niedziela, 27 listopada 2011

Some People Say It's So Wrong

Max mówi, że się cieszy, że należy do Waszych faworytów, hihi <3 
Miłego czytanka!


EMILY

Eva poszła do pokoju pozostawiając mnie na dole. Usadowiłam się wygodnie w fotelu w salonie i włączyłam mtv rocks, trafiająć akurat na piosenkę Guns'n'Roses.

- O, lubię to! - usłyszałam za sobą.

- Styles. Siadaj. Natychmiast - rzuciłam brunetowi o kręconych włosach spojrzenie, któremu nie odważyłby się odmówić. Usiadł na kanapie, w bezpiecznej odległości ode mnie.

- O co chodzi? - spytał zaniepokojony.

- Co się działo z Evą w nocy? Nie wierzę jej, że poszła spać. Byłeś ostatnią osobą z którą ją widziałam.
Harry czuł, że raczej nie wymiga się od powiedzenia mi prawdy, nie odrywałam od niego wzroku. Postanowił chociaż spróbować.

- Nie wiem, też jej nie widziałem.

- Harry, Ty też wtedy zniknąłeś - nie miałam zamiaru zostawić sytuacji bez wyjaśnienia.

- Poszedłem spać - spojrzałam na niego najgroźniej jak potrafiłam. Podziałało. - No dobra.....

I opowiedział całą historię jak to siedząc w ogródku częscią ekipy palili po studencku, została już resztka blanta a Harry był następny w kolejce, więc ładnie już zrobieni koledzy poszli zostawiając ich samych. Po studencku to po studencku, brunet nachylił się do rudowłosej i trochę go poniosło. Ale ku jego zaskoczeniu Eva to podchwyciła, najwidoczniej przez dużą ilość alkoholu zapominając, że związek jej i Liama nie jest taki jak z Francisciem. Uradowany pijany Harry pociągnął ją za rękę przez tańczący tłum i zaprowadził do jej własnego pokoju. Tam dalej się ogarniali, aż w końcu zasnęli. Rano Eva widząc co zrobiła wybiegła z pokoju z płaczem.

Słuchałam bruneta z otwartą buzią.

- O mój boże - odstawiłam niedopitą herbatę na stół i pobiegłam na górę.

Weszłam przez otwarte drzwi do pokoju i zobaczyłam Evę skuloną pod kołdrą. Było słuchać jedynie ciche szlochanie i pociąganie nosem. Położyłam się na łóżku i przytuliłam wypłakującą sie w poduszkę dziewczynę.

- Coś wymyślimy..... - szepnęłam jej do ucha.

***

Kiedy przekroczyłam próg mojego domu było już dawno po północy. Cicho przemknęłam do swojego pokoju i wyczerpana od razu rzuciłam się na łóżko. Ja pierdolę. – pomyślałam. To były jedyne słowa, które od kilku godzin nasuwały mi się na myśl. Nie tak miała wyglądać impreza urodzinowa Evy. Mój chłopak nie miał mieć podbitego oka, a Eva nie miała ogarniać się z Harrym. Jednak nie zawsze wszystko toczy się po naszej myśli. Chociaż z drugiej strony podobało mi się przez chwilę jak Louis stanowczo postawił się Charliemu. Jednak kiedy przeistoczyło się to w poważną walkę, do tego dołączyli do nich inni chłopcy było już bardzo nieprzyjemnie. Jutro jak wstanę muszę porządnie opierdolić Maxa. Co on sobie wyobrażał.. Mam nadzieję, że Eva spokojnie nadal spała, tak jak ją przed chwilą zostawiłam. Całe popołudnie i wieczór leżałyśmy razem w łóżku rozmawiając o zaistniałej sytuacji, płacząc i śmiejąc się na zmiane. Chociaż łez było stanowczo więcej. Liam, nieświadomy rozwoju sytuacji na imprezie, wpadł na chwilę do nas, ale kiedy nas zobaczył i usłyszał, że potrzebuję Evy na wyłączność wycofał się posłusznie. Eva nie zdecydowała jeszcze co zrobi. Jestem za szczerością w związkach, ale w tym przypadku też nie wiem co powinna zrobić. Harry to nasz przyjaciel. Przyjaciel zarówno Evy jak i Liama. Cholerny szampan. Czemu go piłyśmy, skoro za każdym razem tracimy po nim kontrolę? Na szczęście wszystko co ja po nim wyprawiałam wiązało się z Louisem. Mój kochany bohater. Z tą myślą zasnęłam.

