poniedziałek, 12 grudnia 2011

You Make My Heart Race

LIAM

Cały wczorajszy dzień wszystko planowałem, mam nadzieję, że będzie tak jak to sobie wyobrażam..

- Dobra, teraz 10 minut na szybki prysznic - mruknąłem do siebie pod nosem zamykając piekarnik.

Akurat skończyłem spłukiwać z siebie pianę, kiedy usłyszałem dzwonienie mojego telefonu.

JUŻ CZAS!

Wyskoczyłem spod prysznica szybko się wycierając. Miałem mało czasu, więc założyłem tylko bokserki i zbiegłem na dół do kuchni. Wyjąłem z piekarnika muffiny i postawiłem je na ładnym talerzyku. To, wraz z herbatą i sałatką owocową, postawiłem na tacy. Poszedłem na górę do mojej ukochanej. Nadal spała. Idealnie. Postawiłem śniadanie na szafce obok łóżka, wszedłem pod kołdrę, mocną ją przytuliłem i dałem buziaka w czoło.

EVA

Obudził mnie jakiś ładny zapach i ciepło przytulającego mnie Liama.

- Mmmm czy to Ty tak pięknie pachniesz, moje ciasteczko? - spytałam przecierając oczy. Na chwilę zamarłam - Kurczę, która godzina? Szkoła!

- Dzisiaj obejdziemy się bez szkoły - pocałował mnie w policzek - Moja Walentynko.

Zdziwiona podniosłam się i spojrzałam na śniadanie stojące na szafce. Potem na Payne'a. Widziałam na jego twarzy zakłopotanie z powodu mojej reakcji. Pewnie zastanawiał się co takiego zrobił źle lub czego nie zrobił. A było wręcz przeciwnie. Wszystko było wspaniałe! Pyszne śniadanie, piękny zapach roznoszący się po domu, a przede wszystkim sam fakt, że obchodzi to głupie święto, które sprawiało tak wiele przyjemności.

- Może muffina? - zapytał mnie wciąż zakłopotany.

- Poczekają - spojrzałam mu w oczy, przejechałam dłonią po mokrych włosach i pocałowałam.

- Kocham Cię najbardziej na świecie - szepnął mi do ucha. To przeważyło wszystko. Mocniej przytuliłam się do jego klatki piersiowej dalej całując. Jego ręka zawędrowała pod moją koszulkę. Po chwili bluzka wylądowała gdzieś na podłodze. Później to samo spotkało naszą bieliznę.

LIAM

Eva była taka piękna. Kiedy zdjąłem jej bluzkę, wiedziałem, że dziś nie dam rady się pohamować. Miała na sobie śliczny czarny komplet bielizny z koronkowymi wstawkami. Zsunąłem z ramienia lewe ramiączko biustonosza i delikatnie pocałowałem w wystającą kość. Ewa uśmiechnęła się do mnie zachęcająco. Pocałowałem ją czule w szyję, przygryzłem ucho i zanurzyłem się w jej ustach. Moje dłonie siłowały się w tym czasie z opornym zapięciem jej stanika, a jej dłonie zaczęły wędrować po moich plecach. Jej zapach działał na mnie zniewalająco. Mogłem ją całować bez końca. Niespodziewanie Eva przewróciła mnie na plecy, sama znalazła się nade mną. Zdecydowanym ruchem pozbawiła mnie moich bokserek, które rzuciła w kąt. Przygryzła wargę i z dziką iskrą spojrzała mi prosto w oczy po czym pocałowała mnie namiętnie w usta. Teraz ja znów byłem nad nią. Boże, ale ona jest cudowna – pomyślałem kiedy nasze ręce splotły się nad naszymi głowami, a ciała złączyły się w jedno wprawiając łóżko w drgania.

***

Leżałem na plecach głaszcząc po głowie Evę przytuloną do mojej klatki piersiowej. Taki poranek to zdecydowanie coś czego się nie spodziewałem. Nie żebym narzekał, ale jeszcze nawet nie zdążyliśmy zrobić nic co zaplanowałem! Ale było warto odwołać parę rzeczy dla wspólnego nicnierobienia.

- Liam, wiesz co? - powiedziała cicho.

- Hm?

- Kocham Cię - podniosłem trochę głowę, żeby ja pocałować.

- Prysznic ?- zaproponowałem mrugając łobuzersko.

- Razem? Jeszcze czego ! - owinęła się kołdrą i wstała zostawiając mnie nagusieńskiego na łóżku i sama skierowała się w stronę łazienki. Po chwili wróciła roześmiana, złapała nie za rękę i pociągnęła za sobą.

EVA

Dzwonek.

- Otworzę - powiedziałam zakładając szlafrok i kończąc wycierać włosy. Zeszłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi. Zimny wiaterek powiał mi na stopy. Przed drzwiami nikogo nie było. Wyjrzałam na ulicę. Nikogo nie widać. Dopiero po chwili zauważyłam, że na wycieraczce leży czerwona róża, a pod nią mała karteczka.

"Wiesz od kogo." przeczytałam na karteczce. Szybko schowałam ją do kieszeni.

