłoniach butelkę piwa i zawzięcie się w nas wpatrując. Kręcona grzywka opadała mu na oczy. Jego rysy również się wyostrzyły, poza tym chłopak znacznie wyszczuplał. Wstał i podszedł do nas. Zdziwiłam się, kiedy, aby spojrzeć mu w oczy musiałam zadrzeć głowę.
- I teraz rozumiem, dlaczego każda agencja modeli chciała Cię mieć w swoich progach – powiedziała z uznaniem Emily.
Chłopak szeroko się uśmiechnął, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki. Zachęcająco rozłożył ręce i przygarnął nas do siebie.
Po powitaniach usiedliśmy wszyscy z piwami w rękach i zaczęliśmy opowiadać, co działo się przez ostatnie trzy lata. Po godzinie czułam się jakbym nigdy stąd nie wyjeżdżała, jakbym nie opuściła tych chłopaków nawet na chwilę.
HARRY
- Jasne, nie ma sprawy. Oddzwonię - niechętnie wymamrotałem do słuchawki i rozłączyłem się.
Po dniu spędzonym w studiu marzyło mi się położenie się do własnego cieplutkiego łóżka, przeczytanie jakiejś książki, wypicie ciepłej herbaty, a musiałem jechać na drugi koniec miasta.
Wystawiłem rękę zatrzymując taksówkę. Zamykając za sobą drzwi, podałem kierowcy adres.
Dawno tam nie byłem. Mam nadzieję, że zasada otwartych drzwi 24 na dobę nie uległa zmianie.
Dzięki późnej porze i małemu ruchowi, szybko dotarłem na miejsce. Zadzwoniłem do drzwi. Po chwili stanęła w nich uśmiechnięta Emily.
- O, Harry! Wchodź! - zaprosiła mnie do środka. Dostrzegłem, że w salonie na kanapie siedzi Eva. Zdaje się, że trafiłem na babski wieczór. - Piwa? - zapytała brunetka. Skinąłem głową.
- Cześć - pochyliłem się nad rudą i dałem jej buziaka w policzek. Usadowiłem się na fotelu i spojrzałem na telewizor. Nie zawiesiłem na nim wzroku na długo, ponieważ FashionTV nie należy do moich ulubionych programów.
- Em! Jest! - krzyknęła Eva i skupiła się na przechadzających się po wybiegu chłopaków.
- O boże, piękna fryzura - w pokoju pojawiła się Emily i zaniosła się śmiechem. Widząc moje zdezorientowane spojrzenie, przedstawiły modela jako przyjaciela.
- Co Cię do nas sprowadza? - zapytała w końcu Eva.
- Chcą żebym zagrał w reklamie perfum. I chcą w niej też Was. Co Wy na to? - zaproponowałem odrzucając przydługą grzywkę z twarzy.
Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
- Czemu nie...
- Okej. Kiedy?
- Pojutrze. Prześlą Wam maila z informacjami. Zbieram się, bo padam na twarz - odstawiłem pustą butelkę na stolik.
- Jak chcesz możesz skorzystać z "Pensjonatu u Evy". Po co zasuwać na drugi koniec miasta.
- Już zapomniałem jaka jesteś gościnna - zaśmiałem się - Dzięki - wstałem i ruszyłem w stronę schodów.
Ten dom przywoływał wiele wspomnień. Leżąc w łóżku powróciłem myślami do tych imprez, do tych wszystkich uczuć między nami. Nigdy nie zrozumiem tego co zrobił Liam. Zawsze mówił, że tak ją kochał. Ona też za nim szalała. A wystarczył rok i poznanie Danielle, żeby całkowicie o niej zapomnieć. Z tą myślą zasnąłem
niedziela, 25 marca 2012
sobota, 17 marca 2012
Now You're At Home
TRZY LATA
W końcu nadszedł dzień, kiedy dziewczyny po trzech latach pobytu, opuszczały Stany. Nie na pokaz w Paryżu albo sesję w Rzymie. Wracały do Londynu, do domu.
Pożegnania z nowymi chłopakami zdecydowanie nie można było nazwać emocjonującym. Podczas tych dwóch lat rozstawali się nie raz rozjeżdżając się po świecie. Oficjalnie byli parami, ale ich relacje były raczej luźne. Trudno prowadząc taki tryb życia mieć stałego partnera. Pożegnali się wiedząc, że jeszcze kiedyś się spotkają, w końcu nie porzucały modelingu.
Emily i Eva stanęły na lotnisku dźwigając bagaż nowych doświadczeń. Przyjechały do Stanów, aby zostać Aniołkami Victoria’s Secret i nie tylko im się udało, ale też wstąpiły do paru innych światowych agencji. Pomijając pracę, zdarzyło się im robić rzeczy, o których wcześniej nawet nie pomyślały. W końcu przebywały przez 3 lata w świecie modelingu, wśród białego proszku wciąganego ze stołów oraz ludzi zainteresowanych obiema płciami, otwartymi na nowe doświadczenia. Dziewczyny nie żałowały wyjazdu, ale cieszyły się, że wreszcie wracają do domu, do starych przyjaciół.
Złapały taksówkę i podały kierowcy adres domu Evy. Kiedy wysiadły i stanęły przed drzwiami, Ruda z paniką zaczęła przegrzebywać kieszenie i torebkę. Kluczy nigdzie nie było. W końcu zrezygnowana Emily, bez wyrazu nadziei nacisnęła klamkę. Ku ich zdziwieniu drzwi otworzyły się i już po chwili były w objęciach Max’a, Nate’a, Charliego i Francisco.