HARRY

- Harry rzuć mi piwo z lodówki – powiedział do mnie Zayn, grający na Xboxie.

- I zamów pizze – dorzucił Niall.

Podniosłem się z kuchennego krzesła, sięgnąłem po telefon i zimne piwo i obie rzeczy rzuciłem w kierunku chłopaków. Założyłem kurtkę i wyszedłem przed dom. Wiał chłodny wiatr, ale miałem ochotę pobyć chwilę sam, w ciszy. Usiadłem na frontowych schodach i patrzyłem w migające latarnie uliczne.

- Haroldzie, mój drogi, czy nie jest Ci zimno? – powitał mnie radośnie zbliżający się Liam. – reszta już jest?- zapytał.

- Tylko Zayn i Niall. – odpowiedziałem bez entuzjazmu.

- Widzę, że coś Cię dręczy. Powiem Ci jednak, że nie ma co się przejmować, bo cokolwiek by to było nie ma prawa Cię smucić ani zadręczać. A teraz chodźmy do środka, chcę coś wszamać. – powiedział nadal wesoło chłopak.

Eva z nim nie rozmawiała. Pewnie to tylko kwestia czasu kiedy mój przyjaciel dowie się o tym jak bawiłem się z jego dziewczyną. Jak ja mu teraz spojrzę w oczy. Chociaż z drugiej strony, czy na pewno żałuję tego co zrobiłem?

EMILY

Nasze dzisiejsze spotkanie będzie zabawne. Na pewno. – pomyślałam wychodząc spod prysznica. Co by tu ubrać… myślałam przeglądając szafę. Ostatecznie zdecydowałam się na czarne rurki i fioletowy cardigan. Założyłam też wisiorek, który przywiózł mi Tomlinson ze swojej wizyty we Francji. Suszyłam włosy, kiedy do pokoju wpadł Max.

- Cześć. – powiedział.

- Cześć. – odpowiedziałam nie obdarzając go nawet jednym spojrzeniem. Nadal byłam na niego zła.

- Louis Cię dziś odbiera? Chciałem z nim pogadać. – zapytał.

- Tak, powinien być za kilka minut.

- A co z Evą? Była strasznie przygnębiona kiedy ją widziałem ostatnim razem, po imprezie. Co się stało? Liam coś jej zrobił?- zauważyłam, że Max zaciska lekko zęby.

- Liam? Nieee. Poza tym, chyba nie myślisz, że będę o sprawach Evy rozmawiała z Tobą? Tak naprawdę nie mam ochoty w ogóle z Tobą rozmawiać.

- Dobra, zapomnij, że pytałem. Charlie kazał Ci przekazać również przeprosiny, że musiałaś oglądać jego starcie z Louisem, bo podobno nie odbierasz od niego telefonów. Powiedziałem mu, że ma się od Ciebie odpierdolić. – powiedział Max.

Kiwnęłam tylko głową i zbiegłam na dół po schodach, żeby otworzyć drzwi, bo usłyszałam dzwonek.
- Witaj księżniczko. – powitał mnie Louis.

- Cześć, moje biedactwo- odpowiedziałam czule, całując go lekko w rozciętą wargę. – Max chce z Tobą porozmawiać. – dodałam.

Kiedy chłopcy wyjaśnili sobie sprawy, wsiedliśmy do samochodu i podjechaliśmy po Evę, która już czekała na nas koło swojej furtki. Szybko wsiadła do auta i pojechaliśmy do Harry'ego.

