piątek, 23 grudnia 2011

I Want You So Desperately

LIAM

- Patrzcie kogo przyprowadziłam! - usłyszeliśmy głos Emily dochodzący od strony drzwi wejściowych.

Wszyscy poderwali się ze swoich miejsc, żeby chociaż spojrzeć na tajemniczego gościa. Po chwili z korytarza usłyszałem krzyki pełne radości. Wstałem z fotela, żeby zerknąć co się dzieje. Kiedy dotarłem do radosnego tłumu, mignęły mi gdzieś rude włosy. Zatrzymałem się z mocno bijącym sercem. W końcu Eva wydostała się z objęć Louisa, który zachwycał się jej wyczuciem stylu i stanęła tuż przede mną.

- Cześć - szepnąłem i przytuliłem ją. Otoczył mnie zapach jej ulubionych perfum i szamponu do włosów. Czułem szybkie i mocne bicie jej serca zaraz pod moim.

- Kto się ściga? - zapytał Niall przerywając ogarniającą nas ciszę.

- JA!!! - Eva szybko wyrwała się z moich objęć i pobiegła w stronę telewizora.

Wróciłem na swój fotel. Wszyscy byli szczęśliwi będąc wreszcie w komplecie. Ja również, ale trochę bolała mnie świadomość, że Eva nie usiądzie mi zaraz na kolanach, nie będzie psuć mojej mozolnie układanej fryzury.

Ruda usiadła na kanapie i rozejrzała się po naszej grupie, zapewne sprawdzając czy nic się nie zmieniło podczas jej nieobecności. Na dłużej zatrzymała spojrzenie na Emily wesoło rozmawiającej z Zayn'em. Zauważyłem, że jej brwi lekko się uniosły wyrażając zdziwienie.

- Au, za co? - złapałem się za głowę.

- Nie gap się na nią tylko idź pogadać - Styles wygodnie rozsiadł się na oparciu fotela.

- Nie masz przypadkiem swojej dziewczyny, którą powinieneś się zajmować? - spytałem trochę niemiło.

- Tak się składa, że akurat jej nie ma, więc postanowiłem powtrącać się w Wasze związki.

- Znowu... - mruknąłem pod nosem, a Harry udał, że nic nie słyszał. Mimo wszystko miał rację, siedzeniem i patrzeniem nic nie wskóram.

Wstałem i usiadłem obok Evy. Uśmiechnęła się do mnie i spojrzała pytająco. Wyczułem, że w pokoju nagle zrobiło się trochę niespokojniej. Czułem na sobie niepewne spojrzenia kolegów. Siedziałem tak i patrzyłem w jej niebieskie oczy nie bardzo wiedząc co powiedzieć. W końcu niewiele myśląc pochyliłem się pocałowałem ją. Początkowo nie odwzajemniała pocałunku, ale po chwili poczułem, ze jej usta uśmiechają się. Delikatnie położyła dłoń na moim policzku.

- JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!! - usłyszałem i speszeni odsunęliśmy się od siebie.

- NIALL, TY IDIOTO - Louis rzucił się na blondyna, lekko go bijąc - ZNISZCZYLES MOMENT!

- Jaki moment? - Horan zaczął się zdezorientowany rozglądać, dopóki nie zatrzymał się na naszych zarumienionych, zawstydzonych twarzach - GLUPI JA, GLUPI! – uderzył się padem w czoło mocniej niż się tego spodziewał i przez jego twarz przeleciał grymas bólu, co wywołało ogólny śmiech. Dzięki temu napięta atmosfera rozrzedziła się.

Ostrożnie położyłem ramię na oparciu za Evą. Dziewczyna przytuliła się do mojej klatki piersiowej. Poczułem jakby tych dwóch tygodni wcale nie było, znowu byłem szczęśliwy. Siedziałem nie słysząc dźwięków telewizji, głośnych rozmów, odstawianych na stół butelek. To teraz nie było ważne. Poczułem, że Eva poruszyła głową, więc spojrzałem na nią. Nie potrzebowałem czasu, żeby odczytać znaczenie tego spojrzenia.

- Słuchajcie, my się zbieramy - słysząc to Emily i Louis przybili głośną piątkę, a pozostali nie oszczędzili sobie głupich komentarzy. Wychodząc dziewczyna pochyliła się nad przyjaciółką.