- Cały świat mówi, że umawiałaś się z gorszą wersją mnie – rzucił Francisco do brunetki.
- Taaaak. Gooorszą.. – odpowiedziała ironicznie, a urażony chłopak odwrócił się do niej tyłem.
- Jedźcie – Max wcisnął dziewczynom po paczce chipsów – Strasznie schudłyście!
- To te narkotyki – Eva żartobliwie wzruszyła ramionami. Brunet rzucił jej mordercze spojrzenie. – No co? Nie mów, że TOBIE się to nie podoba!
- Nie kłóćmy się od razu! Opowiemy Wam wszystko, siadajcie! – Emily zarządziła spokój i wszyscy wygodnie rozsiedli się w salonie gotowi na opowieść dziewczyn.
EMILY
Jak dobrze było obudzić się we własnym łóżku w Londynie, okryta ulubioną satynową pościelą. W pokoju, który pamiętał tyle wydarzeń i emocji. Minęło już trochę czasu od naszego powrotu, jednak codziennie dziękowałam za tę wygodę.
Sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej, by dowiedzieć się która godzina i ze smutkiem stwierdziłam, że pora wstawać. Za godzinę umówiona byłam w parku z Nate’em. Leniwie podniosłam się z łóżka i skierowałam do łazienki, w której przygotowałam sobie odprężającą kąpiel. Woda wypełniała brzegi wanny, a aromatyczne świece roznosiły w pomieszczeniu cudowny zapach.
***
Wracając szarymi uliczkami do domu, śmiałam się sama do siebie, przypominając sobie dzisiejsze wygłupy Nate’a. Znowu poobijał się, wywracając się na swojej desce.
Naciągnęłam szalik aż na połowę twarzy, bo mroźne powietrze szczypało mnie w policzki. Przechodziłam właśnie obok kawiarni, do której dość często przed wyjazdem zaglądałyśmy z Evą. Serwowali w niej nasze ulubione kawy.
Nie myśląc długo, pchnęłam szklane drzwi i znalazłam się ciepłym pomieszczeniu.
- EMILY! – powitał mnie barista, kiedy podeszłam do lady.
- Cześć, to co zwykle. – odparłam ściągając płaszcz i przewieszając przez ramię.
- Rany ale się zmieniłaś! Gdzie Eva? – zapytał radośnie. – Zobacz, to jedna z moich dwóch ulubionych klientek. Teraz jest sławna na całym świecie, a ja ją znałem jak była taka! – odpowiedział do nowego kelnera, trzymając rękę na wysokości swojego brzucha.
Odebrałam swoją kawę i skierowałam się na mój ulubiony brązowy fotel w kącie, zapewniając, że kolejnego dnia przyjdę razem z Evą i opowiemy o wszystkim. Cieszyłam się, że panował dziś raczej spory ruch i mężczyzna nie miał czasu by go poświęcić mnie.
Kilkanaście minut później nadal siedziałam w tym samym miejscu, dopijając ciepły napój i przeglądając kilka fanpage’ów na mój temat.
- Tak było! Nie żartuję! – usłyszałam, że kilka nowych osób weszło do kawiarni, wesoło rozmawiając.
- I tak Ci nie wierzę. Na pewno to wszystko zmyśliłeś. Nie ma opcji. – padła opowiedź.
W tym momencie zamarłam. Usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Moje serce przyspieszyło. Bałam się podnieść wzrok. Nie było mowy o pomyłce. To musiał być on. Ten głos poznam wszędzie.
Uniosłam głowę i spojrzałam w kierunku źródła dźwięku. Louis stał w otoczeniu nieznanych mi osób przy ladzie, składając zamówienie. Miał na sobie granatową koszulkę w paski i mimo mrozu jak zwykle podwinięte spodnie.Wpatrywałam się w niego jak w obrazek.
Podchodzili do wolnego stolika, Tomlinson leniwie rozejrzał się po pomieszczeniu. W pierwszej chwili mnie nie zauważył, jednak szybko powrócił do mnie spojrzeniem i urwał w połowie zdanie, które wypowiadał do chłopaków. Uśmiechnęłam się szeroko do niego, a on potrząsnął z niedowierzania głową i zakrył usta dłonią.
- Chłopcy, zaraz wracam. – rzucił nie patrząc na nich.
Chwilkę później byłam przez niego serdecznie przytulana na powitanie.
Zmienił perfumy – pomyślałam.
- Słyszałem, że wróciłyście, ale nie chciałem w to wierzyć, skoro się nie odezwałyście. – powiedział pobudzony, siadając naprzeciwko.
- Miałyśmy nadzieję, że któremuś z Was się o nas przypomni.
- Tyle czasu minęło... Masz dłuższe włosy!- uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
- TOMLINSON WRACAJ! - krzyknął jeden z jego kolegów.
- Nie ma mowy, dziś już się z wami żegnam! - rzucił odwracając się przez ramię. - Chyba, że masz już plany na wieczór?-
spytał znów spoglądając na mnie.
- Nie, nie mam. Chętnie nadgonię zaległości ze świata 1D. - zaśmiałam się.
Przyglądałam mu się uważnie. Nic a nic się nie zmienił. No, może trochę wyprzystojniał...
Cieszyłam się, że na niego wpadłam. Nasze rozstanie było raczej płytkie, szorstkie i pozbawione emocji. Nie żywiłam do niego jednak żadnej urazy. Dzięki temu oboje mogliśmy skupić się na swojej karierze, co z perspektywy czasu wydaje się dobrym rozwiązaniem.
