niedziela, 20 listopada 2011

The Beginning

 Na początek soczysty fragment na rozgrzewkę. Jest tego duuuużo więcej, więc zachęcam do czytania!



- Wreszcie piątek! - wesoło krzyknęła Emily klepiąc Evę po tyłku.

- E tam piątek, obczajanie dupeczek na imprezce!  Jedziemy kupić coś ładnego?

Eva i Emily to przyjaciółki od małego. Zawsze były rozgadane i rozrywkowe, ale nigdy nie dopuszczały do siebie byle kogo. Każdy chłopak na szkolnym korytarzu obracał za nimi głowę, każda dziewczyna chciała chciała spędzać z nimi czas, jednak one dobierały znajomych bardzo starannie. Często widywano je z grupką wiecznie zjaranych chłopców gdzieś w okolicach najbliższego skateparku. Dziewczyny słynęły nie tylko z ładnych buziek. Robiły też najlepsze imprezy, na które mógł przyjść w zasadzie każdy.

Akurat nadszedł 31 października, czyli kolejna okazja do imprezy. Od rana cała szkoła omawiała swoje stroje na wieczór i wyrażała swoje zniecierpliwienie z powodu wolno płynącego dnia. Natomiast Eva i Emily wszystko miały już gotowe. Dom był odpowiednio udekorowany, zapasy alkoholu chłodziły się w lodówce, rodzice Evy wyjechali na tydzień do rodziny we Włoszech, więc pozostało tylko pochodzić po sklepach w poszukiwaniu idealnego ubrania.

Wyszły z metra przy Oxford Street i skierowały się do Starbucksa po kawę wiedząc, że będą potrzebowały energii , bo przed nimi sporo sklepów.

Wypiwszy, zapaliwszy weszły do Topshopu. Od razu wzięły parę rzeczy i weszły do przymierzalni.
Zamierzały przebrać się za trochę seksowne wampirzyce, więc w ubraniach, które wybrały dominowały ciemne kolory. Zakładały, przymierzały, przeglądały się, zdejmowały. Obydwie jakimś cudem miały idealne figury: duże piersi, zgrabna talia, ładne nogi.

- Co o tej myślisz? - Eva zademonstrowała się przyjaciółce w krwistoczerwonej welurowej sukience, która kontrastowała z jej długimi rudymi włosami.

- A Ty o tej? - Emily miała na sobie taką samą sukienkę tylko czarną, ktora podkreślała jej bladą cerę. Uśmiechnęły się do swoich odbić i przybiły piątkę.

Po drodze do kasy zahaczyły jeszcze o stoisko z biżuterią i wzięły parę naszyjników i pierścionków. Eva upatrzyła sobie jeszcze czarne oksfordki, również pokryte welurem.

- Gdzie teraz?

- Może Zara - Emily skinęła głową w stronę sklepu po drugiej stronie ulicy. - Przydałoby się coś na wierzch, noce już są dosyć zimne.

Zaczęły przeglądać wieszaki przy wejściu, kiedy usłyszały za sobą męski głos.

- Cześć dziewczyny!

Odwróciły się i ujrzały przed sobą szczerzącego się chłopaka, wyraźnie zadowolonego z siebie. Zlustrowały go od góry do dołu. Ubrany był nienajgorzej. Na nogach, mimo dosyć niskiej temperatury, miał czarne tomsy. Na szary t-shirt miał zarzuconą granatową bluzę Abercrombie; granatowe, dosyć luźne spodnie miały lekko zawinięte nogawki, a na głowie miał również granatową wełnianą czapkę.

- To ja, Louis! - dodał widząc nie kojarzące spojrzenia dziewczyn. - X factor... ?

Pokręciły głowami i wróciły do buszowania wśród ubrać, słysząc za sobą jakieś rozmowy. Po chwili znówu wyrósł przed nimi "Louis", tym razem z kolegą o kręconych włosach i strasznie szerokim uśmiechu.

- Cześć dziewczyny, co robicie?

- Harry, może najpierw byś się przedstawił!

- Nie wydaje mi się, żebym musiał...

- I tu się mylisz - na te słowa na twarz loczkowanego wstąpił wyraz szczerego zdziwienia. Jeszcze nie spotkał się z nastoletnimi dziewczynami, które nie słyszały o nim, a tym bardziej o X factor. Szybko się otrząsnął i wrócił do swojego wyluzowanego zachowania.