Tak jak się spodziewałam, atmosfera była lekko denna. Zayn i Niall grali na Xboxie, Ewa siedziała Liamowi na kolanach, prawie wcale się nie odzywając. Harry siedział dokładnie naprzeciwko nich, co chwilę rzucając pytające spojrzenia Evie, która je ignorowała. Starała się na niego w ogóle nie patrzeć. Tylko Louis jak zwykle miał dobry humor i wszystkich rozbawiał. W pewnym momencie, Niall odwrócił się w naszym kierunku i zaczął się śmiać. Na pytanie co go tak rozbawiło odrzekł:

- Hahaha, Em, widzę, że ubrałaś się tak, by pasować do Louisa. Hahaha, pod kolor jego oka!

To stwierdzenie rozbawiło wszystkich, nawet Evę, która była dziś obojętna nawet na delikatne pocałunki Liama, który myśląc, że nikt nie widzi całował ją w szyję.   

- Skończyło się piwo! – powiedział zasmucony Zayn. –jest ktoś chętny na wędrówkę do sklepu?

- W zasadzie mam ochotę się przejść, mogę kupić piwa. – powiedziałam.

- O ranyy, naprawdę chcesz żebyśmy marzli na dworze teraz? – powiedział Louis przy okazji mnie łaskocząc.

- Hahahhaha, Louis! Przestań! – krzyczałam śmiejąc się.

- Auuuuuuuuuuuuuuuu! – krzyknął Louis, kiedy przypadkowo uderzyłam łokciem w jego oko.

-Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! – powiedziałam całując lekko spuchnięte miejsce.

- Mmmm… Poprzepraszasz mnie jeszcze w tej drodze do sklepu. – mruknął mi do ucha.

- Wybacz kochanie, ale chciałam wziąć ze sobą Evę. – odparłam, spoglądając pytająco na Evę. Ta pokiwała głową, zgadzając się.

- Jeśli wrócisz śmierdząca petami, z nami koniec, pamiętaj! – powiedział Liam do swojej dziewczyny całując ją w polik.

Patrzyłm akurat na Harry'ego, który lekko się uśmiechnął.

Idąc wzdłuż drogi do sklepu, owinięte szczelnie kurtkami i szalikami nie odzywałyśmy się.  Dotarłyśmy do sklepu, zrobiłyśmy zakupy i dopiero w drodze powrotnej odezwałam się do Evy:

- Postanowiłaś coś  już? Powiesz Liamowi? – spytałam.

- Chcę. Chcę być z nim szczera. Całkowicie. Nie mam jednak pojęcia jak to zrobić. Boję się konsekwencji. Em, na tym chłopaku tak cholernie mi zależy. Nie wiem czy przeżyłabym nasze rozstanie. Nie chcę o takiej ewentualności nawet myśleć. – powiedziała Eva i zauważyłam, że w jej oczach znów zaczynają się zbierać łzy.

- Wiem o tym rudzielcu, wiem.  – powiedziałam przytulając ją mocno.  – Ale wiem też  jak bardzo Liamowi zależy na Tobie i wiem, że jeśli z nim porozmawiasz, to się wszystko rozpieprzy, wszystko, ale z czasem wróci do normy. Liam Ci wybaczy, w końcu Cię kocha. – odpowiedziałam i weszłyśmy do domu Harry'ego, w którym chłopcy opychali się kolejną pizza, a z głośników dolatywała muzyka Strokesów.

4 komentarze:

  1. ,,Em, widzę, że ubrałaś się tak, by pasować do Louisa. Hahaha, pod kolor jego oka!" - hahahahahaha xx

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam to opowiadanie <3 piszecie cudownie! czekam do wtorku na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Em, jesteś dobrą przyjaciółką <3 czekam na dalsze losy

    OdpowiedzUsuń
  4. Och kocham ich wszystkich <3
    Z niecierliwością czekam na dalszy ciąg opowiadania : )

    OdpowiedzUsuń