Zamówiliśmy nowe kawy i pogrążyliśmy się w rozmowie. Co chwilę wybuchaliśmy niekontrolowanym śmiechem, niedowierzając w historie, które sobie opowiadaliśmy. Nie zauważyliśmy kiedy kawiarnia opustoszała, dopóki właściciel, lekko speszony, zasugerował nam, abyśmy wyszli, pozwalając im zamknąć.
- To co, modeleczko, kiedy będziesz miała czas, aby ponownie się spotkać? - spytał Tomlinson, kiedy dotarliśmy pod drzwi mojego domu.
- Hmm... nie chcesz wejść na piwo? Będziemy sami, dom jest pusty. - puściłam mu oczko.
Tomlinson zaśmiał się, a ja trzymając go za rękę pociągnęłam za sobą w głąb.
W końcu nadszedł dzień, kiedy dziewczyny po trzech latach pobytu, opuszczały Stany. Nie na pokaz w Paryżu albo sesję w Rzymie. Wracały do Londynu, do domu.
Pożegnania z nowymi chłopakami zdecydowanie nie można było nazwać emocjonującym. Podczas tych dwóch lat rozstawali się nie raz rozjeżdżając się po świecie. Oficjalnie byli parami, ale ich relacje były raczej luźne. Trudno prowadząc taki tryb życia mieć stałego partnera. Pożegnali się wiedząc, że jeszcze kiedyś się spotkają, w końcu nie porzucały modelingu.
Emily i Eva stanęły na lotnisku dźwigając bagaż nowych doświadczeń. Przyjechały do Stanów, aby zostać Aniołkami Victoria’s Secret i nie tylko im się udało, ale też wstąpiły do paru innych światowych agencji. Pomijając pracę, zdarzyło się im robić rzeczy, o których wcześniej nawet nie pomyślały. W końcu przebywały przez 3 lata w świecie modelingu, wśród białego proszku wciąganego ze stołów oraz ludzi zainteresowanych obiema płciami, otwartymi na nowe doświadczenia. Dziewczyny nie żałowały wyjazdu, ale cieszyły się, że wreszcie wracają do domu, do starych przyjaciół.
Złapały taksówkę i podały kierowcy adres domu Evy. Kiedy wysiadły i stanęły przed drzwiami, Ruda z paniką zaczęła przegrzebywać kieszenie i torebkę. Kluczy nigdzie nie było. W końcu zrezygnowana Emily, bez wyrazu nadziei nacisnęła klamkę. Ku ich zdziwieniu drzwi otworzyły się i już po chwili były w objęciach Max’a, Nate’a, Charliego i Francisco.
- Cały świat mówi, że umawiałaś się z gorszą wersją mnie – rzucił Francisco do brunetki.
- Taaaak. Gooorszą.. – odpowiedziała ironicznie, a urażony chłopak odwrócił się do niej tyłem.
- Jedźcie – Max wcisnął dziewczynom po paczce chipsów – Strasznie schudłyście!
- To te narkotyki – Eva żartobliwie wzruszyła ramionami. Brunet rzucił jej mordercze spojrzenie. – No co? Nie mów, że TOBIE się to nie podoba!
- Nie kłóćmy się od razu! Opowiemy Wam wszystko, siadajcie! – Emily zarządziła spokój i wszyscy wygodnie rozsiedli się w salonie gotowi na opowieść dziewczyn.
EMILY
Jak dobrze było obudzić się we własnym łóżku w Londynie, okryta ulubioną satynową pościelą. W pokoju, który pamiętał tyle wydarzeń i emocji. Minęło już trochę czasu od naszego powrotu, jednak codziennie dziękowałam za tę wygodę.
Sięgnęłam po telefon leżący na szafce nocnej, by dowiedzieć się która godzina i ze smutkiem stwierdziłam, że pora wstawać. Za godzinę umówiona byłam w parku z Nate’em. Leniwie podniosłam się z łóżka i skierowałam do łazienki, w której przygotowałam sobie odprężającą kąpiel. Woda wypełniała brzegi wanny, a aromatyczne świece roznosiły w pomieszczeniu cudowny zapach.
***
Wracając szarymi uliczkami do domu, śmiałam się sama do siebie, przypominając sobie dzisiejsze wygłupy Nate’a. Znowu poobijał się, wywracając się na swojej desce.
Naciągnęłam szalik aż na połowę twarzy, bo mroźne powietrze szczypało mnie w policzki. Przechodziłam właśnie obok kawiarni, do której dość często przed wyjazdem zaglądałyśmy z Evą. Serwowali w niej nasze ulubione kawy.
Nie myśląc długo, pchnęłam szklane drzwi i znalazłam się ciepłym pomieszczeniu.
- EMILY! – powitał mnie barista, kiedy podeszłam do lady.
- Cześć, to co zwykle. – odparłam ściągając płaszcz i przewieszając przez ramię.
- Rany ale się zmieniłaś! Gdzie Eva? – zapytał radośnie. – Zobacz, to jedna z moich dwóch ulubionych klientek. Teraz jest sławna na całym świecie, a ja ją znałem jak była taka! – odpowiedział do nowego kelnera, trzymając rękę na wysokości swojego brzucha.
Odebrałam swoją kawę i skierowałam się na mój ulubiony brązowy fotel w kącie, zapewniając, że kolejnego dnia przyjdę razem z Evą i opowiemy o wszystkim. Cieszyłam się, że panował dziś raczej spory ruch i mężczyzna nie miał czasu by go poświęcić mnie.