- Cześć, jestem Harry, a to Louis. Co robicie? - ponowił pytanie uśmiechając się.

- A nie widać ? - odburknęła Eva, oglądając czarną marynarkę.

- Chcecie się wybrać z nami na imprezę? - zapytał Louis podając Evie całkiem fajną ramoneskę.

- Już mamy plany na wieczór - ruda niechętnie stwierdziła, że wybrana przez niego kurtka wygląda super i ruszyła do kasy.

- A teraz? Macie czas ? - nie dawali za wygraną.

- Jesteśmy zajęte. - odwróciły się i skierowały się do wyjścia. Ku ich zdziwieniu usłyszały za sobą niewzruszone i nadal radosne głosy chłopaków, obiecujące im, że niedługo znów się zobaczą.

***

Dom Evy wyglądał idealnie na halloweenową imprezę. Dziewczyny siedziały wraz ze swoją paczką popijając pierwsze piwa, oczekując pierwszych gości.
Brat Emily, Max, miał za zadanie przeprowadzać selekcję gości. Większość imprezy miał siedzieć przy drzwiach i jak zwykle swoim zjaranym spojrzeniem na świat wybierać tylko najciekawszych.

O 22 dom był już pełen wstawionych, mniej lub bardziej, gości. Emily i Eva zmęczone tańcem skierowały się ku kuchni, żeby ugasić pragnienie. Jednak w wejściu zatrzymały się zaskoczone, ponieważ przy stole siedziało dwóch namolnych chłopaków z Zary wraz z jakimiś kolegami. Zanim zdąrzyły się wycofać, Louis zerwał się z krzesła, pobiegł w ich stronę i mocno przytulił.

- Co Wy tu robicie ?! - zawołał ucieszony.

- To mój dom.. - ledwo wydusiła Eva.

W końcu chłopak puścił je i zaciągnął do stolika.

- To Harry, jego już znacie, Zayn, Liam i Niall - przedstawił kolegów.

Dziewczyny były już lekko podpite, więc dużo bardziej rozgadane. Stwierdziły, że i tak nie mają nic ciekawszego do roboty, więc mogą na chwilę przy nich usiąść. Poza tym coś ciągnęło je do tych upartych, zadufanych w sobie chłopaków z głupiego programu telewizyjnego.

- Eva.

- Emily - przedstawiły się i otworzyły po kolejnym piwie.

Chłopcy wrócili do beztroskich, głupawych rozmów.

- Super impreza. Zawsze się tak bawicie ? - zwrócił się do Evy chłopak wyglądający jak Bieber, zdaje się Liam.

- Na to wygląda - odpowiedziała myśląc, że to chyba najnudniejszy i najspokojniejszy chłopak na świecie. Kiedy jego koledzy śmiali się, wygłupiali, pili, on spokojnie siedział i ich obserwował. Czasem tylko Louis lub Zayn rzucał się, żeby dać mu buziaka lub w inny sposób okazać trochę miłości.

- Jeszcze jedno ? - zapytał stawiając przed nią puszkę.

Emily natomiast zmagała się z Niallem, który starał się chyba opowiedzieć jej całe swoje życie, ale z powodu irlandzkiego akcentu, dziewczyna nie była w stanie nic zrozumieć, więc blondyn 95438903 razy musiał powtarzać to samo, za każdym razem wolniej. Po jakimś czasie jednak okazało się, że dzięki alkoholowi wszyscy dogadują sie całkiem nieźle i mają dużo tematów do rozmów.

- Kto chętny na kolejkę ? - zapytał Zayn wyjmując z lodówki wódkę. Nikt nie odmówił.

Razem z Harrym i Niallem ustawili przed każdym pięć kieliszków.

- ZA PIĘKNE PANIE! - krzyknął Harry, wszyscy zaśmiali się i wypili.

***

Eva otworzyła oczy. Była w swoim pokoju, dosyć wesoła, więc jeszcze wszystko z niej nie zeszło. Chciała wstać do łazienki, ale poczuła, że coś ją przygniata. Oplatała ją jakaś umięśniona męska ręka. Odwróciła się i widząc Liama natychmiast wyskoczyła z łóżka. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że nie pamięta prawie nic po kolejce w kuchni. Zeszła na dół, parę razy przeskakując nad jakimiś śpiącymi ludźmi i znalazła w kuchni parę nieotwartych piw. Poczęstowała się jednym.