- Ooo od kogo to? - Liam objął mnie od tyłu.

- Nie wiem, pewnie roznosili po całej okolicy - skłamałam szybko i zamknęłam drzwi. - Jakie mamy plany na dziś?

- Jako, że mamy godzinę... 15 - spojrzał zdziwiony na zegarek - to możemy coś zjeść i jeszcze chwilę posiedzieć w domu, a potem pojedziemy gdzieś, nie powiem gdzie.

- Dobra. To idź do kuchni. GOTUJ!

Rozłożyłam się przed telewizorem i oglądałam Hannę Montanę. Ach, na to nigdy nie będę za stara. Po pewnym czasie po domu zaczęły się roznosić smakowite zapaszki. Zaintrygowana nimi poszłam odwiedzić Payne'a w kuchni. Powinnam być dumna z tego jak mój chłopak radzi sobie w kuchni. Nie zostawia bałaganu, nie idzie na łatwiznę i wszystko wychodzi mu pyszne. Jest lepszą kuchareczką niż ja. W garnku gotował się makaron, na patelni jakieś mięso z sosem, a Liam akurat zajmował się robieniem sałatki.

- Spagetti ?

- Są walentynki! Ma być romantycznie! Będziemy jeść z jednego talerza! - spojrzałam na niego z lekkim przerażeniem. I słusznie. 20 minut później nasze buzie były czerwone od sosu pomidorowego.

- Eva, jak Ty wyglądasz... Idź się umyj, przecież nie pokażę się z czymś takim ludziom... - potargał mi włosy i popchnął w stronę schodów.

Wymyłam twarz, szybko pomalowałam rzęsy i poszłam sie ubrać. Okazało się, że na szafie wisiało już ubranie, wybrane przez Liama. Założyłam podarte na kolanie cienkie czarne rajstopy, czarne poszarpane szorty i szary t-shirt z kotwicą. Na to czarną ramoneskę i czarny szalik. Ku mojemu przerażeniu zauważyłam, że obok szafy stoją przygotowane czarne botki na średnim obcasie. Jedyne moje wyższe buty, w których i tak nie bardzo lubiłam chodzić. Ale niech mu będzie. Włosy zaplotłam w warkocz i przerzuciłam go przez ramię. Gotowa.

Na dole czekał na mnie gotowy Payne. Miał na sobie białe conversy, czarne rurki, czarną koszulkę w serek i szary sweter z dwoma rzędami guzików.

- No, to mi się udało ! - zadowolony z siebie zlustrował mnie wzrokiem - Idziemy!

HARRY

Wysiedliśmy przed salą koncertową. Dziewczyny były strasznie podekscytowane dzisiejszym dniem. Widocznie chłopcy dobrze się spisali. Ja spędziłem czas z Zaynem i Niallem grając na xboxie. Romantycznie.
Rzuciłem spojrzenie Evie. Szybko odwróciła wzrok.

Jak ja miałem śpiewać w takim humorze. Nawet Zaynowi przeszło po tych paru piwach.

- Styles, rozchmurz się ! Zobacz jaki dziś piękny dzień ! - Emily objęła mnie ramieniem i starała się zagadać i rozweselić.

- Nic z tego, mała - odburknąłem. Em zauważyła moje spojrzenie w stronę Evy.

- Proszę, nie zepsuj dziś niczego - spoważniała i zostawiła mnie z moimi myślami.

EVA

Chłopcy się rozgrzewali, a my zostałyśmy posadzone za kulisami z zakazem ruszania się stąd. Oczywiście po co było słuchać. Wyszłyśmy na spacer dookoła budynku. Zobaczyłyśmy tłum nastolatek stojących i pchających się do wejścia. Piszczały, mdlały, płakały. Nieciekawy widok. Współczuję chłopakom.
Wróciłyśmy na nasze miejsca za kulisami.

- To się nazywa super niespodzianka na walentynki ... - powiedziała sarkastycznie Em.

- A było tak pięknie..

- A teraz siedzimy we dwie..

- Za kulisami...

- Kiedy oni przygotowują się do koncertu..

- Dla tysięcy rozhisteryzowanych panienek.. - zaśmiałyśmy się.

- Jak tam Twoje walentynki?

- Najlepsze jakie miałam. W sumie pierwsze.

- No po naszych ćpunach nie można było czegoś takiego oczekiwać - pokiwałam głową potwierdzając słowa przyjaciółki.

- Zrobił mi śniadanie do łóżka, obiad. Liam jest zajebistym kucharzem, spodziewałabyś się?

- Dobrze, że nie widziałaś Louisa w kuchni. Wszystko wygląda jak po przejściu huraganu - Emily wybuchła śmiechem.

- I... dzisiaj rano... mieliśmy... - zwlekałam ze zwierzenia się jej z mojego życia intymnego - nasz pierwszy raz.

- NAPRAWDĘ ?! O MÓJ BOŻE, TO TAKIE SUPER! My z Louisem mamy to za sobą..

- Słucham?!

- Amsterdam... - rozłożyła bezradnie ręce.