Kilkanaście minut później nadal siedziałam w tym samym miejscu, dopijając ciepły napój i przeglądając kilka fanpage’ów na mój temat.
- Tak było! Nie żartuję! – usłyszałam, że kilka nowych osób weszło do kawiarni, wesoło rozmawiając.
- I tak Ci nie wierzę. Na pewno to wszystko zmyśliłeś. Nie ma opcji. – padła opowiedź.
W tym momencie zamarłam. Usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Moje serce przyspieszyło. Bałam się podnieść wzrok. Nie było mowy o pomyłce. To musiał być on. Ten głos poznam wszędzie.
Uniosłam głowę i spojrzałam w kierunku źródła dźwięku. Louis stał w otoczeniu nieznanych mi osób przy ladzie, składając zamówienie. Miał na sobie granatową koszulkę w paski i mimo mrozu jak zwykle podwinięte spodnie.Wpatrywałam się w niego jak w obrazek.
Podchodzili do wolnego stolika, Tomlinson leniwie rozejrzał się po pomieszczeniu. W pierwszej chwili mnie nie zauważył, jednak szybko powrócił do mnie spojrzeniem i urwał w połowie zdanie, które wypowiadał do chłopaków. Uśmiechnęłam się szeroko do niego, a on potrząsnął z niedowierzania głową i zakrył usta dłonią.
- Chłopcy, zaraz wracam. – rzucił nie patrząc na nich.
Chwilkę później byłam przez niego serdecznie przytulana na powitanie.
Zmienił perfumy – pomyślałam.
- Słyszałem, że wróciłyście, ale nie chciałem w to wierzyć, skoro się nie odezwałyście. – powiedział pobudzony, siadając naprzeciwko.
- Miałyśmy nadzieję, że któremuś z Was się o nas przypomni.
- Tyle czasu minęło... Masz dłuższe włosy!- uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
- TOMLINSON WRACAJ! - krzyknął jeden z jego kolegów.
- Nie ma mowy, dziś już się z wami żegnam! - rzucił odwracając się przez ramię. - Chyba, że masz już plany na wieczór?-
spytał znów spoglądając na mnie.
- Nie, nie mam. Chętnie nadgonię zaległości ze świata 1D. - zaśmiałam się.
Przyglądałam mu się uważnie. Nic a nic się nie zmienił. No, może trochę wyprzystojniał...
Cieszyłam się, że na niego wpadłam. Nasze rozstanie było raczej płytkie, szorstkie i pozbawione emocji. Nie żywiłam do niego jednak żadnej urazy. Dzięki temu oboje mogliśmy skupić się na swojej karierze, co z perspektywy czasu wydaje się dobrym rozwiązaniem.
Zamówiliśmy nowe kawy i pogrążyliśmy się w rozmowie. Co chwilę wybuchaliśmy niekontrolowanym śmiechem, niedowierzając w historie, które sobie opowiadaliśmy. Nie zauważyliśmy kiedy kawiarnia opustoszała, dopóki właściciel, lekko speszony, zasugerował nam, abyśmy wyszli, pozwalając im zamknąć.
- To co, modeleczko, kiedy będziesz miała czas, aby ponownie się spotkać? - spytał Tomlinson, kiedy dotarliśmy pod drzwi mojego domu.
- Hmm... nie chcesz wejść na piwo? Będziemy sami, dom jest pusty. - puściłam mu oczko.
Tomlinson zaśmiał się, a ja trzymając go za rękę pociągnęłam za sobą w głąb.
niedziela, 4 marca 2012
There’s More To Discover
FRANCISCO |
LUKE |
MIESIĄC
Emily i Eva usiadły na kanapie i uruchomiły laptopa. Zbliżała się godzina umówionej rozmowy z chłopakami. Niall gorliwie wywiązywał się ze swojej obietnicy. Nie potrafił wysiedzieć 24 godzin bez skontaktowania się z dziewczynami. Nawet kiedy padał ze zmęczenia po koncercie, dzwonił tylko po to, żeby powiedzieć 'Dobranoc'. Często dołączali do niego pozostali chłopcy. Potrafili tak rozmawiać godzinami.
Włączyły skype'a i po chwili w prawym rogu ekranu pojawił się komunikat, że Niall jest dostępny. Nie minęła chwila kiedy zobaczyły uśmiechnięte twarze Horana i Louisa. Tomlinson przesłał Emily buziaka, a blondyn szeroko uśmiechnął się.
- Jak tam Wam idzie? - zapytał.
- Musiałyśmy dziś wstać o 5... Ale miałyśmy świetną sesję!
- Właśnie, widzieliśmy Was w gazecie! - krzyknął zachwycony Louis.
- Nic nie mówiłyśmy, bo chciałyśmy Wam zrobić niespodziankę - Em zrobiła do niego słodką minkę.
- Wypatrujcie niedługo bilboardów H&M'u! A jak trasa? - spytała ruda sięgając po kubek z herbatą.
- Dobrze. Aktualnie jesteśmy w Polsce, gdzie mamy zostać trzy dni. Chwila odpoczynku. Jeden koncert, jedno podpisywanie płyt.. - Niall szeroko ziewnął.
Za chłopakami pojawił się Harry przepychający się z Zaynem. Przerwali na chwilę, żeby pomachać dziewczynom i zniknęli z kadru.
- Idźcie spać, już późno! - poradziła brunetka widząc przymykające się oczy chłopaków. Była u nich jakaś 3 nad ranem.