Usiłowała przypomnieć sobie co działo się w nocy. Przypomniało jej się siedzenie w jacuzzi. Przypomniało jej się, że potem któryś z tych głupków wrzucił je do zimnego basenu. Przypomniał jej się niski głos Liama. Przeszły ją ciarki. Była na siebie zła, że tak szybko się przed nimi otworzyła, że spędziły imprezę z nowopoznanymi chłopakami, a nie ze swoimi przyjaciółmi. Ktoś przytulił się do niej od tyłu.

- Nic nie pamiętam... - usłyszała za plecami przepity, tak dobrze znany jej głos Emily.

- Ja tak samo - otworzyła drugie piwo i podała przyjaciółce.

Spojrzała na nią i otworzyła buzię ze zdziwienia.

- Co jest? - Eva nie odpowiedziała tylko zaciągnęła Em przed lustro. Brunetka zaniemówiła i odsunęła włosy z szyi. Po prawej stronie miała olbrzymią malinkę, a jej usta również były koloru malinowego.

- Kto to?!

- Nie mam pojęcia... - Em spróbowała się skupić, ale nic nie mogła sobie przypomnieć. Wróciła więc na chwilę do salonu, gdzie wcześniej spała na rozłożonej kanapie razem z paroma osobami. Kiedy zobaczyła kto śpi obok jej miejsca potwierdziły się jej obawy. - Louis.. - powiedziała, kiedy usiadła obok Evy w kuchni.

Eva westchnęła ciężko i podała Emily znalezioną na stole, paczkę mentolowych papierosów.

- Dzięki - odpowiedziała przecierając oczy i szukając zapalniczki pośród sterty poimprezowych śmieci znajdujących się na stole.

- Dzień dobry paniom! Jak się czujemy dzisiejszego poranka ? - do kuchni wszedł radośnie Max, brat Emily.

- Skarbie, proszę Cię, mów ciszej - skarciła go Eva.

Choć chłopak nigdy by tego nie przyznał, słowo "skarbie wypowiedziane z ust Evy, z tych słodkich ust, o których tyle razy rozmyślał, bardzo mu się spodobało. Często rozmawiali ze sobą, nierzadko dwuznacznie, jednak rudowłosa traktowała go jedynie jako zabawnego, zawsze zjaranego brata przyjaciółki, z którym dla żartów bez konsekwencji, może poflirtować i porozmawiać.

- Siostra, kto Cię tak urządził? Ten blondyn, z którym Cię widziałem na początku imprezy czy może inny z Twoich adoratorów? - spytał, wyszczerzając zęby, Max - I nie widziałyście może Anny?

- Nie Twoja sprawa. I kim do cholery jest Anna? - spytała zmarnowana Emily, wypuszczając z ust mentolowy dym.

- Całkiem niezła laska, żebyście widziały jakie cuda wyprawiała wczoraj w łóżku! Prawdziwa kocica! - entuzjastycznie odpowiedział Max, popijając znalezione do połowy pełne piwo.

- Ouuu.. Stary, nie chcemy tego słuchać - powiedziała Eva poklepując chłopaka po ramieniu.

- Dobra, nic nie mówię przecież - powiedział przełykając kolejny łyk piwa - Chociaż Ciebie, kociaku, nie powinno to tak odrzucać. Widziałem Cię wczoraj z tym... jak mu tam było... Liamem? Dosyć szybko zniknęliście, przyklejeni do siebie, w Twoim pokoju. Dobra, idę rozgonić tych śpiących meneli, trzeba doprowadzić dom do porządku - wychodząc z kuchni uśmiechnął się do dziewczyn, pozostawiając je, siedzące na dębowych krzesłach, z poważną konsternacją na twarzach.

***

Emily przeglądała się w lustrze, w swoim pokoju, poprawiając zieloną chustę na szyi.

- I jak? Jak wygląda? - spytała siedzącej na wielkim łóżku Evy.

- Załóż granatową. Będzie lepiej pasowała do bluzki - odpowiedziała, zarzucając długie, lśniące, rude włosy na plecy. - I pośpiesz się, chłopcy czekają na nas w parku.

