niedziela, 4 grudnia 2011

Cherry Cherry Lady

Jeżeli chcecie być informowane o dodanych częściach followujcie nas na twitterze ( @thebestewaever @emiliaisawesome )! Nie chcemy już zaśmiecać facebook'a :)


EMILY

Leżałam zanurzona w mojej satynowej pościeli, wczoraj z Evą trochę poszalałyśmy ciesząc się z rozgrzeszenia, które dostała od Liama.

Oglądałam kolejny odcinek ulubionego serialu i zajadałam czekoladki.

Byłam pewna, ze zjadłam wszystkie orzechowe, jednak przeoczyłam jedną sztukę. Uśmiechnęłam na myśl tego wspaniałego smaku, który zaraz rozpłynie się w moich ustach. Odpakowałam ją, już miałam zanurzyć w niej zęby, kiedy niespodziewanie podbiegł Louis i wyrwał mi ją z ręki, i szybko zjadł.

- Louis! To była ostania! Przecież wiesz, że to moje ulubione! - krzyknęłam na niego i lekko uderzyłam w ramię.

- Moje też!- powiedział tarmosząc mi włosy.

- Dobra. Sam tego chciałeś. Kiedy następnym razem będę u Ciebie w domu zjem Ci wszystkie marchewki!- powiedziałam starając by mój głos zabrzmiał groźnie.

- Tylko nie marchewki! - powiedział śmiejąc się. Za chwilę ja również się śmiałam, bo Louis nie zważając na moje protesty, a nawet błagania zaczął mnie łaskotać.

MAX

Gdzie ja do kurwy nędzy jestem.- pomyślałem. Miałem na sobie same bokserki i leżałem w jakimś nieznajomym  łóżku.

Starałem się przypomnieć wydarzenia z poprzedniej nocy. Okropny ból głowy jednak wszystko utrudniał.
Wyszedłem z Natem na piwo... Byliśmy w pubie. Wypiliśmy trochę piw... Czyżby o kilka za dużo? Nie, no nie.

Przecież nawet pamiętam jak wróciłem do domu. Muszę się stąd wydostać i zadzwonić do Nate'a.- pomyślałem.

Podniosłem się z łózka i wyjrzałem przez okno. Poznaję tę okolicę, ale co to za dom? Nie moglem znaleźć moich ciuchów ani na podłodze ani w szafie. Cicho otworzyłem drzwi i wyszedłem na korytarz. Znalazłem tam spodnie, które szybko ubrałem.

Na schodach prowadzących na dół znalazłem podkoszulek i koszulę. Zajrzałem do kilku pokoi jednak nikogo w nich nie było.

Nie licząc małego jamnika, który na mój widok zaczął głośno szczekać. Nie chcąc by ktoś mnie zauważył, jeśli jednak kogoś przeoczyłem szybko ulotniłem się z tego miejsca. Zadzwoniłem po taksówkę, która w kilka minut zawiozła mnie do mojego domu.

Wszedłem do kuchni, w której Em i Louis coś pichcili.

- Cześć bracie. Gdzie się podziewałeś całą noc?- spytała wesoło Emily.-albo jednak nie chcę wiedzieć-dodała kiedy odwróciła się i spojrzała na mnie.

- HO HO, musiałeś się nieźle bawić-dopowiedział Louis.

- O co Wam chodzi ludzie?- spytałem zaskoczony.

- Na pewno nie o te rozmazane ślady szminki na Twojej szyi. Ani te ślady paznokci na plecach. - powiedziała Em oglądając mnie z bliska.

Musiałem zrobić zaskoczoną minę, bo Em pokręciła głową i kazała mi iść zobaczyć się w lustrze.

Faktycznie. Na mojej szyi były ślady wiśniowej szminki, a na plecach całkiem głębokie ślady kobiecych paznokci.

Szybko wziąłem prysznic by doprowadzić się do porządku. Nadal jednak szumiało mi w głowie. Zadzwoniłem do Nate'a. Tak jak pamiętałem, powiedział, że wypiliśmy kilka piw, po czym wróciliśmy spokojnie do domów. No pięknie.