- My chyba musimy poważnie porozmawiać. Do jutra - mimowolnie usłyszałem.

- Na razie! - rzuciła do wszystkich i wyszliśmy.

***

Delikatnie pociągnęła mnie na łóżko.

- Tęskniłam za Tobą - powiedziała rozpinając guziki mojej kraciastej koszuli.

- Nigdy więcej mi czegoś takiego nie rób - pocałowałem ją.

- Nigdy więcej - obiecała i skończyła przerwany pocałunek.

Szybko pozbawiłem ją marynarskich ubrań a la Tomlinson i rzuciłem gdzieś razem z moją koszulą i spodniami. Kiedy delikatnie całowałem jej szyję, piersi, brzuch, uda, przyjemnie, lekko drapała moje plecy. W końcu oplotła mnie nogami i mocno przyciskając do siebie.

MAX

Tanecznym krokiem podszedłem do drzwi i otworzyłem.

- Ooooo kogo my tu mamy? Co wczoraj było tak ważne, żeby opuścić nasze zielone popołudnie? - wpuściłem Evę do środka.

- Hmmmm wszystko? - odpowiedziała wrednie się uśmiechając - Jest Em?

- Wyszła odprowadzić Louisa na taksówkę. Siadaj - opadłem na kanapę klepiąc miejsce obok siebie. Przyjrzałem się dziewczynie - Cos się zmieniło? Nowa fryzura? Bluzka?

- Może to, ze wróciłam do swojego chłopaka, którego kocham i promienieję szczęściem?

- Co? BYLAS WOLNA?! - spojrzała na mnie z odrobina politowania i rozbawienia.

'Zabije ta małą pipę, za to że mi nie powiedziała' dodałem w myślach.

Rudowłosa nie była dziś zbyt rozmowna. Siedziała z dosyć poważną mina, oczekując na moją siostrę. Na każdą próbę rozpoczęcia rozmowy odpowiadała albo sarkastycznym pytaniem albo monosylabą. Na samą myśl, że Eva przyszła pogadać z Em z całego serca współczułem siostrze. W końcu do domu weszła brunetka nieświadoma tego co ją czeka. Wesoło podbiegła i przywitała się z Evą.

- Cos ważnego? - zapytała, ale widząc wyraz twarzy rudej sama się domyśliła. Poszły na górę. Zostawiając mnie samego, zżeranego przez ciekawość.
 
EVA

Zanim Emily zdarzyła zamknąć drzwi zaczęłam mówić.

- Ja rozumiem, że namieszałam, że dużo się przez ten czas działo, ale dziewczyno ZAYN ?! Już lepiej Niall czy Harry, bo ich nie można traktować poważnie!

- O czym Ty mówisz?

- O tym, że Louis zawsze najbardziej jest zazdrosny właśnie o Zayna. O to, że jest z niego urodzony flirciarz, że ma romantyczniejszą duszę, że dziewczyny go uwielbiają bla bla bla - brunetka spojrzała na mnie pytająco - Nie pytaj, za dużo czasu z Niallem sam na sam - machnęłam ręką i wróciłam do kazania - Ważniejsze jest to, że Tomlinson nie ma tak miękkiego serca jak Liam, nie pójdzie tak łatwo naprawienie wszystkiego kiedy zorientuje się, ze coś się klei między Toba i Malikiem. Więc teraz, dla własnego dobra, zastanów się i powiedz mi co tam miedzy Wami jest.
 
ZAYN

Po raz kolejny stanąłem przed drzwiami domu dziewczyny, za którą szalałem. Zadzwoniłem dzwonkiem. Raz, drugi. W końcu drzwi otworzył Max wyglądający jak ostatnie nieszczęście. Brudna, rozciągnięta szara koszulka odsłaniała chude obojczyki, uda zakryte miał tylko jakimiś kolorowymi bokserkami. Oczy miał podkrążone, twarz nieogoloną. Pewnie kolejny dzień z rzędu pił z kolegami. Patrząc na niego za każdym razem obiecywałem się, że nigdy w życiu nie będę bezrobotnym bez wyższej edukacji, żyjącym jedynie z bogatych rodziców i jazdy na desce. W moim przypadku - ze śpiewania.

- Siema stary - wychrypiał - Em jest na górze.