- Jestem gotowa. Możemy iść. Zamówiłaś taksówkę czy przejdziemy się ?- Em spytała przyjaciółki.

- Mam ochotę na spacer. Przy okazji wstąpimy do Starbucksa na kawę - odparła Eva.

Idąc wzdłuż londyńskich ulic dziewczyny minęły mnóstwo osób, które radośnie się z nimi witały. Odpowiadały na powitania, choć nie miały pojęcia kim są ci ludzie. Domyślały się, że są to osoby, które były  na halloweenowej imprezie.

Nagle usłyszały telefon Evy sygnalizujący nową wiadomość.

- Pewnie chłopcy się niecierpliwią - powiedziała Em.

- Pewnie tak.. Co.. "Nie mogę o Tobie zapomnieć, cały czas rozmyślam o tamtym wieczorze. Nie masz ochoty się dziś spotkać. Liam" - przeczytała na głos Eva.

- Hahahaha, kolejny się w Tobie zadurzył! Biedny chłopiec. Chyba nie zdaje sobie sprawy, że takich jak on masz na pęczki - odparła Emily - Chociaż w zasadzie nie był najgorszy. Domyślam się, że obczaiłaś jego klatę, co? Wydawała się być dobra - ciągnęła Em.

- No była - odpowiedziała Eva chowając telefon do swojego nowego nabytku, którym była śliczna, mała torebka kupiona w Zarze.

- Cześć dziewczyny! - radośnie powitał je Nate, kiedy właśnie przekraczały bramę skateparku.


Tym razem, o dziwo, Nate wyglądał na całkiem trzeźwego. Nie dało się po nim poznać spożycia ani alkoholu ani niczego innego. Nate'a dziewczyny znały od wielu lat. Początkowo za nim nie przepadały, lecz z czasem polubili się bardzo. Nie tylko za sprawą jego twarzy, która tak wyprzystojniała ani tych wyrobionych mięśni. Nate był średniego wzrostu, ubrany tego dnia w szarką koszulkę i czarne rurki. Z deską pod pachą i szerokim uśmiechem prezentował się bardzo dobrze.

- Cześć moja śliczności - Emily usłyszała delikatny szept Charliego, który niespodziewanie zjawił się u jej boku i pocałował w szyję.

- Charlie, przestań tak robić. Nie jesteśmy już razem - odpowiedziała Em poprawiając szybko chustę.

- Chcecie może zapalić? Właśnie robimy z chłopakami przerwę - zasugerował Charlie.

- Oczywiście, że chcą debilu - powiedział Francisco pociągając Evę za rękę w kierunku ławek, na których zwykli siadać.

Chwilę później przyjaciele wesoło rozmawiali, dopalając skręty, nie zważając na krople deszczu uderzające o ich roześmiane buzie. Dopiero kiedy rozpadało się na dobre, Emily wzięła przyjaciółkę za rękę i pobiegły w stronę nadjeżdżającej taksówki. Chwilę później były już u brunetki w domu.

- Muchę Ci się do czegoś przyznać - powiedziała Em rozczesując wilgotne włosy.

- Zamieniam się w słuch - odpowiedziała Eva podpalając trzymanego w ustach papierosa.

- Ten śmieszny "muzyk" do mnie też wydzwania. Znaczy ten Louis - powiedziała Emily rzucając się na swoje wielkie łóżko.

- Czemu dopiero teraz mi mówisz? - spytała Eva kładąc się obok przyjaciółki.

Em spojrzała na przyjaciółkę i odparła:

- Nie było jakoś okazji. Zresztą, to przecież nic ważnego.

- A co z Charliem? Na pewno to zakończyliście? Widziałam jak się dziś na Ciebie patrzył.

- Przecież wiesz, że to koniec. Definitywny.


- W porządku. W barku w salonie widziałam dobre wino, co Ty na to żebyśmy trochę go skosztowały? - łobuzersko spytała Eva i nie czekając na odpowiedź Em udała się do salonu.