- Dziewczyny, za 40 minut zaczynamy ! Idziemy się przebrać i pomalować buźki ! - obwieścił wesoło Louis dając Emily buziaka w policzek.

HARRY

Kichnąłem od nadmiaru pudru unoszącego się w powietrzu. Nigdy nie lubiłem tych przygotowań do koncertów, a dzisiejszy zły humor jeszcze to potęgował. Wreszcie nasza wizażystka Anna dała mi spokój i zabrała się za Zayn'a. Musiałem już tylko pójść się przebrać, ale postanowiłem najpierw skoczyć do toalety. Wyszedłem na długi korytarz pełen drzwi do różnych małych pomieszczeń. Usłyszałem stukanie obcasów i na końcu korytarza pojawiła się Eva. Serce zabiło mi mocniej. Wyglądała dziś ślicznie. I te buty sprawiały, że miała nogi do nieba. Kiedy była bliżej lekko uśmiechnęła się.

Przez chwilę miałem przed oczami scenę siebie łapiącego ją delikatnie w talii i przyciągającego do siebie. Składającego na jej ustach delikatny pocałunek...

Otrzeźwiło mnie dotknięcie jej ręki. Włożyła mi w dłoń kartkę papieru, znowu uśmiechnęła się i poszła dalej. Schowałem karteczkę do kieszeni zostawiając ją na lepszą chwilę.

***

Stoimy już przy schodach wychodzących na scenę. Za 5 minut zaczynamy koncert. Odsłuchy w uszach. Wszystko gotowe. Dziewczyny siedziały naburmuszone na jakiś dwóch plastikowych krzesłach. Nie tak wyobrażały sobie wielką walentynkową niespodziankę.

Wyjąłem z kieszeni małą żółtą karteczkę złożoną na pół. Rozłożyłem ją.  Na żółtym tle widniało DZIĘKUJĘ napisane ładnym charakterem pisma, czarnym cienkopisem. Zamiast kropek były gwiazdki. Pod spodem widniał rysowany na szybko szkic przedstawiający uśmiechniętą Evę z różą. Uśmiechnąłem się do siebie i wyszedłem na scenę.

EVA

- Nie cierpię ich za to - mruknęłam biorąc łyka coli.

- Mogli nam dać chociaż pieniądze na kino. A nie po raz kolejny słuchać ich wycia i pisków tych dziewczyn.

- Chłopcy - powiedziałyśmy równocześnie bezradnie rozkładając ręce i wybuchłyśmy śmiechem.

Nagle od strony sceny zaczęło się robić coraz ciszej. Chłopcy uciszali publiczność.

- Przede wszystkim życzymy Wam wszystkim wesołych walentynek! Mamy nadzieję, że spędziliście ten dzień super! - usłyszałyśmy głos Zayne'a.

- I pamiętajcie, że kochamy Was wszystkie! - dorzucił Niall.

- My spędziliśmy dzisiejszy dzień wspaniale! Z osobami, które chcielibyśmy, żebyście poznali. Nie chcemy mieć sekretów przed naszymi fanami.

- Masz rację, Harry - mikrofon przejął Louis - za moment przedstawimy Wam kogoś, kto całkiem zmienił nasze życie. Znając je jesteśmy o niebo szczęśliwsi. Zawsze możemy na nie liczyć, nie ważne w jakiej sprawie.

Styles znowu zaczął coś mówić, ale już go nie słuchałyśmy. Louis zbiegł ze sceny i porwał Em na ręce.

- Chyba sobie żartujecie! Nie wyciągniesz mnie tam siłą!

- Niech cały świat zna moją dziewczynę ! - pocałował ją w czoło.

- Dobra, przekonałeś mnie - dziewczyna oplotła mu ręce wokół szyi i pozwoliła się zanieść w stronę sceny.

- To co, idziemy? - Liam spojrzał na mnie zachęcająco.

- Oczywiście !

Odwrócił się do mnie tyłem, przykucnął i posadził sobie na ramionach.

Widząc nas wchodzących na scenę, Harry skończył swój monolog słowami:

- Przywitajcie gorąco Evę i Emily!



Komentujcie, brakuje nam trochę okazywania zainteresowania ;> ♥

6 komentarzy:

  1. ooo jakie gały świetne na tym zdjęciu <3
    aaa ja chce więcej Zayna proszęęęę
    Emmm wiesz że go kocham! xDDD
    Aaa jej teraz chyba bd kiepsko bo fanki was bd chciały zamordować zapewne XD
    W ogóle jakie to slodkie ze Liam zrobił sniadanio-obiad Evie <333

    OdpowiedzUsuń
  2. mogłabym mieć takie walentynki...

    OdpowiedzUsuń
  3. Och jakie słodkie,i oczywiście fotka jedzącego Nailla na koniec,ale on je cały czas więc ekstra.Ogólnie to wielki ogromny szacun.Nie moge sie doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczy Nialla na tym zdjęciu ; ] Fajny rozdział. Czekam na nn.

    Annloves1Dx

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochałam się w tym opowiadaniu ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na kolejne rozdziały! :)

    OdpowiedzUsuń