Wszedłem po schodach i skierowałem się w stronę otwartych drzwi. Z jej pokoju leciała głośna muzyka. Kiedy zajrzałem do środka zastałem ją radośnie tańczącą, wywijającą szarymi rurkami w rytm Little Less Conversation Elvisa. Stanąłem oparty o framugę i przyglądałem się szaleństwom dziewczyny. Nie śpiewając, a wręcz wykrzykując słowa refrenu piosenki zwolniła trochę i pokręciła zgrabnym tyłkiem. Pod koniec zrobiła szybki obrót wokół własnej osi. Sądząc po wyrazie jej twarzy właśnie wtedy mnie zauważyła.

- Zayn! Co Ty tu robisz? - krzyknęła.

Wybuchnąłem wcześniej hamowanym śmiechem. Na twarzy Emily pojawił się rumieniec.

- Długo tu tak stoisz?

- Chwilkę. Max mnie wpuścił - odpowiedziałem przez śmiech - Ale powiem Ci, że nad Jailhouse Rock musisz jeszcze popracować. – dodałem. Z twarzy dziewczyny zniknęła resztka nadziei, że nie stałem tu tak długo. Zawstydziła się, że widziałem ją jako zwykłą wygłupiającą się nastolatkę.

- Jak mogłeś pozwolić mi się tak upokarzać. A masz! – powiedziała uderzając mnie w brzuch spodniami, które trzymała.

- Auuu. – udałem jęk bólu – Jak bym mógł przerywać taki występ, musze powiedzieć chłopakom żebyśmy na lekcje śpiewu przychodzili do Ciebie. – dodałem znów się śmiejąc.

- Nienawidzę Cię. – powiedziała, a na jej ustach również pojawił się uśmiech. – Muszę powiedzieć Maxowi, żeby więcej nie wpuszczał na górę podglądaczy.

- Przesadzasz, uroczo wyglądałaś.

Uśmiechnąłem się do siebie widząc, że znowu wprawiłem ją w zakłopotanie. Uświadomiłem sobie, że nie mam żadnej wymówki dlaczego stoję właśnie w drzwiach jej pokoju.

- Co Cię do mnie sprowadza? - zapytała przybierając udawany poważny wyraz twarzy.

- W zaaasaaaadziiieee toooo ... - zacząłem wymyślać coś na bieżąco - Nie mogę się zdecydować jaką bluzkę założyć na jutrzejsze urodziny mojej siostry.

- I pytasz o to mnie ? - wskazała na swoje krótkie dresowe spodenki i za duży T-shirt. Zaśmiałem się.

- No, faktycznie bywało lepiej - zatrzymałem się na jej sięgających połowy łydki skarpetkach - Ale czasami coś tam Ci się udaje - bezradnie rozłożyłem ręce i usiadłem na skraju łóżka - Koszula w niebieską kratkę czy zwykły biały T-shirt?

- Do jakich spodni?

- Czarnych.

- Zwykły biały. Do tego jakiś sweterek, czarny, granatowy, szary.. I będziesz piękny - pokiwała z głową z zadowoleniem i uznaniem.

- Mogę jeszcze trochę u Ciebie posiedzieć? Nie masz żadnych planów?

- A WYGLĄDAM JAKBYM MIAŁA?

- No dobra - wygodnie rozłożyłem się na jej łóżku. - Co planujesz na urodziny?

- Coś dobrego. Pewnie Eva mi udostępni dom. Ale bez takich nieprzyjemnych sytuacji jak na jej urodzinach.

- Fontanny wódki i szampana - pociągnąłem.

- Półnagie panienki rozdające drinki..

- No i niech Wam będzie, panowie tez!

- Tort z wyskakująca z niego niespodzianka.

- I jakaś beznadziejna gwiazda, która zaśpiewa coś specjalnie dla Ciebie!

- SWEET SIXTEEN - zanuciła Em i zaśmiała się. Położyła się obok mnie na łóżku. Rozmowa zeszła na temat muzyki, potem naszych wspólnych znajomych, z których bezlitośnie się śmialiśmy.

- Cześć piękna, co Wam tu tak wesoło? - przez próg przeszedł Louis i natychmiast zamarł - Zayn...?

- Przyszedłem do Em po fachową radę.