EMILY

- To może Barcelona?-zaproponował Niall.

- Nie.-odpowiedzieli zgodnie Zayn i Harry.

- To bardzo mi przykro nie mam więcej pomysłów. W takim razie pewnie zostaniemy w domu.-powiedział smutno Niall.

- A co powiecie może na... Amsterdam?-spytała Eva.

- To jest to! Miasto wolności!-krzyknął Harry.

- Co, liczysz, że znajdziesz tam chłopaka dla siebie?-spytał Zayn, który już za chwilę leżał na podłodze przygnieciony przez Harry'ego, który udawał, ze chce go pocałować, mówiąc, że już znalazł.

- Złaz ze mnie świrze! Pomocy!!!-krzyczał Zayn.

- To co, lecimy bawić się do Amsterdamu, tak? Na pewno? Wszyscy się zgadzają?- zapytał swoim niskim głosem Liam.

Wszyscy kiwnęliśmy głową zgadzając się. Od conajmniej tygodnia Horan starał się namówić wszystkich na kilkudniowy wypad do innego państwa, by się zabawić, nie zważając na nic. Gdybyśmy kiedykolwiek się czymś przejmowali. Zdecydowaliśmy dziś, że nie wytrzymamy dłużej błagań i litosnych spojrzeń Nialla. Postanowiliśmy jedynie, ze nie będziemy opuszczać szkoły, wiec wybierzemy się na dwudniowa wycieczkę, w weekend, który miał nastąpić za dwa dni.

MAX

Rodzice wyjechali do Francji, Em też wyjeżdza, czyli szykuje się kolejna domówka. Doooobrze.-już miałem w głowie wizję niekończącego się alkoholu i półnagich dziewczyn krążących po moim domu kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć.

- O, cześć piękna, Em chyba jeszcze nie jest gotowa, wchodź- powitałem wyglądająca jak zwykle zjawiskowo Evę. Miała na sobie obcisły top i szorty.

- Em, pospiesz się, bo spóźnimy się na samolot! - krzyknęła donośnie.

- Sekundaaaaaaaaaa! - odpowiedział jej głos Em dolatujący z jej pokoju.

- Napijesz się czegoś? Herbaty, kawy, piwa? - zaproponowałem.

- Soku. - odpowiedziała.

Czekając aż moja młodsza siostra się wygrzebie dotrzymywałem towarzystwa jej przyjaciółce. Miałem szansę wypytać ją o jej obecne relacje z Liamem. Dowiedziałem się, że już w porządku pomiędzy nią a biberkiem.
Em zeszła z walizkami na dół, Eva podniosła się i pomogła jej zabrać bagaż.

- To wy jednak jedziecie tam na dłużej niż weekend?-powiedziałem patrząc znacząco na walizki.

- Spadaj! - w ten sposób pożegnała się ze mną siostra.

- Bawcie się dobrze, - powiedziałem i pocałowałem dziewczyny w poliki.

Dopiero kiedy wyszły uświadomiłem sobie jedną rzecz. Usta Evy były w kolorze wiśni.

EMILY

Wylądowaliśmy w Amsterdamie. Kiedy wysiedliśmy z samolotu Niall nie mógł opanować radości. Skakał, piszczal i powtarzał ciągle jak to się będziemy świetnie bawić. W zasadzie wszyscy mieliśmy wyśmienite humory. Taksówka już na nas czekała i szybko zawiozła nas pod hotel. Louis idąc za przykładem Liama, który wziął zaskoczona Evę na ręce złapał mnie także i zaniósł tak do pokoju. Żartowałam. Wcale tak nie było. Louis jak to Louis wskoczył na ręce Harry'emu i kazał mu sie zaprowadzić do pokoju, bo jest zmęczony. Styles zaśmiał się i upuścił Tomlinsona na ziemię. Ten widząc, ze u Stylesa nic nie wskóra, zaczął namawiać mnie, żebym go zaniosła...

EVA

- Chodźmy już, chodźmy, chodźmy, CHOOOODŹMYYYYY !!!!!!!!