- Okej, dobranoc! - powiedział Louis i ułożył z rąk serduszko. Po chwili już go nie było.
- Idę się ogarnąć do wyjścia - Emily zwróciła się do Evy. Pomachała Horanowi i zniknęła w swoim pokoju.
- Dobran...
- Czekaj chwilę! Co z Liamem? - spytała szybko Eva.
- Śpi.
- Dobra, dobranoc - uśmiechnęła się i wyłączyła rozmowę.
Dołączyła się do szykującej się do wyjścia przyjaciółki. Wszystkie Aniołki miały dziś stawić się na premierze nowego filmu, w którym grał Orlando Bloom, mąż jednej z modelek.
Eva na czarną, koronkową bieliznę, założyła beżową aksamitną sukienkę. Asymetrycznie wycięty materiał odsłaniał przód jej nóg, natomiast tył był długi, aż do kostek. Sukienka ślicznie falowała, kiedy dziewczyna się poruszała. Do tego założyła czarną ramoneskę i brązowe sandałki na wysokim obcasie. Obok niej przed lustrem, Emily przeglądała się w czarnej krótkiej sukience, z koronką przy dekolcie i odsłoniętymi ramionami i plecami. Włosy związane miała w niesforny kok, z którego wymykało się kilka pasm. Na nogi założyła czarne, matowe szpilki Loubouitna, których czerwona podeszwa rzucała się w oczy, kontrastując z czarnym strojem.
- Może być ? - spytała.
- Może? Wyglądasz pięknie! - odpowiedziała jej Eva przyglądając się jej z uśmiechem.
- To lecimy! Limuzyna z dziewczynami już niedługo powinna być.
PÓŁ ROKU
Dziewczyny były coraz bardziej kojarzone. Młodsze dziewczyny zafascynowane modą i modelkami, szybko dowiedziały, że Em i Eva spotykały się z chłopcami z One Direction, którzy byli w Stanach bardzo popularni. Były wciąż o nich wypytywane. Poza tym, brały udział w coraz większej ilości sesji, reklamach, zostały nawet poproszone o występ w jakimś filmie o superbohaterach, ale jeszcze nie podjęły decyzji.
Po męczącym, ale bardzo ekscytującym dniu, w końcu znalazły się w domu. Radośnie przebrały się w jakieś luźniejsze ciuchy i rozłożyły się na kanapie, włączając telewizję. Akurat trafiły na teledysk 1D, który kręcili jeszcze przed ich wyjazdem.
Emily dostała sms'a. Przeczytała go i sięgnęła po laptopa. Zadzwoniła do Louisa, który prosił, żeby to zrobiła.
- Hej - wesoło powiedziała - Nie uwierzysz, pozowałyśmy dziś z Francisco Lachowskim! - pochwaliła się.
- Wow - powiedział chłopak bez większego entuzjazmu - Możemy porozmawiać na osobności ?
- Jasne... - Em rzuciła przyjaciółce zdziwione spojrzenie i przeniosła się do sypialni zabierając Louisa ze sobą. - Co jest?
- Nie czuję się komfortowo mając Cię tak daleko. Nie mogę mieć Cię na oku.
- Słucham? Po co masz mieć mnie na oku?
- Dobrze wiesz po co.
- Dlaczego tak nagle Ci się to przypomniało? - zapytała dziewczyna trochę zdenerwowana.
- Przypomniała mi się rada dobrej znajomej.
Emily uniosła ze zdziwieniem brwi.
- Nie ufasz mi. W takim razie nie widzę sensu w naszym związku. Nie dość, że musieliśmy się rozstać na rok, to Ty to jeszcze utrudniasz nie wierząc w moją miłość do Ciebie.
- Em....
- Nie, może masz rację. Nie męczmy się w ten sposób. Skończmy to, Ty jesteś w trasie, będziesz mógł robić co Ci się żywnie podoba, mnie otaczają najprzystojniejsi modele świata, może powinnam dać im szansę.
- Czyli to koniec? - chłopak trochę się zmieszał. Na pewno nie chciał w ten sposób zakończyć tej rozmowy.
- Tak. Pa Louis - Emily ze złością zamknęła laptopa.
- Wszystko w porządku ? - Eva ostrożnie zajrzała do pokoju.
- Myślisz, że ta impreza proponowana przez Francisco i Luke'a jest nadal aktualna?
Twarz Evy rozpromieniła się po tym jak jej przyjaciółka zmieniła zdanie co do imprezy na którą początkowo nie chciała iść.
- Zaraz się dowiem - z radością wyciągnęła telefon i napisała sms'a do Worralla. - Co z Louisem? - zapytała gdy skończyła.
- Nagle stwierdził, że na pewno go zdradzę. Zerwałam z nim. Bez sensu być w takim związku. To nawet lepiej, mogę sobie teraz poszaleć, a jak wrócimy to zobaczymy co będzie - uśmiechnęła się smutno.
- To mamy imprezę na dziś! - ruda pomachała jej telefonem przed oczami - Szykuj się, podjadą po nas po drodze! - złapała przyjaciółkę za rękę i pociągnęła w stronę szafy.
- Haha młoda, z czego się tak cieszysz? Bo na pewno nie z imprezy! - Em z uśmiechem przeglądała zawartość garderoby, kątem oka obserwując przyjaciółkę.
- Tak sobie - Eva odpowiedziała jej wymijająco wyszczerzając zęby w uśmiechu.