Louis niechętnie nadstawił dziewczynie policzek do pocałowania. Tomlinson rzucił mi naglące spojrzenia. Wiedziałem, ze jestem niechciany, wiec zacząłem się zbierać.

- To do jutra, tak?

- Tak, do jutra - Emily odpowiedziała mi przytulając mnie na pożegnaniu.

- Jakiego jutra? Znowu idziecie razem na zakupy? - usłyszałem przez zamknięte już drzwi niezadowolony głos Louisa.

***

Było już późno. Wszyscy domownicy już spali zmęczeni całodniowymi przygotowaniami do jutrzejszego święta. Wyszedłem spod prysznica i założyłem bokserki do spania. Ręcznikiem wytarłem włosy niemal do sucha. Zacząłem myć zęby nucąc What Makes You Beautiful. Nagle po domu rozniósł się donośny dźwięk dzwonka, spotęgowany panującą cisza. Szybko wypłukałem twarz, zarzuciłem na siebie szlafrok i zszedłem do drzwi.

- Co Ty tu robisz o tej porze? Wchodź, jest dosyć zimno - zamknąłem za nią drzwi. Nadal nic nie powiedziała. Tym razem była ubrana przyzwoicie, chociaż chyba wychodziła z domu w pośpiechu, bo nie miała na sobie żadnej bluzy, a wieczór był chłodny. Powoli zlustrowała mnie od głowy po stopy. Od stóp do twarzy. Zanim zdążyłem się zorientować stała na palcach dotykając swoim ciałem mojego. Z ustami zatopionymi w moich.

Co za niesamowicie realny sen. Niech jeszcze trwa.


Delikatnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojego pokoju. Położyłem ją na łóżku, a ona delikatnie pociągnęła mnie na nie za sobą. Leżałem podparty na łokciu patrząc jej w oczy. Bawiła się moimi jeszcze leciutko wilgotnymi włosami. Zsunęła szlafrok z moich ramion. Zdjąłem jej czarny podkoszulek. Zacząłem rozpinać szare rurki. Te same, z którymi dziś tańczyła.

Mógłbym się nigdy nie budzić.

Obróciła mnie na plecy i delikatnie zaczęła całować po szyi. Zjechała niżej na klatkę piersiowa, potem jeszcze niżej. Na podbrzuszu zatrzymała się i zaczęła wracać do góry. Kończąc na moich ustach. Szybko uporałem się z zapięciem od stanika i głaskałam jej gładkie plecy. Nadal całując mnie, zjechała dłońmi po moim brzuchu. Strzeliła lekko z gumki bokserek i zachichotała. Powoli zaczęła je zsuwać, ja zrobiłem to samo z jej czarnymi majteczkami. Uśmiechnięta lekko przykryła nas kołdrą. Obróciłem się kładąc ją na plecach. Oby rodzice mieli mocny sen.

***

Obudziłem się rano w pustym łóżku.

Najlepszy sen świata.

Położyłem się na plecach i przypominałem sobie szczegóły tego marzenia sennego. Uśmiechnąłem się. Usiadłem na łóżku zbierając się do wstania. Dopiero wtedy zorientowałem się, że jestem nagi. Moje bokserki dostrzegłem w drugim kącie pokoju.

Rany, ten sen był naprawdę intensywny..

Owinąłem się szlafrokiem i wstałem. Ruszyłem w stronę lustra. Mijając biurko zauważyłem kartkę, której chyba tam wcześniej nie było. Sięgnąłem po nią zacząłem czytać.

'Przepraszam, że wychodzę bez pożegnania, ale musimy to zachować w tajemnicy. Jesteś cudowny. Tak będzie lepiej dla wszystkich. E'.

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że między Evą a Liamem już w porządku :3 końcówka - NIESPODZIEWANA! 1 mysl: ale super, 2 mysl: przeciez em jest z louisem! WTF! 3 mysl: gdybym byla nia, to tez bym chciala miec ich wszystkich........

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Waaa Eva naszczęście sie pogodziła z Liamem!! cieszę się <3
    2. Zayn <333 Nareszcie! Wyobraziłam sobie go jak wychodził z pod prysznica, cudowny<3
    3. Em!! Jak możesz zdradzać Louisa?! Ty niedobra, Ty! Foszek bo z moim kochaniem xDDDDD

    OdpowiedzUsuń