- NIALL! Zielsko nie ucieknie ! - próbował uspokoić blondyna Zayn.

- CHOODZMMMYYYY !!!

- Ok ok, już gotowi! - Louis i Em wyszli ze swojego pokoju. Wszyscy rzucili im podejrzliwe spojrzenie. Już od bardzo wczesnego śniadania zachowywali się dziwnie. Za dużo miłości.

Wyszliśmy z hotelu i ruszyliśmy w stronę kryjących różne magiczne miejsca uliczek Amsterdamu. Pierwsza szła Em z Louisem. Dalej Niall, Zayn i Harry, a na końcu ja z Liamem.

- Tyłek Emily wygląda idealnie w tych szortach - szepnął Zayn do Irlandczyka, nie odrywając wzroku od zgrabnych pośladków brunetki.

- Chłopcy... - weszłam między nich - Jeżeli tak bardzo Was to interesuje to trzeba było mówić. Ja mam tutaj parę zdjęć - pomachałam przed nimi telefonem. Ucieszeni już po niego sięgali, kiedy ze śmiechem schowałam go do kieszeni, potargałam im włosy i wróciłam do mojego chłopaka.

- Jesteś okrutna - powiedział łapiąc mnie za rękę. Wyszczerzyłam do niego zęby.

***


Weszliśmy do dosyć ciasnego Coffee Shopu. Stanęliśmy przy kasie oglądając różne cukierki, ciastka, napoje.. Z dodatkami.

- Nie wierzę, że jesteśmy tutaj bez chłopaków.

- Zabiją nas jak dowiedzą się gdzie pojechałyśmy, przecież planowaliśmy to od zawsze - dodała Em zachłannie rozglądając się po sklepie.

Po spędzeniu w środku dłuższego czasu, wyszliśmy i od razu dotarło do nas dlaczego wszystko w tym mieście jest tak kolorowe. Ludzie, którzy byli w takim stanie nie mogli wymyślić nic innego. Parę zielonych przysmaków wyostrzyło nasz wzrok. Kolorowe domki z kolorowymi drzwiami i okiennicami, kolorowe rowery przypięte wszędzie uderzały w oczy i powodowały oczopląs. Gdzieś zniknęła szarość lutowego powietrza. Wszystko było piękne i wywoływało nieznikające z naszych twarzy uśmiechy.

- Zaraz. Umrę. Z. Głodu - Harry ciężko usiadł na ławce na mostku.

- Gastrofaza nadeszła - dosiadł się do niego Liam.

Usłyszałam kawałek za sobą kolejny atak histerycznego śmiechu Nialla.

- Pfffhahahaha a ten znowu - roześmiałam się, siadając chłopakowi na kolanach.

Popatrzyliśmy na kucających ze śmiechu Zayna i blondynka. I śmiech roznosił się po wszystkich uliczkach.

- Auć - Harry szturchnął mnie łokciem.

- A tamci co? - wskazał na Em i Louis przytulonych do siebie, dających sobie buziaki i spoglądających na siebie z wielką miłością. Louis cały dzień nie zrobił nic głupiego, był tylko zajęty swoją dziewczyną.

- Chyba zaczął się okres godowy - powiedziałam, wywołując fale zjaranego śmiechu.

- Chhhhooooodźźźźźmyyy dooo doooomuuuuu !!!

- Jeeeeeeeeśśśćććććććććććććććććć ! - dołączył do Zayna Niall.

- Gołąbeczki ! - krzyknęłam do naszej zakochanej parki - Wracamy do hotelu na szamkę!

3 komentarze:

  1. Ooooo podoba mi się coraz bardziej <3
    Czyżby Eva przespała się z Maxem? Nie to niemożliwe dopiero co Liam jej wybaczył.
    Ja chce wiedzieć co sie tam stało!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, Em, nie jedz marchewek Louisowi! ;)
    I jak powyżej chcę wiedzieć co się działo z Maxem! Niemożliwe, że był z Evą!

    OdpowiedzUsuń
  3. gdzie jest kolejny rozdział! zlitujcie się i udostępnijcie! <3

    OdpowiedzUsuń