- O mój boże, to przez Luke'a! - dziewczyna przerwała grzebanie w ubraniach.
- Spierdalaj.
Obydwie w tej chwili ciszy wyjęły parę rzeczy z szafy, żeby spośród nich wybrać te idealne na wieczór.
- No bo on jest taki totalnie w moim stylu...... - w końcu nie wytrzymała Eva i głośno westchnęła rozmarzona - Jego styl, ładna buźka i wszystko! Poza tym nie uwierzę jak powiesz mi, że nie jesteś zainteresowana Francisco, więc nie zadawaj głupich pytań! - pokazała dziewczynie język i zniknęła w łazience.
***
Wysiedli z taksówki przed jakimś głośnym klubem. Chłopcy szybko załatwili wejście bez długiej kolejki i weszli do środka.
- Jako, że mamy Fashion Week w tym tygodniu, to zebrała się całkiem spora ekipa... Chodźcie, przedstawię Was - Worrall objął zachwyconą rudowłosą w talii i poprowadził do oddzielnego pomieszczenia. Emily i Francisco byli tuz za nimi.
Pokój, do którego weszli, wypełniony był wysokimi, chudymi mężczyznami z całego świata. Blondynami, brunetami, murzynami, japończykami, dla każdego coś dobrego. Luke poprowadził ich w najbardziej odległy kąt pomieszczenia, który Eva mogłaby nazwać rajem. Siedzieli tam Ci wszyscy modele, których dziewczyna uwielbiała. Kiedy podeszli do nich wszystkie te zmarnowane, piękne twarze zwróciły się w ich stronę.
- To Ash, Jake, Lyle, Callum, Cole - wymieniał blondyn przedstawiając uśmiechniętych chłopaków.
- Drinka? - zaproponował Lachowski Emily. Ta z zadowoleniem skinęła głową.
Wyszli do głównej sali i usiedli na wysokich stołkach przy barze. Chłopak zamówił dwa drinki, które już po chwili stały przed nimi. Starali się rozmawiać, ale głośna muzyka trochę im to uniemożliwiała. Brunetka w końcu skończyła swojego drinka.
- Masz ochotę potańczyć? - spytała towarzyszącego jej chłopaka, który przez słomkę siorbał końcówkę kolorowego napoju.
Spojrzał na nią uśmiechnięty, podał jej rękę i pociągnął na parkiet.
ROK
Francisco przeciągając się wyszedł z sypialni Em. Przeszedł przez salon nawet nie zauważając siedzącej na kanapie Evy. Otworzył ziejącą pustką lodówkę i wyjął z niej kilka ostatnich jajek.
Ruda wpatrywała się w ekran laptopa czekając aż Niall zrobi się dostępny. Tylko z nim zdarzało się jej jeszcze rozmawiać. Usłyszała dźwięk wiadomości i otworzyła komunikator. Ku jej zdziwieniu nie był to Horan, a Liam.
'Masz chwilę?' zapytał.
Dziewczyna odpowiedziała twierdząco.
' Chciałem Ci tylko powiedzieć, że zacząłem się z kimś spotykać' pojawiło się w okienku rozmowy.
Eva spojrzała w stronę Lachowskiego smażącego jajecznicę kręcącego biodrami w rytm muzyki. Wspomniała Luke'a który rano wyszedł z jej mieszkania żeby zdążyć na sesję do jakiegoś magazynu. Uśmiechnęła się pod nosem.
'To dobrze. Ja w zasadzie też' odpisała.
' Cieszę się, że Ci się układa. Niall prosi, żebym przekazał, że dziś już nie zdążycie pogadać. Obiecuje, że niedługo się odezwie'
'Ok. Pozdrów chłopaków'
'A Ty Em. Pa'
Wysłała tylko buziaka na pożegnanie i wylogowała się.
Zmieniła lecącą muzykę na Sex Pistolsów. Francisco odwrócił się na pięcie.
- O, Eva! Chcesz jajecznicy? - zapytał radośnie i rozdzielił porcję na trzy.
- Boże, młoda. Nie o tej porze, nie ich! - Emily zatykając uszy usiadła na kanapie i wyjęła rudej laptopa z rąk. Szybko przełączyła na Never Shout Never.
DWA LATA
Eva szybko wciągnęła na nogi czarne skórzane buty i stanęła między Colem a Lukem, każdemu z nich zarzuciła rękę na ramię i spojrzała prosto w obiektyw, po chwili wybuchając śmiechem połaskotana przez Mohr'a. Obok Em przygotowywała się do odgrywania odwrotnej roli u boku Francisca. Ubrana w niebieską koszulę z rozpiętymi górnymi guzikami włożoną w obcisłą granatową spódniczkę robiła głupie miny przed fotografującym ją Lachowskim.
- Przestań już! Jestem niefotogeniczna! - zażartowała.
- Tak, wiem, ja też - odparł chłopak robiąc smutną minę i opuszczając głowę.
Po chwili obydwoje roześmiali się. Brunet przyciągnął Em do siebie i pocałował w policzek.
- Uważaj, makijaż! - z uśmiechem pogroziła mu palcem i odeszła zobaczyć jak idą zdjęcia jej przyjaciółki.
***
- Chcecie dziś przyjść do mnie? Robimy małą imprezę, bo część chłopaków rozlatuje się jutro po świecie – zaproponował Worrall.
Emily i Francisco wzruszyli ramionami. W końcu nie mieli ciekawszych planów na wieczór.