***

Em jak codzień rano szykowała się do szkoły. Ze starego gramofonu stojącego naprzeciwko wielkiego okna dolatywała przyciszona muzyka, którą dziewczyna podśpiewywała. Em miała dobry humor. Spojrzała na zegarek, była niemal spóźniona, więc pośpiesznie założyła nową, granatową spódniczkę i biały top. Na palce wsunęła kilka pierścionków i wybiegła z pokoju. Postanowiła dziś pojechać metrem. Kiedy zajęła wolne miejsce i zaczeła przeglądać nowe wydanie Vogue'a, ktoś usiadł naprzeciwko niej i radośnie wypowiedział "Cześć". Emily leniwie podniosła wzrok i jej oczom ukazał się wesoły chłopak z burzą kędziorków na głowie. Em powróciła do czytania.

- Emily? Cześć! - powtórzył chłopak.

Dziewczyna po raz kolejny podniosła wzrok na chłopaka i milcząc spoglądała na niego.

- O rany. To ja! Harry! Kolega Liama i Louisa. Byliśmy razem na imprezie u Evy.

- Oh. Razem. Na imprezie. U Evy. No jasne. Cześć - odpowiedziała bez emocji Emily i podążyła w kierunku wyjścia. Chłopak ruszył za nią.

- Jutro urządzamy z chłopakami wieczór przy piwie. Wpadnijcie! - rzekł Harry nadal radośnie się uśmiechając.


- Wybacz, śpieszę się teraz do szkoły. Na razie! - odpowiedziała wysiadając z metra.

- Do zobaczenia! - krzyknął za nią chłopak.

*

- Dostałyśmy zaproszenie na wieczór, od Harry'ego - powiedziała Emily do swojej przyjaciółki stawiając przed nią kubek z herbatą.

- Dziena. Od kogo? Od Harry'ego? - spytała Eva.

- Tak, kolega Liama i Louisa. Chcieli z nami wypić piwo - rzekła Em.

- Ojej, szkoda, że idziemy dziś na masaż. Mmmm moje ramiona już nie mogą się doczekać - odparła Eva.
Zabrzmiał dzwonek rozpoczynający kolejne zajęcia, dziewczyny ruszyły do sal. Każda z nich mimowolnie się uśmiechnęła. Obydwie miały przeczucie, że mimo wszystko koniec końców wylądują u nowych znajomych.

***

Minęło kilka dni od wieczora spędzonego przez dziewczyny u Harry'ego.

Emily energicznie przeglądała zawartość swojej szafy. Mimo, iż dwa dni wcześniej była wraz z Evą na zakupach, dziś twierdziła, że nie ma co na siebie włożyć. Ostatecznie zdecydowała się na beżową krótką sukienkę i wysokie szpilki. Kiedy nakładała na usta warstwę brzoskwiniowej szminki, którą Eva przypadkiem u niej zostawiła, usłyszała dzwonek u drzwi. Na jej policzkach pojawił się mały rumieniec, lecz pewnie przeszła przez hol i otworzyła drzwi.

- Witaj - powiedziała.

- Cześć, pięknie wyglądasz - przywitał się Louis.

- Dzięki. Jedziemy? - spytała Emily szczerze się uśmiechając.

Louis wziął dziewczynę pod rękę i zaprowadził do samochodu. Chwilę później znaleźli się pod wejściem do wielkiego parku.

- Pomyślałem, że zabiorę Cię na spacer - powiedział Louis uśmiechając się tak, że Emily znów się zarumieniła.

Za chwilę jednak oprzytomniałam i przeklęła się w duchu za to, że ubrała tak wysokie buty.
Spacerując cały czas rozmawiali i żartowali. Louis opowiadał wiele anegdotek, które wywoływały fale gromkiego śmiechu Em. W pewnym momencie chłopak przystanął i chwycił dziewczynę za ręce. Ich twarz oddalone były od siebie jedynie o kilka centymetrów.

- Bardzo się cieszę, że w końcu się spotkaliśmy - powiedział poważnie patrząc Emily prosto w oczy.

- Tak, wiem, ja też - odpowiedziała Em lekko przygryzając wargę. Louis zbliżył swoją twarz jeszcze bardziej, ciągle patrząc w oczy dziewczynie.

Nagle Emily odsunęła się szybko. Na jej twarzy można było zobaczyć zakłopotanie, dziewczyna cicho przeklnęła. Z naprzeciwka w ich kierunku zmierzała Eva.

1 komentarz:

  1. Hmm. Zapowiada się ciekawie ; ] Jeśli mat twittera to informuj mnie o nowych ; ] Mój nick to @AnnlovesHStyles ; ]

    OdpowiedzUsuń