Tradycyjnie ‘mała impreza’ małą nie była. W dosyć małym mieszkaniu tłoczyła się masa osób. W większości naćpanych. Ta mniejszość była jedynie pijana. Normalna sytuacja na imprezie pełnej modeli, którzy uwielbiali się niszczyć.
Eva usiadła na kanapie, po chwili obok niej pojawił się Luke. Objął ją ramieniem.
- Pracujesz jutro? – zapytał patrząc w przestrzeń.
Dziewczyna zaprzeczyła ruchem głowy.
- To dobrze – ich spojrzenia spotkały się. Jego źrenice były malutkie jak główki od szpilki, natomiast jej były tak rozszerzone, że przysłoniły całą niebieską tęczówkę. – Może spędzimy jutrzejszy dzień tylko we dwoje?
- Mmmm… Bardzo chętnie – Eva uśmiechnęła się.
Worrall zanurzył rękę w jej gęstych włosach i pocałował.
czwartek, 1 marca 2012
We Can Make It Through This
Eva i Emily stały na lotnisku otoczone grupką chłopców. Paru z nich znały całe życie, paru pojawiło się w nim całkiem niedawno, ale odegrali w nim niezmiernie ważną rolę. I w końcu nadszedł moment, kiedy miały ich opuścić. Nie, nie na zawsze. Na to nigdy by się nie zdecydowały, za bardzo ich wszystkich kochały, mimo, że się do tego nie przyznawały. Opuszczały ich na rok. Dwa. Może trochę więcej.
Jedenaście osób przepełnionych smutkiem w tym samym czasie. Jedenaście osób starających się tego nie okazać.
W końcu Max, jako pierwszy odważny, wystąpił z grupki i z całej siły przytulił siostrę.
- Odzywaj się. I nie znajduj tam lepszych przyjaciół niż my. Nie rób nic głupiego. Nie pij za dużo. Zarabiaj pieniążki. Bądź piękna - Emily słuchając tego zaśmiała się smutno - NO KURWA BĘDĘ TĘSKNIŁ! – scisnął dziewczynę jeszcze mocniej, ale jej to nie przeszkadzało.Wzruszona wyznaniem brata poczuła łzy w oczach.
Po chwili Max w końcu ją puścił i podszedł do rudowłosej. Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem i przyciągnął do siebie.
- Za Tobą tez będę strasznie tęsknił - dał jej buziaka i wycofał się dając reszcie ekipy się pożegnać.
- Zgadnijcie co tu mam - zachichotał Charlie wymachując portfelem przed nosami kolegów.
- Idziemy opalić nasz smutek. Odezwijcie się jak dolecicie! – rzucił Francisco odchodząc.
Teraz zostało ich siedmioro.
- Będę dzwonił codziennie!!! - krzyknął Niall i przytulił obydwie dziewczyny.
Stojący w pobliżu ludzie obejrzeli się, żeby sprawdzić kto robi tyle hałasu.
- Będziemy czekać na Twoje telefony nawet w środku nocy! - zapewniła go Emily.
- Zawsze jest dobra pora na rozmowę z naszym najukochańszym irlandczykiem. - dorzuciła Eva.
Następni w kolejce byli Harry i Zayn. Harry otulił ramionami Emily i powiedział parę miłych słów. Malik również przyciągnął do siebie Evę i kazał na siebie uważać. Już za chwile miała nastąpić dość niekomfortowa sytuacja, zważając na obserwujących wszystko Payne'a i Tomlinsona. Styles bez słowa przytulił Evę i schował twarz w jej włosach. Chciał zapamiętać ten zapach najdłużej jak mógł.
Zayn, patrząc Em głęboko w oczy, obiecał, że będzie się odzywał i musnął wargami jej policzek. Dziewczyna już ledwo powstrzymywała łzy. Z żalem pozwoliła mu od siebie odejść.
- Zostawmy ich na trochę samych - zaproponował Niall widząc, ze nadszedł najcięższy moment pożegnań.
Razem z Harrym i Zaynem odeszli usiąść na pobliskich ławeczkach. Liam i Louis stali na przeciwko dziewczyn przez chwilę nie wiedząc co robić.W końcu po prostu podeszli do nich i schowali w ramionach. Po chwili Emily stała na palcach, złączona ustami z Tomlinsonem. Jej policzki były mokre od łez.
Eva spojrzała na to ze smutkiem i przycisnęła głowę do klatki piersiowej chłopaka. Łzy powoli potoczyły się z jej oczu, zostawiając ciemne ślady na jego koszulce. Liam najchętniej nigdy by jej nie puszczał. Nie zostawiał samej. Nie pozwalał jechać tak daleko jego bezbronnej, ukochanej dziewczynie. Ale było już za późno, podjął decyzję. Może i rzeczywiście była słuszna, ale żałował jej teraz najbardziej na świecie.
- Będę na Ciebie czekał tak długo jak będzie trzeba. Ale będę. Obiecuję - powiedział Louis do zapłakanej dziewczyny.
- Kocham Cię - wyszeptała w odpowiedzi mocniej ściskając jego dłoń.
Między Eva a Liamem zapadła krótka, krępująca cisza.
- Pa - prawie bezgłośnie poruszyła ustami ruda.
Chłopak tylko smutno się uśmiechnął. Po chwili wróciła do nich pozostała trójka na ostatni pożegnalny uścisk. Minutę później Emily i Eva już szły w stronę kontroli biletów, zostawiając piatkę przyjaciół za sobą. Szły w milczeniu wycierając wierzchem dłoni łzy z policzków.
- Dlaczego Twoje pożegnanie z Liamem było tak mało romantyczne? - zapytała w końcu Em łamiącym się głosem.
- Zerwaliśmy.
- Jak to?
- "Nie wytrzymam związku na odległość. Musimy skupić się na pracy. Tak będzie lepiej" - zacytowała Eva zaznaczając w powietrzu cudzysłowy.
- Nie wiem po co się na to zgodziłyśmy... - brunetka zaczęła mieć wątpliwości.
- Żeby pochwalić się światu jakie jesteśmy piękne - zażartowała ruda i odrzuciła włosy z twarzy.
Em zaśmiała się.
- Dobrze, ze jesteśmy w tym razem - podeszła do przyjaciółki i przytuliła.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
Jedenaście osób przepełnionych smutkiem w tym samym czasie. Jedenaście osób starających się tego nie okazać.
W końcu Max, jako pierwszy odważny, wystąpił z grupki i z całej siły przytulił siostrę.
- Odzywaj się. I nie znajduj tam lepszych przyjaciół niż my. Nie rób nic głupiego. Nie pij za dużo. Zarabiaj pieniążki. Bądź piękna - Emily słuchając tego zaśmiała się smutno - NO KURWA BĘDĘ TĘSKNIŁ! – scisnął dziewczynę jeszcze mocniej, ale jej to nie przeszkadzało.Wzruszona wyznaniem brata poczuła łzy w oczach.
Po chwili Max w końcu ją puścił i podszedł do rudowłosej. Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem i przyciągnął do siebie.
- Za Tobą tez będę strasznie tęsknił - dał jej buziaka i wycofał się dając reszcie ekipy się pożegnać.
- Zgadnijcie co tu mam - zachichotał Charlie wymachując portfelem przed nosami kolegów.
- Idziemy opalić nasz smutek. Odezwijcie się jak dolecicie! – rzucił Francisco odchodząc.
Teraz zostało ich siedmioro.
- Będę dzwonił codziennie!!! - krzyknął Niall i przytulił obydwie dziewczyny.
Stojący w pobliżu ludzie obejrzeli się, żeby sprawdzić kto robi tyle hałasu.
- Będziemy czekać na Twoje telefony nawet w środku nocy! - zapewniła go Emily.
- Zawsze jest dobra pora na rozmowę z naszym najukochańszym irlandczykiem. - dorzuciła Eva.
Następni w kolejce byli Harry i Zayn. Harry otulił ramionami Emily i powiedział parę miłych słów. Malik również przyciągnął do siebie Evę i kazał na siebie uważać. Już za chwile miała nastąpić dość niekomfortowa sytuacja, zważając na obserwujących wszystko Payne'a i Tomlinsona. Styles bez słowa przytulił Evę i schował twarz w jej włosach. Chciał zapamiętać ten zapach najdłużej jak mógł.
Zayn, patrząc Em głęboko w oczy, obiecał, że będzie się odzywał i musnął wargami jej policzek. Dziewczyna już ledwo powstrzymywała łzy. Z żalem pozwoliła mu od siebie odejść.
- Zostawmy ich na trochę samych - zaproponował Niall widząc, ze nadszedł najcięższy moment pożegnań.
Razem z Harrym i Zaynem odeszli usiąść na pobliskich ławeczkach. Liam i Louis stali na przeciwko dziewczyn przez chwilę nie wiedząc co robić.W końcu po prostu podeszli do nich i schowali w ramionach. Po chwili Emily stała na palcach, złączona ustami z Tomlinsonem. Jej policzki były mokre od łez.
Eva spojrzała na to ze smutkiem i przycisnęła głowę do klatki piersiowej chłopaka. Łzy powoli potoczyły się z jej oczu, zostawiając ciemne ślady na jego koszulce. Liam najchętniej nigdy by jej nie puszczał. Nie zostawiał samej. Nie pozwalał jechać tak daleko jego bezbronnej, ukochanej dziewczynie. Ale było już za późno, podjął decyzję. Może i rzeczywiście była słuszna, ale żałował jej teraz najbardziej na świecie.
- Będę na Ciebie czekał tak długo jak będzie trzeba. Ale będę. Obiecuję - powiedział Louis do zapłakanej dziewczyny.
- Kocham Cię - wyszeptała w odpowiedzi mocniej ściskając jego dłoń.
Między Eva a Liamem zapadła krótka, krępująca cisza.
- Pa - prawie bezgłośnie poruszyła ustami ruda.
Chłopak tylko smutno się uśmiechnął. Po chwili wróciła do nich pozostała trójka na ostatni pożegnalny uścisk. Minutę później Emily i Eva już szły w stronę kontroli biletów, zostawiając piatkę przyjaciół za sobą. Szły w milczeniu wycierając wierzchem dłoni łzy z policzków.
- Dlaczego Twoje pożegnanie z Liamem było tak mało romantyczne? - zapytała w końcu Em łamiącym się głosem.
- Zerwaliśmy.
- Jak to?
- "Nie wytrzymam związku na odległość. Musimy skupić się na pracy. Tak będzie lepiej" - zacytowała Eva zaznaczając w powietrzu cudzysłowy.
- Nie wiem po co się na to zgodziłyśmy... - brunetka zaczęła mieć wątpliwości.
- Żeby pochwalić się światu jakie jesteśmy piękne - zażartowała ruda i odrzuciła włosy z twarzy.
Em zaśmiała się.
- Dobrze, ze jesteśmy w tym razem - podeszła do przyjaciółki i przytuliła.
- Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)